wróć do strony głównej


LACZEGO ORĘŻ TEN, TAK BARDZO JEST SKUTECZNY ?



„Dlaczego Różaniec jest skuteczny? Wcale nie dlatego, że jego słowa, powtarzane jak mantra, kryją w sobie szyfr rozkodowujący Boży skarbiec – a wtedy odmawiający Różaniec bierze sobie stamtąd, co tylko chce. Nic podobnego ! Przecież jedynym kluczem do Serca Boga jest miłość! I oto dochodzimy do sedna tematu. Różaniec ma niezwykłą moc, bywa bowiem znakiem niezwykłej miłości. Naprawdę wielkiej!” (Christian Recluso – Nigeria)



Już od początku, odkąd święty Dominik z pomocą Różańca Świętego złamał herezję Katarów i na nowo przywrócił zbłąkany lud Boży do światła wiary świętej – wszyscy zadawali sobie pytanie: skąd taka moc w Różańcu Świętym i dlaczego oręż ten tak bardzo jest skuteczny ? Odpowiedzi szukano przez lata, snując przeróżne, mniej lub bardziej wiarygodne domysły. A oto jeden z nich, który wśród innych wydaje się najbardziej prawdopodobny:

Kiedy Bóg miał przystąpić do stworzenia świata, który byłby przyjazny dla wszelkiego stworzenia, pewnie w przyjacielskiej pogawędce podzielił się tą myślą z Duchami niebieskimi. Wyznał im, że na szczycie stworzeń nowego świata, ze swej Bożej miłości stworzy nową istotę, która będzie panować nad tym przyjaznym światem. Istota owa będzie tak bliska Jego sercu, że będzie nosić w sobie obraz i podobieństwo samego Stwórcy w myśleniu i w działaniu. I tak, jak On, jak wszystkie duchy, też będzie posiadała swą własną wolną wolę. Nadto otrzyma liczne łaski i zdolności poznawcze, aby mogła kształtować siebie i czynić świat poddany jej - na chwałę swego Stwórcy...

Dalej, zapewne powiedział im, że te działania będą wymagały wysiłku, trudu, pomysłowości, pokonywania przeszkód, co może ją zniechęcać do wszelkich dalszych starań i mozolnych poczynań, by oswajać ten świat. I właśnie każdy z nich, Aniołów, będąc najdoskonalszym wśród wszystkich innych stworzeń, będzie miał przydzieloną jedną taką istotę, którą będzie ochraniał, której będzie pomagał we wszystkich przeciwnościach. Słowem – będzie jej służył jako stróż i pomocnik, a przez to, będzie służył Jemu, Bogu Wszechmogącemu... I wtedy najpiękniejszy, najbardziej wywyższony Anioł, niosący światło, stąd nazwany Lucyferem – żachnął się i oburzył aż do głębi swej anielskiej duszy, czując się poniżony tym, że miałby komuś służyć. I to komu ? – Tej marnej, słabej, nędznej istocie, która nie będzie mogła mu dorównywać ani inteligencją, ani urodą, ani mocą, ani możliwościami. Odmówił Bogu, a zły przykład natychmiast podchwyciły wielkie zastępy innych Duchów niebieskich, które w swej bezgranicznej pysze były takie jak on.

Łagodny Stwórca, dobry Bóg, który nieskory był do gniewu, nie mógł uwierzyć własnym uszom, że Duchy, w których widział najbliższych swych przyjaciół na bezkresach niebieskich, przeciwstawiły się Woli swojego Stwórcy. I wtedy, pewnie po raz pierwszy bardzo rozgniewał się. Widząc to, bogobojny i wierny swemu Bogu – Michał Archanioł - stanął odważnie przeciwko zbuntowanym. I kiedy rozgniewany Bóg stanowczym gestem uczynił znak, który wyrażał odtrącenie, odważny Michał wsparty rzeszą wiernych jak On – Duchów niebieskich, ognistym mieczem strącił ich do piekielnych czeluści. I tak, ten piękny Anioł światłości, w tej jednej chwili stał się ciemnością, ponurym duchem zła.

A Bóg ? Spokojnie, dzień po dniu, kolejno stwarzał wszystko, co było najlepszego w tym swoim pięknym świecie. Na samym końcu stworzył zamierzoną istotę...

Upadły Anioł, który teraz nosił miano szatana, nie mogąc znieść doznanej kary, nie mogąc się pogodzić z bolesną stratą tego, co posiadał będąc w bliskości Boga - cały swój gniew i całą zazdrość, całą szatańską swą nienawiść i pogardę obrócił przeciw tej istocie, którą Bóg stworzył na swój obraz i nazwał ją człowiekiem... Wiedząc, jak słaba i jak podatna jest ludzka osobowość na rozmaite wpływy... Wiedząc, że najcenniejszym darem, jakim sam Bóg obdarzył ludzi, jest właśnie wolna wola, zaraz przypuścił atak na nią i dosyć łatwo zwiódł - najpierw kobietę, a potem, przez nią, zwiódł także i mężczyznę - dwoje niedoświadczonych ludzi, którzy naiwnie uwierzyli w prawdę szatańskich słów (Rdz 3,1-6).



