wróć do strony głównej


ÓŻAŃCOWA NOWENNA POMPEJAŃSKA – NIE DO ODPARCIA



„Różaniec trzymany w ręku wydaje się bardzo prosty, ale... trzymacie moc odmieniającą życie” (o.Patryk Peyton)


reprod. z folderu „nowenna Pompejańska”

Błogosławiony Bartolomeo Longo, gorliwy apostoł Różańca Świętego i budowniczy okazałego kościoła poświęconego Królowej Różańca Świętego we włoskich Pompejach, w 1876 roku umieścił w nim, niegdyś bardzo zniszczony obraz Matki Bożej Różańcowej, który dzięki jego staraniom został odrestaurowany. Odtąd obraz ten zasłynął cudami i łaskami. Przedstawiona na nim Najświętsza Maryja Panna otrzymała tytuł Królowej Różańca Świętego, a kościół w krótkim czasie, jako miejsce słynące ze szczególnych łask, uzyskał status bazyliki i stał się znanym sanktuarium różańcowym, które nieustannie nawiedzają miliony pielgrzymów z całego świata.

Już od początku, obok okolicznych mieszkańców oraz pątników różnych stanów z całych Włoch, „odwiedzali je również liczni oficjele. W księdze z 1891 roku, czyli zaledwie w cztery lata po konsekracji świątyni, Bartolo w swojej księdze odnotował nazwiska: 10 kardynałów, 17 arcybiskupów, 45 biskupów, 3 ministrów, 23 parlamentarzystów, 4 prefektów, 70 dziennikarzy, 627 artystów, 229 profesorów i nauczycieli, 108 notariuszy, 137 sędziów, 532 lekarzy, 756 prawników. Przybyła nawet królowa Małgorzata z prywatną wizytą. Jedenaście lat później Nowe Pompeje zwiedziło 300 000 pielgrzymów, a wśród nich było 10 kardynałów, 124 biskupów, 20 000 księży, 20 senatorów, 48 deputowanych, 360 urzędników, 21 generałów, 37 pułkowników, 86 majorów, 264 kapitanów, 500 oficerów, 25 000 żołnierzy, 157 profesorów, 100 adwokatów i 548 lekarzy. Jednak Bartolo troszczył się o to, by atmosfera cudowności nie zdominowała głównego celu pielgrzymek, jakim jest osobista modlitwa i dążenie do nawrócenia” (wg Marka Wosia).

Bartolomeo, jak nikt inny, rozumiał wszystkich ludzi, nawet tych, którymi inni pogardzali, gdyż sam za młodu odszedł od Boga i tak uwikłał się w szatańskie zniewolenie, że trudno jest uwierzyć, by komuś się udało wyrwać z takich okowów. A jednak z łaską Bożą i z pomocą innych ludzi dokonał się ten cud. Dlatego, mając niezatartą świadomość własnych win, nigdy „nie dzielił ludzi według swoich politycznych sympatii czy przekonań, toteż w kościele często widziano znanych wolnomyślicieli, masonów, jawnych antyklerykałów czy ateistów, a czasem przybywali protestanci i żydzi... Nikogo nie odtrącał i nikomu nie bronił wstępu nawet z czczej ciekawości przed obraz Matki Bożej Pompejańskiej. Zdawał bowiem sobie sprawę z tego, że nawet najwięksi wrogowie Kościoła, do których sam się dawniej zaliczał, mogą przeżyć nawrócenie. że ten pierwszy impuls, jakim była ludzka ciekawość, może stać się czymś więcej, może zacząć usposabiać ich do Bożej łaski...

„Budujemy świątynię w Pompejach nie dla naszej chwały, nie z pragnienia przyszłej sławy ani dla żadnych ludzkich interesów lub zysków – tłumaczył - ale tylko dla chwały Boga i na Jego cześć”. I aż do końca swego życia dawał temu świadectwo.

Jak to się stało, że on, będąc niegdyś kapłanem szatana stał się największym apostołem różańca na świecie i twórcą wielkich charytatywnych dzieł dla bliźnich, które uratowały bardzo wiele dusz przed potępieniem, można przeczytać w książce biograficznej: Marek Woś „BARTOLO LONGO – OD KAPŁANA SZATANA DO APOSTOŁA RÓŻAŃCA” (patrz:Bibliografia)


okładka książki

„Najświętsza Panna Pompejańska kilka razy pouczała swoich czcicieli, co mają uczynić, aby odebrać łaski, na których im zależało. Znany jest fakt ukazania się Matki Bożej nieuleczalnie chorej Fortunatynie Agrelli, do której powiedziała: „Za każdym razem, gdy chcesz uzyskać ode mnie jakąś łaskę, odpraw na moją cześć trzy nowenny błagalne, odmawiając 15 tajemnic mojego różańca, a potem odpraw trzy nowenny dziękczynne”

Po odprawieniu nowenny, młoda kobieta została cudownie uzdrowiona. Był to początek nabożeństwa, które polegało na odmawianiu przez 54 dni całego różańca, zwanego „Nowenną nie do odparcia”. Modląc się tą nowenną upraszamy łaski potrzebne do rozwiązania spraw trudnych i beznadziejnych.

„Nowenna Pompejańska to nie jest ani "inny" ani "lepszy" Różaniec. Jest natomiast bardziej wymagający. Trzeba totalnego zaangażowania odmawiającego w sensie psychicznym i fizycznym. Nowenna Pompejańska wymaga bowiem wytrwałości i wytrzymałości, dlatego jest niezwykle skuteczna. Przez tę modlitwę Matka Boża porządkuje życie. Ustawia właściwą hierarchię wartości, w której najważniejsza jest modlitwa” (Agnieszka Woś). I to Różaniec stanowi centrum nowenny Pompejańskiej. Różaniec nie jest tu dodatkiem, ale osią nowenny nie do odparcia. Maryja wzywa nas do Różańca.

Czyją zasługą jest sprowadzenie tej nowenny do Polski ?

„Wiele czasu spędziłem na modlitwie u stóp Królowej Różańca Świętego w Pompejach, wertowałem archiwa sanktuarium” – mówił dominikanin, ojciec profesor, Stanisław Maria Kałdon. To właśnie w Pompejach ojciec odnalazł nowennę Pompejańską i przeniósł ją na polski grunt... To jego ręce są w Polsce najbardziej zasłużone w dziele krzewienia nowenny Pompejańskiej... Jego dłońmi posługiwała się Maryja, gdy pisał dla nas pierwszą w Polsce książkę dotyczącą nowenny Pompejańskiej. On objawił nam także wielkiego sługę Maryi, jakim był bł.Bartolo Longo... Zapewne nieprzypadkowo Matka Najświętsza posłużyła się nim – prawdziwym, różańcowym synem zakonu dominikańskiego” (Marek Woś „Ojciec Stanisław Maria Kałdon, Sługa Maryi”, „Królowa Różańca Świętego nr 3/2015).

Jedną z książeczek o.Kałdona z modlitwami do Matki Bożej z Pompejów przeczytał w 2002 roku Tadeusz Kopeć z Apostolstwa Dobrej Śmierci z Cieszyna. Był tak przejęty jej treścią, że sfinansował druk ulotek z informacjami o nowennie. I tak się zaczęło... Obecnie parafia Apostołów Piotra i Pawła w Skoczowie jest polskim centrum nowenny Pompejańskiej.

JAK ODPRAWIAĆ NOWENNĘ POMPEJAŃSKĄ

„Modlitwa ta nie jest łatwa, gdyż wymaga wielkiej dyscypliny i konsekwencji. Jednak, jak potwierdzają liczne osoby, wciąga – do tego stopnia, że staje się stałą, codzienną i ochoczo wykonywaną czynnością” (Artur Winiarczyk).

Dzień, w którym rozpoczynamy nowennę Pompejańską zaznaczamy w kalendarzu. Następnie wymieniamy intencję, w której podejmuje się tę nowennę, podając ją tylko jeden raz na wszystkie 54 dni, bo tyle trwa nowenna Pompejańska. W skład Nowenny wchodzą dwie części bezpośrednio po sobie następujące: błagalna i dziękczynna. Każda z nich trwa 27 dni, przy czym część dziękczynna następuje bezpośrednio po części błagalnej.

Codziennie odmawiamy trzy modlitwy (części) Różańca Świętego (radosną, bolesną i chwalebną). Można także odmawiać cztery, dołączając do nich jeszcze część światła. Na początku każdej z części Różańca mówimy: „Ten Różaniec odmawiam na Twoją cześć, Królowo Różańca Świętego”, ale modlitwy początkowe, czyli: „Wierzę w Boga...”, „Ojcze nasz...” oraz 3 „Zdrowaś Maryjo...” odmawiamy tylko raz w ciągu dnia – tylko przed pierwszą częścią. Każdą z trzech kolejnych części Różańca Świętego kończymy trzykrotnym westchnieniem do Matki Bożej: „Królowo Różańca Świętego módl się za nami”.

W części błagalnej, przez kolejne 27 dni - po ukończeniu wszystkich trzech części różańca, odmawiamy następującą modlitwę:

„Pomnij, o miłosierna Panno różańcowa, jako nigdy jeszcze nie słyszano, aby ktokolwiek z czcicieli Twoich z różańcem Twoim pomocy Twej wzywający, miał być przez Ciebie opuszczony. Ach, nie gardź prośbą moją, o Matko Słowa Przedwiecznego, ale przez święty Twój różaniec i przez upodobanie jakie okazujesz dla Twej świątyni w Pompejach, wysłuchaj mnie”.

W części dziękczynnej, czyli przez następne 27 dni, każdą z kolejnych części Różańca także kończymy trzykrotnym westchnieniem do Matki Bożej: „Królowo Różańca Świętego módl się za nami”, ale po odmówieniu wszystkich trzech części,, codziennie odmawiamy już inną modlitwę, czyli: „Cóż Ci dać mogę, o Królowo pełna miłości ? Całe moje życie poświęcam Tobie. Ile mi sił starczy, będę rozszerzał(a) cześć Twoją, o Dziewico Różańca Świętego z Pompejów, bo gdy Twej pomocy wezwałem(am), nawiedziła mnie łaska Boża. Wszędzie będę opowiadał(a) o miłosierdziu, które mi wyświadczyłeś. O ile zdołam, będę rozszerzał(a) nabożeństwo do Różańca Świętego. Wszystkim głosić będę, jak dobrotliwie obeszłaś się ze mną, aby i niegodni, tak jak i ja, grzesznicy, z zaufaniem do Ciebie się udawali. O, gdyby cały świat wiedział, jak jesteś dobra, jaką masz litość nad cierpiącymi, wszystkie stworzenia uciekałyby się do Ciebie. Amen”.



„Nie zaniedbujmy swoich obietnic złożonych w modlitwie. Pamiętajmy, że podejmowane są na całe życie. Są one też istotą nowenny Pompejańskiej, która ma na celu trwałe związanie nas z różańcem. Ale też z drugiej strony, kiedy pojawiają się pytania o kolejność, liczbę dodatkowych modlitw czy westchnień do Królowej Nieba, nie popadajmy w myślenie „magiczne”. Czasem pojawiają się głosy, że zapomnienie modlitwy albo zła kolejność może „unieważnić nowennę” tak, że trzeba ją zaczynać od nowa. Przypomnijmy sobie wtedy, że jej istotą jest dobrze odmówiony Różaniec, w którym łączymy modlitwę z kontemplacją. Dodatkowe modlitwy spełniają swój cel, przypominają nam o obietnicy pompejańskiej i ukierunkowują nasze intencje oraz podjęte zobowiązania. A ponieważ ich istnienie jest uświęcone tradycją, warto je odmawiać tak, jak to czyni się już od 130 lat.

Miejmy zawsze na uwadze, że nowenna nie „spełnia się” dzięki liczbie odklepanych „zdrowasiek”, ścisłej kolejności modlitw odmówionych z aptekarską dokładnością, ale dzięki gorliwej modlitwie różańcowej, pełnemu zawierzeniu Bogu i pokładaniu ufności w Jego łasce. Nowenna nie jest „transakcją handlową” z Panem Bogiem poprzez pośrednictwo Maryi, ale narzędziem sprzyjającym naszemu nawróceniu i wewnętrznej przemianie bliźnich, z czego wynika otwarcie się na Bożą łaskę. Istotą nowenny jest Różaniec, którym chcemy modlić się już przez całe życie.

Przypomnijmy sobie raz jeszcze słowa Maryi w Gietrzwałdzie: „Życzę sobie, abyście codziennie odmawiali Różaniec”. Te słowa padały wcześniej w Lourdes, a później w Fatimie. Królowa Różańca kieruje do nas tę szczególną prośbę także w Pompejach. Trwajmy więc z radością i nadzieją przy Różańcu! Niech on staje się narzędziem dla duchowego odrodzenia każdego z nas, naszych parafii i całego narodu. „Odmawiaj codziennie 15 tajemnic Różańca, nie zaniedbuj tego nigdy” !” (Marek Woś „Królowa Różańca Świętego” nr.2(10)/2014).


(opis etykiety)ŚWIADECTWA OTRZYMANYCH ŁASK

„Szczególne związanie tej modlitwy z Matką Bożą nadaje jej ciepły, serdeczny ton, sprawia, że wielu sięga po nią w chwilach trudnych, gdy człowiek niejako odruchowo pragnie matczynej bliskości i pomocy” (Ilustr. Encykl. Dla młodziezy).

„Matka Boska szuka współpracowników na pełnym etacie, w żadnym wypadku nie satysfakcjonują Jej klienci. Oni czekają na towar, a kiedy go dostają, szybko opuszczają skład – mało który dziękuje” (R.Miriam)



Półtora roku temu na mnie i na moją rodzinę spadł ogromny cios – diagnoza nowotworu złośliwego na osobę bardzo mi bliską... Prysnął czar spokojnego i beztroskiego życia, a rozpoczęła się walka z czymś, tak naprawdę, nieobliczalnym. Do tej pory, zajęci własnym życiem, zjednoczyliśmy siły i staraliśmy się stawić temu czoła... [Lekarze robili, co mogli]...

W kościele św.Józefa w Opalenicy wisi obraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy. W tamtym czasie klęczałam przed nim prawie codziennie. Zwróciłam się do Matki Bożej i zaczęłam odmawiać Różaniec. Jedną małą cząstkę, codziennie. Nie byłam jednak w tej modlitwie wytrwała, nużyła mnie i szybko przy niej zasypiałam. Po kilku miesiącach po zakończonym leczeniu, biopsja, ku zdziwieniu lekarzy i naszym, ponownie wykazała komórki nowotworowe. Kolejna operacja i wynik, który sugerował rozsianie komórek nowotworowych w organizmie. Co wtedy czuliśmy widząc, że medycyna nie ma już nic więcej do zaproponowania ? Pamiętam, że fragment modlitwy Ojcze nasz: "Bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi" wyjątkowo mnie drażnił. Nie godziłam się z tym, nie rozumiałam. Po co zatem się modlić, jeśli Bóg i tak uczyni coś według swej woli i z pewnością nie jest [On] Miłością.

W moim sercu zrodził się bunt, pojawiły się pytania, które nie dawały spokoju. W końcu musiałam wybrać: albo oprę się na osi wiary, albo z niej zrezygnuję; albo dostanę taką łaskę, że będę mogła w pełni, świadomie wierzyć i żyć nie tylko dla siebie, ale i dla drugiego człowieka, albo będę całkowicie zapatrzona w siebie i to nie będzie miało nic wspólnego z wiarą. Wróciłam do wiary, szukając ratunku dla siebie, ale przede wszystkim dla chorej osoby, która dała mi życie; dla kogoś, kto był, jest i będzie dla mnie wszystkim i którego kocham od zawsze.

Zrozumiałam, że musimy się modlić wszyscy, całą rodziną, wyrzekając się grzechu, wolnego czasu i wszelkich przyjemności. I że należy zwrócić się do Boga, jak małe dziecko do Ojca, ugiąć kolana w wielkiej pokorze. Przypadkowo dowiedziałam się o nowennie Pompejańskiej, która polega na odmawianiu co najmniej trzech części Różańca przez 54 dni. Aspekt wytrwałości jest w tej modlitwie bardzo ważny.

Całą swoją nadzieję upatrzyliśmy w modlitwie różańcowej i Matce Bożej Królowej Różańca Świętego. Błagaliśmy o łaskę, której tak bardzo potrzebowaliśmy i pragnęliśmy – łaskę zdrowia. Modliła się najbliższa i dalsza rodzina, modlił się również ktoś bardzo dla mnie ważny i bliski memu sercu – człowiek, z którym planowałam związać swoje życie... Dni upływały nam na modlitwie także do świętej Rity, świętego Ojca Pio i świętego Judy Tadeusza. Byliśmy jak skałą, silni wiarą, wzmocnieni nadzieją, doznawaliśmy w tym czasie łask i małych cudów, których po ludzku nie da się wytłumaczyć żadnym racjonalnym argumentem ani wiedzą lekarską.

Wiem, że na niejednych twarzach pojawił się teraz uśmiech politowania, ale jestem w pełni świadoma i pewna swoich słów i odpowiedzialności, jaka się z tym wiąże. Tego, co widzieliśmy i odczuliśmy, nikt nie jest w stanie zakwestionować... Terminy badań kontrolnych odwlekały się w czasie... Wreszcie, 18 września, otrzymaliśmy wynik badania – brak komórek nowotworowych w organizmie, żadnych śladów wznowy. 3 października był ostatnim dniem drugiej nowenny Pompejańskiej, którą odmawialiśmy od maja.

Przypadek ? Zbieg okoliczności ? Cud ? Każdy z was niech sam sobie odpowie na to pytanie. Dla mnie odpowiedź na nie pozostanie tajemnicą wiary” (Karolina „Piękna historia o wierze, nadziei i miłości” „Królowa Różańca Świętego” nr 1/2013 – tam znajdziesz całość)



„W życiu ludzi odmawiających różaniec Pompejański dzieją się cuda. Kiedyś przyszedł do mnie mężczyzna parafianin i powiedział:

- Proszę księdza, co ja mam zrobić ? Straciłem zatrudnienie i już od roku nie mam pracy.

- Skoro pan tutaj przyszedł, to pewnie pan się modli ? – mówię

- Tak, modlę się – pada odpowiedź.

- - A czy pan zna nowennę Pompejańską ? – pytam.

- - A co to takiego ? - zapytuje.

Gdy powiedziałem mu czym jest nowenna Pompejańska, usłyszałem słowa:

- Proszę księdza, ja się uchwycę tej modlitwy jak ostatniej deski ratunku, bo tyle już złożyłem podań, tyle było otwartych drzwi, ale – niestety – zabrakło tej "kropki nad i".

Wydawać by się mogło, że informatyk nie powinien mieć problemów ze znalezieniem pracy, a jednak miał. Po blisko dwóch miesiącach otrzymuję od niego telefon. W słuchawce usłyszałem głos rozmówcy:

- Proszę księdza, chcę podziękować za to, że ksiądz opowiedział mi o Matce Bożej Pompejańskiej. Rozesłałem ją [nowennę] teraz wszędzie. W 54 dniu nowenny Pompejańskiej otrzymałem informację, że dostałem pracę ! Dla mnie, proszę księdza, to jest cud, który wyprosiła mi Matka Boża !” (ks.Grzegorz Zbączyniak „Parafia z różańcem w ręku” „Królowa Różańca Świętego” nr 2/2014).



„W marcu 2014 r. otrzymałam na imieniny nowennę Pompejańską. Już wcześniej słyszałam, jakie łaski można otrzymać modląc się tą nowenną lecz nie mogłam się zebrać do modlitwy. Bałam się, że nie wytrwam, bo to aż trzy lub cztery części Różańca. Próśb i podziękowań do Matki Najświętszej jest zawsze dużo, lecz człowiek jest tak słabej wiary, że wciąż odkłada na później. W końcu nowenną Pompejańską zaczęłam modlić się 22 marca 2015 roku.

Już po tygodniu otrzymałam łaskę dla siebie, że nauczyłam się wszystkich części Różańca na pamięć. Do tej pory modliłam się na różańcu, ale nie znałam tajemnic różańcowych na pamięć. Po dwóch tygodniach tak mi się ta modlitwa spodobała, że zaczęłam drugą intencję za córkę, której małżeństwo wisiało na włosku, prawie się rozpadło. W sumie – dziennie odmawiałam sześć części Różańca i co najważniejsze, okazało się, że mam na to czas... Teraz syn ma stałą pracę, a córka jest z mężem i wszystkie kłopoty ustały. Odtąd nieustannie modlę się na różańcu – jedną intencję kończę, a drugą zaczynam. Dziekuję koleżance za tę nowennę. Tobie, Matko Boża Pompejańska, dziękuję za liczne łaski dla mojej rodziny” (Kazimiera. Jelenia Góra „Rycerz Niepokalanej” nr1/2016).



„Jesteśmy małżeństwem od piętnastu lat. Mąż był i jest dobrym człowiekiem, ale zawsze miał alkoholowe "ciągotki", które przerodziły się w chorobę alkoholową, trawiącą naszą rodzinę niczym rak... Cały czas modliłam się za mojego męża, bo widziałam, jak bardzo cierpi. Czasem nienawidziłam go za krzywdę, jaką nam wyrządza, ale częściej widziałam, że jest bezsilny, że sam nie da rady wyrwać się z nałogu. Odmawiałam więc nowennę Pompejańską w jego intencji. Przyznam, że nie wiem ile razy, ponieważ tak naprawdę, sama czerpałam z niej siłę.

Zauważyłam pewną zależność: za każdym razem, gdy zaczynałam modlitwę, mąż zaczynał pić coraz bardziej ! W trakcie odmawiania ostatniej nowenny czułam się tak bezsilna, że chciałam rzucić – wybacz mi, Matko, różańcem o ścianę ! Nie poddałam się jednak. Wiedziałam, że diabeł też walczy, a mój mąż pił już tydzień, nie jadł, nie przychodził do domu. Aż nadszedł dzień, kiedy postanowiła interweniować także jego siostra. Mąż siedział jeszcze pijany i płakał. Płakał i twierdził, że nie ma siły. Zapytałam, jak mu pomóc ? Wtedy poprosił o zawiezienie go do ośrodka zamkniętego na leczenie. Wcześniej gdy trzeźwiał rozmawialiśmy na temat leczenia, ale mąż nigdy nie był w stanie podjąć decyzji. Teraz sprawy potoczyły się błyskawicznie. Załatwiłam mu odwyk... niemożliwy do załatwienia. Dwa dni przed zakończeniem ostatniej nowenny Pompejańskiej odwiozłam go na leczenie. Chwała Panu !

Dzisiaj zaczyna się piąty miesiąc jego trzeźwości. Przed moim mężem jeszcze długa droga, ale wiem, że on ma już świadomość swojej choroby oraz tego, że prowadzi ona do śmierci i fizycznej, i duchowej. Bez Różańca, bez Matki Bożej Pompejańskiej i Miłosierdzia Bożego, nigdy w życiu nie podołałabym tej sytuacji. Jest jeszcze we mnie wiele ran i wiele niepewności, ale wiem do Kogo udać się po pomoc...” (Anka „Królowa Różańca Świętego” nr 4/2014 – tam znajdziesz całość).



„Obecnie jestem w trakcie odmawiania piątej nowenny Pompejańskiej. Pierwszą zacząłem odmawiać 26 lutego 2014 roku. W trakcie odmawiania Różańca przestałem pić alkohol (byłem od wielu lat tzw. "weekendowym alkoholikiem", co obiecałem Maryi już pierwszego dnia nowenny. Niestety, po 10 dniach trwania w trzeźwości, przyrzeczenie złamałem ! Tamtej nocy, we śnie, zobaczyłem Maryję, która popatrzyła na mnie z taką dezaprobatą, że po prostu poczułem wstyd. Od tamtej pory (dokładnie od 239 dni !) jestem abstynentem, co przychodzi mi bez większego trudu. O tym, że jestem alkoholikiem dowiedziałem się wówczas, gdy przestałem pić. Nie zdawałem sobie z tego sprawy, że przecież "tylko" rozpuszczałem stresy dnia, aby móc spać. Dzisiaj rozumiem, jak wielką łaską obdarzyła mnie Maryja. Teraz mogę spokojnie chodzić w sklepie między półkami z piwem i... nic Są mi one obojętne. Nie czuję żadnej pokusy. A wcześniej ?

"Żabka mrugała do mnie okiem", a ja szedłem i kupowałem. Odnoszę wrażenie, że byłem wtedy "uwiązany jak na postronku". Tyle wieczorów zmarnowałem ! Pragnę dodać, że od bardzo wielu lat miałem przykry nawyk obgryzania wnętrza policzków i języka. Zawsze miałem poranioną jamę ustną. Dzięki modlitwie pozbyłem się tej obsesji. Od czasu odmawiania pierwszej nowenny żyję w czystości, z czym miałem poważny problem już od młodości.

Trzecią nowennę odmówiłem z prośbą o spokój dusz zmarłych z mojej rodziny. Ufam, że ta modlitwa pomogła im osiągnąć zbawienie. Kolejną nowennę odmówiłem w intencji żony, która odeszła ode mnie. W efekcie tej modlitwy w moim zlodowaciałym dotąd sercu pojawiły się uczucia; potrafię znowu np. zapłakać. Piątą nowennę zanoszę przed tron Maryi o nawrócenie synów. Jeszcze nie wszystkie moje prośby zostały wysłuchane, ale trwam w ufności.

Pragnę również podzielić się własnymi spostrzeżeniami. Gdy zaczynam kolejną nowennę, diabeł szaleje, mąci moje myśli i uczucia. Odnoszę wrażenie, że wdziera się w moje życie, w relacje z innymi (raz nawet za radą spowiednika – poszedłem do zakonnika egzorcysty, ale na szczęście okazało się, że wszystko jest ze mną w porządku). Zazwyczaj przez pierwsze dwa tygodnie nowenny jest mi bardzo trudno, potem jest zdecydowanie łatwiej. Pragnę jeszcze dodać, że wzrastam w wierze, pozostaję w autentycznych relacjach z Jezusem, poznałem smak Bożego, wewnętrznego spokoju i ukojenia. Zauważyłem również, że Maryja zawsze chętnie wysłuchuje próśb w intencji innych, a mnie obdarza łaskami "przy okazji". Rozumiem jednak, że do Maryi i do nowenny Pompejańskiej, prowadzą najpierw nasze własne troski i osobiste problemy”. (Wiesław „Królowa Różańca Świętego nr 4/2014).



Modlitwa różańcowa zawsze była dla mnie najtrudniejszą modlitwą, nie lubiłam jej. Przystępując do spowiedzi lękałam się, że za pokutę otrzymam odmówienie Różańca. O nowennie dowiedziałam się od koleżanki z pracy, gdy w moim życiu byłam bardzo daleko od Matki Bożej i Pana Boga. Spytałam, na czym polega ta nowenna, dzięki której otrzymała tak wiele łask. Kiedy usłyszałam, że codziennie trzeba odmawiać trzy Różańce, pomyślałam, że to nie dla mnie, ja nie dam rady. Wówczas alkohol miał władzę nad moim życiem, choć pozornie wszystko było w porządku. W niedzielę uczęszczałam na Mszę świętą i czasem odmawiałam pacierz z córką. Wewnętrznie jednak zagubiłam się i chciałam ułożyć życie po swojemu.

Myślałam, że sama dam sobie radę ze wszystkim, tymczasem coraz bardziej spadałam w dół. Najpierw były nieustanne kłótnie z mężem o pieniądze, o teściową, o wszystko. Moim najlepszym przyjacielem stał się alkohol. Wraz z codziennym topieniem w alkoholu swoich lęków, a w chwilach radosnych "oblewania" sukcesów, moje małżeństwo stoczyło się na dno. Mąż, podobnie jak ja, zaczął prawie codziennie sięgać po alkohol. Nie potrafiliśmy ze sobą szczerze rozmawiać, każde z nas realizowało swoje plany, a łączyła nas jedynie córeczka, którą oboje bardzo kochamy.

Pierwszą nowennę podjęłam poświęcając Matce Bożej moje małżeństwo. Nie był to łatwy czas. Wstawałam wcześnie rano i modliłam się, a wieczorem znów się upijałam. Jakie były owoce ? Początkowo ich nie widziałam lecz już wiem, że musiał upłynąć czas, a ja musiałam podjąć kolejną nowennę.

Kumulacja zła rozpoczęła się we wrześniu, kiedy rozpoczęłam drugą nowennę w swojej intencji, błagając o uwolnienie wewnętrzne, o uwolnienie od alkoholu, choć nie wierzyłam, że to możliwe. Byłam tak uzależniona, że rano gardziłam sama sobą, a w południe planowałam już, co będę piła wieczorem. Wraz z rozpoczęciem drugiej nowenny, mój mąż miał nieustanne pretensje, wszczynał kłótnie, upijał się i przeklinał. Pewnego dnia przyszedł wieczorem tak przepełniony złością, że skończyło się rozbitym oknem i wizytą w szpitalu z uszkodzoną ręką. Myślałam, że to nasz koniec. Część błagalna nowenny była bardzo trudna. Wielokrotnie budziłam się i słyszałam wewnętrzny głos, że to wszystko bez sensu, że jestem głupia modląc się tyle czasu...

Mój mąż, w pierwszym dniu odmawiania części dziękczynnej zrozumiał, że może nas stracić i przeprosił mnie... W listopadzie, (w czasie części dziękczynnej) udało nam się wyjechać na rekolekcje, podczas których oboje przystąpiliśmy do spowiedzi, a ja doznałam łaski uzdrowienia. Przestałam pić. Po raz pierwszy głośno przyznałam się sama przed sobą i przed swoim mężem, że byłam uzależniona. Obecnie, Matka Boża i Pan Jezus przenikają naszą codzienność, razem modlimy się na różańcu, choć wcześniej było to nie do pomyślenia; szczerze rozmawiamy, a ja już prawie cztery miesiące nie piję. Staram się jak najczęściej przyjmować Komunię świętą i patrzę na życie inaczej. Matka Boża powoli prostuje pokręcone ścieżki mojego życia” (Małgosia „Królowa Różańca Świętego” nr 2/2015).



„Dzisiaj skończyłam odmawianie mojej pierwszej nowenny Pompejańskiej. Prosiłam Matkę o pomoc w pozbyciu się napadów lękowych, które strasznie utrudniają mi życie. Przez tę chorobę przestałam przyjmować Ciało Pana Jezusa podczas Mszy, ponieważ lęk uniemożliwiał mi przejście przez kościół. Podczas odmawiania nowenny odzyskałam spokój, zaczęłam troszkę inaczej myśleć, nie przeraża mnie już wiele miejsc publicznych, jak dawniej. To dzięki wspaniałej Matce, która się mną opiekuje.

Otrzymałam jeszcze jeden wielki dar, który sprawił mi wiele radości – została przerwana kłótnia z moją szwagierką, po 5 latach milczenia. Wiem, że Matka Boża wiedziała, ile smutku ta kłótnia powodowała. Będę już zawsze modlić się do wspaniałej Matki” (Joanna „Królowa Różańca Świętego” nr 1(5) str.17 wiosna 2013).



„Moja mama miała poważne problemy z tarczycą. Wyniki wskazywały guzki na tarczycy, a także pozostałe wyniki nie były zbyt optymistyczne. Dodatkowo, lekarz pierwszego kontaktu zlecił wizytę u kardiologa, ponieważ z sercem było coś nie tak.

Postanowiłam odmówić nowennę w intencji uzdrowienia mamy z chorób tarczycy. W trakcie odmawiania części dziękczynnej, mama miała biopsję tarczycy. Wyniki pokazały, że guzków nie ma. Dodatkowo wizyta u kardiologa pokazała, że serce pracuje prawidłowo. Dziękuję Ci, Matko Najświętsza za to, że pochyliłaś się nad naszą rodziną i wstawiłaś się za nami, a głównie za moją mamą i wyprosiłaś zdrowie dla niej” (E. „Królowa Różańca Świętego” nr 2(6) str.18 lato 2013).



„Pragnę dołączyć moje świadectwo dotyczące tego, iż Matka Boża Pompejańska wysłuchuje każdej modlitwy. O nowennie Pompejańskiej dowiedziałam się jakiś czas temu, ale zaczęłam ją odmawiać dopiero wtedy, gdy szukałam pracy. Dodam tylko, że szukałam pracy za granicą i to w swoim zawodzie. Miałam więc zadanie dużo trudniejsze, gdyż najpierw wybierani są kandydaci danego państwa. Pewnego dnia chwyciłam za różaniec i... już nie rozstaję się z nim do dziś. Zaczęłam odmawiać nowennę w intencji znalezienia dobrej pracy.

Już w drugim dniu odmawiania nowenny zaczęłam odbierać sporo telefonów, a w przeciągu dwóch tygodni byłam na tylu rozmowach kwalifikacyjnych, ilu nie doświadczyłam w całej mojej "karierze" w Polsce. Matka Boża pozwoliła mi już w pierwszych dniach odczuć moc swojej potęgi i tym samym modlitwy. Miałam ogromny pokój w sercu, czułam niemalże namacalnie, że jestem w najlepszych rękach i nic złego przytrafić mi się nie może. Wcześniej ten brak pracy dawał mi się mocno we znaki niepokojem, złym nastrojem, nadpobudliwością, natomiast w trakcie odmawiania nowenny miałam pokój w sercu i taką ogromną pewność, że będzie jak Bóg chce... Moja modlitwa nie była jednak modlitwą roszczeniową w sensie: "musisz mi dać tę pracę". Wiedziałam, że Matka Boża zna najlepiej czas i miejsce. I tak rzeczywiście było.

Byłam już po kilku rozmowach, jednak ciągle otrzymywałam negatywne odpowiedzi, ale nie załamywałam się, tylko dalej trzymałam się różańca. Miałam też jedną rozmowę już na najwyższym szczeblu, ale... też jej nie dostałam. Popłakałam trochę do poduszki modląc się: "Bądź wola Twoja". Szukałam pracy w różnych firmach, a okazało się, że Jezus chce mnie mieć w zupełnie innym miejscu, bliżej siebie... Zaczynam pracę z ludźmi, taką, jaką chciałam mieć zawsze...Niesamowite to dla mnie doświadczenie, jak Matka Boża zadziałała w tej sprawie. W życiu bym sobie takiego scenariusza nie wymyśliła !” (Karolina „Królowa Różańca Świętego” nr 3(7) jesień 2013 – tam znajdziesz całość).



„Przez prawie ostatnie trzy lata byłem bez pracy. Moja rodzina (żona, córka i ja) utrzymywała się jedynie z oszczędności i poborów małżonki. Mimo tego, że żona zarabia dobrze, nasze oszczędności szybko się skończyły. Przez cały ten czas kiedy pozostawałem bez zatrudnienia, modliłem się do Boga o pomoc, ale pracy nie mogłem znaleźć.

Odpowiedziałem na setki ogłoszeń z tak marnym skutkiem, że moja samoocena bardzo spadła i zacząłem poważnie wątpić, czy w ogóle znajdę jeszcze jakiekolwiek zatrudnienie (zbliżam się do 50-ki). Wtedy przypomniałem sobie o nowennie Pompejańskiej. Kiedyś zwróciłem uwagę na to, że modlitwa ta nazywa się "nowenną nie do odparcia". Uchwyciłem się jej jak ostatniej "deski ratunku". Przystąpiłem do odmawiania Różańca pompejańskiego z wiarą, że już tylko Matka Boża może mi pomóc.

Nowennę miałem zakończyć 20 grudnia, a już 16 dnia tego miesiąca pojawiło się ogłoszenie, na które odpowiedziałem. 20 grudnia byłem po rozmowie z pracodawcą, a 22 grudnia podpisałem umowę o pracę, którą zaczynam w styczniu ! To był najlepszy "prezent gwiazdkowy" jaki dostałem. Później dowiedziałem się, że moja małżonka kilka miesięcy wcześniej również modliła się tą nowenną w tej samej intencji. Dlatego teraz jestem pewien, że w moim przypadku nastąpiła "kumulacja" (jak w "lotto") i te dwie nowenny zaowocowały znalezieniem pracy...” (Bogusław „Królowa Różańca Świętego” nr 1/2015).



„Do odmawiania nowenny Pompejańskiej namówiła mnie moja ukochana żona. Wspólnie prowadziliśmy działalność gospodarczą. Budowaliśmy bloki mieszkalne i nie narzekaliśmy na brak pieniędzy, ale wszystko jest do czasu...

Jestem człowiekiem ufnym i to mnie zgubiło. Zatrudnialiśmy siedemnastu pracowników, posiadaliśmy park maszynowy, samochody, wszelkie narzędzia, rusztowania, słowem: cały potrzebny sprzęt ! Naraz straciliśmy wszystko ! Jeden z kontrahentów nie wypłacił nam wynagrodzenia i zaczęły się nasze ogromne kłopoty: komornik, Urząd Skarbowy (nie zapłaciliśmy podatku, gdyż czekaliśmy na pieniądze od tego nieuczciwego kontrahent). Załamałem się. Straciłem prawo jazdy za prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu (na szczęście nikomu nie wyrządziłem żadnej krzywdy). Dwa razy próbowałem się powiesić, często towarzyszyły mi myśli samobójcze.

Moja ukochana żona, Jola, jest mocno wierząca i modli się trzy razy dziennie. Ja jednak nie zwracałem się do Boga z modlitwą; nie wiem, dlaczego. Od półtora roku zacząłem dopiero modlić się regularnie koronką do Miłosierdzia Bożego, mając głęboko w sercu obietnice Chrystusa, przypisane do tej modlitwy. Dzięki modlitwie koronką, zostaliśmy uniewinnieni w kilku procesach, jakie wytoczyli nam nasi dawni, bardzo bliscy współpracownicy (wszyscy – jak jeden mąż – odwrócili się od nas i posądzili nas o wyłudzenie materiałów budowlanych). Dodam, że nasza kooperacja układała się bardzo dobrze: pensje wypłacaliśmy w ustalonym czasie, a często nawet przed terminem, gdyż uważaliśmy, że najpierw najważniejsi są pracownicy i kontrahenci, a my – na końcu.

W tym roku małżonka przekazała mi nowennę Pompejańską i powiedziała: "spróbuj, zacznij odmawiać !".Kochani ! Skończyłem modlić się nowenną 22 września 2014 roku i tego samego dnia otrzymałem pracę ! Po dwóch tygodniach pani prezes oznajmiła mi, że chciałaby ze mną podpisać umowę na dłuższy czas ! Czy to nie wspaniałe ?! Ufam, że skończą się nasze kłopoty finansowe, które "pociągnęły" i inne zmartwienia. Dziękuję Bogu, że obdarzył mnie taką mądrą żoną i dziękuję Pani Pompejańskiej, że wysłuchała mojej modlitwy... Kochani, módlcie się, a wasze prośby zostaną wysłuchane !” (Dariusz „Królowa Różańca Świętego” nr 1/2015).



„Nie byłem daleko od Kościoła, a historie nowenny znałem wcześniej dzięki wydawnictwu z Poznania. Wydawało mi się natomiast niemożliwością, abym potrafił znaleźć czas i miejsce na jej odmawianie. Jednak pierwsza myśl o jej podjęciu pojawiła się w związku z lawiną zdarzeń, które uderzyły w naszą rodzinę w 2012 roku. Najpierw zaczęły się problemy z komunikacją, zachowaniem i nauką syna w szkole średniej, do tego doszła długotrwała kuracja młodszej córeczki aż wreszcie doszło do likwidacji firmy, w której prawie od dziesięciu lat pracowałem. Dosłownie, w ciągu kilku miesięcy runął poukładany świat.

Brak pracy i problemy finansowe związane z pozaciąganymi długami sięgającymi sześciocyfrowej kwoty, obawa o życie córeczki, stres związany z przyszłością syna, wszystko to stwarzało pozory sytuacji bez wyjścia, powodowało wzajemne pretensje w małżeństwie, a także zaczęło zagrażać podstawom bytu materialnego i duchowego naszej rodziny. W dniu imienin bliskiego mojemu sercu, nieżyjącego już Kapłana, kiedy stałem nad jego grobem, wpadła mi myśl, aby sięgnąć po nowennę Pompejańską.

Różaniec nigdy nie był mi obcy. Jeszcze w Oazie nauczyłem się go cenić i od szkoły średniej zawsze mi towarzyszy w kilku dziesiątkach odmawianych dziennie, ale nie codziennie cały Różaniec ! Tego nigdy nie praktykowałem i nie bardzo mogłem sobie wyobrazić, że można go odmawiać pobożnie i w takiej ilości codziennie. Jednak okazało się, że można. Nie było łatwo, ale skończyłem nowennę w intencji poukładania naszych życiowych spraw i nie czekając na efekty, czując siłę, jaką czerpałem z nowenny w tych miesiącach, rozpocząłem drugą prośbę do Matki Bożej o wsparcie w zdobyciu nowej pracy. Gdy teraz piszę to, przypominają mi się słowa Pisma Świętego: "Miarą ciężką, utrzęsioną, wsypią w zanadrza wasze... ". Do dzisiaj nie mogę uwierzyć w to, co się stało.

Z początkiem nowego roku założyliśmy maleńką firmę, a w tym samym czasie dostaliśmy zlecenie, które w ciągu kilku miesięcy zlikwidowało problemy finansowe. Niepostrzeżenie dojrzale zaczął zachowywać się syn, wrócił do Kościoła. I choć jeszcze daleko mu do ideału, ale jednak... Problemy chorobowe najmłodszej córki ustabilizowały się, zaczynamy więc z ufnością patrzeć w przyszłość, jakakolwiek by nie była. Wiemy, że jest Ktoś, kto raz danego słowa nie cofnie. Matka Boża w swoim Pompejańskim Wizerunku, Panna Wierna i Łaskawa. W Niej pokładamy naszą Nadzieję i Jej składamy hołd miłości, wdzięczności i ofiary” (Paweł „Królowa Różańca Świętego” nr 2/2015).



„Koniec roku 2014 był dla mnie szczególnie ciężki. Sięgnąłem po różaniec, na którym i tak co dzień się modlę, ale pomyślałem, że odmówię nowennę Pompejańską w intencji moich długów. Zacząłem modlitwę, ale następnego dnia stwierdziłem, że taka intencja może być zbyt zuchwała. Zmieniłem ją. Poprosiłem, aby Matka Boża pomogła mi w rozwiązaniu moich trudności życiowych. Zdałem się na Nią, bo przecież kto, jeśli nie Matka będzie wiedziała, jak pomóc w moich kłopotach. Z tak sformułowaną intencją podjąłem nowennę na nowo.

Po paru dniach znajomy zaprosił mnie do swojej parafii na rekolekcje, z których wyszedłem niezwykle podbudowany. Dodatkowo namówił mnie, abym wstąpił do wspólnoty modlitewnej, w której pozostaję do dziś i nie zamierzam z niej odchodzić. W międzyczasie poszedłem do Pallotyńskiej szkoły Ewangelizacji na kurs „Nowe życie”, po którym poczułem się jak nowo narodzony.

Po tym wszystkim, co Matka Boża mi zaoferowała, dzisiaj mogę ze spokojnym sercem iść wszędzie i wiem, że Pan Bóg był, jest i zawsze będzie blisko, prawie na wyciągnięcie ręki. Nie odczuwam lęku czy samotności, nie myślę już, że mogę czemuś nie podołać. Staram się za wszystko Bogu dziękować: za radości i za smutki, za to, co na mnie dopuszcza, bo wszystko to przybliża mnie ku Niemu coraz bardziej.

Tę niepokojącą część długów już spłaciłem. Teraz staram się funkcjonować tak, żeby w moim życiu wypełniała się wola Boża, gdyż wiem, że Stwórca ma cudowny plan na moje życie i na życie każdego człowieka...” (Mateusz „Królowa Różańca Świętego” nr 1/2015).



„Jestem nauczycielką. Bardzo długi czas po przeniesieniu się do innego miasta, mimo wielu usilnych starań i posiadaniu wymaganych kompetencji, nie znajdowałam pracy zgodnie ze swoimi kwalifikacjami. Odmawiałam przeróżne nowenny, zamówiłam Msze święte. Wzięłam także udział w konkursie na najlepszą lekcję w jednej ze szkół średnich i wygrałam te "zawody", ale... nagrodę odebrał ktoś inny.

Gdy już zrobiłam wszystko, co w mojej mocy, wzięłam do ręki różaniec i odmówiłam nowennę Pompejańską, zaczynając ją w święto Matki Bożej z Guadelupe (12 grudnia). Początkowo nie było to łatwe zadanie, zatem w miarę możliwości, by lepiej skoncentrować się na kontakcie z Bogiem, spędzałam wiele czasu przed najświętszym Sakramentem, a rozważania poszczególnych tajemnic różańcowych poprzedzałam czytaniem odpowiednich fragmentów z Pisma Świętego. Stopniowo dane mi było wchodzić w głębiny kontemplacji, a Duch Święty umacniał ufność, że modlitwa z wiarą będzie wysłuchana, zgodnie z Jego wolą. Oczekiwałam zatem wszystkiego, co najwłaściwsze dla mnie i innych z punktu widzenia Stwórcy.

Dokładnie po zakończeniu części dziękczynnej nowenny Pompejańskiej miałam przedziwny sen. Przyśniła mi się Matka Boża taka, jak na obrazie przedstawiającym Maryję z Guadelupe, i usłyszałam słowa: „Twoja modlitwa została wysłuchana. Za dwa tygodnie będziesz mieć pracę”. Słowa te jeszcze bardziej umocniły moją wiarę, zwłaszcza, że usłyszałam je w uroczystość Objawienia Pańskiego. Na zakończenie nowenny Pompejańskiej, w święto Ofiarowania Pańskiego, otrzymałam upragnioną posadę w szkole i wydruk planu lekcji z datą 21 stycznia, co potwierdza prawdziwość słów Matki Bożej ze snu, za co niech będą dzięki Bogu, dla którego nie ma nic niemożliwego. Podjęłam zatem pracę z maturzystami i dzięki wspólnej pracy wspieranej modlitwą zanoszoną do Stwórcy przez Królową Różańca, wszyscy moi podopieczni zdali maturę z ojczystego języka, którego dane mi było ich nauczać” (Marta „Królowa Różańca Świętego” nr 3(7) jesień 2013 – tam znajdziesz całość).



„Pragnę dać świadectwo otrzymania łask, o które prosiłam w nowennie Pompejańskiej. Nie było mi łatwo, gdyż 3 lub 4 różańce dziennie przez 54 dni, są wyzwaniem dla każdego człowieka.

Prosiłam o pracę, która pozwoli mi na pogodzenie codziennego uczestnictwa w Eucharystii, z obowiązkami rodzinnymi. W niedługim czasie po zakończeniu nowenny otrzymałam propozycję pracy, którą jestem w stanie pogodzić ze wszystkim, o co prosiłam. Najświętsza Maryja Panna obiecała łaskę każdemu, kto podejmie się nowenny Pompejańskiej. I tak też się stało. Za pośrednictwem tej nowenny uprosiłam także łaskę zdrowia dla córki, która bardzo często chorowała i niemal raz w miesiącu konieczna była terapia antybiotykami. I tym razem Maryja nie zawiodła. Obecnie odmawiam trzecia nowennę w intencji nawrócenia mojego męża. Mam nadzieję, że niebawem moja rodzina będzie się cieszyła z otrzymania tej ważnej łaski, o którą proszę” (Małgorzata „Królowa Różańca Świętego” nr 4(8) str. 37) zima 2013).



„Rok temu w grudniu trafiłam na stronę www.pompejanska.rosemaria.pl i poznałam nowennę Pompejańską. Zaciekawiła mnie. Akurat złożyło się tak, że byłam w potrzebie. Rozstałam się z moim pracodawcą, ponieważ przestał wypłacać mi wynagrodzenie. Martwiłam się trochę, że zostanę bez pracy, a chcemy z mężem kupić mieszkanie.

Moja pierwsza nowenna została wysłuchana co do słowa. W części dziękczynnej otrzymałam propozycję pracy, która daje mi dużą satysfakcję i pozwala się rozwijać. Dodatkowo, choć nikt nie wierzył, że były pracodawca zwróci mi należne pieniądze, tak jednak się stało... Nowenna nauczyła mnie oddawać trudne sprawy w ręce Maryi i Jezusa. Gdy dzieje się coś trudnego lub złego, co mnie w jakiś sposób przerasta, mówię: "Ty się troszcz" i widzę, jak wszystko prostuje się i uspokaja. W trudnych doświadczeniach polecam też modlitwy do Matki Boskiej rozwiązującej węzły” (Beata „Królowa Różańca Świętego” nr 4(8) str.15 zima 2013).



„Nowennę Pompejańską... odmawiałam w intencji znalezienia pracy. Była moją ostatnią deską ratunku. Jestem młodą mamą i od prawie czterech lat nie mogłam znaleźć pracy. Pomyślałam, że sama nic nie zdziałam i powierzyłam się opiece Matce Różańcowej. Dzięki tej nowennie zrozumiałam, że bezrobocie jest dla mnie darem; czasem, w którym mogę zbliżyć się do Boga i do ludzi. Wcześniej tego nie rozumiałam.

W modlitwie odnalazłam wewnętrzny spokój. Teraz wiem, jaką drogą powinnam się kierować, aby być blisko Boga. Wiem, że On czuwa nade mną i moją rodziną. Wiem to, bo mimo tego, że utrzymujemy się tylko z pensji męża (a nie jest ona oszałamiająca) nigdy nie zabrakło nam na chleb. Wcześniej tego nie dostrzegałam, lecz dziś już wiem, że to, co mamy, pochodzi od Boga, że On troszczy się o nas w każdym aspekcie naszego życia.

Nowennę Pompejańską nazywa się „modlitwą nie do odparcia” i właśnie taka jest. Ona kształtuje naszego ducha i pomaga uwierzyć w to, że nie jesteśmy sami ze swoimi problemami. Dziękuję Bogu za ten wspaniały czas... Dziękuję również wszystkim tym, którzy tutaj dali swe świadectwo. To była moja inspiracja” (Katarzyna„Królowa Różańca Świętego” nr 4(8) str.15 zima 2013).



Kilka dni temu ukończyłam swoją pierwszą nowennę Pompejańską. Prosiłam Maryję o pomoc w kłopotach i problemach finansowych, które dopadły moją rodzinę. Prosiłam o łaskę pozyskania środków na spłatę zobowiązań finansowych i stabilizację finansową.

Już w pierwszych dniach nowenny wydarzyła się sytuacja, która pozornie wydawała mi się odpowiedzią na moje prośby. Otrzymałam zaproszenie na rozmowę w sprawie pracy. Szybko jednak okazało się, że zaproponowana praca nie do końca jest dobra. Moim zajęciem miało być promowanie suplementów diety medycyny chińskiej i niekonwencjonalnych metod leczenia. Ponieważ zetknęłam się już kiedyś z bioenergoterapią, wiem że nie są to dobre praktyki. Sposób, w jaki szatan po raz kolejny zastawił na mnie swoje sidła, był i jest dla mnie szokujący.

W dalszej części nowenny doświadczyłam wielu przeciwności losu, piętrzyły się trudności i kłopoty, miałam okresy zwątpienia, odczuwałam niepokój, lęk, bezradność i bezsilność. Finansowo było bardzo źle, przychodziły kolejne wezwania do zapłaty, odwiedzał nas komornik. Modlitwa była ostatnią deską ratunku, była jedyną nadzieją, że w końcu musi wydarzyć się coś dobrego. Pierwszy raz w życiu doświadczyłam i uświadomiłam sobie, że sami z siebie, bez łaski Bożej, tak naprawdę nic nie możemy uczynić.

Pierwsza oznaka działania Opatrzności Bożej w mojej sprawie, pojawiła się dwa dni przed końcem nowenny. Ostatecznie kilka dni po zakończeniu nowenny w zaskakująco pomyślny sposób sfinalizowaliśmy transakcję, o której zakończenie bezskutecznie od roku zabiegaliśmy. Dzięki środkom pozyskanym z tej transakcji, wybrnęliśmy z największych kłopotów i opresji. Maryja przez nowennę pomogła nam nie tylko w doczesnych problemach, ale również odmieniła mnie duchowo”. (Kasia „Królowa Różańca Świętego” nr 3(7) jesień 2013 – tam znajdziesz całość).



„Moje życie jest pełne zawirowań oraz zwątpień, nawet jeśli chodzi o wiarę. Ostatni czas jest dla mnie i mojego męża bardzo trudny. Stanęliśmy przed widmem bankructwa nie ze swojej winy, ale z powodu spadku koniunktury na rynku finansowym. Nie widziałam już wyjścia z sytuacji. Jedyną nadzieją stała się modlitwa – najpierw różańcowa, później, przez przypadek, odwiedzając jeden z kościołów w Krakowie, znalazłam modlitwę pompejańską. Postanowiłam ją odmawiać w intencji znalezienia wyjścia z bardzo trudnej dla nas sytuacji życiowej.

Modlitwa dawała mi przede wszystkim siłę i uspokajała strach oraz emocje, które każdego dnia napadały mnie niczym demony. Dzisiaj przyszła do nas informacja, że pojawił się inwestor, dzięki któremu zbudujemy firmę na nowo i to pozwoli nam zarobić pieniądze na długi oraz na nowe, lepsze życie. Przed nami długa droga, ale jest już światło, którego będziemy się trzymać. Będę odmawiać kolejne nowenny w kolejnych intencjach

Dla tych wszystkich, którzy wątpią w pomoc – ona przychodzi, ale musimy być cierpliwi i nie raz zwątpić, upaść i doznać upokorzeń, żeby z pokorą patrzeć na niektóre sprawy w życiu lub robić je po prostu inaczej. Różaniec jest doskonałą ochroną przed nieżyczliwymi ludźmi, wrogo do nas nastawionymi. Wiem, bo wypróbowałam to na sobie. Ktoś powiedział, że różaniec ma siłę bomby jądrowej, ja uważam, że sporo w tym prawdy.

Odmawianie różańca kojarzy się niektórym z dewocją. Nic podobnego, to świetny trening skupienia, spokoju i cierpliwości. Jestem osobą bardzo aktywną i czasem oprócz nowenny odmawiam jeszcze dwie części różańca w innych intencjach. Nie przeszkadza mi to w pracy, rozrywce, byciu żoną i matką. Dziękuję za dar modlitwy” (Aldona „Królowa Różańca Świętego” nr 1(5) str. 17 wiosna 2013).



„To była końcówka mojej pierwszej w życiu nowenny Pompejańskiej. Jeszcze tydzień pozostał mi do dokończenia części dziękczynnej. Jadąc samochodem „rozmawiałam” sobie z matką Bożą, modląc się do Niej, kiedy nagle drogę zaczął mi zajeżdżać samochód ciężarowy. Zapewne niepotrzebnie zbyt gwałtownie skręciłam kierownicę żeby w niego nie uderzyć. Niestety, złapałam kołem pobocze i zaczęło się... taniec po jezdni. Cudem (jestem pewna, że to był cud Królowej Różańca Świętego z Pompejów, bo inaczej nie da się tego wytłumaczyć) – nie uderzyłam w żaden z jadących wtedy drogą samochodów.

Odbiłam się od barierki na poboczu, wykonałam obrót o 360 stopni i zatrzymałam się na stromym zboczu nie staczając się po nim i nie lądując na dachu. Kiedy ochłonęłam, spróbowałam włączyć silnik – pracował jak zwykle. Przejechałam bez problemu na bardziej równy teren i wysiadłam z samochodu. Zniszczenia były niewielkie; auto – co było dla mnie bardzo ważne – działało. Tylko karoseria nieco ucierpiała, a ja wyszłam z tej opresji bez jednego zadraśnięcia.