Wystarczył moment nieuwagi, kiedy naiwne ich umysły zręcznie zostały wprowadzone na drogę pychy, pożądliwości; na drogę niewierności i braku zaufania wobec dobrego Boga... I tak, przebiegły szatan wmanipulował ich od razu w szereg grzechów, do których doszło jeszcze kłamstwo, zrzucanie z siebie winy, którą starali się obarczyć innych, byle nie siebie (Rdz 3,12 i 13); nawet swojego Stwórcę (Rdz 3,12).

Bóg, chociaż czuł się zawiedziony, jednak w swojej dobroci nie strącił ich do piekła jak niewiernych Aniołów, lecz zesłał ich na inne miejsce, które się stało dla nich polem najcięższych doświadczeń życiowych, pełnym trudu i mąk.

Nietrudno sobie wyobrazić, jak w tym momencie cieszył się szatan, jak wyobrażał sobie, że samego Boga wywiódł w pole, bo pycha Złego ślepa jest i z niczym się nie liczy... I pewnie przez to zlekceważył słowa, w których Stworzyciel z góry mu zapowiedział bardzo istotny obrót sprawy w stosunkach między nim, a Niewiastą, bo wcale się nie przejął (Rdz 3,15)...

A może nawet mając w pamięci zdradę Ewy, wiedział, jak słaby, jak niestały jest człowiek, a zwłaszcza kobieta, dlatego nic nie robił sobie z Bożego ostrzeżenia. Zaraz więc, od początku zaczął deprawować człowieka (Rdz 4,8)... Potem, w miarę upływu czasu, w miarę coraz liczniejszej populacji ludzkiej, swoim działaniem tak rozkręcił wszelkie zło, jak koło zamachowe. Dokładał wszelkich starań, by wywoływać wojny, zabójstwa, skrytobójstwa, zemstę, nienawiść i niezgodę, niecne postępki dla zasady: „oko za oko, ząb za ząb”, rozliczne klątwy i złorzeczenia... Aby krzewiły się grabieże, przekupstwo, lichwa i wszelkie formy wyzysku, prześladowania, niewolnictwo i wszelkie nikczemności... pęd ku bogactwu, pęd ku władzy, ku posiadaniu za wszelką cenę, po trupach, kosztem innych – nawet swoich najbliższych. Aby rozplenić po całej ziemi zdradę, oszczerstwa i rozpustę, upodobanie w tym, co złe: we wszelkim bałwochwalstwie, w przeróżnych świętokradztwach, w dewiacjach sprzecznych z naturą ludzką, w rozlicznych grzechach przeciwko życiu, zwłaszcza starców i kalek... w próżności, wyniosłości, pogardzie dla biedaków... A przede wszystkim wywoływał krwawe prześladowania ludzi wierzących w Boga jedynego, wiernych Prawu Bożemu... Wszędzie utwierdzał w ludziach pychę – ten jego własny grzech szatański, tę matkę wszystkich grzechów... I tak - to wszystko, co Bóg stworzył jako dobre - zaczęło się rozkładać...

Widząc skuteczność swych poczynań, Zły nie posiadał się z radości, myśląc, że już niedługo, już... już... że już niebawem znieprawi wszystkich ludzi świata, a wtedy on pokaże Bogu, że to nie Bóg, lecz on zawładnął całą Ziemią; że cały ludzki ród podążył właśnie za nim, a Bóg, praktycznie, nie ma tu już nic do powiedzenia. I tak był zadufany w sobie, że całkiem już zapomniał o tym, iż to sam Bóg, już na początku zapowiedział nieprzyjaźń między nim, a niewiastą; że Jej potomstwo zmiażdży mu głowę, a on mu będzie mógł zmiażdżyć najwyżej piętę (Rdz 2,15)... I właśnie wtedy, kiedy snuł te swoje niecne plany - w małym nazaretańskim domku rozległy się niespodziewanie te wiekopomne słowa: „Bądź pozdrowiona pełna łaski, Pan z Tobą, (błogosławiona jesteś między niewiastami)” (Łk 1,28)... I choć to były słowa łagodne, wypowiedziane z wielką miłością, to tak potężnym echem rozbrzmiały we wszechświecie, że wstrząsnęły całym piekłem.

Słysząc je, szatan sprężył się i chciał natychmiast zasiać lęk w sercu tego dziewczęcia, ale przybysz niebieski wnet uspokoił zaskoczoną, mówiąc Jej: „Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus...” (Łk 1,30-31)...



Nie dając za wygraną, szatan ze wszystkich sił próbował atakować wolę Przeczystej Panny, która zanim podjęła tak poważną decyzję, spytała: „Jak się to może stać ?...”. Przez moment zaświtało mu, że jeszcze nie wszystko stracone, więc chwycił się cieniutkiej, złudnej nitki nadziei. Nie wiedział bowiem o tym, że Ona jest niepokalanie poczęta i że żadne zakusy nic Jej nie mogą zrobić... że zaraz on zostanie straszliwie ugodzony w swoje szatańskie „ego”; że będzie musiał, raz na zawsze, odstąpić od Dziewicy... I tak się stało, gdyż Maryja nie tylko wypełniła Boże oczekiwania, lecz przy tym najpokorniej wyznała Aniołowi, że jest Służebnicą Pańską ! ...Nie Wybranką, nie Oblubienicą wyniesioną przez Boga, lecz Jego służebnicą...

To był naprawdę wielki szok dla tego, który nie chciał służyć, który „postawił się” wobec samego Boga. Dlatego znienawidził Ją za to, że nie zawiodła tych Bożych oczekiwań. Za to, że okazała pokorę wobec Boga, że dobrowolnie wyraziła gotowość do służenia Temu, którego nie widziała, którego nie słyszała, o którym mogła czegokolwiek dowiedzieć się tylko z przekazów, krążących od pokoleń; tylko z fragmentów świętych ksiąg, z którymi się zetknęła – lecz zaufała Mu bez reszty, bez żadnych ograniczeń...

Za to, że nie mógł Jej osaczyć żadną pokusą ani nakłonić do jakichkolwiek grzechów... Za to, że stała się największym upokorzeniem jego pychy – Ta, wywyższona spośród wszystkich niewiast na ziemi, Niepokalana Matka Syna Bożego... A potem, gdy Jej ziemska droga dobiegła kresu i dobry Bóg zaprosił Ją do tych niebieskich szczęśliwości, na które ten upadły anioł już nigdy nie miał szans... gdy Bóg ukoronował Ją, przyznając najchlubniejszy tytuł Królowej Nieba i Ziemi – nienawiść złego ducha dosięgła apogeum.

To przecież on miał wkrótce zawładnąć całą Ziemią. On miał królować na tej Ziemi, obejmując rząd dusz...! Tymczasem Przez Nią zaczął tracić przyczółek po przyczółku, gdyż odtąd świat, który tak „pięknie” zmierzał ku swemu zatraceniu, stopniowo zaczął robić zwrot w przeciwnym kierunku, a wszystko to, co on misternie gotował mu od wieków, nagle zaczęło się zawalać i obracać w perzynę. I tak:

„Zbawienie całego świata zaczęło się od „Zdrowaś Maryjo”. (św.Ludwik Maria Grignion de Montfort)...

Gdy tylko dorósł Boży Syn, zaczął nauczać ludzi, jak mają żyć, jak postępować, aby Ojciec Niebieski miał w nich upodobanie... Zaraz potępił wszelki grzech, jaki zagnieździł się w człowieku, jasno tłumacząc, że to „z wnętrza, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, wszeteczeństwa, kradzieże, morderstwa, cudzołóstwo, chciwość, złość, podstęp, lubieżność, zawiść, bluźnierstwo, pycha, głupota...”(Mk 7,20-22)... „czyny nierządne... fałszywe świadectwa, przekleństwa”(Mt 15,19)... że trzeba zmienić swoje serce, trzeba zacząć od siebie... Jednocześnie okazał swe wielkie miłosierdzie, swą wielkoduszność, mocą której żaden z grzeszników, którzy weszli na drogi Boże, nie musiał bać się piekła, bo On potępiał tylko grzech, a przenigdy człowieka... Zaraz pokazał jak należy kochać, aż do ofiary z życia, jak modlić się za nieprzyjaciół i jak przebaczać im... A co „najgorsze” –Jego zbawcza, ofiarna śmierć na krzyżu, znów otworzyła niebo tym, co uwierzyli w Niego. Według szatana - mieliśmy na zawsze już pozostać odrzuceni przez Boga i masowo trafiać do piekła na wieczne potępienie, tymczasem bramy raju znów stanęły otworem...!

I tak szatańskie plany rozwiały się jak wiatr. A wszystko się zaczęło od słów: „Zdrowaś Maryjo...” które tak szybko zniweczyły jego przewrotne plany; które mu wciąż przypominają o klęsce jakiej doznał, o jego poniżeniu... Które mu uwłaczają jak najgorsza obelga; smagają, policzkują go, więc nienawidzi ich... ucieka, gdy usłyszy „Pozdrowienie anielskie”. Bo „nasze "zdrowaśki" to chóralne „Tak !” – wydobywające się z milionów serc i stające się wspólnym uwielbieniem Boga za to, że nas odkupił przez swojego Syna. Wystarczy tylko, aby nasze zgodne „Tak !” otworzyło bramy naszych dusz na działanie Ducha Świętego. Tylko tyle i aż tyle ! Zatem, czy szatan nie musi obawiać się tej modlitwy, która przeciwstawia się chóralnemu „Nie !” wypowiadanego dzisiaj Bogu przez wielu ludzi odrzucających Go ?” (ks.Krzysztof Guzowski).