Nie umiem tego inaczej wytłumaczyć, jak tylko niezwykłą opieką Królowej Różańca Świętego. To był całkowicie przeze mnie niezamierzony efekt mojej przyjaźni z Maryją od nowenny Pompejańskiej. Wierzę, że intencja, w której się modliłam, tym bardziej znajdzie zrozumienie i opiekę Matki Bożej, której za tę niezwykłą pomoc i ochronę pod Matczynym płaszczem codziennie z pokorą dziękuję...” (Daria „Królowa Różańca Świętego” nr 4(8) str14 zima 2013).



„Prosiłam Maryję o to, by wyjednała u swego Syna łaskę nawrócenia dla mojego ojca, który kilkanaście lat żył daleko od Boga. Jeszcze kilka dni przed zakończeniem nowenny, nic nie wskazywało na przemianę i tzw. "bum". Czekałam cierpliwie i wierzyłam, że jeśli nie po tych 54 dniach modlitwy, to w czasie, który zostanie z góry wyznaczony, mój ojciec się nawróci. Wierzyłam, że Matka Boska pomoże mi.

W ostatnich dniach trwania nowenny w naszej rodzinie miało miejsce pewne zdarzenie. A dwa dni po skończeniu przeze mnie nowenny, mój ojciec przystąpił do sakramentu pokuty. Poza tym, znacznie poprawiły się nasze relacje rodzinne. Zdaję sobie sprawę z tego, że nawrócenie to proces długotrwały i wymagający pracy. Ale wiadomość, że mój ojciec przyjął Komunię świętą po kilkunastu latach, rozlała błogie szczęście w moje serce. Dziękuję Ci, Maryjo ! Proszę o Twoją dalszą opiekę i prowadzenie mojego ojca prosto w ramiona Twego Syna.

Dodam, że odmawianie trzech różańców dziennie nie zajmuje dużo czasu, jak to się wielu osobom wydaje. Modliłam się nowenną, chociaż w ciągu dnia nie mam dla siebie nawet pół godziny wolnego czasu – całkowicie zajmują mi go dwaj mali synkowie i obowiązki domowe. Prosiłam więc Maryję, by wysłuchała mojej modlitwy, nawet tej, którą odmawiam podczas zmywania albo innych prac domowych. Ośmieliłam się pomyśleć, że Matka nas wszystkich najlepiej rozumie mnie, matkę. Dlatego zachęcam jeszcze raz gorąco do rozpoczęcia spotkania z Matką Pompejańską, która wysłuchuje każdego. Jeśli ktokolwiek się waha lub boi się, powinien zacząć od razu, bo szkoda każdego dnia bez nowenny” (Beata „Królowa Różańca Świętego” nr 2(6) str. 16 lato 2013).



„Odejście moich dwóch synów od wiary i Kościoła było dla mnie i mojej żony czymś tak niespodziewanym, jak nic nigdy przedtem, i tak druzgocącym, że długo nie mogliśmy się po tym pozbierać. Pewnego zimowego wieczoru, w lutym tego roku, gdy wróciliśmy ze spotkania towarzyskiego, nasi dwaj synowie oświadczyli nam zgodnie, że oni nie są już ludźmi wierzącymi. Nasze zdziwienie mieszało się z przerażeniem i niedowierzaniem. W tej jednej chwili niesamowicie zmieniło to nasze życie i naszą rodzinę.

Następne dni i tygodnie, to był koszmar. Z ogromną rezygnacją myśleliśmy odtąd o naszym ponad 20-letnim wychowaniu. Po prostu rozpacz, przerażenie i łzy. Gorączkowo zacząłem zastanawiać się, gdzie i jak szukać ratunku. Po pewnym czasie coraz częściej zacząłem myśleć, że Pan Bóg nie oczekuje naszych łez, tylko czegoś zupełnie innego. Modliłem się do Matki Bożej o jakiś znak, jak i gdzie szukać pomocy. Szukając, już w tej chwili nie wiem, czego dokładnie, w internecie, moją uwagę zwróciło sformułowanie: nowenna nie do odparcia. Zacząłem czytać o tym i po kilku dniach podjąłem decyzję o tej modlitwie. Dodam, że zawsze przedtem myślałem o różańcu, że to modlitwa chyba nie dla mnie, że moja wiara nie jest wystarczająco dojrzała itp.

Pierwszą nowennę ukończyłem 27 kwietnia. Ukończyłem i cisza. Chłopcy kolejny raz przyjechali ze studiów, znowu nie poszli z nami do kościoła w niedzielę, znowu w rozmowach zapewniali, że to nie jest tak, że nie myślą o tym, że już mają to za sobą. Cóż z tego, skoro dalej trwają w swojej niewierze. Po, z początku burzliwej dyskusji, odwiozłem ich do autobusu i pojechali do szkół. Po kilku dniach starszy syn zadzwonił do matki, aby mu załatwiła numer telefonu do księdza, który uczył ich religii w szkole średniej. Potem dowiedziałem się, że spotkał się z nim kilka razy i dał się namówić na wyjazd do Lednicy. Chyba po dwóch tygodniach przyjechał do domu.

Trudno mu było zacząć, ale opowiedział, jak tam, gdzie studiuje, w wielkim mieście, było mu ciężko, źle, jak któregoś dnia poszedł na spacer i jakoś tak wstąpił do kościoła. Jak sam to określił, spotkał Pana Boga, jak następnie zaczął codziennie chodzić na Mszę świętą. Chciałem spytać po co ta Lednica, bo to ma sens tylko wtedy, gdy ktoś jest sakramentalnie przygotowany. Uprzedził mnie – pojechał przygotowany.

Jeszcze zanim to się odmieniło, zacząłem drugą nowennę – mam dwóch synów. Już ją ukończyłem. Jak będzie trzeba, pomodlę się kolejny raz. Matka Boża jest ze mną, jest z nami, nigdy w to nie wątpiłem. Jeszcze dokładnie nie wiem, dlaczego Bóg dopuścił coś takiego. Często myślę, że po to, abym ja się zmienił. Być może po coś jeszcze, nie wiem.

Nie jest łatwa ta nowenna, ale nic lepszego dla swoich dzieci nie mogłem zrobić. Jest jeszcze jeden problem, jak zrealizować swoją obietnicę zawartą w części dziękczynnej ? Bogu dzięki, że jest internet. Może w ten sposób wszystkim głosić będę...” (Janusz „Królowa Różańca Świętego” nr 3(7) str17 jesień 2013).



„Dzięki tej nowennie – wytrwałej modlitwie różańcowej – Pan Bóg, za wstawiennictwem Maryi, przywraca mi życie ! Zanim zaczęłam się modlić, byłam na skraju załamania nerwowego, czułam, że grozi mi głęboka depresja. Kilka tygodni wcześniej byłam już w takim stanie, że nie wierzyłam w to, aby cokolwiek, nawet ta modlitwa, mogło mi pomóc. Mimo wszystko zaczęłam ufnie (wbrew nadziei) modlić się. Dzięki nowennie dostałam światło. Uświadomiłam sobie dlaczego dotknęłam dna i że już wiem, jak się od niego odbić. Wczoraj ją zakończyłam i czuję się jak nowo narodzony człowiek. Wiem, że jeszcze podejmę modlitwę nowenną Pompejańską i wiem także, o co mam się modlić. O to, abym dobrze wypełniła swoje powołanie życiowe, które rozeznałam w trakcie tej nowenny.

Otrzymałam tak wiele łask i tak dużo światła, dostałam wszystko, o co prosiłam ! Jestem szczęśliwa. Otworzyłam się na przebaczenie ludziom, którzy mnie ranili. Mam wielką mobilizację do pracy nad sobą. To prawda, były pokusy i dręczące myśli – pokusy zwątpienia w to, że Pan Bóg mnie uzdrowi, ale kiedy ufnie brałam różaniec do ręki – przychodziła pomoc.

Różaniec jest potężną bronią. Matka Boża może wszystko wyjednać u swojego Syna, a zły bardzo boi się tej modlitwy. Różaniec nie oddala od życia, ale wyprasza nam łaski i siłę, aby człowiek sobie poradził ze wszystkimi problemami. Przecież sama Maryja powiedziała, że nie ma takiego problemu, którego by nie można rozwiązać przy jego pomocy ! Potrzeba nam tylko wiary, ufnej wiary, która nie wątpi. Chwała Ci, Panie !” (Emilka „Królowa Różańca Świętego” nr 4(4) str. 13 zima 2012).



Już któryś raz odmawiam nowennę Pompejańską. Jestem osobą zniewoloną, poddaną egzorcyzmom. W ostatnim czasie zaczęłam błaganie o moje uwolnienie spod władzy diabła. Choć nie nastąpiło uwolnienie, to nastąpiła wielka poprawa i w dniu, kiedy kończyłam część błagalną, otrzymałam wielką łaskę. Przez całą część błagalną była prowadzona przez ogień, przechodziłam prawdziwe oczyszczenie, uzdrowienie, poszukiwanie głębokiej więzi z Bogiem. Ten czas, mimo trudności wynikających z obecności złego ducha, był jakby moim czasem z Jezusem. Wiele zaczęło się zmieniać i polepszać. Był to okres wielkich cudów i doznawania żywej obecności Boga w moim życiu.

Chociaż wielkie nadzieje wiązałam z dniem 14 sierpnia (wtedy kończyła mi się część błagalna i wypadał kolejny egzorcyzm), Pan Jezus, jakby na spowiedzi, wytłumaczył mi, co się dzieje. Kapłan, który udzielał mi sakramentu, nic nie wiedział o tym, że odmawiam tę nowennę ani jakie błagania zanoszę do Boga, a w trakcie udzielanej nauki po wyznaniu grzechów, powiedział: "My czasem Boga o coś bardzo prosimy, ale On wie, że w tym czasie to nie byłoby dla nas dobre. Czasem musimy dojrzeć, abyśmy otrzymali to, o co błagamy. Bóg nie mówi, że nie, ale że jeszcze nie teraz". Długa to była nauka, właśnie na podstawie tego, jak powinno się podchodzić do modlitw nie wysłuchanych od razu. Poradził mi modlić się modlitwą "Ojcze nasz" i "Ojcze, ja Ciebie proszę o wiele rzeczy, ale niech się dzieje wola Twoja".

I choć 14 sierpnia nie nastąpiło uwolnienie, to był to najpiękniejszy egzorcyzm jaki miałam, najpiękniejsza łaska, jaką mogłam otrzymać. Byłam egzorcyzmowana w obecności Jezusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie, a moje serce było jakby przywiązane stułą do Niego. On był przy mnie mimo gwałtownych manifestacji złego ducha, krzyków, wrzasków itp. . Mimo ogromnych cierpień, panowała atmosfera miłości, pokoju i spokoju. Jezus był tak blisko, tak namacalny, a jednocześnie ukryty. Był to największy cud nad cudami, jaki mi Maryja mogła wyprosić w tym dniu.

Ufajcie Maryi, Ona prowadzi do Jezusa. Odmawiajcie nowennę Pompejańską, gdyż jest to modlitwa godna bezgranicznej ufności w orędownictwo Niepokalanej” (Kasia „Królowa Różańca Świętego” nr 3(3) str. 12 jesień 2012).



„Jakiś czas temu odmawiałam nowennę Pompejańską w intencji uwolnienia mnie i mojego syna. Zanim się urodził oddałam go złemu duchowi, a potem nawróciłam się i bardzo żałowałam tego, co zrobiłam.

Kiedy się nawróciłam, zły duch nie dawał mi spokoju, wciąż czułam jego obecność, mojemu synkowi też przeszkadzał, gdyż dziecko w nocy budziło się z krzykiem. Gdy chciałam wyznać ten grzech kapłanowi, bardzo się wściekał i groził mi, ale cały czas czułam opiekę Matki Najświętszej. Gdyby nie to, to chyba bym umarła ze strachu tej nocy.

Po spowiedzi świętej, z nakazu kapłana ofiarowałam Komunię świętą w intencji uwolnienia, ale mimo, że czułam, iż doświadczam wielu łask od Pana, to wciąż czułam obecność złego ducha. Poprosiłam Maryję, aby znajomy ksiądz egzorcysta w modlitwie o uzdrowienie, modlił się właśnie za nas ! I tego dnia stał się prawdziwy cud, bo choć nie byłam na tej Mszy świętej, gdyż nie miałam możliwości, to w czasie, kiedy trwały modlitwy o uzdrowienie, a ja modliłam się właśnie modlitwą pompejańską o uwolnienie, poczułam nagle jakieś ciepło i wewnętrzny pokój, i jakby jakiś wielki ciężar spadł mi z serca. Od tego czasu czuję się wreszcie wolna, a moje dziecko wreszcie śpi spokojnie.

Jakże jesteś łaskawa i dobra, Maryjo, że wyrywasz człowieka nawet z takich zakrętów życiowych i ratujesz nawet tak niegodne dusze. Chwała Ci, Maryjo ! I Tobie, postrachu duchów piekielnych, święty Józefie, bo to również Twoja zasługa !” (Marta „Królowa Różańca Świętego” nr 4(8) str. 37 zima 2013).



Nowennę Pompejańską odmawiam niemal od roku z przerwami pomiędzy kolejnymi nowennami. Główne intencje może nie spełniły się w 100%, ale były to intencje, które dotyczyły tzw. życia doczesnego. Łaska, którą otrzymałam, dotyczy natomiast sfery duchowej. Po pierwsze – zaczęłam regularnie chodzić na Msze święte i to nie tylko w niedziele, ale również w tygodniu. I coraz częściej obecność na nich przeżywam w sposób duchowy. Do tej pory nie przywiązywałam wagi do tego, co się na niej dzieje, bezmyślnie powtarzałam formułki, często myślałam o innych sprawach. Teraz to się zmieniło. Odczuwam szczerą radość, że jestem na Mszy i że przyjmuję Komunię Świętą. Również moja modlitwa wygląda inaczej. Jest więcej skupienia i więcej prawdziwej rozmowy.

Co prawda, zdarzają mi się rozproszenia, ale najważniejsze, że z nimi walczę. Już nie mam podejścia, jak wcześniej, aby odbębnić różaniec i mieć go z głowy. I największa łaska, to przystąpienie do spowiedzi świętej, gdzie wyznałam wszystkie grzechy. Do tej pory części nie wyznawałam świadomie, a część nieświadomie. Po prostu nie miałam potrzeby, aby je wyznać. W pewnym momencie uzmysłowiłam sobie, że nie mówię wszystkich grzechów, że część zatajam. Zrobiło mi się wstyd i poczułam straszny żal, że tak oszukuję Pana Jezusa. Odbyłam chyba najbardziej szczerą spowiedź w moim życiu. Mam nadzieję, że od teraz będę bardziej świadoma, co robię źle, a co dobrze. To również odbieram jako łaskę” (Ewa Marta „Królowa Różańca Świętego” nr 1(5) str.16 wiosna 2013).



„Niewiele ponad 6 miesięcy przed naszym ślubem u mojego narzeczonego wykryto nowotwór, który okazał się bardzo złośliwy i agresywny. Początkowa diagnoza lekarzy wskazywała na konieczność wycięcia całego żołądka.... Bez żołądka da się żyć, ale to bardzo trudne. Już wtedy zaczęłam codziennie modlić się do Matki Bożej o zdrowie dla Pawła. Tak bardzo chciałam żeby mógł się jeszcze cieszyć młodością i żeby lekarzom udało się uratować jego żołądek. Po dwóch tygodniach codziennej modlitwy dostaliśmy nową diagnozę. To chłoniak – owszem, bardzo złośliwy i agresywny, ale leczy się go chemioterapią, nie usuwa.

Paweł natychmiast trafił na oddział intensywnej opieki hematologicznej. To był straszny czas, ale Matka Boża pomogła mi wytrzymać. Codziennie się do Niej modliłam. Wtedy też, na przestrzeni paru dni, kilka osób powiedziało mi o nowennie Pompejańskiej. To była dla mnie trudna modlitwa, bo w tym czasie pracowałam i opiekowałam się Pawłem, ale nie opuściłam ani jednego dnia. Modlitwa dawała mi siłę i nadzieję. Wciąż nie wiedzieliśmy, czy chemia działa prawidłowo, czy chłoniak ustaje i czy chemia wystarczy. Czy po chemii nie trzeba będzie kontynuować leczenia innymi metodami

Po 5 miesiącach chemioterapii zdarzył się cud... Nowotwór, chociaż był rozlany w całym żołądku i zaatakował węzły chłonne, ustąpił zupełnie. Dziękuję Ci, Maryjo ! Niedługo bierzemy ślub i będziemy zawsze Ci służyć ! (Joanna „Królowa Różańca Świętego” nr 2/2014).



Zamiast zaklęcia - nowenna

„Od ponad 20 dni odmawiam nowennę Pompejańską. Mam ku temu ważne intencje: proszę Boga i Maryję, by mój mąż wrócił do mnie, abyśmy wzajemnie doszli do porozumienia i odrodzenia naszego małżeństwa, a druga intencja – to prośba o łaskę wierności dla męża w czasie naszej separacji.

Ta sytuacja od ponad trzech tygodni, to dla mnie wielka sprawa. Nigdy wcześniej nie modliłam się tak długo. Odmawiałam jedynie pacierze, ale często je zaniedbywałam. Przy okazji, od prawie 15 lat zajmowałam się tarotem i trochę magią.

Nowennę Pompejańską poznałam w dziwny sposób. Pamiętam, że przygotowywałam się, by rzucić na mojego męża zaklęcie, kiedy miał do mnie przyjechać. Szukałam jeszcze tylko informacji w internecie, związanej z tym zaklęciem. Jednak, ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, zamiast tego, przed moimi oczami pojawiła się pewna modlitwa – za małżeństwa w kryzysie. To był dla mnie szok ! Jak to możliwe, że szukałam własnego rozwiązania, a w odpowiedzi pojawiła się modlitwa i na dodatek w sprawie dokładnie takiej, jaka nas dotyczy !

Po przeczytaniu wypowiedzi jednej pani o modlitwie, dowiedziałam się też o nowennie Pompejańskiej i natychmiast, jeszcze tego samego dnia – zamiast rzucić zaklęcie, zaczęłam ją odmawiać. Dwóch talii kart tarota już się pozbyłam i niedawno zrezygnowałam z nauki w 2-letniej szkole ezoterycznej. Teraz już o magii nie mogę nawet słuchać !

Czuję, że teraz toczy się o mnie jakaś walka: Zło chce zwalczyć Dobro. Kilka razy zdarzyło mi się, że podczas odmawiania modlitw nowennowych czułam się w taki sposób, jakbym miała gorączkę – miałam wrażenie, że mam spocone czoło, chociaż wcale nie było spocone i to uczucie mijało zaraz po zakończeniu modlitwy.

W moim sercu pojawiło się także pragnienie zamówienia Mszy w intencji uratowania małżeństwa oraz uzdrowienia ciała, duszy i psychiki. A świecę, którą miałam wykorzystać podczas rzucania zaklęcia na męża, dziś zapalam na cześć Maryi, Królowej Różańca świętego z Pompejów. I jak tu nie wierzyć, że Pan Bóg ma wobec nas zupełnie inne, o wiele lepsze plany ?” (Imię znane redakcji „Nadzieja i Życie” nr 62/2012).

„Dziesięć lat temu poznałam swojego przyszłego męża. Od pięciu lat jesteśmy małżeństwem i mamy dwoje dzieci. Niedawno małżonek powiedział, że jest zafascynowany inną kobietą. Nie namyślając się długo sięgnęłam po różaniec i zaczęłam odmawiać kolejną już w swoim życiu nowennę Pompejańską. Dodam, że Maryja zawsze wysłuchiwała moich modlitw. I tym razem również mnie nie zawiodła !

Już od pierwszego dnia odmawiania nowenny w naszej rodzinie nastąpiły zmiany na lepsze. Mąż zaczął zdawać sobie sprawę z całej sytuacji i w porę, za przyczyną Matki Bożej Pompejańskiej, opamiętał się ! Od tamtego czasu w naszym małżeństwie znowu układa się wszystko dobrze” (Helena „Królowa Różańca Świętego” nr 1/2015).



„Ubiegły rok był dla mnie trudny i pełen wyzwań. Najpierw zranione serce, potem niepewność pracy... Na szczęście znalazłam lekarstwo, które daje ukojenie i rozwiązanie. Odmówiłam trzy nowenny w różnych intencjach i wszystkie zostały wysłuchane. Maryja wyprosiła mi wszystkie łaski, o które prosiłam.

Moje życie zaczęło się układać. Spotkałam miłość mojego życia – wartościowego człowieka, odpowiedzialnego i kochającego, z którym planujemy ślub w tym roku. Niepewna sytuacja w pracy, również rozwiązała się pomyślnie. Teraz wiem, że zawsze trzeba na pierwszym miejscu stawiać Boga, kochać Go i ufać bezgranicznie, a wszystkie inne sprawy ułożą się. Dziękuję Maryjo !” (Ania „Królowa Różańca Świętego” nr 1/2015).



„Latem 2014 roku córka dostała wysypkę na ciele. Początkowo było to kilka plamek, potem stopniowo pojawiało się ich coraz więcej. Zaniepokojona udałam się z nią do lekarza rodzinnego, który stwierdził uczulenie. Kiedy po wyeliminowaniu środków piorących, na które córka miała być uczulona, problem wysypki pozostał, udałam się do dermatologa, który powiedział, że jest to choroba nieuleczalna, łuszczyca. Osobiście kojarzyła mi się ona z kilkoma "plamkami", jednak ten rodzaj choroby był wyjątkowo ostry. Córka miała zaatakowane całe plecy, ręce, brzuch, dekolt. Wysypka była bardzo czerwona, swędząca i wyglądała strasznie. Po dodatkowych badaniach udałyśmy się do drugiego lekarza z nadzieją, że może to coś innego. Jednak ten nie pozostawił złudzeń i postawił diagnozę pierwszego dermatologa. Córka jest młodą osobą (ma 25 lat), więc świadomość, że jej schorzenie jest nieuleczalne, była bardzo bolesna.

Już dawno słyszałam o skuteczności nowenny Pompejańskiej, lecz nigdy nie miałam czasu aby ją odmówić. W tej rozpaczliwej sytuacji, wspólnie z mężem, podjęliśmy decyzję o odprawieniu nowenny. Ponieważ pracujemy, każde z nas odmawiało jeden Różaniec w drodze do pracy, drugi – w drodze powrotnej, a trzeci – w miarę możliwości – wspólnie odmawialiśmy wieczorem w domu.

Na początku nie było widać poprawy, wręcz przeciwnie, wszystko wskazywało na to, że nastąpiło nasilenie choroby. Jednak potem, zanim skończyliśmy część dziękczynną nowenny, choroba ustąpiła. Skóra się wygoiła, zostały tylko niewielkie odbarwienia na brzuchu i plecach i do tej pory choroba nie powróciła ! Nasza wdzięczność wobec Stwórcy jest ogromna... Wiemy, że to On podarował nam tę łaskę, ale Matka Najświętsza wyprosiła ją u Niego” (Wiesława „Królowa Różańca Świętego” nr 1/2015).


fragm. reprod. z „Królowej Różańca Świętego” nr 1/2015

„W połowie ciąży z moim czwartym dzieckiem okazało się, że mam łożysko przodujące, które się nie posuwa, co grozi krwotokiem, a w konsekwencji poronieniem dziecka, a nawet moją śmiercią. Po jakimś czasie lekarz stwierdził, że najprawdopodobniej będę musiała w 30 tygodniu ciąży pójść do szpitala, a w 37 zostanie sztucznie wywołany poród. Ta wiadomość mnie przeraziła, ponieważ jako matka trójki dzieci mam cały dom na głowie i nie wyobrażałam sobie, jak to wszystko poukładam. Zaczęłam modlić się o cud, ale nic się nie wydarzało. Po urlopie lekarz potwierdził diagnozę, stwierdzając, że pobyt w szpitalu będzie nieuchronny. I wtedy przypomniałam sobie o nowennie Pompejańskiej, o której już wielokrotnie słyszałam. Jednak odmawianie trzech części różańca dziennie wydawało mi się niewykonalne.

Zawsze miałam ogromne problemy, aby się na nim skupić, myśli co chwilę mi „odlatywały” do innych rzeczy, a poza tym byłam bardzo zapracowana. Jednak coraz wyraźniej czułam, że Bóg wzywa mnie do tego, abym pokonała te swoje bariery. I w końcu zaczęłam odmawiać nowennę Pompejańską. Na początku dobrze mi szło, tym bardziej, że wtedy dostałam już urlop zdrowotny i miałam więcej wolnego czasu. W połowie nowenny zauważyłam, że zmienił się mój sposób myślenia. Dalej modliłam się o cud, ale w mojej świadomości zgodziłam się na to, czego będzie chciał Bóg. Wyluzowałam. Uspokoiłam się wewnętrznie i zrozumiałam, że nawet jak pójdę do szpitala to Bóg zatroszczy się o mój dom i dzieci. Pojawiła się we mnie zgoda na tę sytuacje. I tak dobrnęłam do końca nowenny, kiedy już modlitwa była dla mnie coraz trudniejsza, ja jednak pozostałam jej wierna.

Po zakończeniu nowenny byłam umówiona do lekarza. Podczas wizyty zauważyła, że coś się wydarzyło – lekarz jakoś dziwnie się zachowywał. W końcu stwierdził, że co jest niemożliwe z medycznego punktu widzenia , ale łożysko się przesunęło i na razie nie musze iść do szpitala. Co tydzień przychodziłam na wizyty kontrolne i wszystko było w porządku. W końcu urodził się mój syn Antoś – całkiem zdrowy. Poród przebiegał w sposób naturalny i wyjątkowo bez żadnych komplikacji – urodziłam dziecko w przeciągu 1,5 godziny, a poprzednie porody trwały wiele godzin. Lekarz potwierdził, że to co miało miejsce z medycznego punktu widzenia jest cudem” (http://www.fronda.pl/a/odmawianie-rozanca-powoduje-cuda,31180.html).



„Na początku 3013 roku, mój mąż, po sześćdziesiątce, zachorował na nowotwór złośliwy – tłuszczakomięsak (guz na nodze ok. kilograma wagi). Po otrzymaniu wyniku, od razu była decyzja onkologów: usunięcie nogi przy biodrze. Lekarze też nie rokowali długiego życia dla męża mimo amputacji. Ale Maryja Niepokalana, którą błagałam, pokierowała całą sprawą.

Rozpoczęto leczenie. Chemioterapia, radioterapia i operacja bez amputacji nogi. Dalsza chemia. Rokowania były złe, mąż słabł. Msze święte odprawione i nasza modlitwa: codzienny Różaniec, nowenna Pompejańska, nowenna do św.Ojca Pio, św.Józefa, św.Maksymiliana Kolbego, św.Jana Pawła II – sprawiły, że stał się cud uzdrowienia. Ogromna rana się zagoiła, noga jest cała i zdrowa, mąż chodzi i czuje się dobrze. Nie ma przerzutów” (wdzięczna rycerka Halina, Podlasie „Rycerz Niepokalanej” nr 5/2015).



„Prosiłam Matkę Bożą Pompejańską o zdrowie i ulgę w cierpieniu, codziennie odmawiając cztery części Różańca. Chorowałam na postępujące zwyrodnienie stawów biodrowych, tak że w końcu nie mogłam chodzić nawet o kulach. W 2010 i 2011 r. przeszłam operację wymiany panewek w obu stawach biodrowych (protezy metalowe). Po operacji lekarz zalecił, abym przez rok chodziła o kulach.

Po dwóch miesiącach, 19 marca - była to niedziela, uroczystość świętego Józefa – kiedy ubierałam się na Mszę świętą do kościoła, usłyszałam wewnętrzny głos: "Rzuć kule i chodź !". Zdumienie, radość, nadzieja, lęk i pytania, czy stać mnie, aby zaufać Bogu ? Serce podpowiadało, że to łaska i należy zaufać. Odpowiedziałam więc, że zgadzam się.