„Osoby przesuwające paciorki różańca, wykonują czynność niezwykle prostą. Tak prostą, że mogą ją też spełniać dzieci i starcy. A więc, by móc modlić się na różańcu, trzeba całkowicie pokonać własną dumę i być gotowym na utratę ludzkiego szacunku. Trzeba zatem zwyciężyć dzieci samego Szatana. Właśnie dlatego dostrzegając pokorę, która jest bronią ubogich duchem, żywi on tak wielką nienawiść do tej modlitwy” (Franciszek James, współczesny angielski teolog).

„Matka Boża mogłaby dać inny rodzaj modlitwy, do której takie same łaski byłyby przywiązane, ale dała Różaniec... Stąd widzimy ten sam podstęp i cel, i działanie szatana przeciw Różańcowi oraz przeciw tym, którzy go naprawdę przyjęli i odmawiają - jak przeciw pierwszym ludziom obdarzonym rajem. Szatan wie, że sam już nie będzie go miał, więc nie chce, aby inni mieli. Sam nigdy by nie pozdrowił, nie wypowiedział tego pozdrowienia i dlatego tak przeszkadza tym, którzy je setkami wypowiadają...” (wg Barbary Kloss). Lecz gdy tylko Różaniec zacznie wzbijać się w niebo, on natychmiast ucieka.

I nic dziwnego, że ucieka, bo kto by to mógł znieść, gdyby mu stale i codziennie, nawet setki tysięcy razy, wciąż wytykano jego wielkie niepowodzenie i jego straszną klęskę... Kto by zniósł takie zadręczanie, takie „znęcanie się” psychiczne...! Chyba oszalałby...! Kapłani-egzorcyści nieraz opowiadali, jak to złe duchy, mówiąc przez usta opętanych, dają im odczuć to, że podczas egzorcyzmów mogą się modlić albo do Boga lub do Jezusa, albo do świętych, tylko nie do Maryi ! Tylko nie na różańcu ! Bo ta modlitwa wzmaga ich nienawiść i agresję.

„Idę strzelać do szatana” – mówił święty Maksymilian Maria Kolbe biorąc różaniec do ręki. I rzeczywiście, każda „Zdrowaśka” była jak celny strzał między oczy szatana. Jakże więc miałby nie uciekać od gradu tych straszliwych słów, które jak seria z karabinu biją w szatańską jego pychę, które niczym huragan zmiatają go z powierzchni życia coraz liczniejszych ludzi, którzy pojęli, że

„Lękają się złe duchy Królowej niebios i uciekają jak od ognia, gdy słyszą Jej święte imię. Drżą przed świętym i strasznym dla nich imieniem Maryi, które chrześcijanie otaczają najwyższą miłością i wszędzie sławią. Nie mają śmiałości ukazywać się i nie mogą wykonywać swoich igraszek szyderczych wszędzie tam, gdzie widzą, że jaśnieje imię Maryi. Na dźwięk świętego imienia Maryi padają, jakby porażone gromem z nieba, a im częściej jest ono wymawiane i żarliwiej wzywane, tym szybciej i dalej uciekają” (Tomasz a Kempis)...

„Różaniec jest barierą, zaporą przed ogniem piekielnym. Przez Różaniec tworzą się wyspy, gdzie nie wolno działać złym duchom. Kto zaś nie jest uzbrojony różańcem, przepasany różańcem, wsparty różańcem, umocniony różańcem, oczyszczony różańcem – niech nie myśli, że może wystąpić do walki z szatanem” (MB do Barbary Kloss).



DLACZEGO MATKA BOŻA TAK CZĘSTO WYSŁUCHUJE NASZYCH PRÓŚB ZANOSZONYCH WŁAŚNIE POPRZEZ RÓŻANIEC ?

Sama modlitwa różańcowa jest pozdrowieniem Matki Najświętszej, jest jakby wołaniem Jej dziecka. Gdy dziecko tak woła, to Matka przychodzi. Gdy przywołuje Ją często, Ona wciąż jest obok, bo ta więź jest bliska. A kiedy Ona, Matka Najświętsza, jest obok, to Szatan się boi, lęka i prosi o litość” (ks.Jarosław Cielecki).