Początkowo nogi były jak z waty. Czułam jednak moc i siłę Bożą, która pomagała mi stawiać kroki. Dochodząc do kościoła, na widok schodów zawahałam się. Wtedy znowu usłyszałam ten wewnętrzny głos: "Tylko nie zwątp". Zebrałam siły i doszłam. Po przyjęciu Komunii świętej dostałam tyle mocy i lekkości w nogach, że chciałam krzyczeć z radości: "Dziękuję Ci, Boże, za ten cud !". Od tego wydarzenia minęły już prawie cztery lata i nigdy nie miałam potrzeby używania kul” (Anna Krawczyk, Skierniewice „Rycerz Niepokalanej” nr 5/2015).



„Marysia miała roczek, kiedy zachorowała na zapalenie stawów. Przestała chodzić z powodu obrzęku w kolanie i w kostkach. Po kilku pobytach w szpitalach nie znaleziono przyczyny choroby, określając ją jako zapalenie idiopatyczne o podłożu antyimmunologicznym. Jednym słowem reumatyzm, który będzie atakował jej stawy do końca życia, prowadząc do niepełnosprawności. Leczenie miało polegać na przyjmowaniu leków o poważnych skutkach ubocznych – sterydów i innych leków obniżających odporność, ale nie usuwających przyczyn choroby. Ciężko mi było pogodzić się z diagnozą i takim leczeniem. Postanowiłam więc wytrwale prosić Pana Boga o łaskę uzdrowienia dla dziecka, jak ta naprzykrzająca się wdowa z Ewangelii. Odmawiałam Różaniec i Koronkę do Miłosierdzia Bożego, zamawiałam Msze święte z wiarą, że kiedyś Pan Jezus uzdrowi Marysię.

Kiedy po dwóch latach względnego wyciszenia objawów choroby przyszedł drugi rzut i Marysia znów nie mogła chodzić bez sterydów, zaczęłam odmawiać Nowennę Pompejańską z płaczem błagając Królową Różańca świętego o uzdrowienie. Tym razem inaczej niż przy pierwszym rzucie, wyjątkowo szybko można było odstawić sterydy. Mija właśnie rok i Marysia nie ma objawów zapalenia, Jest w pełni sprawna. Chwała Panu ! Niech i niegodni, tak jak i ja grzesznicy, nie wahają się prosić z ufnością Niepokalaną Matkę Miłosierdzia o pomoc” (Barbara z Piaseczna „Rycerz Niepokalanej”nr 2/2015).



„Matka Boża zechciała mi dać szczególny znak swojej obecności. Pewnego dnia rozbolało mnie lewe oko i stopniowo zacząłem widzieć na nie gorzej. Nieraz zdarzało się, że dokuczało mi, jednak były to krótkotrwałe dolegliwości. Tym razem ból i pieczenie nie przeszły ani pierwszego, ani drugiego dnia. Do tego dołączyło się zaczerwienienie oka i ból lewej strony głowy nasilający się przy pochylaniu. Stało się to niezwykle uciążliwe. Przy każdym zmrużeniu oka odczuwałem silny dyskomfort, który utrudniał mi normalne funkcjonowanie.

Kilkakrotnie wydawało się, że ból i pieczenie przechodzą, jednak po chwili wracały ze zdwojoną siłą. Pragnąłem uniknąć wizyty u lekarza, gdyż wkrótce planowaliśmy z rodziną wyjazd na wakacje. Ja miałem być kierowcą, więc nie chciałem martwić współdomowników. I wtedy przypomniałem sobie o Nowennie Pompejańskiej, pozwalających na wyproszenie łask w sprawach bardzo trudnych. I tak, w sobotę rozpocząłem modlitwy nowennowe. Przy tym zobowiązałem się do intensywnego strzeżenia czystości (wszak to cnota umiłowana przez Matkę Bożą) oraz złożenia podziękowania za wyświadczoną łaskę w „Rycerzu Niepokalanej”. Mimo, iż ból utrzymywał się w różnym stopniu, odczuwałem obecność Najświętszej Maryi Panny i zapewnienie, że choroba wkrótce minie.

W czwartek do bólu i pieczenia dołączyło uczucie „pulsowania” wewnątrz gałki oczne i odczuwałem wzrost temperatury oka. Zasmucony i przestraszony odmówiłem nowennowe trzy części Różańca świętego. Wkrótce odczułem niesamowity, wewnętrzny spokój. Nagle uświadomiłem sobie, że mogę mrugać powieką, praktycznie nie odczuwając żadnego bólu. Także pieczenie ustąpiło i mogłem już normalnie schylić się bez bólu głowy... Nie dowierzałem więc zacząłem wielokrotnie mrugać okiem. Byłem bardzo szczęśliwy ! Minęło dopiero kilka dni nowenny, a Matka Boża już okazała mi swoje przemożne wstawiennictwo...” (Szymon z Przeworska „Rycerz Niepokalanej”nr 2/2015).



„Pierwszą nowennę rozpoczęłam w święto Matki Bożej Gromnicznej w intencji znalezienia nowej pracy dla mojego zięcia. Mąż córki wprawdzie był zatrudniony od siedmiu lat, ale atmosfera w jego miejscu pracy była ciężka, gdyż nowa kierowniczka stosowała mobbing. Zięć postanowił więc znaleźć inną pracę; złożył swoje CV gdzie tylko było możliwe. Czekaliśmy. Widziałam to, co przeżywał i jaki był załamany. Jego koledzy również zaczęli poszukiwać nowego zatrudnienia. Modląc się byłam dobrej myśli.

Kochani, nie uwierzycie, ale mój zięć nadal pracuje w tym samym zakładzie pracy. Inni też ! Tylko kierowniczki już nie ma, została zwolniona; zmienił się także cały zarząd firmy. Maryja weszła do ich zakładu i wszystko „poprzestawiała”. To był cud, jakiego nikt się nie spodziewał !...” (Krystyna „Królowa Różańca Świętego” nr 3/2014).



„Było to w 2007 roku. Otrzymałam ulotkę o nowennie Pompejańskiej. Nie znałam tej modlitwy i gdy się z nią zaznajomiłam, schowałam do szuflady myśląc, że to nie dla mnie, że jest niemożliwa do odprawienia. Ale problemy rodzinne zmieniły moje myślenie.

Gdy wyszłam za mąż, zamieszkaliśmy z teściową. Nie rozumiałyśmy się. Często wybuchały kłótnie. To było nie do wytrzymania. Pobiegłam więc po ulotkę do szuflady i chwyciłam za różaniec. Oddałam tę sytuację Matce Bożej i zaufałam Jej jak dziecko. Wkrótce zauważyłam, że nasze relacje stają się inne. Zrozumiałam, że modlitwa różańcowa odmieniała mnie i moich najbliższych. Od tego czasu trwam w tej modlitwie, pokochałam adorację, angażuję się w apostolstwie i na wszystko wystarcza mi czasu...

Wiele moich próśb zarówno osobistych, jak i rodzinnych od „a” do „z” zostało wysłuchanych. Dwie osoby zostały uzdrowione z nałogu palenia papierosów. Po ludzku wydawało się to niemożliwe, gdyż od lat nie umiały sobie poradzić z tym uzależnieniem. Nikt się nie spodziewał, że ta modlitwa uczyni taki cud. Dziękuję Bogu za nawrócenie mojego męża, za otrzymany dar modlitwy różańcowej, która nadała mężowi większy sens życia. Dziś chętnie podejmuję trud modlitewny w intencji innych.

Niedawno odprawiliśmy nowennę Pompejańską za córkę, która bardzo przeklinała. Jako matka wiele razy tłumaczyłam jej żeby nie używała takich słów, gdyż przekleństwo jest modlitwą szatana i to przyniesie złe skutki w jej życiu. Po kilku dniach odmawiania Nowenny zdarzył się cud. Córka sama przyznała, że ta modlitwa ma ogromną moc. Mało, że przestała przeklinać, to codziennie zaczęła odmawiać Różaniec i koronkę. Zmienił się jej sposób myślenia...” (zel. Danuta Pająk Leszna Górna „Nadzieja i życie” nr 73/2014 – tam znajdziesz całość).



„Moja prośba została spełniona ! Jestem żołnierzem i przez cztery lata służyłem w jednostce wojskowej w Poznaniu. Wraz z żoną chcieliśmy zamieszkać bliżej rodziców, gdyż tutaj nie mieliśmy bliskich osób. Sami wychowywaliśmy dwóch synów. Optymalnym miejscem mojej dalszej służby wojskowej była Warszawa, ale moi przełożeni nie wyrażali zgody na przeniesienie służbowe.

Gdy usłyszałem o nowennie Pompejańskiej, postanowiłem ją odmawiać w wiadomej intencji. Napisałem wówczas do ministra wniosek o przeniesienie. Niestety, rozpatrzono go negatywnie. Postanowiłem więc odmówić Różaniec pompejański jeszcze raz i... udało się ! Jeden z moich przełożonych, który przechodził na emeryturę, postanowił przychylić się do mojej prośby. Następnie – dzięki cudownemu działaniu Matki Bożej – wniosek zyskiwał przychylność kolejnych przełożonych i obecnie już pracuję w Warszawie. Pragnę dodać, że w trakcie odmawiania nowenny odczuwałem duży spokój wewnętrzny. Teraz bardzo często modlę się na różańcu” (Łukasz „Królowa Różańca Świętego” nr 3/2014).


reprod. „Królowa Różańca Świętego” nr 3/2014

„Odmawiam drugą nowennę, ale już myślę o następnej. Obie moje nowenny zanoszone są w tej samej intencji. Moi synowie popadli w nałogi: alkohol i narkotyki. Myślałam, że cała ta sytuacja mnie przerosła, ale trafiłam w internecie na nowennę Pompejańską. Zaczęła się modlić, bo wiedziałam, że tylko w ten sposób znajdę ratunek w tym swoim trudnym położeniu.

Na początku modlitwy było różnie: raz lepiej, raz gorzej, ale później stał się cud: syn zostawił nałóg, złe towarzystwo, każdej niedzieli uczestniczy we Mszy świętej, nie pali, nie pije, jest zupełnie inną osobą. Wierzę całym sercem, że to zasługa Matki Bożej Pompejańskiej. Modlę się nadal, ponieważ mój drugi syn jeszcze nie może wyzwolić się od skłonności do alkoholu. Ale wierzę, że nadejdzie ten dzień, w którym otrzymam łaskę i dla drugiego dziecka. Obiecałam sobie, że nigdy nie przestanę modlić się na różańcu, ponieważ ta modlitwa czyni cuda...” (Beata „Królowa Różańca Świętego” nr 1/2015).



„...Modliłam się w nowennie Pompejańskiej w intencji uwolnienia mojego męża z nałogu palenia papierosów. Mąż palił od 16 roku życia. Nigdy nie pomagały żadne prośby czy błagania. Powtarzanie, że "palenie jest niezdrowe" czy wspominanie ludzi, którzy zmarli na raka płuc, nie robiło na nim żadnego wrażenia. Zresztą sam ojciec męża, który również był uzależniony od palenia papierosów, zmarł na raka płuc dwa lata temu. Nawet to bolesne wydarzenie nie zmieniło postawy męża. Zawsze powtarzał: "Jak wypalę papierosa, to skończę palić".

Postanowiłam błagać Maryję o pomoc. Po skończonej nowennie nic szczególnego się nie wydarzyło. Pomyślałam wtedy, że Matka Boża mnie nie wysłuchała w wiadomej sprawie, choć dostąpiłam od Niej innych wspaniałych łask. Drugą nowennę poświęciłam duszyczkom czyśćcowym. Po skończonej modlitwie za dusze pokutujące "coś" drgnęło w sprawie męża. Siedząc kiedyś przy stole w kuchni usłyszałam, że mój małżonek, zatwardziały palacz, do którego nie przemawiały przecież żadne argumenty, mówi mi niespodziewanie: "wiesz, muszę rzucić palenie".

Myślałam wtedy, że nie powstrzymam łez wzruszenia, a moje serce w jednej chwili znalazło się przy Matce Bożej. W ciągu kolejnych tygodni, mąż powoli, krok po kroku rzucił palenie. Nie było to z pewnością łatwe dla kogoś, kto palił ponad trzydzieści lat, ale dla Boga wszystko jest możliwe. Wczoraj małżonek mi powiedział, że nigdy w życiu nie sięgnie po papierosa. Wiem, że to prawda, bo sprawiła to Matka Boża, która przemieniła jego sposób myślenia...” (Jolanta „Królowa Różańca Świętego” nr 1/2015).



„Gdy weszłam na stronę internetową poświęconą nowennie Pompejańskiej i zaczęłam czytać niezwykłe świadectwa, jakie dokonują się za jej przyczyną, poczułam niepohamowaną chęć rozpoczęcia tego trudu. Zaczęłam 9 stycznia tego roku. W sumie odmówiłam cztery nowenny, ostatnią skończyłam przed Świętami Bożego Narodzenia.

Choć główne prośby jeszcze nie zostały spełnione, otrzymałam wiele innych łask, o które nawet nie prosiłam. Przede wszystkim Maryja uzdrowiła moją duszę, uwolniła od nałogów, otrzymałam łaskę nawrócenia. Mój mąż też stał się bardzo wierzący. Wzięliśmy ślub kościelny (mąż musiał przystąpić wcześniej po raz pierwszy do sakramentów: pokuty, Komunii świętej i bierzmowania). W każdą niedzielę uczestniczymy we Mszy świętej. Jesteśmy szczęśliwi, że możemy przyjmować Najświętszy Sakrament. Czytamy Pismo Święte, a wiara stałą się bardzo ważna w naszym życiu. Czuję, że z tą modlitwą wszystko się układa i ma sens” (Beata „Królowa Różańca Świętego” nr 1(9)/2014).



„W moim umyśle zaczęły się pojawiać myśli o złym duchu oraz bluźniercze myśli o Bogu i Maryi. Myśli te zaczęły występować po tym, gdy pewnego razu obejrzałem w telewizji film, w którym występowała postać satanisty. Miałem wtedy 15 lat i nie byłem zbyt religijnym nastolatkiem. Objawy pojawiły się szybko i bardzo utrudniały mi normalne funkcjonowanie. Próbowałem je zwalczać i zaprzeczać im w umyśle, ale to tylko pogarszało sytuacje. W końcu zostałem przebadany przez psychiatrę i psychologa, którzy stwierdzili u mnie zaburzenia psychiczne zwane nerwicą natręctw lub zaburzeniem obsesyjno-kompulsywnym.

Ze względu na demoniczne treści moich natręctw, zgłosiłem się także, za radą psychologa, do kapłana egzorcysty, by orzekł czy w moim przypadku nie ma działania szatana. W rozmowie z egzorcystą okazało się, że miałem do czynienia z kilkoma zagrożeniami duchowymi, ale ksiądz powiedział, że moja wola jest skierowana ku Jezusowi i raczej to nie jest sprawa złego. Dla pewności, egzorcysta odmówił nade mną egzorcyzm i stwierdził, że nie ma u mnie żadnych oznak opętania.

Podjąłem leczenie farmatologiczne i psychoterapeutyczne. Z pomocą specjalistów, rodziny, przyjaciół i Jezusa, poradziłem sobie z nerwicą. Zacząłem ignorować natręctwa i starałem się w ogóle nie poświęcać im uwagi. Łatwo nie było, ale z czasem spowodowało to ich redukcje do minimum. Jednak chciałem pozbyć się i tych resztek nerwicy, które jeszcze pozostały, postanowiłem więc odmówić Nowennę Pompejańską w tej intencji. Pod koniec części dziękczynnej, w czasie modlitwy w kościele, przypomniało mi się zdanie, które powiedziała moja terapeutka na ostatnim spotkaniu: "Czy ty masz jeszcze w ogóle tę nerwicę ?". Zacząłem się nad tym zastanawiać, czy czasem sam nie podtrzymuję tych resztek natręctw ? I postanowiłem uznać ten rozdział za zamknięty” (Michał M. „Rycerz Niepokalanej” nr 3/2015).



„O nowennie Pompejańskiej dowiedziałam się z portalu plotkarskiego. Ktoś uparcie zostawiał tam wpisy dotyczące nowenny. Chcę powiedzieć tej osobie: dziękuję i nie poddawaj się... Nigdy nie byłam osobą religijną, a do kościoła chodziłam od przypadku do przypadku. Prowadziłam życie bardzo dalekie od właściwej drogi... Byłam (i jeszcze jestem) w trudnym okresie mojego życia. Po burzliwym małżeństwie rozstałam się z mężem, a potem trafiłam do więzienia. Zostałam sama z dwójką małych dzieci. Rodzina męża ze mną się nie kontaktuje. Do tego doszła ciężka choroba i nałóg wśród najbliższych, moja nerwica i depresja. Nie miałam już siły ani nie widziałam sensu życia. W takim momencie przeczytałam o nowennie Pompejańskiej.

To był impuls, chwila zastanowienia i pytanie, czy dam radę. Po pierwszym dniu modlitwy w swojej intencji, dołączyła moja mama. I wytrwałyśmy ! Doświadczyłam cudu nawrócenia. Nawet bałam się to tak nazwać do momentu, aż ktoś mądrzejszy ode mnie uświadomił mi to. Doświadczyłam pewności, że istnieje tylko jedna prawdziwa droga, aby godnie żyć i być szczęśliwym. Bóg żyje i jest wśród nas. Wystarczy otworzyć serca, a przyjdzie i pomoże.

Matka Najświętsza uzdrowiła moją duszę. Wcześniej musiałam korzystać z pomocy psychoterapeuty. Od czasu rozpoczęcia nowenny nie byłam na żadnej wizycie, bo czuję, że tego już mi nie potrzeba. Zniknęły gdzieś lęki i depresja. Chce mi się żyć, czuję siłę i mam pewność, że z pomocą Bożą przetrwam wszystko. Wszystko nabrało sensu, a jeśli pojawiają się chwile zwątpienia, to wiem, że Pan jest przy mnie, kocha mnie taką, jaka jestem, grzeszną, słabą i chce mi pomóc. Pod wpływem Matki Bożej zdecydowałam się odwiedzić męża w więzieniu. Mimo zła, które mi wyrządził, porzuciłam swoją dumę i gniew. Nie było to dla mnie miłe spotkanie, ale wiem, że zrobiłam dobrze. Mam pewność, że moja intencja już została wysłuchana, mimo, że na namacalne efekty muszę poczekać. Czekam z niezachwianą wiarą i poczuciem bezpieczeństwa, gdyż wiem, że już nigdy nie będę sama” (Joanna „Królowa Różańca Świętego” nr 2/2015).



„Mieszkam za granicą i tylko raz w tygodniu sprawowana jest u nas Msza święta, toteż pracując nad sobą, nad własnym rozwojem duchowym, szukałam w internecie kazań, które stopniowo ożywiały moją wiarę... Pewnego wieczoru spostrzegłam w oczach męża jakiś głęboki smutek, przygnębienie i rozpacz, czego wcześniej nie dostrzegałam. I nagle zapragnęłam, aby w swoim miłosierdziu Bóg obdarzył go łaską wiary. Rozpoczęłam więc nowennę Pompejańską w intencji nawrócenia męża. Byłam niecierpliwa, próbowałam "naciskać" na małżonka, aby jak najszybciej powrócił do Kościoła. To z kolei wywoływało złość, nerwy i kłótnie. W końcu wszystko powierzyłam Maryi, a ja, jak to się mówi, "odpuściłam".

Na pozór nic się nie działo. W lutym tego roku podarowałam mężowi szkaplerz zielony i poprosiłam siostry zakonne o kilka sobót modlitw w jego intencji. Jakież było moje zdumienie, gdy na Wielkanoc mąż wyznał, że żałuje, iż nie poszedł do spowiedzi ! Moje serce niemalże oszalało z radości ! Tak właśnie działa Bóg ! W "cichym powiewie", Duch Święty porusza serca pragnieniem powrotu do Boga. Mąż w następną niedzielę, Niedzielę Miłosierdzia Bożego, w dniu kanonizacji Jana Pawła II i podczas odmawiania koronki do Miłosierdzia Bożego, po piętnastu latach przystąpił do spowiedzi. Moja prośba została wysłuchana po roku czasu !” (Jolanta „Królowa Różańca Świętego” nr 3/2014).

Całkowite uleczenie po udarze

„W listopadzie ubiegłego roku małżonek nagle poczuł się bardzo źle i zaczął tracić przytomność, Szybko wezwaliśmy pogotowie. Lekarz stwierdził, że jest to udar mózgu. Gdy dotarliśmy do szpitala... zaczął się prawdziwy dramat. Z minuty na minutę stan zdrowia męża pogarszał się: stracił przytomność i nie było z nim żadnego kontaktu. Przewieziono go na OIOM. Po badaniach stwierdzono udar niedokrwienny mózgu, przestały pracować nerki, mąż był niewydolny oddechowo i pozostawał w stanie śpiączki. Udzielono mi informacji, że stan męża jest krytyczny, wręcz beznadziejny i kazano czekać. Na korytarzu szpitalnym zrozumiałam, jak kruche jest nasze życie, jak w paru minutach świat wywraca się do góry nogami i że wszystko zależy od woli Boga.

Gdy wróciłam do domu, bratowa poradziła mi odmawianie nowenny Pompejańskiej. Odparłam, że nie dam rady, bo byłam w takim szoku, że nie mogłam modlić się dobrze. Ona nalegała, bym próbowała, bo kto nam pomoże, jeśli nie Matka Boża i Jej Syn ? Stan męża jeszcze bardziej się pogarszał. Wezwaliśmy księdza z sakramentem namaszczenia chorych i czekaliśmy. Niektórzy lekarze mówili żeby modlić się tylko o cud, bo z tego stanu się "nie wychodzi", a jeśli zdarzy się poprawa, to pacjent może być niesamodzielny, niekontaktowy, zdany na opiekę osób drugich.

Przeżywałam wielkie trudności, gdy rozpoczęłam różaniec Pompejański. Dziewiątego dnia nowenny, a 14-go dnia śpiączki mąż pierwszy raz się poruszył – w co nie uwierzyli lekarze, stwierdzając, że rodzina zawsze widzi, co chce widzieć i że nie ma dalej żadnej poprawy. Ale my trwaliśmy na modlitwie.

Modliła się rodzina, znajomi, odprawiano Msze święte. I tak, po kolejnych dniach nastąpiła zdecydowana poprawa. Mąż wybudził się ze śpiączki, narządy wewnętrzne podjęły pracę, następowała poprawa i stopniowy powrót do zdrowia. Po 38 dniach pobytu w szpitalu małżonek powrócił do domu – jest w pełni sprawny i nie potrzebuje żadnej rehabilitacji...” (Bogusława „Królowa Różańca Świętego” nr 4/2015 – tam znajdziesz całość).

Autyzm synka

„Nowennę zaczęłam odmawiać w intencji mojego synka. Była to moja pierwsza nowenna. U dziecka stwierdzono całościowe zaburzenie rozwoju i określono je mianem autyzmu dziecięcego. Pani diagnozująca Mikołaja oświadczyła, że nie jest to choroba na całe życie, ale synek, mając ponad dwa lata nie potrafił jeszcze wielu rzeczy. Nie umiał wskazywać palcem, kiwać głową na "tak" lub "nie", nie mówił do mnie "mama" , a do męża "tata". Buczał, machał rączkami i żył w swoim świecie.

Było wiele spraw, które budziły mój niepokój. Nauczyłam go kilku rzeczy, jednak terapeuci zlecali mi wiele zadań, które musiałam z nim wykonywać w domu. Zwróciłam się więc o pomoc do Matki Najświętszej. Zaczęłam odmawiać nowennę Pompejańską i wtedy zaczęły dziać się cuda. Mikołaj zaczął płakać za swoim kuzynem (rówieśnikiem), gdy ten odchodził i łapał go za rączkę, żeby został. Zadań, których dotychczas nie umiał wykonywać, nauczył się z łatwością. Najdziwniejsze było to, że jednego dnia nie umiał wcale czegoś wykonać, a następnego dnia, wstajemy, a on sam zaczyna coś robić bez najmniejszego problemu.

Rozwój synka postępuje i dużo osób twierdzi, że nie widać u niego zaburzeń. Zrobił się bardzo bystry. Pani, która go diagnozowała, ostatnio zatrzymała mnie na korytarzu i powiedziała, że rozmawiała z Mikołajem i to nie jest to samo dziecko, które diagnozowała. Oczywiście, nie wszystko jest idealnie (mowa, niektóre zachowania), jednak wiem, że same ćwiczenia, bez wstawiennictwa Matki Bożej, nie dałyby takiego rezultatu...” (Julia „Królowa Różańca Świętego” nr 4/2015 – tam znajdziesz całość).

Regularne wagary

„Po ukończeniu szkoły podstawowej z bardzo dobrym wynikiem, mój syn poszedł do dobrego gimnazjum katolickiego. Zmiana małej wiejskiej szkoły na większą, obcą, w mieście, podziałała na niego bardzo stresująco, tak że nie chciał do niej chodzić. Co dzień rano prośbą i groźbą wraz z żoną, usilnie przekonywaliśmy go, aby poszedł do szkoły. Z czasem wydawało się, że nasze starania odniosły skutek, a syn przekonał się do nowej szkoły i nowych kolegów. Naszą radość zburzył jednak po miesiącu telefon od wychowawczyni klasy z zapytaniem, dlaczego syn nie chodzi do szkoły. Okazało się, że regularnie wagarował i wychodząc z domu, w ogóle do szkoły nie docierał.

Były łzy, kłamstwa, tłumaczenia. Szukaliśmy pomocy u psychologa, wychowawcy klasy, pedagoga szkolnego. Rozmawialiśmy, tłumaczyliśmy, straszyliśmy, groziliśmy, modliliśmy się – wszystko bez efektu. Codziennie rano histeria, płacz, ból brzucha i kolejne absencje w szkole. Tak minęły dwa miesiące i nie widać było nadziei na poprawę.

Przypomnieliśmy sobie o nowennie Pompejańskiej, o której kiedyś czytaliśmy chyba w „Gościu Niedzielnym”. Wtedy nie zwróciliśmy na tę nowennę specjalnej uwagi, ot, kolejna forma modlitwy, jakich wiele. Teraz jednak wydała nam się jako jedyna i ostatnia deska ratunku. W całkowitej po ludzku bezradności, załamaniu, z całą wiarą, nadzieją i miłością na jaką było nas z żoną stać, oddaliśmy się Matce Bożej.

Mijał pierwszy, drugi, trzeci dzień nowenny, syn do szkoły nie chodził. Czwartego dnia, jak co dzień, obudziliśmy go jednak i szykowaliśmy do szkoły., a on wstał, ubrał się, zjadł śniadanie i jakby nigdy nic – pojechał do szkoły. Po lekcjach odebraliśmy go i okazało się, że był na wszystkich lekcjach. Następnego dnia, z olbrzymią rozbudzoną nadzieją, ale i obawą, że to zaraz znowu runie, wyprawiliśmy syna do szkoły i znów bez oporu, normalnie, jakby nigdy nic – zebrał się i pojechał. Od tamtej pory już chodzi do szkoły jak każde inne dziecko, dobrze się uczy i zdążyliśmy zapomnieć o całej sprawie. Wierzymy i wiemy na pewno, że tę wielką łaskę uczynił nam Pan Bóg za przyczyną Maryi. Chwała niech będzie Bogu w Trójcy Jedynemu i cześć niepokalanemu Sercu Maryi” (Zbigniew „Królowa Różańca Świętego” nr 6/2018).

Widzieliśmy jak tracimy syna

Mój syn zachorował niespodziewanie w wieku czterech lat na bardzo nietypową i agresywną formę epilepsji. Lekarze nie dawali nadziei, że będzie dobrze. Kazali zaakceptować to, że z każdą kolejną serią ataków jego mózg będzie umierał. Przez rok widzieliśmy jak tracimy syna i nic nie zdawało się pomagać. Był moment, gdy na dwa tygodnie stracił funkcję mowy, chodzenia i kontaktowania się z nami. Leżał w łóżku szpitalnym i co parę minut miał drgawki. Był czas, gdy przez 12 dni miał naliczone 1600 ataków, które musiały być przerywane medyczną śpiączką. Jego EEG wyglądało jak czarna kartka.