Dlaczego wysłuchuje ? Pewnie dlatego, że tak jak Jezus, który nam dał tę najważniejszą modlitwę do naszego Stwórcy i Ojca Niebieskiego; modlitwę, w której wielbimy Go, w której składamy deklarację naszego posłuszeństwa wobec Ojcowskiej Woli; w której prosimy, aby raczył odpuścić nasze winy i wreszcie, w której zanosimy codzienną prośbę, by zechciał nam zapewnić tę podstawę życia, jaką jest chleb powszedni - tak Maryja nauczyła nas Różańca świętego, w którym przede wszystkim mamy poznać, rozważać i naśladować życie Chrystusa oraz Jej życie, Jego Matki. Bo „zapatrzenie się we wzór Maryi przychodzi niepostrzeżenie przez częste rozważanie tajemnic Różańca. Zaczynamy liczyć bardziej na Nią niż na siebie, natomiast „częste spadanie” „zdrowasiek” rzeźbi nasze myślenie tak, iż wołamy Ją na pomoc w trudnościach. A jeśli jest to wołanie kogoś, kto wierzy w Jej moc, kto Ją kocha i kto zaczyna żyć tak jak Ona - wówczas dzieją się cuda. Oczywiste cuda” (wg Christiana Recluso – Nigeria).

„Różaniec zawdzięcza swą skuteczność nadzwyczajnemu statusowi Matki Bożej jako Pośredniczki wszelkich łask. Z tego powodu jest Ona wywyższona w niebie ponad wszystkich aniołów i świętych pod względem władzy danej Jej przez Boga” (Krzysztof A. Ferrara)

Zgodnie ze słowami Pana Jezusa, w których podkreślał, jak skuteczne są modlitwy wspólnotowe (Mt 18,19-20), wierni od dawna, w różnych sprawach zwracali się do Boga z prośbą o wysłuchanie. Ale święty Piotr Damiani, doktor Kościoła i doradca papieży, wielki propagator różańca w XI wieku, w jednej z zachowanych do dzisiaj legend maryjnych, ukazuje wielką skuteczność „Zdrowaś Maryjo”, także w modlitwie prywatnej. Oto ona:

„Był pewien duchowny – opowiada święty – który nie nadawał się do niczego, będąc jakby pozbawiony wszelkich zdolności czy cnoty. Wskutek swej niesprawności i lenistwa wydawał się raczej ciężarem niż podporą dla kościoła w swoim mieście. Brak mu było nawet cnoty pokory... "Pod wygasłym popiołem tego nieużytecznego życia, tlił się jednak podsycany wątłym paliwem delikatny płomień: codziennie podchodził do świętego ołtarza Błogosławionej Bożej Rodzicielki i pochylając się z głęboką czcią, recytował (nucił ?) ów anielski i biblijny werset: «Zdrowaś Maryjo, pełna łaski, Pan jest z Tobą, błogosławionaś Ty miedzy niewiastami«".

Ze względu na tę codzienną modlitwę, Najświętsza Panna wzięła tego duchownego w obronę, gdy nowy biskup, wobec jawnej nieprzydatności – odjął mu prebendę1). Ukazała się biskupowi we śnie i czyniła mu wymówki, tak że biskup przywrócił go do jego praw... Jeśli więc tamten za śpiewanie jednego, jedynego wiersza pieśni pochwalnej zasługiwał na utrzymanie życia cielesnego, z jakąż ufnością mogą oczekiwać życia wiecznego ci, co dla Królowej Świata wypełniają ślub codziennego odprawiania całej Modlitwy Godzin2)” (wg Rainera Serschela „Różaniec - modlitwa Jezusowa Zachodu” – patrz bibliografia).

1) prebenda - uposażenie przyznawane (od średniowiecza) w celu zapewnienia utrzymania tym duchownym, którzy nie posiadają dochodów z działalności duszpasterskiej.

2) Damiani traktuje tutaj modlitwę Zdrowaś Maryjo, jako jeden z wybranych wierszy Modlitwy Godzin ku czci Najświętszej Panny.

Modlitwy różańcowe miłe są dla Maryi, bo „czyż nie jest logiczne, że [właśnie przez Różaniec] łączymy się z Nią, z Matką Bożą, która jest Matką naszą, mówiąc Jej wszystkie piękne rzeczy, które w Różańcu są ? „Ojcze nasz”, które wyszło z ust Jej Syna Jezusa, „Zdrowaś Maryjo”, które zachowuje woń Anioła oraz wszystkie pochwalne wezwania w „Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu” (św.Josemaria Escriva de Balaguer)... „Wielokrotne i chóralne powtarzanie słów Pozdrowienia Anielskiego raduje Trójcę Świętą, aniołów i świętych...” (ks.K.G. jw.). A poza tym poprzez Różaniec stajemy się lepszymi, co także sprawia niebu nieopisaną radość... Natomiast ci, co podważają godność i znaczenie Różańca, szarżując argumentem, że nie możemy być „zbyt maryjni”, niechże się dobrze zastanowią, kto może im podsuwać taką zdradziecką myśl ? Niechaj przemyślą sobie, kto najwięcej może skorzystać na tym i w czyim interesie, tak naprawdę, działają ?!



Jeden z kapłanów proponuje inną interpretację skuteczności i mocy Różańca świętego, podkreślając, jak ważne są wartości duchowe zawarte w treści modlitw, które w nim powtarzamy.

Może – rozważa - moc i piękno tej modlitwy polega na tym, że powtarzamy potężny głos Archanioła Gabriela, rozbrzmiewający na cały świat, jakbyśmy się z Nim – samym Archaniołem – modlili Jego słowami: "Bądź pozdrowiona łaski pełna, Pan z Tobą" (Łk 1,28). Jakbyśmy właśnie przez tę modlitwę uczestniczyli w "spotkaniu modlitewnym" całego nieba. „Modlitwa różańcowa zestraja nas z wolą Boga i tylko jeden krok dzieli nas od tego, aby w naszym życiu działy się cuda” (ks.Ireneusz Korpyś).

A może tajemnicą "mocy Różańca" jest to, że powtarzamy razem z napełnioną Duchem Świętym Elżbietą: "Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona" (Łk 1,42), co nam pozwala rozradować się w Duchu Świętym i otworzyć na Niego ?

A może jednak "siła Różańca" tkwi w tym, że stajemy się pokorni, stając w prawdzie, przyznając się do swej słabości i grzeszności, a wypowiadając słowa "Święta Maryjo, módl się za nami grzesznymi", tak trafnie określające stan naszej duszy – otwieramy się na zbawienie Jezusowe: "Idźcie i starajcie się zrozumieć, co to znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary, bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych ale grzeszników" (Mt 9,13).

Może jednak rozwiązaniem naszego problemu jest to, że powtarzamy ‘Modlitwę Pańską, , arcydzieło Bożego autorstwa, niepowtarzalną i jedyną wśród wszystkich modlitw ? Ona bowiem zawiera słowa prawdziwej i niekłamanej Miłości – tak piękne, że kruszą serce Ojca, bo wypowiedział je umiłowany Syn. A skoro tej "modlitwy modlitw" nauczył nas sam Syn Boży – już to nadaje jej moc.

Czy może jednak ową "siłę Samsona" daje nam wypowiadanie słów Credo, jako że Wyznanie Wiary wprowadza nas na drogę prawdy Bożego objawienia, na drogę Jezusową, która wiedzie nas do zbawienia. Zwłaszcza, że droga ta jest znacznie lepsza od tej, którą szedł Abraham.

Ojcowie Pustyni, którzy odkryli "modlitwę serca", prawdopodobnie nie znali jeszcze Różańca, na pewno zachwyciliby się genialnym odkryciem tych, co odmawiają Różaniec. Powtarzają oni bowiem "trafione w dziesiątkę" formuły modlitewne, skutecznie otwierające ludzkie serca.

Ojcowie pustyni powtarzali wersety z Pisma Świętego, aby otworzyć swoje serca na "Niebiański ogień miłości". Może więc to jest kluczem do poszukiwanego przez nas odkrycia tajemnicy ? Maryja bowiem, która tak bardzo prosi nas o modlitewne czytanie Pisma Świętego, jako że sama najgłębiej poznała zbawcze działanie Słowa Bożego – pewnie zachwyca się, kiedy Jej dzieci medytują Słowo Boże w tajemnicach różańcowych i cieszy się, gdy odmawiając Różaniec otwieramy swe serca na Prawdy zawarte w Biblii...

A może to, że przez Różaniec spełniają się pragnienia świętych, by wszystko czynić przez Maryję, z Maryją i w Maryi; by czynić dla Maryi, gdyż szybko odkrywamy, że nasze prośby są skuteczne i wysłuchiwane... Ona pomaga nam wprowadzać "Słowo w czyn", to znaczy - całe nasze życie przeplatać Ewangelią, byśmy nie stali się jedynie słuchaczami.

A może wreszcie to, że uniwersalne zastosowanie Różańca Świętego i powszechne odmawianie tej modlitwy sprawiają, iż otwiera się Serce Boże i Bóg tak hojnie nam udziela swoich łask ? Bóg się raduje, że modlitwę tę odmawiają dzieci i starcy, kobiety i mężczyźni... A czyż słowa Pisma Świętego: "Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa niebieskiego" (Mt 18,3) – nie są wezwaniem, aby odmawiać Różaniec, który przez swą prostotę jest użyteczny zwłaszcza dla ludzi prostych i pokornych ? (wg ks.Macieja Arkuszyńskiego „Echo Maryi Królowej Pokoju” nr 336 styczeń 2016).