O nowennie przeczytałam gdzieś w komentarzu na jakiejś stronie. Powiem od razu, że do kościoła chodziliśmy jak większość ludzi – z okazji świąt. Przyznam, że modlenie się było wówczas bardzo trudne. Zły nie ustępował. Zmęczona ślęczeniem przy szpitalnym łóżku, niejednokrotnie przysypiałam podczas modlitwy. Słyszałam drwiące głosy w głowie: "Czego się modlisz ? To i tak nie pomoże". Przebudzona w nocy miewałam omamy wzrokowe (pająki, węże, postacie). Działo się też wiele złych rzeczy wokół mojej rodziny, na przykład psuły się rzeczy. Jednak nie ustępowałam. W drugiej nowennie towarzyszyła mi szwagierka. W tym czasie odwiedziliśmy też egzorcystę, który pomodlił się nad synem.

Pierwsze trzy nowenny zatrzymały postęp choroby. Pomogły nam zacząć żyć z chorobą, a nie wokół choroby. Ataki ograniczały się do stu na miesiąc, a syn coraz mniej bywał w szpitalu. Wtedy poczułam, że muszę odmówić następną nowennę o pobłogosławienie nam. Nie wiem skąd nasunęła mi się taka intencja ? Wierzę, że to Matka Boża szepnęła mi do ucha. Ostatni dzień tej nowenny był ostatnim dniem, w którym syn mój miał atak padaczki.

Wczoraj minęło dokładnie dwa lata i cztery miesiące, odkąd mój syn nie miał ani jednego ataku. Jego EEG jest czyste – jego stan zdumiewa lekarzy, którzy nie potrafią wyjaśnić tej reemisji. Schodzimy z ostatniego leku, syn nadrabia stracone lata i zaczyna dorównywać rówieśnikom w rozwoju. Jest chodzącym cudem wymodlonym u Jezusa przy pomocy Matki Bożej. Dziękuję Bogu, że mnie wysłuchał, że znów okazał miłosierdzie” (Agnieszka „Królowa Różańca Świętego” nr 6/2018 – tam znajdziesz całość).

Mówili: nie ma na to lekarstwa

Cała historia zaczęła się cztery lata temu, w dniu narodzenia naszego pierworodnego synka. Nasza radość była ogromna, synek dostał maksymalną liczbę punktów Apgar i nic nie wskazywało na jakiekolwiek zagrożenie. Wszystko zaczęło się po mniej więcej sześciu godzinach od urodzenia. Nagle spadły wszystkie parametry życiowe i dziecko w stanie krytycznym zostało przewiezione do szpitala specjalistycznego Prokocim w Krakowie. Na oddziale Patologii i Intensywnej Terapii spędziliśmy kilka tygodni. U synka zdiagnozowano małopłytkowość pourodzeniową, co podobno się zdarza i nie powinno nawracać. Jednak rzeczywistość okazała się zgoła odmienna. Każda infekcja, przeziębienie, gorączka kończyły się pobytem w szpitalu, transfuzją krwi i kuracją sterydową. I tak przez kolejne dwa lata, do dnia narodzenia naszej córeczki.

Radość narodzin drugiego dziecka pozwoliła na chwilę zapomnieć o chorobie synka, ale zaledwie trzy tygodnie od narodzenia córeczki, chłopczyk znów zachorował na zapalenie płuc. Niestety, tym razem nic nie pomagało. Stan synka był coraz gorszy, a lekarze bezradnie rozkładali ręce. Wtedy, szukając ratunku, trafiliśmy na informacje o nowennie Pompejańskiej, którą zaczęliśmy odmawiać razem z żoną. Dwa dni po rozpoczęciu nowenny, specjalną karetką przewieziono nas na Prokocim, z podejrzeniem choroby nowotworowej. Tam to powiedziano nam, że kilka godzin później, już nie byłoby szans na ratunek. A zatem była pierwsza pomoc Matki Bożej.

U synka stwierdzono małopłytkowość śródinfekcyjną z podejrzeniem zespołu Moschcowitza i powiedziano nam, że już z tym będzie musiał żyć, ponieważ nie ma na to lekarstwa. Po zakończeniu nowenny już tak ostrego ataku nie było, jednak każda infekcja kończyła się szpitalem i toczeniem osocza aż do dnia 21 października 2018 roku.

Ale po kolei... W tym roku, od dłuższego czasu coś mówiło mi żebym dalej odmawiał nowennę, aż w końcu, 22 sierpnia, po kolejnym ataku choroby, zacząłem trzecią nowennę o uzdrowienie synka, w trakcie której jeszcze dwa razy byliśmy w szpitalu. Jednak ufałem mocno, że Matka Boża wysłucha mojej modlitwy. Kończąc nowennę, 14 października, prosiłem o znak od Maryi Panny. Na odpowiedź nie czekałem długo, bo już dwa dni po zakończeniu nowenny nasz synek mocno zagorączkował, i ku naszemu zdziwieniu, płytki i wszystkie parametry krwi były w normie, oprócz podwyższonych leukocytów świadczących o infekcji.

Gorączka ponad 38 stopni utrzymywała się przez kilka dni i ani razu płytki nie spadły poniżej normy, pierwszy raz od narodzin. Ponadto Matka Boża odwiedziła mnie we śnie, mówiąc że gorączka minie. I tak też się stało ! Dla nas jest to ogromny cud i tak, jak obiecałem Matce Bożej, już nigdy nie odłożę Różańca świętego, bo po tym wszystkim, co przeszliśmy wiem, że Ona jest przy nas cały czas i tylko czeka na chwilę, w której zwrócimy się do Niej...” (Dawid - „Królowa Różańca Świętego” nr 6/2018 – tam znajdziesz całość).

I, kochani, stał się cud !

„...mój siedmioletni syn zaczął się uskarżać na ból brzucha, miał biegunkę, wymioty i bardzo źle się czuł. Niestety, w szpitalu lekarze nie bardzo wiedzieli, co mu dolega. Mijały dni, a chłopiec miał coraz gorsze samopoczucie. W końcu lekarze postanowili zoperować go, żeby sprawdzić co się dzieje.

Szpital był tragiczny, lekarze również: brak kompetencji, podstawowych badań takich jak USG. Trzy dni czekaliśmy na wykonanie USG – koszmar. W końcu okazało się, że przyczyną złego samopoczucia syna jest rozlany wyrostek, położony dość nietypowo, więc lekarze nie potrafili postawić diagnozy. Operacja trwała bardzo krótko, co mnie zdziwiło, bo skoro wyrostek był już rozlany i zrobiła się zgorzel, to trzeba było to dobrze oczyścić, jednak lekarze myśleli inaczej. Po kilku dniach powstał ropień w brzuchu i konieczna była kolejna operacja, po której syn był w jeszcze gorszym stanie. Odczuwał okropny ból i żadne środki przeciwbólowe nie pomagały. Doszło do zapalenia otrzewnej. Dodatkowo jeszcze został zakażony podczas operacji bakteriami szpitalnymi. Lekarze byli bezradni. Wysłali nas do kliniki do Wrocławia i to chyba było najlepsze, co dla nas zrobili...

Ja nadal modliłam się nowenną. Było różnie, słowa mi się myliły, byłam zmęczona, zasypiałam, przerywałam. Była to naprawdę modlitwa daleka od ideału. Brakowało mi sił. Po dwóch tygodniach spędzonych na szpitalnej podłodze i krześle, człowiek nie miał siły już na nic. Jednak najgorsza była bezradność, kiedy patrzy się na cierpienie swojego dziecka i nie potrafi się mu pomóc. Ono patrzy na ciebie z nadzieją, że pomożesz. Mój syn mnie pytał : "Mamo, czy ja umrę ?". Z bólu sam wołał: "Panie Boże, dopomóż mi !"

Oprócz tego doszło do perforacji jelita, więc lekarze od razu podjęli decyzję o operacji (trzecia operacja w pełnej narkozie w ciągu dwóch tygodni). Miała to być operacja ratująca życie. Trwała sześć godzin. I to było najdłuższe i najtrudniejsze sześć godzin mojego życia. Ja już mogłam tylko mówić: "Jezu, ufam Tobie", bo nawet nie mogłam odtworzyć żadnej modlitwy. Pomyślałam sobie, że wszystko oddaję Jezusowi. Jeśli to jest zgodne z Twoją wolą, Jezu, to ratuj moje dziecko, a jeśli mi je zabierzesz, to muszę się z tym pogodzić, bo Ty, Panie, wiesz, co dla nas jest najlepsze. Jestem przekonana, że to był właśnie ten moment – całkowite zaufanie Bogu.

Po operacji syn był niewydolny oddechowo i krążeniowo. Leżał na intensywnej terapii, wycięto mu pół metra jelita cienkiego, wyłoniono stomię na jelicie cienkim, miał sepsę w najgorszej możliwej postaci. Na skutek sepsy został porażony nerw kulszowy, co spowodowało całkowity niedowład prawej nogi. Syn nie mógł chodzić. Po trzech dniach został przeniesiony z OIOM-u na normalny oddział i powoli zaczął wracać do zdrowia.. Dodam jeszcze, że gdy odprowadzałam syna na blok operacyjny, włożyłam mu do kieszonki piżamki medalik Matki Boskiej. Tam go rozebrali, a piżamkę położyli pod łóżkiem, na którym leżał. Gdy jednak wrócił na normalną salę w swojej koszulce, to zaraz sprawdziłam czy jest medalik. I był ! Aż dziwne, że nie wypadł podczas tego wszystkiego, gdyż był luzem wrzucony. Ja przy nim nie mogłam być, ale Matka Najświętsza czuwała przy nim cały czas.

W czasie jego powrotu do zdrowia, modliłam się o to kolejną nowenną. Również nie było łatwo: myliłam się, zapominałam, powtarzałam, a mimo to, Maryja mnie wysłuchała. Najpierw miałam żal do Pana Boga, że modlę się o zdrowie nowenną, a tu takie rzeczy mnie spotykają, ale szybko zrozumiałam, że to wydarzyłoby się – tak czy inaczej. Jednak dzięki temu, że modliłam się właśnie nowenną, Matka Boża wybłagała dla nas ten cud. Zresztą każdy lekarz, u którego później byłam, oglądając historię choroby syna, mówił: "Proszę pani, niech się pani cieszy. To cud, że pani syn to przeżył !".

Na tym jednak się nie skończyło. Dwa miesiące później doszło do zrostowej niedrożności jelit i konieczna była kolejna, czwarta operacja. Syn z 32 kilogramów schudł do 24 kilogramów, a jest wysoki, więc wyglądał jak sama skóra i kości. Operacja odbywała się przed samymi świętami Bożego Narodzenia. Dzień przed Wigilią okazało się, że po operacji zostało w brzuchu powietrze i jakaś kolekcja płynów. Znowu pojawił się strach. Lekarze mówili, że powinniśmy zaczekać jeden dzień i zobaczyć, co się będzie działo. Być może trzeba będzie znowu operować....

Mój świat normalnie się zawalił. Mąż z córeczkami byli daleko od domu. To było moje pierwsze Boże Narodzenie z dala od rodziny, w szpitalu. W nocy siedziałam na podłodze przy łóżku syna, ryczałam jak głupia i błagałam Pana Boga, że skoro uratował już raz mojego syna i nie dał mu umrzeć, to niech i teraz nas ratuje. Następnego dnia była Wigilia, czas cudów. Mówiłam: "Proszę Cię, Panie Jezu, uczyń dla nas cud. Tylko o to proszę. Ratuj moje dziecko przed kolejną operacją, bo nie wiem czy ono to przeżyje !". Odmawiałam Różaniec i Koronkę do Bożego Miłosierdzia... I, kochani, stał się cud ! Mówię to z pełną świadomością. Dwa dni później zrobili kolejne USG i technik, które robił je – był w szoku, bo powietrza nie było, a płyny wchłonęły się, mimo że naprawdę było ich dużo. Nie chciał mi wierzyć, że lekarze nic z tym nie robili i nie odciągali tych płynów. Obyło się bez operacji...

Jeśli jest jeszcze ktoś, kto się waha, niech zacznie odmawiać nowennę. Dziś też doświadczamy cudów, ale musimy zaufać... Dziesięć miesięcy po pierwszej operacji, mój synek jest już po piątej, ostatniej operacji, zamknięcia przetoki jelitowej, czyli przywrócono mu ciągłość przewodu pokarmowego. Nie musi już nosić woreczka. Mimo, że groził mu wózek inwalidzki, rehabilitacja przywróciła mu sprawność nogi. Nerwy się zregenerowały. Rehabilitacja jeszcze trwa, ale syn cieszy się życiem, biega, gra w piłkę, jeździ na rowerze, a mnie życia nie starczy żeby dziękować za te cuda, które wydarzyły się w naszym życiu. Chwała Panu i Matce Najświętszej !” (Emilia „Królowa Różańca Świętego” nr 6/2018 – tam znajdziesz całość).



„Mój dwudziestoletni syn od sześciu lat chorował na kamicę woreczka żółciowego. W tym czasie, ze względu na stan zdrowia, konieczne były kilkakrotne pobyty w szpitalu na ostrych dyżurach. Pod koniec lipca 2015 roku syn trafił do szpitala z kamicą woreczka żółciowego, ostrym zapaleniem trzustki (około pięciokrotne przekroczenie dopuszczalnej normy) i żółtaczką mechaniczną. 5 sierpnia zaczęłam odmawiać błagalną część nowenny Pompejańskiej w intencji uzdrowienia syna z kamicy woreczka żółciowego. 30 sierpnia o godzinie 12 byłam z synem i mężem na Mszy świętej o uzdrowienie. Wieczorem rozpoczęłam część dziękczynną nowenny Pompejańskiej. Tego wieczoru i w nocy, syn doznał bólu woreczka żółciowego (kolejny atak). Zamierzaliśmy udać się do szpitala na ostry dyżur, jednak około godz. 3 w nocy – ból ustąpił i do dzisiaj się nie pojawił. Mąż również modlił się w intencji uzdrowienia syna.

W trakcie wieloletniej choroby, zostały wykonane liczne badania USG potwierdzające złogi, w tym, badanie wskazujące na skupisko złogów o wymiarach 9x30 mm. W czasie ostatniego pobytu w szpitalu przeprowadzono zabieg ERCP ze sfingterotomią i ewakuację niewielkich ilości błota żółciowego. Szpital zalecił planowany zabieg usunięcia woreczka żółciowego. Ostatnie badanie USG wykonane w lutym 2016 wykazało brak jakichkolwiek złogów. Dwóch niezależnych od siebie lekarzy (jeden chirurg ze szpitala, drugi – rodzinny) użyli sformułowania: "a jednak cuda się zdarzają...” (Katarzyna"„Królowa Różańca Świętego” nr 4/2016).



„Wybierałam się na wesele mojego brata. Nie wiedziałam czy będzie ono udane i radosne, gdyż nasza babcia chorowała i często przebywała w szpitalu. Lekarze i rodzina obawiali się, że to ostatnie chwile jej życia. Nie było wiadomo, czy babcia dożyje dnia zaślubin wnuka. Obawiałam się, że zamiast na wesele, pojadę na pogrzeb. Moja mama była zrozpaczona, często płakała. Któregoś dnia powiedziałam jej: "Mamo, nie martw się, babcia na pewno będzie zdrowa. Matka Boża nam dopomoże". W tym czasie wpadł mi w ręce "Różaniec" [miesięcznik]. Czytając, natrafiłam na słowa: "Nie mogę ci niczego odmówić". Zaczęłam więc odmawiać nowennę Pompejańską. Codziennie przez 54 dni odmawiałam wszystkie części Różańca. Ufałam Matce Bożej, że babcia wyzdrowieje.

Gdy byłam w połowie nowenny, babcia już zaczynała dochodzić do siebie i została wypisana ze szpitala. Podczas wesela mojego brata była już naprawdę zdrowa. Odwiedziłam ją później wraz z moimi dziećmi. Babcia od tamtej pory ani razu nie była w szpitalu i czuła się na tyle dobrze, że mogła brać udział w kolejnych weselach swoich prawnuków. Chcę podziękować Matce Najświętszej za tę łaskę, którą nam dała” (Małgorzata Grzywna z mężem i dziećmi „Różaniec” nr11/2012).

Modlitwa przed ślubem

„Trzy lata temu odmawiałem nowennę Pompejańską do Matki Najświętszej. Modliłem się w trzech intencjach – to więcej niż przewidują założenia nowenny, a mimo to Maryja wysłuchała wszystkich moich próśb. Na pięć miesięcy przed ślubem rozpocząłem modlitwę w intencjach otrzymania drugiej pracy, znalezienia mieszkania dla nas na start oraz przemianę serca jednego z naszych rodziców, osoby, która strasznie ingerowała w nasze plany ślubne i dorosłe życie osobiste.

Po trzech miesiącach znalazłem pracę taką, o jaką prosiłem, z możliwością rozwoju, z dobrym, uczciwym szefem. Na dwa dni przed ślubem dostaliśmy klucze do mieszkania, w którym spędziliśmy półtora roku. Mimo, że wynajmowaliśmy to mieszkanie, cieszyliśmy się, że nasz balkon sąsiadował z lasem, a na plażę mogliśmy jeździć rowerami. Także rodzic, który sprawiał nam wiele przykrości, doznał przemiany. Po rozmowie z kapłanem osoba ta była w stanie wypuścić dziecko z domu i przestała układać nam życie. Stało się to jakieś dwa tygodnie przed ślubem.

Jestem wdzięczny za tak liczne dary. Wszystko o co prosiłem, a co było wtedy mi tak bardzo potrzebne, spełniło się. Dziękuję Matce Najświętszej, Matce pięknej miłości. Piszę to po raz pierwszy, po skończonej drugiej w moim życiu nowennę Pompejańskiej. Wierzę, że niedługo również i ta się wypełni.” (Patryk „Królowa Różańca Świętego” nr 3/2016).



„O nowennie dowiedziałam się z internetu, jednak odmawiać zaczęłam ją dużo później, ponieważ stwierdziłam, że nie dam rady i że po prostu nie wytrwam w modlitwie. Ale któregoś dnia, gdy moja depresja i straszne, dręczące myśli nie dawały mi spokoju, zaczęłam odmawiać różaniec Pompejański.

Na początku odmawiania nowenny czułam się dobrze, byłam spokojna, jednak pod koniec części dziękczynnej, depresja powróciła. Mimo to nie poddawałam się.. Wytrwałam. Po pewnym czasie stwierdziłam, że Matka Boża bardzo mi pomogła i pomaga nadal. Potrafię – póki co – żyć bez leków, a gdy złe myśli się pojawiają (choć nie są już tak intensywne jak były), modlę się. Dzień zaczynam od różańca. Codziennie rano i wieczorem mówię pacierz, odmawiam też koronkę do Bożego Miłosierdzia i raz w tygodniu litanię. Nie jestem jeszcze zupełnie zdrowa, bo destrukcyjne myśli czasem powracają i dołują mnie, ale wierzę i dziękuję Matce Bożej, że pomaga mi i nie muszę brać leków. Wiem też, że gdyby nie moja wiara i modlitwy, nie byłoby tak, jak jest...” (Monika Julia „Królowa Różańca Świętego” nr 4/2015).



„Niedawno ukończyłam swoją pierwszą nowennę Pompejańską. Prosiłam Maryję, aby dopomogła mi w walce ze strachem. Mam 16 lat, a do niedawna bałam się sama spać. Każda próba uśnięcia samej kończyła się budzeniem w środku nocy z okropnym przerażeniem i myślą: "co teraz zrobię, przecież wszyscy śpią". W końcu przestałam próbować i każdej nocy musiałam z kimś spać. Szukałam nawet pomocy u psychiatry. Pewnego dnia, zupełnie przypadkiem, trafiłam w internecie na informacje o nowennie Pompejańskiej. Długo zwlekałam z jej rozpoczęciem, ale w końcu udało się.

Podczas odmawiania często spotykałam trudności. Zły za wszelką cenę chciał, abym przestała. Po ukończeniu nowenny miałam już 4 przespane noce. Budziłam się w nocy, czułam przerażenie, ale w końcu to cichło. Ogarniał mnie spokój i otrzymałam siłę, abym kolejną noc znów spała sama. Moja modlitwa została wysłuchana – Maryja pomogła mi. Dała łaskę panowania nad swoim strachem i wciąż mnie wspiera...” (Wiktoria „Królowa Różańca świętego” nr 3/2016).



„Bardzo bliska mi osoba zachorowała na endometriozę. Po wielu nieudanych próbach zajścia w ciążę, lekarz zasugerował jej in vitro, wskazując tę metodę jako jedynie słuszną w jej sytuacji. Były to bardzo trudne czasy dla nas wszystkich. Chęć posiadania dziecka była tak silna, że przez chwilę przysłoniła zdrowy rozsądek – co jest słuszne, a co nie. Jako osoba wierząca wiedziałam, że nie wolno nam zdawać się na taką metodę. Postanowiłam więc razem z mamą odmówić nowennę Pompejańską do Matki Bożej, która rozumie potrzeby i pragnienia wszystkich ludzi.

Cuda zaczęły się dziać niemal od razu. Najpierw zmieniła się postawa osoby, której dotyczyła nasza modlitwa. Stanowczo zdecydowała ona, że jeśli ma mieć dzieciątko, to tylko z Bożej łaski. Odrzuciła propozycję in vitro. Była to dla nas ogromna radość i ulga, Teraz wszystko zależało już tylko od Pana Boga. Niedługo po tym otrzymałam cudowną wiadomość – osoba za którą modliłyśmy się nowenną Pompejańską była w ciąży. Potem urodziła piękną, zdrową dziewczynkę. Bogu niech będą dzięki !” (Ewa „Królowa Różańca świętego” nr 3/2016).



„Prawie sześć lat temu zaczęłam modlitwę nowenną Pompejańską. Z lekkim niedowierzaniem modliłam się, prosząc o dar potomstwa do moich przyjaciół Eweliny i Tomka. Z medycznego punktu widzenia było to niemożliwe. Kiedy tylko skończyłam nowennę, dowiedziałam się, że moja koleżanka Ewelina jest w błogosławionym stanie. Urodziła zdrową córeczkę o imieniu Łucja, która od najmłodszych lat mówi, że rozmawia z Maryją. Dla mnie osobiście było to i jest coś niezwykłego. Niestety, nie do końca byłam przekonana, że to za sprawą nowenny, więc ciągle modliłam się z jakąś nutką niepewności i pewnego dystansu, co do skuteczności tej modlitwy.

Ponad rok temu podjęłam się po raz drugi kolejnej nowenny w intencji Eweliny i Tomka o dar potomstwa. Lekarze wyraźnie mówili, że jedno dziecko wystarczy, bo to był cud, że się narodziło. Oni pragnęli kolejnego, na co po raz kolejny nikt nie dawał im szansy. Modliłam się w tej intencji nowenną Pompejańską, a kiedy zaczęłam część dziękczynną, Ewelina miała potwierdzenie od lekarza, że spodziewa się kolejnego dziecka. Dziś oboje rodzice cieszą się narodzinami Ksawerego. Matka Boża nie tylko sprawiła cud narodzin dwójki dzieci, ale za sprawą nowenny przybliżyła mi wiary i odnowiła moją osobistą więź z Bogiem” (s.Wiktoria „Królowa Różańca świętego” nr 3/2016).



„Swoją pierwszą nowennę rozpoczęłam w październiku 2014 r. w intencji pracy dla męża, który od prawie czterech lat pracował w delegacji w różnych miastach na terenie Polski. Zostałam sama z malutkim dzieckiem. Widywaliśmy się jedynie w weekendy. Wiadomo, jak ciężko jest z pracą więc trwaliśmy w tej beznadziei licząc na to, że w końcu znajdzie się jakaś praca bliżej domu. Dodam tylko, że byliśmy młodym małżeństwem. Sytuacja jednak coraz bardziej się komplikowała. Na świat przyszło drugie dziecko, a małżonek nawet wtedy nie mógł być dłużej przy nas. Finansowo również było kiepsko. Nadto, w pracy męża pojawił się mobbing. Oboje byliśmy podłamani, więc między nami również zrobiło się nerwowo. Ciągły stres i napięcie z tym związane sprawiły, że mąż popadł w depresję.

Na początku modliłam się tylko koronką do miłosierdzia Bożego, a później, przez "przypadek" znalazłam nowennę Pompejańską. Trochę bałam się ją odmawiać, byłam przecież sama w domu i lękałam się ataków złego. Dwa miesiące przygotowywałam się, żeby odmówić nowennę. Z tej beznadziejnej sytuacji mogła nas wyrwać jedynie Matka Boża. Nie było łatwo, ale z Bożą pomocą wytrwałam. Mąż również odmówił tę nowennę w intencji pracy bliżej domu. W sumie odmówiłam cztery nowenny Pompejańskie, każdą w innej intencji. Dopiero po drugiej otrzymałam spokój w sercu i już wtedy wiedziałam, że wszystko będzie dobrze.

Dzisiaj jesteśmy już codziennie razem. W maju mąż otrzymał pracę bliżej domu. Awansował i jest zadowolony z wykonywanych obowiązków. Jesteśmy szczęśliwi...” (Iwona „Królowa Różańca Świętego” nr 4/2015 – tam znajdziesz całość).



„...Na co dzień jestem rolnikiem. Jako, że praca na roli jest różnie opłacalna, rok rokowi nie równy, to musiałem również mieć drugie źródło [zarobków]. I tak po skończonych studiach zacząłem poszukiwać [dodatkowej] pracy.

Inne prace to takie, gdzie można było psychicznie się wykończyć jednak nie było wyjścia trzeba było pracować... Wracałem [z pracy] do domu i marzyłem żeby tylko pojechać w pole bo to była jedyna praca, gdzie mogłem psychicznie odpocząć.

Ciężko było jednak znaleźć pracę w zawodzie a wiadomo, że najlepiej się wykonuje tą pracę którą się lubi. Po jakimś czasie kolega oznajmił mi, że u niego w pracy poszukują kogoś na stanowisko szkoleniowca. Pomyślałem, że w końcu [będzie to] praca o jakiej chyba marzę. Poszedłem, dostałem tę pracę. Na początku było dobrze, ale z biegiem czasu szefostwo zaczęło pokazywać swoje złe strony... Wytrzymałem tam dwa lata, znosiłem wszystko ale na koniec... miarka się przebrała.

W październiku ub. roku przeczytałem o N[owennie] P[ompejańskiej]. Ciężko było mi zobaczyć siebie jak odmawiam co najmniej 3 części Różańca. Często ciężko było odmówić 1 część. Z drugiej strony pomyślałem, że przecież Różaniec tak wiele razy uratował mnie od wielu kłopotów. I zacząłem… tak na spontanie, 1 listopada, w intencji pracy.

Koniec jej wypadał 24 grudnia. Jakiś tydzień przed końcem przyszedł mi pomysł żeby założyć swoją działalność. Obecnie jestem na swoim. Zajmuję się szkoleniami w dziedzinie rolnictwa. Spotykam wielu wspaniałych ludzi, którzy chcą mi pomóc. Wiem, że tego bym nie zrobił gdybym nie sięgnął po NP. Do tej pory nie miałem odwagi, żeby coś takiego samemu otworzyć, nawet mi przez myśl nie przechodziło. Wiem, że dalej Matka Boża mnie poprowadzi, że będzie dobrze.

Obecnie jestem w trakcie odmawiania drugiej NP. w intencji drugiej połówki. Wszystkich gorąco zachęcam do odmawiania Nowenny Pompejańskiej. Nikt nie będzie tego żałować!!! Pozdrawiam Mateusz” (pompejanska.rosemaria.pl – tam znajdziesz całość).



Dziś wiem, że upadek potrzebny jest każdemu kto pychą grzeszy. Ponad 2 lata temu stanęłam na rozdrożach. Nasza rodzinna firma splajtowała z wielkim hukiem. Do tego problemy ze zdrowiem rodziców i brak pieniędzy i jakichkolwiek perspektyw. Znalazłam tę modlitwę i wszystko zawierzyłam Matce Bożej. Było tyle problemów więc nie wiedziałam o co prosić. Poprosiłam o pomocną dłoń Matki Przenajświętszej i pomoc w problemach.

Ciężko było odmawiać. Każdego dnia. Niby ze mnie katoliczka ale tyle lat nie potrafiłam prawdziwie się pomodlić ! Życie traktowałam lekko i tak samo modlitwę. Potrzeba było paść na kolana , żeby zrozumieć prawdziwie co to modlitwa . Zaparłam się i skończyłam Nowennę pompejańską. Po kilku miesiącach znalazłam prace. Kiepską. Ale po kolejnych miesiącach kolega z pracy zaproponował spółkę i dziś mam swoją firmę. Ale nadal codziennie odmawiam różaniec oraz nowennę do Boga Ojca i Koronkę do Miłosierdzia Bożego oraz modlitwę do Matki Bożej Nieustającej Pomocy. I nadal dzieją się rzeczy , które nie mają prawa się zdarzyć : jednego dnia proszę Boga Ojca o miłosierdzie i pomoc bo w portfelu mam 0,50 groszy i wiem, że kolejnego tygodnia nie przeżyję. 3 godziny później moja mama wygrywa ponad tysiąc zł w lotto! Po niedługim czasie w mojej firmie brakuje pieniędzy na wypłaty i martwię się że pracownicy odejdą. Czekam na zwrot od kontrahenta kwoty 800 zł choć to niewiele pomóc może. Proszę Matkę Przenajświętszą o zmiłowanie a jednocześnie Panu Jezusowi , jak każdego dnia powierzam troski swoje. Cóż ja mogę sama zdziałać?! Bez Pana Boga ??? NIC. I jakież jest moje zdziwienie kiedy po kilku dniach na koncie firmowym zamiast wyczekiwanych 800 zł pojawia się 7 000 zł !!!! Pomyłka ????? Takie rzeczy się przecież nie zdarzają !!! Żadna księgowa nie myli się na taką kwotę !!! ???

A jednak dla Pana Boga nie ma rzeczy niemożliwych ! Wystarczy zaufać i nie prosić o to czego Pan nie chce dać. ON wie …. i Matka Przenajświętsza też ….
(http://pompejanska.rosemaria.pl/2015/11/anna-nowy-start/#more-18072).



„Dziś skończyłam swoją pierwszą nowennę pompejańską. Zdecydowałam się na nią po przeczytaniu artykułu z jesiennego wydania „Królowej Różańca Świętego” - „Usłysz rozdzierające wołanie o pomoc”. Szczególnie mocno zapadły mi w sercu słowa: ….Zmarli bardzo nas potrzebują, a my potrzebujemy ich nieustannego wstawiennictwa, gdyż widzą oni w Bożym świetle zło, jakie nam zagraża. Każda modlitwa jest kluczem do łask Bożych zarówno dla dusz czyśćcowych, jak i dla nas przez ich orędownictwo u Boga…. Te słowa zmobilizowały mnie do modlitwy za dusze czyśćcowe i odmówienie za nie nowenny. Mam nadzieję, że moja nieuporządkowana, często powierzchowna, roztrzepana modlitwa pomogła choć jednej duszy cierpiącej. Starałam się modlić ze św. Janem Pawłem II oraz ze św.ojcem Pio.

Czuję się otoczona wraz z rodziną opieką Matki Przenajświętszej, którą poznaję coraz lepiej i mam z nią coraz bliższą relację. Dziś miałam taką sytuację na drodze, że nie zauważyłam samochodu, który jechał na mój samochód i w ostatniej chwili się zatrzymałam. Nikomu nic się nie stało ale nieszczęście było o włos. Cały czas czuję, że Najświętsza Matka czuwa, a to na drodze jak dziś (wożę trójkę dzieci), a to w domu, kiedy np. moja najstarsza córka zasnęła w wannie i za chwilę mój mąż ją wyciągał a jej nic się nie stało lub dziś mój 10 miesięczny synek ściągał na siebie lampę i złapałam ją w ostatniej chwili. Zmienia się całe moje życie i relacja z Bogiem – z chłodnej, „służbowej”, sporadycznej na bliską, intymną, gorącą, codzienną, nieustającą. A Matka Przenajświętsza jest dla mnie wzorem jak wielbić Pana. (www.pompejanska.rosemaria.pl).

Przez modlitwę różańcową możemy bardzo pomagać duszom w czyśćcu cierpiącym w ich dojrzewaniu do nieba. Św.Jan Macias z Limy, zwany „przyjacielem biednych dusz”, każdej nocy klęcząc, odmawiał trzykrotnie różaniec za dusze cierpiące w czyśćcu. Św.Jan Ewangelista, do którego żywił wielkie nabożeństwo, miał mu podobno objawić, że poprzez modlitwę różańcową uwolnił wielką liczbę dusz z czyśćca.

„Dwa tygodnie po 20. rocznicy ślubu, mąż oznajmił, że chce rozwodu. To był dla mnie szok. Nasze małżeństwo przechodziło poważny kryzys, jednak w styczniu 2012r. postanowiliśmy spróbować jeszcze raz i nic nie wskazywało na ponowny kryzys. Mąż podjął decyzję o rozwodzie, gdyż – jak powiedział – w jego życiu pojawiła się o 20 lat młodsza kobieta. Świat mi się zawalił. Miałam myśli samobójcze Szukając prawie na oślep jakiejś pomocy, całkiem przypadkowo trafiłam na stronę poświęconą nowennie Pompejańskiej, którą od razu zaczęłam odmawiać. Było mi ciężko, gdyż przez ostatnie lata rzadko moja noga stawała w progu świątyni. Po pewnym czasie przełamałam się i poszłam do spowiedzi. Trafiłam na bardzo dobrego księdza, który dał mi rozgrzeszenie i udzielił Komunii świętej.

Nie umiałam się modlić, nie umiałam się skupić, zapomniałam słów modlitw "Ojcze nasz" i "Zdrowaś Maryjo" – tak, jakby ktoś lub coś nie chciało bym się modliła. Wahania nastroju były koszmarne, ale ukończyłam nowennę w intencji uratowania naszego małżeństwa.. Zaraz też zaczęłam odmawiać drugą nowennę w intencji nawrócenia męża, gdyż ciągle się kłóciliśmy.

Największa łaska jaką otrzymałam w czasie odmawiania nowenny, to nawrócenie i powrót do Boga. Druga łaska to fakt, że mimo wielu kłótni wciąż jestem z mężem. Kobieta, z którą mąż zamierzał od nowa ułożyć sobie życie, opuściła go. Mąż więc siłą rzeczy wrócił do mnie. Obecnie pracujemy nad scaleniem naszego małżeństwa. Robimy to jednak z innej strony, nie po świecku, ale po katolicku. Dziękuję Maryi za łaskę powrotu do wiary” (Alicja. Poznań „Rycerz Niepokalanej” nr 2/2016).

Tylko modlitwa może pomóc

„Jestem mężatką od 13 lat. W moim małżeństwie nigdy nie brakowało burzliwych dni, a w ostatnim czasie stanowiły one burzliwą przewagę. Kłóciliśmy się prawie codziennie i o wszystko, a dzieci były świadkami wszystkiego, co się działo. Dochodziło do tego, że dzieci nie chciały spać w domu, wolały spać u babci a nawet płakały po naszych kłótniach. Nie mogłam sobie z tym poradzić. Miałam już dosyć, byłam na skraju wyczerpania nerwowego. Chciałam się wyprowadzić, zabrać dzieci i uciec.

Zaczęłam odmawiać nowennę, drugą z kolei, wiedząc, że tylko modlitwa może nam pomóc, że tylko w Matce Najświętszej nadzieja. Nie pomyliłam się, mimo że w trakcie odmawiania nowenny wszystko się nasiliło. Kłóciliśmy się coraz więcej, głośniej, coraz bardziej agresywnie, ale ja wierzyłam, ze muszę wytrwać do końca, nie poddawać się. Dziwnym zbiegiem okoliczności nowennę kończyłam w dniu urodzin naszej córki i wyjazdu na wakacje, mimo iż wcześniej nie planowałam przecież dat.

Już na wakacjach, pierwszego dnia po zakończeniu nowenny odczułam, że mąż odzywa się do mnie inaczej. Ja również bardzo wyraźnie widzę swoje błędy, na które wcześniej nie zwracałam uwagi.. Na wakacjach miało też miejsce dziwne zdarzenie. Mąż miał sen. Trzeciej doby obudził się zdziwiony, lekko przerażony i powiedział, że śniło mu się, iż zaprowadziłam go do jakiegoś miejsca, gdzie był ksiądz z naszej parafii. Kazał mu uklęknąć i czytać Biblię, ale mąż nie mógł wypowiedzieć słowa. Wył jak zwierzę i szarpał się. W końcu ksiądz zaczął sam czytać. Biblię przyłożył mu do głowy i wyciągnął z karku... SZATANA. Mąż był w szoku, gdyż rzadko ma jakiekolwiek sny albo ich nie pamięta, a ten był bardzo dziwny !

Od wakacji minęły prawie 2 miesiące, a my nie kłócimy się wcale. Pojawiają się czasem drobne sprzeczki, ale szybko je sobie wyjaśniamy, przepraszamy się, o czym wcześniej nie było mowy. Dzieci są spokojniejsze, a ja wiem, że Matka Najświętsza uratowała moje małżeństwo i moją rodzinę od rozpadu. Jestem żywym przykładem tego, że jeśli ktoś bardzo wierzy i modli się, to Matka Boża go nie opuści. Jestem Jej za to dozgonnie wdzięczna i na pewno nie jest to moja ostatnia nowenna” (Weronika „Królowa Różańca Świętego” nr 5/2016).

Maryja odmieniła moje życie

„Jestem księdzem zakonnym. Przez prawie 17 lat zmagałem się z chorobą alkoholową. W 2010 roku popadłem w depresję po śmierci rodziców. Nie umiałem poradzić sobie w życiu. Myślałem o samobójstwie. 15 kwietnia 2014 roku zostałem suspendowany (kara kościelna polegająca na zakazie sprawowania posługi kapłańskiej) i odstawiony do szpitala psychiatrycznego. Leczenie pomagało tylko na dwa do trzech miesięcy, a później następowały powroty do szpitala. W sumie, z przerwami, przebywałem w szpitalu do 9 października 2015 roku. Jednak nadal męczyła mnie depresja i alkoholizm. 22 kwietnia 2015 r. jechałem autem w stanie upojenia alkoholowego. Zostałem złapany przez policję. Na szczęście nie doszło do żadnego wypadku. Dostałem wyrok sądowy – rok pracy społecznej.

Byłem totalnie załamany. Chciałem wrócić do szpitala, bo tylko tam czułem się bezpieczny. Jednak pielęgniarka, pani Ola, powiedziała mi, że to nie dla mnie takie miejsce – ono jest w klasztorze i przy ołtarzu. Powiedziała mi też, że odmawia nowennę Pompejańską i że to jest cudowna modlitwa.

Słyszałem i nowennie jako kapłan, ale nigdy nie podjąłem się trudu jej odmawiania. Jednak po tej rozmowie pomyślałem sobie: "Co mi szkodzi zacząć modlić się w ten sposób ? Mam dużo czasu a nic do stracenia". 25 stycznia 2016 r. rozpocząłem pierwszą nowennę Pompejańską w intencji pomocy w odbyciu wyroku sądowego. I zaczęły dziać się cudowne rzeczy w moim życiu.

Depresja i związane z nią lęki minęły. Maryja Niepokalana napełniła mnie pogodą ducha. 4 lutego 2016r. została ze mnie zdjęta kara suspensy i obecnie w pełni mogę znów sprawować posługę kapłana. Minęła mi też chęć picia alkoholu. W środowisku, gdzie odpracowuję wyrok sądowy, spotykam się z ogromną życzliwością, a tak bardzo bałem się napiętnowania. Obecnie jestem trzeźwy. I to wszystko dzięki modlitwie nowenny Pompejańskiej. Zacząłem odprawiać kolejną. Dzięki Bogu za łaski, jakie otrzymuję za pośrednictwem Matki Bożej Różańcowej” (ks.Janusz „Królowa Różańca Świętego” nr 3/2016).

Kariera zawodowa

„Kilka lat temu wyjechałam do Wielkiej Brytanii, by pracować jako pielęgniarka w jednym z tamtejszych domów spokojnej starości. Gdy podczas mojego dyżuru zmarła kobieta, jeszcze tej samej nocy zostałam odsunięta od wykonywanych zadań, a zaistniałym zdarzeniem i oceną moich kompetencji zajął się prokurator. Ciążyło na mnie kilka zarzutów. Osoby, które były ze mną na dyżurze zeznały nieprawdę, a na mnie spadły kolejne oskarżenia. To przybiło mnie jeszcze bardziej. Nie wiedziałam jak mogę się bronić – nie miałam obrońcy, nie byłam zarejestrowana w żadnej organizacji pielęgniarskiej, nie byłam też ubezpieczona od odpowiedzialności cywilnej. Bałam się więzienia. Jak się wtedy czułam, możecie sobie wyobrazić...

Wróciłam do kraju, by po kilku miesiącach wyjechać znów do Wielkiej Brytanii. Zaczęłam pracę w biurze, ale po około dwóch miesiącach zostałam zwolniona. Pół roku później znalazłam pracę za bardzo niskie wynagrodzenie w Polsce, w biurze rachunkowym. Utrzymałam się tam tylko półtora roku, po czym nie przedłużono mi umowy. Miałam ogromny problem ze znalezieniem kolejnego zajęcia. O powrocie do pielęgniarstwa nie myślałam, gdyż moją sprawą przez cały czas zajmowała się brytyjska prokuratura. Miałam wtedy przeświadczenie, że stracę prawo wykonywania zawodu i nie jestem w stanie nic w tej sprawie zrobić.

W swojej bezradności poszłam na pielgrzymkę z Białegostoku do Wilna. Towarzyszyło mi kilka intencji, bo nie tylko bezrobocie było moim problemem. Tam dostałam broszurkę z nowenną Pompejańską, którą wzięłam wyłącznie z grzeczności. Ponieważ jednak po powrocie szanse na znalezienie pracy miałam bardzo nikłe, postanowiłam ją odmówić. Moja intencja brzmiała: "O drogę zawodową zgodnie z wolą Bożą, która jest miłosierdziem samym". Po kilkunastu dniach dostałam list z Anglii, w którym poinformowano o uwolnieniu mnie od części oskarżeń. To był dla mnie cud ! Po raz pierwszy od początku trzyletniego śledztwa wydarzyło się coś na moją korzyść. Wychodzenie z problemów trwało około pół roku, a ja w tym czasie czułam moc Boga i Maryi we wszystkim, co się działo.

Przez ostatnie półtora roku pracowałam w domu opieki, gdzie naprzeciwko mojej dyżurki umieszczony był wizerunek Maryi i różańca. W skali Wielkiej Brytanii jest to coś unikatowego, gdyż jest to raczej kraj ateistyczny. Niedawno zwolniłam się na własną prośbę. Mam zamiar pójść ponownie na pielgrzymkę i prosić o kolejne łaski, przygotowując się też do egzaminu, dzięki któremu będę mogła podjąć pracę w moim zawodzie w USA. Chwała Ci, Maryjo, chwała Ci Boże ! Niech nie będzie na świecie stworzenia, które nie wielbi Twojego Imienia ! Módlcie się i zawierzajcie, dodajcie do intencji prośbę o spełnienie się woli Bożej, która jest miłosierdziem samym, o czym Was zapewniam. Nigdy nie wróciłabym do pielęgniarstwa, gdyby nie Maryja. Na pewno będę się starała odmawiać nowennę Pompejańską w innych intencjach. (Anna „Królowa Różańca Świętego” nr 5/2016).



„...U spowiedzi nie byłam około 10 lat i nie odczuwałam szczególnej potrzeby mówienia komuś swoich grzechów do ucha. Na temat spowiedzi wypowiadałam się negatywnie – uważałam, że powinna być powszechna, a nie indywidualna przed księdzem. Moje wcześniejsze spowiedzi polegały na mówieniu 2-3 grzechów, zawsze tych samych, natomiast cięższe grzechy ukrywałam. Dopiero gdy zaczęłam odmawiać nowennę Pompejańską, poczułam ciężar tych grzechów, a w szczególności jednego.

Do spowiedzi przystąpiłam niedawno, wyznając przewinienia, które mi ciążyły. Moje prośby [zanoszone w nowennie] nie zostały jeszcze wysłuchane, ale doznałam łaski spowiedzi i głębszej wiary w Boga. Może by te prośby zostały wysłuchane, potrzebowałam oczyszczenia i nawrócenia. Wszystko ma swój czas... Miałam chwile zwątpienia, gdyż wszystko się komplikowało. Modliłam się o polepszenie pewnych spraw, a one jeszcze bardziej się gmatwały.

W tym czasie miałam również duże problemy ze zdrowiem. Dręczyły mnie koszmary. Myślę, że to Zły szalał, ponieważ przygotowywałam się do spowiedzi i do przyjęcia Komunii świętej. Teraz też nie jest idealnie i pewne rzeczy się komplikują, ale ja znowu zacznę nowennę Pompejańską, wierząc, że Maryja poprzez swoje wstawiennictwo pomoże nam” (Anna „Królowa Różańca Świętego” nr 4/2016).

Nowenna uratowała duszę Taty

„Matka Boża wspierała mnie w różnych trudnościach życiowych, rozwiązywała moje problemy, pomagała też rozeznać drogę (jestem zakonnikiem), a w ostatnim czasie uratowała życie wieczne mojemu Tacie – Michałowi.

Tata odszedł od rodziny, jak byłem małym chłopcem, odszedł także od Kościoła i sakramentów. I stało się tak, że potem zachorował na raka. Byłem przerażony, bo kochałem go i wiedziałem też, że jeśli nie pojedna się z Bogiem, czeka go pewna śmierć wieczna. Niejednokrotnie prosiłem Boga o pomoc, ofiarowałem posty i modlitwę. I może Pan znalazł drogę do niego właśnie przez chorobę.

W dzień przed złożeniem pierwszych ślubów zakonnych, dowiedziałem się, że Tata ma przerzuty na cały kręgosłup i jest z nim źle. Dnia 29 marca, w dzień jego imienin, razem z dwom a moimi współbraćmi rozpoczęliśmy, za zgodą przełożonego, nowennę Pompejańską w intencji pojednania się Taty z Bogiem. Dnia 25 października, kiedy część nowenny błagalnej dobiegała końca, Tata przeprosił się z rodziną. Nie obyło się bez łez. Tego samego dnia przyjął też wszystkie sakramenty i pojednał się z Bogiem. Dwa dni później umarł. Umarł, ale żyje, Bogu niech będą dzięki za Jego Matkę. Kochajcie Matkę Bożą, Ona jest naszym ratunkiem” (br. Tomasz OFMConv „Królowa Różańca Świętego nr 1/2016).

Świadectwo 26 odmówionych nowenn

„Moje świadectwo piszę po trzech latach ciągłego odmawiania nowenny Pompejańskiej. Odmówiłam ich łącznie 26. Zawsze uważałam, że jeszcze za wcześnie na moje świadectwo, a teraz poczułam silne przynaglenie, by je napisać, wręcz nie mogłam spokojnie odmówić modlitwy końcowej w części dziękczynnej, gdzie obiecuję, że „wszystkim głosić będę, jak dobrotliwie obeszłaś się ze mną”.

Nowennę zaczęłam odmawiać w intencji cudownego mnie z ciężkiej i uciążliwej choroby. Trzeba zaznaczyć, że byłam wtedy bardzo daleko od Boga. Praktycznie przez 15 lat nie chodziłam do kościoła, grzeszyłam strasznie, o spowiedzi nie wspominając. Mówi się, że jak trwoga to do Boga – dokładnie tak było ze mną. Tak się złożyło, że w święto Wniebowzięcia NMP byłam z rodziną na Mszy w Sanktuarium Maryjnym i tam dostałam łaskę od Maryi, bo od tego momentu poczułam tęsknotę za Bogiem i modlitwą. Szukając, natrafiłam na nowennę Pompejańską, którą zaraz zaczęłam odmawiać i odmawiam aż do dzisiaj, tak jak obiecałam Matce Bożej zaraz na początku.

Teraz odpowiem na pytanie, czy zostałam cudownie uzdrowiona. Odpowiedź brzmi: nie, chora jestem nadal. Pewnie pomyślicie co to za świadectwo, tyle lat modlitwy, a ona nadal chora ! Uwierzcie mi, że ta choroba to największe błogosławieństwo, jakie wtedy mogłam dostać. Potrafię Matce Bożej i Bogu za nią podziękować, bo wiem, że dzięki niej uratowałam swoją duszę. A czyż nie o to przede wszystkim w tym chodzi ? Nadal bym tkwiła w bagnie grzechów i aż strach pomyśleć, jak źle bym skończyła. Na uzdrowienie nadal po cichu liczę, ale wiem, że nastąpi to tylko wtedy, gdy Bóg stwierdzi, że nie zaszkodzi to mojej duszy. Matka Boża obiecała, że wysłucha każdej prośby, ale musi to być zgodne z wolą Bożą. W tym cały sekret. Jeśli nie zostajemy wysłuchani, to znaczy, że Bóg wie lepiej. Zaufajmy Mu całym sercem.

Zdrowie nie odzyskałam, ale to, co się stało z moim życiem duchowym, to prawdziwy CUD ! Prawdą jest, że pierwsze to, co Matka Boża robi jak się do Niej zwracamy, to prowadzi nas przed tron swojego Syna i oddaje nas w Jego boskie ręce. Mnie rozkochała bardzo w swoim Synu, dla Niego radykalnie zmieniłam swoje życie z dnia na dzień. Poszłam do spowiedzi z całego życia, zaczęłam chodzić na Msze święte, praktycznie codziennie. Odrzuciłam wszystko, co ułatwia mi grzeszenie. Dosłownie zachłysnęłam się Bogiem i wszystkim, co z Nim związane. Jedyne, co chciałam robić, to poznawać Boga przez książki, modlitwę i post. Wszystko naraz. Pewnego dnia przyśnił mi się Jezus i powiedział do mnie tylko trzy słowa: "Dziękuję, moja droga".

Od tego czasu odmówiłam 26 nowenn. Oprócz zdrowia, nigdy nie prosiłam Maryję o doczesne dobra dla siebie. Zaczęłam za to modlić się za innych, bo wiem, że o to prosi Maryja, abyśmy modlili się za siebie nawzajem. Modliłam się za dusze w czyśćcu cierpiące i wierzcie mi, że moi krewni i znajomi śnili mi się podczas odmawiania tej nowenny, praktycznie co drugą noc. Myślę, iż dawali znać, że potrzebują mojej modlitwy.

Większość moich nowenn jest nie do sprawdzenia względem skuteczności, bo modliłam się za pokój na świecie, za Polskę, za zbawienie dla umierających, za nawrócenia w rodzinie. O ich skuteczności dowiem się już po drugiej stronie.

Jeśli ktoś twierdzi, że nie ma czasu na odmawianie tej modlitwy, to są to tylko wymówki. Na moim przykładzie widać, że jak chcesz, to możesz. Mam rodzinę, obowiązki, a mimo to, nie przerwałam nawet na jeden dzień. Proszę więc was, zacznijcie, gdyż Bóg obdarza nas wielkimi łaskami jeśli tylko Go o to prosimy.

Nie opisałam nawet ułamka tego, co otrzymałam w ciągu tych trzech lat, a było tego tak dużo, że moje świadectwo miałoby format książki. Nie gwarantuję, że dostaniecie wszystko, o co prosicie, bo Bóg nigdy nie da wam czegoś, co byłoby ze szkodą dla waszej duszy. Na pewno jednak przemieni wasze życie i da wam wielką, niezachwianą wiarę, nadzieję i wewnętrzny spokój, jakiego nie znajdziecie nigdzie tu, na ziemi. Ku czci Twojej i chwale, Matko Boża, składam to świadectwo, Bóg zapłać za wszystko. Amen” (Lena „Królowa Różańca Świętego” nr 1/2016).


reprod. z „Niedzieli” 7.X.2018 fot.Graziako

„Mój syn Adam nie mógł znaleźć stałej pracy. Kiedy tylko ją otrzymał, przepracował kilka lat, a czasem parę miesięcy i był zwalniany z powodu likwidacji zakładu lub stanowiska pracy. W dodatku, żona jego nie pracowała, gdyż mają troje dzieci, a ponieważ mieszkają dość daleko od domu rodzinnego, nikt z rodziny nie był w stanie pomóc im w opiece nad dziećmi. Syn wielokrotnie pożyczał od nas pieniądze, aby przeżyć "od pierwszego do pierwszego". Robił dodatkowe kursy, aby mieć większe możliwości w znalezieniu pracy. W tym trudnym okresie podjęłam nowennę Pompejańską, prosząc o pracę dla syna. Już w trzecim tygodniu jej odmawiania, syn znalazł dobrą pracę blisko domu. Ostatnio otrzymał awans i podwyżkę. Wiem, że jest to praca wymodlona i dziękuję za to Matce Bożej Różańcowej” (Wdzięczna matka Krystyna Z. „Rycerz Niepokalanej” nr 1/2016).

„...Dokładnie rok temu składałam świadectwo znalezienia przeze mnie wymarzonej pracy. Do dziś pracuję w tym miejscu i jestem bardzo szczęśliwa. Teraz modliłam się o ustabilizowaną pracę dla męża. I nastąpił cud, gdyż dokładnie rok po tym, jak ja zostałam przyjęta do pracy, mój mąż dostał taką samą wiadomość. Nowenna działa cuda. Dzięki tej modlitwie na wszystko patrzę inaczej. Nie wyobrażam sobie życia bez niej...” (Anna „Królowa Różańca Świętego” nr1/2016).

„Na przełomie września i października modliłem się nowenną Pompejańską o pracę. Od dłuższego czasu pracowałem dorywczo. W tym czasie uczęszczałem regularnie na Msze święte z modlitwą o uzdrowienie. Po zakończeniu nowenny otrzymałem upragnioną pracę zgodną z moim wykształceniem” (Wojciech „Królowa Różańca Świętego” nr1/2016).

„Mam ukończone 88 lat. Przeżyłam różne dzieje, ale Bóg i Matka Boża nigdy mnie nie opuścili. Bo jak nie nazwać cudem tego, że jeden z moich synów zarabiał tylko 2 tysiące złotych a miał na utrzymaniu żonę i dwoje dzieci ? Znalazł inną pracę, ale musiał mieć własny samochód. I ten samochód znalazł się jakby cudem. Odmawiałam nowennę Pompejańską i tak w myślach mówiłam: Matko Boża, pomóż synowi...” (Służebnica Władysława „Rycerz Niepokalanej” nr 3/20016).

„Jakiś czas temu rozpoczęłam nową pracę, zresztą wyproszoną w nowennie Pompejańskiej. Niestety, bardzo się stresuję nowymi obowiązkami, za które jestem odpowiedzialna. Przed pójściem do pracy mój lęk niekiedy był tak duży, że musiałam brać środki uspokajające. Postanowiłam odmówić kolejną nowennę Pompejańską w intencji znalezienia nowej pracy, która nie będzie dla mnie tak stresująca. Pracy nie zmieniłam, ale już od pierwszego dnia odmawiania modlitwy ogarnął mnie głęboki spokój, którego nie da się opisać. Żadne środki nie są mi już potrzebne” (Katarzyna „Królowa Różańca Świętego” nr1/2016).