„Kościół zawsze uznawał szczególną skuteczność tej modlitwy, powierzając jej wspólnemu odmawianiu, stałemu jej praktykowaniu, najtrudniejsze sprawy. W chwilach, gdy samo chrześcijaństwo było zagrożone, mocy tej właśnie modlitwy przypisywano ocalenie przed niebezpieczeństwem, a Matkę Bożą różańcową czczono jako Tę, która wyjednywała wybawienie” (Krzysztof A. Ferrara).

***

W jednym z objawień skierowanych do Anny Dąmbskiej, Matka Boża oświadczyła, że “Różaniec musi być odmawiany. Nie może być tylko mówiony w myśli, bo wtedy nie byłby Różańcem. Czy cichym szeptem, czy głośno odmawiany, czy śpiewany, [najlepiej we wspólnocie z innymi], idzie w niebo i tam trwa na wieki... Rytm odmawianego wspólnie Różańca nie jest bowiem rzeczą obojętną. I tak jak rytm działa z wielką siłą na materię, aż do pękania mocnej konstrukcji – w sferze duchowej, Różaniec wspólnie odmawiany ma odpowiednie tamtemu działanie”.

Wypowiedź Matki Bożej budzi jednak poważne kontrowersje u osób, które “zaliczają” codzienny Różaniec w modlitwie myślnej. Niektóre z nich, i nie chcąc pogodzić się z argumentami jakie przedstawia tutaj Maryja, ośmielają się nawet twierdzić, jakoby modlitwa ustna była modlitwą "na pokaz" (aby ludzie słyszeli). Takie stanowisko wymagało konsultacji z księdzem egzorcystą, w kwestii: “czy szatan zna myśli ludzkie ?”. W odpowiedzi na te wątpliwości, oprócz własnego zdania na ten temat, kapłan udostępnił treść wykładu ojca Jacka Salija OP, przeznaczonego dla egzorcystów, w którym, opierając się na Piśmie Świętym oraz na opiniach Ojców Kościoła, wykładowca starał się ustosunkować do tego problemu.

Przede wszystkim, podkreślił z naciskiem, iż tylko Bóg, jedynie Bóg, w pełni zna ludzkie wnętrze. Tylko Bóg może zgłębiać je i tylko On ma dostęp do naszych myśli, do naszej woli, którą zresztą szanuje, nie ingerując w nią. Opierając się na autorytecie św.Tomasza z Akwinu, stwierdził, iż żadne stworzenie (a więc i szatan) nie ma dostępu do naszego wnętrza. Owszem, napomknął o zdolności rozpoznawania pewnych myśli ludzkich przez niektórych świętych np. przez św.o.Pio, ale podkreślił również, iż w każdym przypadku, taka zdolność objawiała się wyjątkowo i jedynie w kontekście zaistniałych ludzkich spraw w odniesieniu do Boga. Natomiast szatan, znając ludzi tylko od zewnątrz i obserwując zachowanie człowieka, może wydedukować jakie są jego skłonności czy obciążenia, po czym, na bazie tych spostrzeżeń, może podsuwać mu różne grzeszne pomysły, może go kusić, rozbudzając jego wyobraźnię; może wytwarzać obrazy oddziaływujące na jego zmysłowość, w ten sposób popychając go do grzechu...

A jak to wszystko się odnosi do Różańca ? Otóż najwyraźniej można tutaj dostrzec dwa aspekty:

1. Skoro Pan Bóg zna nasze myśli, to każda modlitwa myślna dochodzi do Niego i na pewno jest Mu miła. Ponadto, każda modlitwa myślna niewątpliwie jest doskonałą zaporą przeciw podszeptom i wszelkim pokusom szatańskim. I to jest wielki plus takiej modlitwy. Nie można więc odmówić racji bytu żadnej modlitwie myślnej, w tym, także Różańcowi, bo na pewno rozważanie tajemnic różańcowych zgłębione przez myślenie, cenniejsze jest niż rutynowe odklepanie paciorków.

2. A jednak od Różańca oczekuje się czegoś więcej. On bowiem ma nie tylko uszlachetniać te myśli i wypełniać je Bożymi treściami; nie tylko chronić je przed atakami szatana, ale przepędzać go z naszego otoczenia; ale zadawać mu tak dotkliwe ciosy, by, widząc nas z różańcem w ręku nie ważył się przybliżać. To jednak jest możliwe ale jedynie wtedy, kiedy Różaniec się odmawia. Bo szatan musi słyszeć Pozdrowienie Anielskie, które dla niego jest jak kamień dawidowy ! (1Sm 17,49-50). Trafiony - albo wpada w złość, co poświadczają egzorcyści dokonujący uwolnienia, albo ucieka jak najdalej, aby nie słyszeć słów jakie anioł skierował do Najświętszej Dziewicy. Wtedy Różaniec spełnia swoją podwójną rolę, gdyż nie tylko płynie w niebo jako modlitwa miła Bogu i Najświętszej Maryi Pannie, ale słowami “Zdrowaś Maryjo...” gromi oraz przepędza wszelkie duchy piekielne. Święty Dominik jako pierwszy doświadczył wielkiej mocy modlitwy różańcowej, która rozbiła, niczym taran, wszechobecną herezję.