„Mam zmiany zwyrodnieniowe w kolanach i chociaż przyjmowałam różne zabiegi fizjoterapeutyczne i zastrzyki, nie odczuwałam żadnej poprawy, wręcz przeciwnie - ból stawał się coraz większy i nie mogłam chodzić., zwłaszcza po schodach. Lekarz ortopeda namawiał mnie na operację, na którą trzeba się zapisać i czekać dwa lata. Tymczasem kolana bolały coraz bardziej i już nie tylko nie mogłam chodzić, ale w nocy odczuwałam duże bóle. Po odmówieniu nowenny Pompejańskiej ból ustąpił, chodzę już normalnie i nawet schodząc ze schodów nie odczuwam bólu” (Emilia „Królowa Różańca Świętego” nr 4/2015).

„W listopadzie 2011 roku lekarze postawili mi diagnozę: rak złośliwy na źrenicy lewego oka. Polecono mi abym albo oko usunęła, albo poddała się naświetlaniu. Przyjęłam to z bólem serca, ale się nie załamałam, bo przecież nie jestem sama. Jest Jezus i Maryja ! Dokonałam aktu zawierzenia się Maryi, poświęciłam się Jezusowi Chrystusowi przez Maryję. Modliłam się, aby oko pozostało. Modliło się o to tak wielu ludzi, rodzina, były zamówione Msze święte. Odprawiłam nowennę Pompejańską, co też czynię w różnych intencjach. I zostałam wysłuchana. Co prawda, nie widzę w stu procentach na to oko, ale jednak widzę. Oko jest stabilne i prawie zdrowe, a minęło już cztery lata i nie ma większych zmian...” (Wdzięczna Halina – Chicago (USA) „Rycerz Niepokalanej” nr 3/2016 – tam znajdziesz całość).

„Dziś jest mój 16 dzień z moją pierwszą nowenną i już doświadczyłam, tak jak wielu, łaski spokoju w sercu. Nie obyło się bez problemów podczas odmawiania nowenny, bo pojawiło się wiele przekleństw i myśli bluźnierczych. Postanowiłam jednak, że się nie poddam i pójdę do spowiedzi. A ponieważ u mnie w parafii odbywały się właśnie rekolekcje, to przygotowałam się do tego jak nigdy dotąd: przez cały tydzień, co wieczór, robiłam porządny rachunek sumienia. Idąc do spowiedzi trafiłam na księdza z tak zwanych "długo trzymających" i była to najwspanialsza spowiedź w moim życiu. Po tym opuściły mnie złe myśli...” (Agnieszka „Królowa Różańca Świętego” nr1/2016).

„Jestem rycerką Niepokalanej. Dziękuję Bogu za uratowanie życia mnie, synowi oraz dwojgu pasażerom z drugiego samochodu... Jadąc trasą główną zatrzymaliśmy się, aby skręcić w lewo. Syn zjechał do środka jezdni, przepuścił z naprzeciwka dwa TIR-y i ruszył, nie zauważając jadącego za nimi samochodu osobowego, który z dużą prędkością uderzył w nasze tylne drzwi. Nasz samochód po wypadku nie nadawał się do naprawy, ale poza małymi uszkodzeniami ciała nikomu nic się nie stało. Jestem przekonana, że to był cud, że Matka Boża nas uratowała. Dwa dni przed wypadkiem skończyłam odmawiać nowennę Pompejańską” Jadwiga Filipkowska „Rycerz Niepokalanej” nr 3/20016).

„Dziś skończyłam swoja drugą nowennę, tym razem za dusze czyśćcowe. Część błagalna jakoś mi szła, za to dziękczynna to samo klepanie, ale postanowiłam że mimo tego klepania skończę ją. W trakcie trwania nowenny dostałam dużo spokoju wewnętrznego, ofertę pracy (nie przyjęłam - głupia ja ze strachu), sprzęt komputerowy (to akurat było pod choinkę, ale to cud że dostałam go), i jeszcze jedną ważną dla mnie rzecz, o którą kiedyś dawno temu prosiłam, i dostałam właśnie teraz. Nie wiem czy dusze czyśćcowe skorzystały z moich modlitw ale mam wielką nadzieje że tak. Będę dalej modlić się za nie... Dziękuję Ci Mateńko! (Anna - www.pompejanska.rosemaria.pl).

Modliłam się na różańcu. On był dla mnie ratunkiem. Moja córka miała problem ze znalezieniem dobrego męża. Odmawiałam Nowennę Pompejańską kilka razy. Córka znalazła dobrego męża, który też się modlił nowenną Pompejańską o dobrą żonę. Dzisiaj chcę podziękować Matce Bożej za tę łaskę” (Danusia „Rycerz Niepokalanej” nr 12/2017).

Maryja znalazła mi żonę


reprod. z https://www.gosc.pl/doc/1398304.Mam-pewnosc-ze-Bog-jest

Redbad Klynstra, znany polski aktor holenderskiego pochodzenia wyznał, że „często modli się odmawiając „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Maryjo”. Dwukrotnie też poznał moc Nowenny Pompejańskiej. „Warto ją odmawiać szczególnie w czasie Wielkiego Postu – zaznaczył. Jego intencje zostały wysłuchane. Matce Bożej dziękuje za rodzinę. Przyszłą żonę, aktorkę Emilię Komarnicką, poznał, gdy po kilku próbach budowania stabilnego związku postanowił żyć samotnie... Dziś są jak „dwie połówki jabłka”. Mają synów: Kosmę i Tymoteusza (“Dobry Tydzień” nr 09/2023- tam znajdziesz całość).

Matka Boża uratowała nasz dom

„Ku modlitwie Pompejańskiej skierował mnie ksiądz wikariusz, który wiedział o naszym problemie – utracie całego gospodarstwa wraz z domem. Nie zbankrutowaliśmy z własnej winy, ale z powodu oszustwa innych i przez naszą łatwowierność. W nowennie poprosiłam Matkę Bożą, aby oszczędzono nasz dom, bo mam pięcioro dzieci i nie mamy dokąd pójść. Moje modlitwy zostały wysłuchane. Uwierzcie, wcześniej nie było żadnych szans na zatrzymanie domu. Matka Boska nam pomogła” (Iwona „Królowa Różańca Świętego” nr 4/2016).

Jakby mi ktoś zdjął z karku ogromny ciężar

„...Z dnia na dzień, kompletnie nie z mojej winy, zostałam sama z dwójką dzieci, kredytami i bez pracy. Z rzeszy znajomych pozostali przy mnie tylko rodzice i trójka przyjaciół. Mój organizm z ogromu stresu odmówił posłuszeństwa. Dramatycznie schudłam, nie miałam sił, nie sypiałam, nie mogłam jeść. Bywały noce gdy wyłam z bezsilności. Wtedy przypomniałam sobie, że usłyszałam kiedyś o nowennie Pompejańskiej. Zaczęłam się modlić.

Na początku poczułam ogromną ulgę, jakby mi ktoś zdjął z karku ogromny ciężar. Potem pojawiła się nadzieja i powoli zaczęłam dochodzić do siebie. Porządkowałam swoje sprawy. Trwało to prawie rok i życie się ułożyło. Czułam ogromne wsparcie z GÓRY, że nie jestem sama; ktoś mi pomaga, kieruje moimi myślami i uczynkami. Z całej tej historii wyszłam silniejsza. Wierzę, że wszystko to wydarzyło się po coś, żebym coś dostrzegła i zrozumiałą. Teraz zbliżam się do końca mojej trzeciej nowenny. Modlę się w bardzo trudnej intencji i wierzę, że Matka Boża Różańcowa pomoże mi i moim najbliższym. Kto, jeśli nie Ona ?” (Małgorzata „Królowa Różańca Świętego” nr 5/2016).

Rodzina pod opieką Matki

„O nowennie Pompejańskiej dowiedziałam się kilka lat temu od mojej siostry. Od tego czasu w każdej trudnej sprawie modlę się do Matki Bożej, odmawiając tę nowennę. Już wiele razy moje prośby zostały wysłuchane. Modliłam się o dobrą pracę dla najstarszej córki, o pracę dla zięcia, o przywrócenie zdrowia i pełnej sprawności mojego 83 letniego taty po wylewie, o zdrowie córki, która była w zagrożonej ciąży6 i jej dziecka. Prosiłam też Matkę Najświętszą o to, aby chłopak drugiej córki oświadczył się i wziął z nią ślub po 8 latach znajomości i o prawdziwe nawrócenie najmłodszej córki. Teraz odmawiam nowennę już siódmy raz. Modlę się o zdrowie dla mojej siostry, która ma bardzo poważne problemy z żołądkiem. Głęboko wierzę, że tym razem Maryja mi nie odmówi i wstawi się do swojego Syna...” (Elżbieta „Królowa Różańca Świętego” nr1/2016).

„Jestem matką wrażliwej i przywiązanej do mnie trzylatki. Gdy przyszła pora wysłać dziecko do przedszkola, byłam przerażona. Córka jest jedynaczką i trudno nawiązuje kontakty z dziećmi... Słyszałam też o przypadkach, gdy dziecko nie zaadaptowało się w przedszkolu i rodzice musieli je stamtąd zabrać. Informację o nowennie znalazłam w internecie, pamiętałam też, że Matka Boża cudownie uratowała mnie z wcześniejszych opresji życiowych.

Chwyciłam za różaniec – początkowo z trudnościami – było roztargnienie, przygnębienie, ale trwałam na modlitwie. Przez pierwsze dwa dni moje dzieciątko kurczowo trzymało się ręki przedszkolanki i płakało, a na trzeci dzień nastąpił przełom. Zaczęła bawić się, tańczyć, a pod koniec dnia nie chciała iść do domu – moja lękliwa, wycofana córeczka. Panie nie mogły się nadziwić, jak szybko przeszła adaptację i teraz stawiają ją za wzór dla innych dzieci. A ja otrzymałam od Maryi niesamowity spokój, poprawiły się relacje z mężem, stałam się pewna siebie. Powierzyłam Matce Bożej moje dziecko, a Ona zaopiekowała się całą moją rodziną...” (Marianna „Królowa Różańca Świętego nr 6/2016).

Z taką obstawą musiała wyzdrowieć

„...Historia, którą pragnę się podzielić, jest świadectwem potęgi, miłości i dobroci Pana Boga oraz tego, że także dziś Chrystus uzdrawia ludzi.. Dotyczy to naszej córeczki Weroniki... Gdy Weronika miała sześć lat, rozchorowała się nagle Był to dzień 8 grudnia, uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP. Miała gorączkę, bolało ją gardło, dostała wysypki. Do szpitala wieźliśmy ją w pierzynce, w samej bieliźnie i w skarpetkach, ponieważ odpadała jej skóra. Diagnoza była jednoznaczna: Weronika miała zespół Lyella (czyt.Leja), czyli toksyczną nekrolizę naskórka. Gdy została uśpiona, rozpoczęła się walka o jej życie. Wraz z mężem nie mogliśmy zrobić nic, nawet przytulić czy choćby dotknąć. Pozostawała nam tylko wiara i nadzieja, że wszystko będzie dobrze.

Lekarze powiedzieli nam, że choroba naszej córki jest chorobą śmiertelną, niezwykle rzadką i że nie ma na nią żadnego leku. Weronika miała już wtedy zapalenie płuc i oskrzeli. Temperatura jej ciała wynosiła 30 st. Celsjusza. Wchodziła w fazę hipotermii. Dawano jej 3% szans na przeżycie, nie mówiąc o powikłaniach. Nieuniknione były zakażenia bakteryjne. Przy utracie 30% naskórka, na pewno zostałyby blizny. Weronika nie miała go nawet w 70%, a leczono ją tak, jakby nie miała go wcale. Żaden jej narząd nie miał błony śluzowej, czyli pozostawał bez ochrony. Gdyby choć jeden z nich pękł, spowodowałoby to wylew i śmierć. Oczy były całe czarne bez białek i tęczówki, z ubytkami w rogówce. Dowiedzieliśmy się, że przy tej chorobie, przy braku błon śluzowych, powieki przyrastają do gałek ocznych.

Weronika puchła, potem chudła i tak w kółko. Wyniki były fatalne. Krwawiły jej wszystkie wnętrzności, a krew odsysano przez usta. Nasza córka była cała owinięta bandażami, wyglądając jak jedna wielka rana. Miała arytmię serca, skoki ciśnienia, dostała cukrzycy i sepsy. Dzień przed Wigilią Bożego Narodzenia pani doktor powiedziała nam, że to skrajna postać tej choroby, bo zwykle nie obejmuje ona owłosionych części ciała. U Weroniki objęła ona całe ciało, ścięto jej włosy i wprowadzono w stan śpiączki farmakologicznej.

Wtedy właśnie rozpoczęła się fala modlitw. W intencji uzdrowienia Weroniki zaczęto odprawiać Msze św.. Nasi znajomi bez cienia wstydu prosili swoich znajomych, sąsiadów, księży, zakonników, kolegów w pracy o modlitwę. Weronikę uśpiono w środę po południu, a już w piątek odprawiono pierwsze msze w jej intencji w Polsce, w Afryce dzień później. Misjonarze z całego świata informowali, gdzie i w jakiej formie będą się modlić o zdrowie naszej córki. Czasem Pan Bóg działa w sposób nieoczekiwany. Stawiał na naszej drodze wiele życzliwych osób. Patrząc na to z dzisiejszej perspektywy, wierzę, że były to anioły pod postaciami ludzi.

Pewna pani spotkała nas 18 grudnia w sanktuarium w Łagiewnikach i spytała, czy modlimy się na różańcu. Dała nam też nowennę Pompejańską. Spotkaliśmy tę kobietę tylko jeden raz. Lekarze powiedzieli mi żebym nie przyjeżdżała do córki do szpitala ze względu na mój stan błogosławiony (dziewiąty miesiąc ciąży i niecałe trzy tygodnie do terminu porodu). Ja jednak mimo wszystko przyjechałam do niej 31 grudnia. Gdy mówiłam jej, że przez jakiś czas mnie nie będzie, bo urodzę jej siostrzyczkę, z jej oczu pierwszy raz, od kiedy była w szpitalu, popłynęła nie krew, a łzy.

Następnego dnia, w uroczystość Bożej Rodzicielki Maryi, 1 stycznia, przyszła na świat nasza młodsza córka, Wiktoria. I tego dnia zaczął się przełom. Weronika zaczęła zdrowieć. Po pierwszej sobocie stycznia lekarze powiedzieli, że nie ma zagrożenia życia ze strony zespoły Lyella. Nie wiedzieli tylko, czy Weronika będzie widzieć. W kolejnych dniach zaczęła schodzić jej opuchlizna, zęby wracały na swoje miejsce, odpadała stara brązowa skóra, a pod spodem pojawiła się nowa różowa i w pełni zdrowa.

Lekarze podjęli decyzję o wybudzeniu Weroniki. Trwało ono około trzech tygodni. Zaczęła mrugać oczami. Mówiono nam, że skóra się regeneruje, to samo dzieje się z jej wnętrznościami, ale mogą być potrzebne operacje, bo możliwe jest wystąpienie zrostów. W tym czasie Weronika zaczęła widzieć. Na nowo uczyła się mówić, choć sprawności ruchowej nie odzyskała od razu, ze względu na długi czas unieruchomienia mięśni.

Na oddziale anestezjologii Weronika leżała do 22 stycznia. Wtedy okazało się, że jest najzdrowszym dzieckiem na oddziale, więc przeniesiono ją na oddział dermatologii. Gdy pani doktor weszła na salę i zobaczyła łóżko Weroniki oklejone obrazkami ze świętymi, to powiedziała, że z taką obstawą musiała wyzdrowieć. W dniu 28 stycznia lekarze stwierdzili, że Weronika jest całkowicie zdrowym dzieckiem i zalecili traktować ją, jak przed chorobą. Gdy jakiś czas później opowiadałam Pani doktor o moim pierwszym świadectwie, to się rozpłakała i powiedziała, że bez Pana Boga człowiek daleko nie zajdzie.

W trakcie choroby miało miejsce wiele dobrych zdarzeń. Dostawałam telefony od znajomych, w których mówili, co ofiarowali w intencji Weroniki. Przytoczę tylko kilka:

  • - Zadzwonił pewien człowiek, który miał problemy z alkoholem. Nie pił przez cały czas trwania choroby Weroniki, było to dla niego duże wyrzeczenie.
  • - Człowiek, który miał córkę w tym samym wieku co Weronika, nigdy nie chodził do kościoła. Przez cały grudzień chodził przed pracą codziennie na roraty na 6.00 rano.
  • - Pewien mężczyzna dwadzieścia lat nie był w kościele, nie chodził z rodziną nawet na cmentarz w Zaduszki, bo mówił, że wszystkie krzyże na cmentarzu się powywracają. W święta poszedł na Mszę świętą.
  • - Kobieta, której syn wcale się nie modlił, powiedziała, że ostatni raz widziała syna modlącego się, gdy był mały. Teraz widziała go, trzydziestoletniego mężczyznę, jak płacząc, modlił się o zdrowie Weroniki.

Dziś Różaniec jest moją ulubioną modlitwą. W żadnym miejscu, w którym Pan Bóg mnie postawi, nie wstydzę się mówić, że to Różaniec i Nowenna Pompejańska uratowały naszą córkę i nasze małżeństwo...” (To jest obszerny fragment świadectwa z „Rycerza Niepokalanej” nr 2/2018 oprac. przez Michała Borka, gdzie znajdziesz całość świadectwa, a także więcej zdjęć).

Osobiste rekolekcje z Maryją

„Różaniec był obecny w moim życiu od zawsze. Od dawna miałem przekonanie o dużej mocy tej modlitwy, ale nigdy jej tak naprawdę nie lubiłem. Chwytałem się jej w ramach hasła "Jak trwoga, to do Boga", wtedy gdy naprawdę potrzebowałem łaski Boga, na przykład przed egzaminami. Znacząca zmiana nastąpiła wówczas, kiedy poznałem Nowennę Pompejańską.

Kilka lat temu przeżywałem trudny czas. Waliło mi się wszystko i w życiu osobistym, i zawodowym. Wtedy także, niemal równocześnie, pewna bliska mi osoba popadła w – nazwijmy to – złe towarzystwo. Zupełnie straciłem z nią kontakt. Zorientowałem się wtedy, że jedyne co mogę zrobić, to prosić Boga o łaskę dla niej i o to, że jeśli faktycznie to, co się u tej osoby dzieje, jest złe (bo tak to wyglądało), to żeby Bóg nie dopuścił, by zepsuła sobie życie. Postanowiłem, że w tej intencji zamówię Mszę świętą, bo jest to najwspanialsza ze wszystkich modlitw. Tak też zrobiłem. Mimo to, ciągle coś nie dawało mi spokoju i mówiło, że powinienem jeszcze w jakiś sposób za tamtą osobę się modlić. Nie wiedziałem, co jeszcze mogę zrobić, skoro zamówiłem już Mszę świętą.

Pewnego dnia wałęsałem się po mieście. W myślach prosiłem Boga, by jakoś sytuację tę rozstrzygnął. Wtedy też "przypadkiem" wszedłem do kościoła na krótką modlitwa. W kościelnej gablocie zobaczyłem informację o Nowennie Pompejańskiej i sposobie jej odmawiania. Przeraziłem się tym, jak bardzo wymagająca jest ta modlitwa. Trzy części Różańca przez 54 dni, codziennie. Pomyślałem, że chyba nie dam rady. Z drugiej jednak strony coś nie dawało mi spokoju; w mojej głowie coraz wyraźniej pojawiała się myśl, by spróbować odmówić tę modlitwę w Intencji tej bliskiej mi osoby. Później poczytałem trochę w internecie o dokładnym sposobie odmawiania nowenny, o jej sile. Zaczynając ją ufałem, że Matka Boża mi pomoże.

W trakcie odmawiania nowenny miałem różne chwile. Czasem wątpiłem, czasem wydawało mi się, że moja modlitwa jest taka marna, a ten Różaniec to tylko takie klepanie zdrowasiek. Mimo wszystko jednak dotrwałem do końca. W dniu, w którym zaczynałem część dziękczynną, w opisie komunikatora internetowego osoby, za którą się modliłem, pojawiło się sformułowanie: "Czas a oczyszczenie"... Nie wiedziałem co to znaczy, ufałem jednak, że jest to dobro za sprawą Matki Bożej.

W jakiś czas po skończeniu całej nowenny gdy rozmawiałem z tamtą osobą na komunikatorze, po zapytaniu co u niej słychać, odpisała mi praktycznie – dokładnie w taki sposób, w jaki ja formułowałem intencję modlitewną, każdego dnia odmawiając nowennę. To bardzo mnie zaskoczyło. Jednak jeszcze bardziej zdumiało mnie to, gdy po tej rozmowie sprawdziłem datę w kalendarzu i kiedy się okazało, że w tym dniu było święto Matki Bożej Różańcowej ! Maryja mnie wysłuchała, a oprócz wysłuchanej modlitwy spotkało mnie bardzo wiele innych łask. Jestem bardzo wdzięczny Matce Bożej i wiem, że ta nowenna "nie do odparcia" oraz sama modlitwa różańcowa ma wielką moc i jest bardzo skuteczna. Od tamtego czasu jeszcze kilkakrotnie odmawiałem Nowennę Pompejańską i zawsze byłem wysłuchany choć czasem nie od razu i czasem w sposób zaskakujący czy nawet zadziwiający.

W tej nowennie jest jeszcze coś. Gdy się ją odmawia, to otrzymuje się wiele łask zupełnie niezależnych od intencji w jakiej się tę modlitwę odmawia... Dla mnie te okrasy gdy odmawiałem nowennę były takimi osobistymi rekolekcjami. Za każdym razem gdy zaczynałem modlitwę, Bóg zsyłał mi łaski, o które nawet nie śmiałem prosić i o których nie wiedziałem, że są mi potrzebne. Powiem więcej – Bóg za przyczyną Matki Bożej pomaga mi walczyć ze słabościami... Różaniec otworzył mi też drogę do bardziej osobistej relacji z Bogiem. Dawniej myślałem o Nim jako o Kimś, kto jest gdzieś daleko, w niebie czy w kościele; o Kimś mitycznym, dalekim, surowym. Dziś wiem, że Pan Bóg jest z nami, że jest blisko i że jest konkretną choć niepojętą, realną Osobą, która działa w naszym życiu jeśli Jej tylko na to pozwolimy i zechcemy, by to Ona miała nas w swojej opiece” ( „Osobiste rekolekcje z Maryją” Czytelnik „Miłujcie się” Wydanie specjalne XI/2019).

„Jestem matką wrażliwej i przywiązanej do mnie trzylatki. Gdy przyszła pora wysłać dziecko do przedszkola, byłam przerażona. Córka jest jedynaczką i trudno nawiązuje kontakty z dziećmi... Słyszałam też o przypadkach, gdy dziecko nie zaadaptowało się w przedszkolu i rodzice musieli je stamtąd zabrać. Informację o nowennie znalazłam w internecie, pamiętałam też, że Matka Boża cudownie uratowała mnie z wcześniejszych opresji życiowych.

Chwyciłam za różaniec – początkowo z trudnościami – było roztargnienie, przygnębienie, ale trwałam na modlitwie. Przez pierwsze dwa dni moje dzieciątko kurczowo trzymało się ręki przedszkolanki i płakało, a na trzeci dzień nastąpił przełom. Zaczęła bawić się, tańczyć, a pod koniec dnia nie chciała iść do domu – moja lękliwa, wycofana córeczka. Panie nie mogły się nadziwić, jak szybko przeszła adaptację i teraz stawiają ją za wzór dla innych dzieci. A ja otrzymałam od Maryi niesamowity spokój, poprawiły się relacje z mężem, stałam się pewna siebie. Powierzyłam Matce Bożej moje dziecko, a Ona zaopiekowała się całą moją rodziną...” (Marianna „Królowa Różańca Świętego nr 6/2016).

Łaski dla rodziny

„Mój syn przez okres trzech lat starał się o przyjęcie do straży pożarnej. Startował we wszystkich możliwych miejscach, ale bez skutku. Chwilami załamywał się, ale dawał radę. Wtedy moja bliska koleżanka opowiedziała mi o nowennie Pompejańskiej. Zaczęłam modlić się 7 października 2015 roku i wtedy ogłoszono nabór do straży pożarnej, w którym wziął udział i mój syn. Poszło mu idealnie – w trakcie mojej modlitwy otrzymał nominację i obecnie jest zatrudniony. Potem zaczęłam prosić o pracę dla mojego męża, którą też wymodliłam. Pragnę nadmienić, że w trakcie modlitwy odczułam taki wewnętrzny spokój. Teraz kończę odmawiać drugą nowennę i na pewno będę modlić się o dalsze łaski. Trzeba wierzyć, a otrzyma się je” (Jolanta „Królowa Różańca Świętego” nr1/2016).

„13.marca 2014r. skończyłam nowennę. Nie było łatwo, ale wytrwałam. Przez 40 lat paliłam papierosy, po 2-3 paczki dziennie. Pierwszego dnia po zakończeniu nowenny byłam na tyle silna, że nie czułam głodu nikotynowego i nie zapaliłam. Wiem, że to dopiero czwarty dzień , ale przez 40 lat nie przeżyłam ani jednego dnia bez papierosa ! Teraz już nie ciągnie mnie do nich. Gdy tylko jakieś myśli na ten temat nasuwają mi się, biorę różaniec do ręki i odmawiam go. Wielką łaskę uczyniła mi Matka Najświętsza, bo moje zdrowie było już poważnie zagrożone” (Ula „Królowa Różańca Świętego” nr 2/2014).

„Modliłam się dla córki o jej wymarzone studia. Udało się. Jest na jednej z najlepszych uczelni świata, gdzie rzadko przyjmują Polaków. Dostała się wbrew wszystkiemu. Mimo braku finansów, mimo ciężkiej sytuacji naszej rodziny wielodzietnej z niepełnosprawnym rodzeństwem i tylko samodzielnie ucząc się języka. Dziennikarka, która przyjechała do nas, powiedziała: „Wszyscy mówią, że to cud. Jak to zrobiłaś ?”. „Mama się modliła, a ja się uczyłam” (Beata „Królowa Różańca Świętego” nr 3/2014).

„To już moja druga nowenna Pompejańska. Mogę napisać, że uwielbiam Matkę Bożą. Modliłam się o nawrócenie kolegi. Jestem w 23 dniu nowenny błagalnej, Wczoraj zadzwonił do mnie i powiedział, że od 4 tygodni chodzi do kościoła, a także podjął sakrament pokuty. Dalej będę trwała w modlitwie i Was zachęcam. To naprawdę modlitwa nie do odparcia” (Weronika Janusz „Królowa Różańca Świętego” nr 3(3) str. 12 jesień 2012.

„Nowennę Pompejańską odmawiałam kilka lat temu w intencji dorastającego syna, z którym mieliśmy dużo kłopotów. Złe towarzystwo, zawalony jeden rok nauki, potem kolejny... Powroty do domu nad ranem, alkohol, nawet narkotyki. Błagałam Matkę Bożą żeby go ratowała. W tej chwili syn jest nie do poznania, skończył szkołę, wybiera się na studia, a co najważniejsze – powrócił do Boga, modlitwy, praktyk religijnych. Jest dla mnie wielkim wsparciem. Dziękuję Mateńce Najświętszej za jego nawrócenie i wyrwanie go ze szponów zła” (Małgorzata „Królowa Różańca Świętego” nr 4(4) str. 13 zima 2012).

Nowennę Pompejańską nazywa się "modlitwą nie do odparcia" i właśnie taka jest. Ona kształtuje naszego ducha i pomaga uwierzyć w to, że nie jesteśmy sami ze swoimi problemami. Dziękuję Bogu za ten wspaniały czas... Dziękuję również wszystkim tym, którzy tutaj dali swe świadectwo. To była moja inspiracja” (Katarzyna„Królowa Różańca Świętego” nr 4(8) str.15 zima 2013).