Zwolennicy modlitwy myślnej są zdania, że “modlitwa wypowiadana na głos może poruszyć szatana w momencie jej wypowiadania. Natomiast modlitwa w ciszy sprzyja większemu skupieniu i bardziej przemienia nas wewnętrznie. Wówczas szatan na dłużej jest poruszony, ponieważ nie ma dostępu do danej sfery naszego życia, ponieważ tak nas przemieniła modlitwa w ciszy i z wielkim skupieniem”. Mając jednak na uwadze słowa Matki Bożej przytoczone powyżej, musimy przyznać, że nie bez powodu św.Maksymilian, wziąwszy różaniec do ręki, mówił: "Idę strzelać do szatana", bo każde “Zdrowaś...” jest jak kula wymierzona w Złego. I nie na próżno egzorcyści wyznają, że Różaniec, który jest odmawiany w czasie ich walki z diabłem, wywołuje u niego gwałtowne demonstracje, począwszy od żądania, by nie odmawiać go. Właśnie podczas dyskusji na temat w/w wykładu, jeden z księży opowiadał, że nawet wtedy, gdy odmawiał Różaniec półgłosem – diabeł raz po raz żądał, by wreszcie "przestał mruczeć".

W opracowaniu pod tytułem RÓŻANIEC EGZORCYZMEM, przedstawione są relacje księży egzorcystów, opisujące agresję złego ducha wobec głośno odmawianego Różańca. Także świadectwa ludzi zniewolonych przez szatana, są potwierdzeniem tego, kiedy podejmowali samotną walkę i osłaniali się modlitwą różańcową. A zatem – każdy kto uważa, iż myślne odmawianie modlitwy różańcowej może zastąpić modlitwę ustną – jest w błędzie, gdyż nie daje Różańcowi szansy na pełną skuteczność.

Nie ma więc nic dziwnego w tym, że Matka Boża niemal w każdym objawieniu zaleca: "odmawianie Różańca", a nigdy – "przemyślanie" Różańca... Także Katechizm Kościoła Katolickiego, obok stwierdzenia, że “modlitwa ustna... jest przede wszystkim modlitwą tłumów”, już w następnym zdaniu dodaje: “Ale nawet modlitwa najbardziej wewnętrzna nie powinna pomijać modlitwy ustnej”. Ona bowiem “staje się wewnętrzną w takiej mierze, w jakiej uświadamiamy sobie Tego, "do którego mówimy” (KKK 2704)... A zatem w modlitwie wewnętrznej, nie chodzi o myślne wypowiadanie słów, jakie są przypisane modlitwie różańcowej, ale o świadomość Boga w naszych myślach; świadomość całej drogi naszego odkupienia...

Są jednak tacy ludzie, którzy z różnych powodów nie są w stanie ustnie odmawiać tej modlitwy. Dobrze więc byłoby, gdyby mogli się dowiedzieć, że istnieją takie sposoby, które pomimo niemożności, pozwolą im uczestniczyć i w ustnym odmawianiu Różańca świętego. Można to uzyskać, wykorzystując radio lub nagrania płytowe, gdzie lektor będzie mówił głośno, oni zaś z nim połączą się swoją modlitwą myślną, co da właściwy efekt. Szczegóły na ten temat podane są pod zakładką: RÓŻANIEC NA FALACH ROZGŁOŚNI KATOLICKICH... I NIE TYLKO oraz na końcu opracowania: RÓŻAŃCOWA NOWENNA POMPEJAŃSKA – NIE DO ODPARCIA.


reprod. ze strony: 2 httpwww.wsm.archibial.plwsm25index.php

„Różaniec wszystko daje, ułatwia, wskazuje i prowadzi, i dlatego jest tak bardzo potrzebny. Odmawianie różańca wyrabia wewnętrzne zdyscyplinowanie, rozwija, kształci i umacnia charakter: zmysłowych przemienia w czystych i uduchowionych, egoistów w ofiarnych, pysznych w pokornych, ludzi o twardych sercach – w miłosiernych, leniwych - w pracowitych, kłótliwych - w pokój czyniących, wątpiących - w mocnych w wierze, rozproszonych - w skupionych, skromnych, letnich i obojętnych - w gorących i żarliwych, ponurych i smutnych - w uprzejmych i radosnych... ale tylko dobrze odmawiany i dobrze przeżywany... Różaniec formuje wielkie charaktery” (MB do Barbary Kloss).

wróć do strony głównej