„Pragnę złożyć świadectwo znalezienia pracy. Otrzymałam ją w dniu, w którym skończyłam odmawiać część błagalną nowenny Pompejańskiej. Wysłałam kilka CV, ale nic nie wskazywało na to, że ktoś się do mnie odezwie. W ten dzień otrzymałam telefon z informacją o spotkaniu na rozmowie kwalifikacyjnej. Tydzień później już pracowałam. Jestem bardzo zadowolona z warunków pracy” (Kinga „Królowa Różańca Świętego” nr 4(8) str.15 lato 2013).

Dzisiaj kończę już trzecią nowennę Pompejańską, jutro zaczynam czwartą. Obecnie nie wyobrażam sobie dnia bez Różańca. Odmawiam go równolegle z żoną i teściową, chociaż każde z nas modli się w swojej własnej intencji. Na bieżąco wymieniamy się uwagami na ten temat. Jestem przekonany o skuteczności tej modlitwy, gdyż w naszym życiu rodzinnym zachodzą zmiany zgodne z intencjami zanoszonymi w poszczególnych nowennach. Oczywiście, następują one bardzo powoli. Zdaję sobie jednocześnie sprawę z tego, że zły duch nie śpi, wręcz przeciwnie – modlitwa jeszcze bardziej go prowokuje, bo on walczy o nasze dusze”. (Janusz „Królowa Różańca Świętego nr 4/2014).

„Nowennę odmawiałam pierwszy raz i bardzo wierzyłam w jej siłę. Na początku nie było łatwo, bo w ogóle nie była przyzwyczajona do odmawiania różańca. Z czasem jednak weszło mi to w nawyk i nie stanowiło większego problemu. Odmawiałam różaniec rano, w dzień na spacerze i tuż przed zaśnięciem. Pojutrze mam ostatni dzień nowenny, a w przyszłym tygodniu, po 10 miesiącach bezrobocia, zaczynam pracę – taką, o jakiej marzyłam. Wszystkie te łaski zawdzięczam Matce Bożej. Teraz nie wyobrażam sobie dnia bez nowenny. Oczywiście, zaraz zaczynam odmawiać nową – i też głęboko wierzę, że Maryja mnie nie opuści” (Urszula „Królowa Różańca Świętego” nr 2(2) str. 20 lato 2012).

„Przez 1,5 roku szukałam pracy. Był to dla mnie bardzo trudny czas. Matka Boża przybyła z pomocą za sprawą nowenny Pompejańskiej. Kiedy zdecydowałam, że będę ją odmawiać (zaznaczyłam dzień w kalendarzu), dostałam pracę. To niesamowite ! Za wszystkie łaski Bogu dzięki !” (Ewa „Królowa Różańca Świętego” nr 4(8) str.15 lato 2013).

„Nowennę Pompejańską po raz pierwszy odmówiłam w 2010 roku, kiedy matura mojego syna była zagrożona. Pani pedagog stwierdziła, że syn nie zda matury. Byłam zdruzgotana, nie byłam w stanie myśleć racjonalnie. Postanowiłam więc wspomóc syna. . Najpierw część błagalna przez 27 dni, a następnie część dziękczynna przez 27 dni. Czasem prosiłam Maryję, aby pozwoliła mi dokończyć trzecią część Różańca: radosną, bolesną lub chwalebną po 24 w nocy. Skończyłam nowennę, zaczęła się matura. Ustne egzaminy syn zdawał, teraz tylko długie czekanie na wyniki pisemnych egzaminów. Królowa Różańca Świętego dotrzymała obietnicy, wszystkie egzaminy zdał pozytywnie. Dwa lata wcześniej nie radowałam się tak bardzo z pięknie zdanej matury starszego syna, tak jak z tej wspomaganej przez Maryję” (Irena z Radomia „Nadzieja i życie” nr 72/2014).

„Pragnę podzielić się radosną wiadomością o wielkiej łasce, którą wyprosiła mojemu synowi Matka Boża Pompejańska. Syn miał problemy w szkole (II klasa technikum) – nie chciał do niej chodzić, opuścił się w lekcjach, miał bardzo dużo jedynek wystawionych na półrocze (10). Byłam załamana, nie wiedziałam, co mam robić. Zaczęłam modlić się nowenną Pompejańską po tym, jak przeczytałam ilu ludziom pomogła Matka Boża. Od początku marca do końca sierpnia z kilkudniowymi przerwami trzy razy odmówiłam nowennę. Gdy tylko zaczęłam ją odmawiać, Najświętsza Panienka pomogła w przedziwny sposób. Syn zaczął się uczyć – poprawiał jeden przedmiot po drugim. Nie było mu łatwo, często się załamywał, ale wspierałam go jak mogłam. Dobiegał koniec roku szkolnego, syn zaliczył osiemnaście przedmiotów, a dwie poprawki pozostały mu na wakacje. Uczył się wtedy wytrwale. Pod koniec sierpnia miał egzaminy, które zaliczył. Jest to dla mnie cud. Jestem bardzo szczęśliwa i wdzięczna mojej ukochanej Mamie niebieskiej za otrzymaną łaskę. Dziękuję Mateńko !” (Edyta „Miłujcie się” nr 3/2015).

„Moja chrześnica, uczennica pierwszej klasy gimnazjum, tak opuściła się w nauce, że groziła jej ocena niedostateczna aż z czterech przedmiotów. Był już prawie koniec maja i miała tak dużo jedynek, że po ludzku wydawało się niemożliwe, aby dziecko zdążyło nauczyć się całego materiału i poprawić oceny, Jej mama modliła się wraz ze mną słowami nowenny Pompejańskiej oraz do św.Klary, św.Małgorzaty z Cortony i bł.Małgorzaty z Castello. Po kilku dniach intensywnych modlitw zauważyłyśmy, że dziecko nagle zaczęło pilnie się uczyć całymi godzinami. Codziennie chodziła do nauczycieli zdawać zaległy materiał. W połowie czerwca miała już poprawione wszystkie jedynki. W końcu otrzymała promocję do drugiej klasy...” (Stała Czytelniczka „Przymierze z Maryją” nr 83 z 2015r.).

„Jestem nauczycielką i uczę gimnazjalistów. W tym roku szkolnym miałam bardzo słabe klasy. Pomimo moich starań, zostawania po lekcjach, zadawania i tłumaczenia dodatkowych ćwiczeń, uczniowie nie wykazywali chęci do nauki. Jak wiadomo, egzamin gimnazjalny to nie matura, więc można go zdać nie zdobywając nawet jednego punktu. Jednak szkoła, nauczyciele i uczniowie są oceniani i porównywani. Zaczęłam więc odmawiać nowennę Pompejańską za moich uczniów, prosząc Maryję o to, aby egzamin potraktowali poważnie i dali z siebie wszystko. Nowennę skończyłam kilka dni po egzaminie. Chociaż wiedziałam, że nawet jeśli wyniki będą słabe, to i tak wszystko dobrze się ułoży, to jednak dostałam szoku kiedy ukazały się. Były rewelacyjne. Lepsze nawet niż średnia w województwie. Od uczniów usłyszałam miłe słowa, że to moja zasługa, bo dobrze ich przygotowałam. Ale ja wiem, że to zasługa Matki Bożej Pompejańskiej. Dziękuję” (Joanna „Królowa Różańca Świętego” nr 5/2016).

„Od ponad roku modlę się nowenną Pompejańską. Moje dorosłe dzieci żyją w związkach niesakramentalnych. Bardzo proszę Maryję, aby ta sytuacja się zmieniła. I tak w ciągu ubiegłego roku odbyły się dwa śluby kościelne. Zawarcie jednego z tych związków pozostawało bardzo długo pod znakiem zapytania. Sytuacja zmieniła się z chwilą podjęcia przeze mnie nowenny w intencji młodych. Jako matka jestem szczęśliwa, że moje dzieci wróciły do życia sakramentalnego. Kolejne nowenny zaplanowałam w intencji pozostałych dzieci” (Beata „Królowa Różańca Świętego” nr 1/2015).

„Moja córka przez dłuższy czas żyła w związku niesakramentalnym. Z tego powodu strasznie cierpiałam. Postanowiłam więc powierzyć tę trudną sprawę Maryi i w tej intencji odmówiłam trzy nowenny Pompejańskie. Po tym czasie córka zadzwoniła, że chce wziąć ślub kościelny. Była to dla mnie najpiękniejsza wiadomość tego dnia. Gorąco więc zachęcam do odmawiania tej niezawodnej nowenny nie do odparcia. Niech Bóg będzie uwielbiony, że dał nam Maryję” (Maria O. Podkarpacie „Rycerz Niepokalanej” nr 5/2015).



„Modliłam się do Matki Bożej Pompejańskiej o pojednanie moich dzieci. Odmówiłam pierwszą nowennę, później drugą. Nie traciłam wiary i zaczęłam odmawiać kolejny Różaniec pompejański, wiedząc, że Najświętsza Panienka kiedyś i mnie wysłucha. Tak też się stało. Ostatniego dnia nowenny moje dzieci pogodziły się, a był to dzień moich urodzin ! Moja radość była ogromna ! Dziękuję Matce Bożej z Pompejów, że wysłuchała mojej prośby. Nadal odmawiam nowennę i wszystkich do tego zachęcam. Z nowenną życie jest o wiele piękniejsze i lepsze” (Barbara „Królowa Różańca Świętego” nr 1/2015).

„Mój syn był chory, długo leczył się w Prokocimiu, miał problemy w szkole: złe zachowanie i oceny, był nieposłuszny itp. Przez przypadek dostałam nowennę Pompejańską i zaczęłam ją odmawiać. Odmawiając ją, ciągle miałam wrażenie, że być może nie odmawiam z nabożeństwem takim, jak trzeba. Kiedy zaczęłam odmawiać część dziękczynną, syn jakby się wyciszył, a pod koniec nowenny zaczęliśmy rozmawiać o Bogu (nigdy wcześniej tego nie było). 27 stycznia rano, skończyłam tę modlitwę. Wróciłam o godz.22 z pracy bardzo zmęczona. Syn czekał na mnie i jak nigdy, przyniósł Pismo Święte. Czytaliśmy je, a potem rozmawialiśmy. Rozmowa nasza trwała aż do godz. 2 w nocy. To niesamowite, jak się odmienił. Królowo Różańca Świętego DZIĘKUJĘ !” (Agnieszka „Królowa Różańca Świętego” nr 1/2014).



Agnieszka Radzikowska i Dariusz Chojnacki to aktorzy Teatru Śląskiego im.Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach, rodzice trójki dzieci należący do Domowego Kościoła... Świadczą o Bogu, który uzdrawia człowieka, prostuje ścieżki, wyrywa z otchłani grzechu i daje nowe życie...

Darek był daleko od Kościoła, a cnoty chrześcijańskiego życia były dla niego powodem do drwin. Co więcej, od najmłodszych lat wyczuwał blisko siebie obecność szatana... Paradoksalnie czuł, jakby był pod "dobrą" opieką złego ducha... Darek żył bardzo beztrosko: imprezy, muzyka metalowa, alkohol, rozpusta, pornografia, kobiety i było "dobrze". Teatr od lat był jego pasją, a talent ma wielki, więc wszystko szło jak z płatka. Sztuka za sztuką, kariera, nagrody. W teatrze też poznał Agnieszkę. Niepozorne spotkanie okazało się też drogą wielu błogosławieństw. Kiedy weszła do palarni – bo tam się spotkali – przedstawiła się tylko, a Darek powiedział: będziesz moją żoną. I tak się stało.

Agnieszka jako osoba wierząca nie traciła nadziei. Ufała, że Darek zmieni swoje życie i dotychczasowe nawyki, a jego serce zakorzeni się w Bogu, że się nawróci. Była cierpliwa. Gorliwie modliła się o to, żeby Darek otworzył się na działanie Bożej miłości. Chociaż narzeczony raczej z ironią i prześmiewczo podchodził do spraw wiary, nie ustawała. A że był mocno zakochany i bał się, że straci Agnieszkę, więc dla świętego spokoju wziął udział w dniach skupienia dla narzeczonych. Ów "święty spokój" okazał się doskonałą drogą do świętości i to wcale nie spokojną. Podczas modlitwy szczególnie dotknęła go Boża łaska i wychodząc z bazyliki w Panewnikach powiedział do narzeczonej: Agnieszko, ja wierzę. Przyszedł do mnie Duch Święty. Od tej pory ich życie się zmieniło...

Po ślubie zaadoptowali Natalię, którą poznali już wcześniej u sióstr w Szopienicach. Będąc otwartymi na życie, chcieli jeszcze powiększyć rodzinę, jednak okazało się, że to nie takie proste. Pierwszą ciążę Agnieszka poroniła. Dziecko zmarło. To było bardzo trudne doświadczenie. Ale wówczas przyszło wielkie zaufanie wobec Maryi – wspomina Agnieszka – Nie tylko w modlitwie, lecz także w rozmowie, jak kobieta z kobietą, która rozumie sytuację śmierci dziecka.

Nie ustawali w modlitwie różańcowej. To stało się ich codzienną praktyką. Mimo aktywnego trybu życia, podejmowali wspólnie dzieło modlitwy Nowenną pompejańską, a ta trwa przez 54 dni. Darek każdego dnia odmawia brewiarz. – To bardzo umacniające – mówi. Tym bardziej w trudnych chwilach, których też w życiu niemało... Zaczęli też starać się o dziecko. Po ludzku sprawa wydawała się beznadziejna, jednak Bóg nieustannie obejmuje ich troską. Poznali lekarza, którego metody pomogły. Po roku na świat przyszła Leosia...” (“Scenariusz na życie” Kamila Falińska “Różaniec” nr 1/2020 – tam znajdziesz całość).



„Mój syn przez bardzo długi czas nie chodził do kościoła ani do spowiedzi. Wiosną tego roku odmówiłam Nowennę Pompejańską i syn – ku mojej wielkiej radości – poszedł do spowiedzi wielkanocnej i przystąpił do Komunii świętej. Zaczął też uczęszczać na niedzielne Msze święte. Dziękuję Ci, Matko Boża Pompejańska, że mnie wysłuchałaś, a wszystkich gorąco zachęcam do odmawiania tej niezawodnej nowenny” (A.Ż. z Bolesławca „Rycerz Niepokalanej”

„Od dwóch lat próbowaliśmy sprzedać nasz dom, niestety, bez rezultatu. Dzięki Bogu, usłyszałam o nowennie Pompejańskiej i postanowiłam ją odmówić w tej intencji. Na dwa dni przed jej zakończeniem znaleźliśmy kupca i podpisaliśmy umowę sprzedaży w święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Z całego serca dziękuję Matuchnie i zachęcam wszystkich do odmawiania tej pięknej modlitwy” (Bogumiła „Królowa Różańca Świętego” nr 2/2012).

„Z całego serca pragnę podziękować za pomoc w sprzedaży nieruchomości. Po odmówieniu Nowenny Pompejańskiej – chyba dwa lub trzy razy – Matka Najświętsza, Święci i Błogosławieni, których również prosiłam o pomoc, wysłuchali moich próśb i w niedługim czasie znalazł się kupiec na nieruchomość, za co publicznie składam podziękowanie” (Twój od wielu lat Rycerz Niepokalanej – „Rycerz Niepokalanej” nr 9/2022).

„Moje dzieci były leczone wziewnymi, sterydowymi lekami, które brały na astmę. Widziałam skutki uboczne tych leków. Niestety, wszelkie próby ich odstawienia na dłużej nie powiodły się (mimo zaleceń lekarza). Modliłam się w intencji ich wyzdrowienia, odmówiłam Nowennę Pompejańską. Matka Boża mnie wysłuchała... U starszej córki pojawiły się różne problemy, wynikające ze złego wpływu rówieśników, a także okresu dojrzewania. Prosiłam również w Nowennie Pompejańskiej o zdrowie psychiczne dla niej, aby była silna. Królowa Różańca świętego wysłuchała mnie. Za to serdecznie dziękuje. Każdemu polecam Różaniec i Nowennę Pompejańską, szczególnie w ciężkich, wręcz beznadziejnych sytuacjach życiowych” (Edyta z Warszawy „Rycerz Niepokalanej”nr 2/2015).

„Bardzo chorował nam wnuk i czekała go operacja. Lekarze ostrzegali, że mogą wystąpić powikłania, gdyż był bardzo słaby. Dzięki Bogu operacja przebiegła pomyślnie i wnuk do dzisiaj czuje się dobrze. Czeka go jeszcze jeden zabieg, ale my jesteśmy pełni nadziei, gdyż codziennie odmawiamy nowennę Pompejańską i Koronkę do Miłosierdzia Bożego, polecając Bogu wszystkie sprawy” (Roman i Krystyna „Rycerz Niepokalanej” nr 5/2015).

„Chciałabym podzielić się moim doświadczeniem – łaską uzyskaną dzięki odmawianiu nowenny Pompejańskiej. Ponad rok temu odmówiłam ją w intencji odzyskania wzroku kolegi mojego bratanka. Chłopiec z nieznanych przyczyn stracił wzrok. W wieku 16 lat zmuszony był zrezygnować z nauki w normalnej szkole i kontynuować ją w szkole dla niewidomych. Dzisiaj chłopiec ten widzi normalnie i z pewnością nie jest to zasługa lekarzy, gdyż oni nie mogli znaleźć przyczyny utraty wzroku, a zatem nie mogli mu pomóc. Matka Boża wysłuchała mojej prośby. Odmawiam kolejną nowennę i polecam każdemu tę modlitwę” (Maria „Królowa Różańca Świętego” nr 2/2014).

„Moje życie odwróciło się o 180 stopni w wyniku bardzo ciężkiego udaru mojej mamy. Nadmieniam, że mieszkam sama z mamą. Podjęłam kolejną nowennę w intencji jej wyzdrowienia i nie zawiodłam się. Uczestniczyłam również w nabożeństwie, podczas którego modliłam się o jej uzdrowienie. Mama wyzdrowiała, a powrót jej do zdrowia jest zaskakujący. Diagnoza i rokowania były tragiczne. Jeżeli przeżyje, pozostanie osobą niepełnosprawną w stopniu trwałym, niewidomą. Maryja wysłuchała mojej prośby. Moja mama chodzi, nie jest sparaliżowana, mówi logicznie, bez problemu widzi - słabo - ale jest w stanie czytać i pisać. Ma problemy z pamięcią, ale wierzę, że jest to kwestia dłuższego leczenia i wszystko wróci do normy” (W. „Królowa Różańca Świętego” nr 6/2018).

„Kilka lat temu dowiedziałam się w Apostolstwie Dobrej Śmierci o nowennie Pompejańskiej. Modliłam się za koleżankę, która odeszła od Kościoła. Pod koniec nowenny sama poprosiła, by ją zawieźć do spowiedzi, pojednała się z Bogiem. Była już ciężko chora i wkrótce zmarła, ale zdążyła wrócić... Modlę się za innych, a sama zyskuję spokój i ufność. (Zofia Fudala, zelatorka ADŚ w Hałcnowie). Źródło: http://kosciol.wiara.pl/doc/973227.Na-drzewie-modlitwy

Ksiądz Antoni Żebrowski MSF, Dyrektor Stowarzyszenia Apostolstwa Dobrej Śmierci, podczas homilii wygłoszonej na Skoczowskiej Górze Tabor, jak niektórzy nazywają modlitewne wzgórze Kaplicówki w Skoczowie, opowiedział o kapłanie, Misjonarzu Świętej Rodziny, który kończył studia doktoranckie w Rzymie na Uniwersytecie Gregorianum i bardzo ubolewał, że w Polskiej Prowincji tego Zgromadzenia nie ma powołań. Zdecydował się więc odmawiać nowennę Pompejańską w tej właśnie intencji. W ostatnim, 54 dniu Nowenny, zgłosiły się 2 osoby do Nowicjatu, a w sumie Nowicjat rozpoczęło 5 osób. Kończąc homilię dodał: „Nowenną Pompejańską wyprosić można wiele – sam tego doświadczyłem” (Zel.Lidia Wajdzik „Nadzieja i Życie” nr 62/2012).

Na stronie internetowej www.pompejanska.rosemaria.pl podobnych świadectw jest już kilka tysięcy i liczba ta ciągle rośnie !!!



„Tak często słyszymy, że nasze rodziny, bliscy, przyjaciele czy znajomi nie chcą słyszeć o Maryi, o Różańcu czy modlitwie. Nie obchodzą ich Boże sprawy, gdyż żyją codziennością i zabiegają o korzyści materialne. Poza tym, od trudów nowenny Pompejańskiej wolą rozrywki i przyjemności, a niekiedy nawet grzech ! Czy to nas jednak zwalnia od bycia apostołami Różańca ? Czy zamiast, wzorem Maryi iść w trudzie, w góry, mamy wygodnie wypoczywać w miękkich fotelach, by nie narażać się na ewentualne wyśmianie czy niezrozumienie ? Nawet gdyby miało tak być i gdyby zamiast wdzięczności na drodze naszego apostołowania spotykały nas przykrości – to nie może nas to zwalniać w żaden sposób z głoszenia chwały Różańca świętego ! W końcu życie, to także przykrości, a kto cierpi z powodu Maryi, szykuje sobie w Niej prawdziwą Orędowniczkę, Matkę i Przyjaciółkę. Nie skupiajmy się więc na przeciwnościach, lecz na tym, czego oczekuje od nas Matka Boża, a Ona oczekuje jednego – prawdziwej, Bożej gorliwości w Jej służbie” (Stanisława Gamrat „Królowa Różańca Świętego” nr 3/2014).

Proszę zajrzeć także pod zakładkę JAK ZOSTAĆ APOSTOŁEM RÓŻAŃCA ?

„Wszystko, co wiecie o Różańcu, jest dla was nadobfitym skarbem... Dzielcie się nim z innymi bo przez to się nie zubożycie, ale wzbogacicie” (MB do Barbary Kloss).

NOWENNA POMPEJAŃSKA ZA OJCZYZNĘ

ks.Jacek Skowroński

Promotor różańca pompejańskiego w archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej



„Gdy po zakończonej kolędzie na początku roku 2011 zacząłem się podczas modlitwy zastanawiać, co mam dalej robić, czym się zająć, do głowy przyszła mi myśl, aby zachęcić ludzi do modlitwy za poszczególne parafie, czy nawet za naszą diecezję szczecińsko-kamieńską. Idea została przedstawiona przez o.Jana Pawła Bagdzińskiego [franciszkanina pochodzącego ze Szczecina] J.E. ks.abp. Andrzejowi i po kilku dniach wysłano ogłoszenie do wszystkich parafii naszej diecezji. Jednak Maryja, Matka Boża, zatroskana o losy Polaków tak pokierowała sprawą, że za kilka dni ojciec Jan Paweł znalazł się w Radiu Maryja (bo nie było innego terminu !). i choć miał mówić o idei Nieustającego Różańca, to w audycji na żywo, jakby w sposób nieplanowany, pojawiły się pytania o inne formy odmawiania różańca i okazało się, że nowenna Pompejańska ma już swoich zwolenników w naszym kraju.

Od 9 marca 2011 ruszyła pierwsza nowenna pompejańska za Ojczyznę. Tak się wtedy złożyło, że od 9 marca do 1 maja – czyli do Niedzieli Miłosierdzia, a więc także do dnia beatyfikacji Jana Pawła II, jakimś zrządzeniem Bożym, informacja o tym rozeszła się błyskawicznie po całej Polsce, drogą e-mailową, telefoniczną. Sprawą zainteresował się także Nasz Dziennik i przedsięwzięcie ruszyło pełną parą.

Chociaż ciekaw byłem ilu ludzi podejmie ten rodzaj modlitwy, zdziwił mnie taki odzew. Od 10 marca do końca miesiąca, dwa telefony dzwoniły od 7.00 do 22.00. Nie byłem w stanie odbierać telefonów od wszystkich zgłaszających się do tej modlitwy. Wielu zgłaszało swój udział jeszcze w maju i czerwcu. Odbierałem zgłoszenia także listownie i po zestawieniu okazało się, że modli się kilka tysięcy ludzi. Jak na pierwszy raz, i to przy tak wymagającej modlitwie, to dużo. Jest to fenomen.

Przy kolejnych cyklach tej modlitwy nie zbierałem już zgłoszeń, choć nadal przychodzą. Nie mam możliwości zbierać ich i opracowywać. Pracuję jako proboszcz w wiejskiej parafii, do tego głoszę wiele razy w ciągu roku rekolekcje parafialne i zamknięte, więc nie jestem w stanie przypilnować niektórych spraw organizacyjnych.

Od 15 sierpnia 2012 roku ruszyła już 9 edycja nowenny Pompejańskiej za Ojczyznę pod tytułem: „Sercom Jezusa i Maryi wynagradzamy za grzechy Polski”. Wierzę, że podobnie jak poprzednio, wiele wspaniałych, ofiarnych serc podejmie tę modlitwę nie tylko za swoje sprawy, ale myśląc o całym kraju, a także o Polakach mieszkających na obczyźnie. Owszem, miałem kilka takich zgłoszeń grupowych i pojedynczych z USA, Kanady, Włoch, Austrii, Niemiec i Francji – tam też nasi rodacy modlą się za Polskę.

Na terenie archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej jest już przynajmniej kilka tysięcy odmawiających nowennę Pompejańską za Ojczyznę. Są osoby, które świadomie i z przekonaniem propagują tę formę modlitwy za nasz kraj na terenie swoich parafii lub w różnych grupach, w których się spotykają. Są oparafie, w których są grupy modlitwy po około 20-25 osób. Są osoby, które od marca ubiegłego roku nie opuściły ani jednego cyklu nowenny za Ojczyznę...

Uważam, że jesteśmy w takiej kondycji społecznej, gospodarczej i moralnej, a nawet gdy chodzi o zaangażowanie i życie wiarą na co dzień, że nie można myśleć już tylko o pojedynczych osobach, czy całych rodzinach, ale trzeba myśleć poważnie o odnowieniu wiary i odpowiedzialności za otrzymane łaski od Boga... Jestem proboszczem już od 9 lat i wiem z codziennego życia, jak to wygląda. Polska jest słaba dzisiaj jako państwo, jako system społecznego działania i troski o dobro rzeczywiste obywateli. Jeśli nie wymodlimy łaski nawrócenia – rozpadniemy się nie tylko jako małżeństwa, rodziny, społeczności, ale także jako parafie i cały naród – pójdziemy w niewolę. Proszę zauważyć, że zniewolenie przez grzech, zawsze prowadzi do niewoli materialnej” („Królowa Różańca Świętego” nr 3(3) jesień 2012 str. 16 – tam znajdziesz całość).

Więcej o tym na stronach:

http://pompejanska.rosemaria.pl/gdzie-znajde-informacje-o-nowennie-pompejanskiej/

http://www.malirycerze.koszalin.opoka.org.pl/start/index.php/dzielmy-sie-wiara/nowenna-pompejaska

Polskim centrum nowenny Pompejańskiej jest parafia w Skoczowie, która ma swoją bogatą stronę: http://pompejanska.rosemaria.pl/

W naszym kraju Nowenna Pompejańska za Ojczyznę nieustannie podejmowana jest przez kolejne wspólnoty modlitewne, czyli – praktycznie – trwa przez cały czas, bo w niektórych wspólnotach kończąc jedną nowennę, już następnego dnia zaczyna się kolejną. Oto niektóre z nich:

- Krucjata Różańcowa za Ojczyznę: Nowenna Pompejańska za Ojczyznę od 17.09.2014.

- Radio Maryja: Nowenna Pompejańska w intencji Ojczyzny od 15 sierpnia 2015.

- Fronda : od 16 października 2015 Nowenna Pompejańska za Ojczyznę.

- Stacja7.pl: Ogólnopolska modlitwa Nowenną Pompejańską w intencji odrodzenia wiary w Polsce. Od 19 września 2018 do 11 listopada - w 100-lecie odzyskania Niepodległości .

- Bractwo NMP Królowej Korony Polski: 19 września do 11 listopada 2018 w Święto Najświętszej Maryi Panny z La Salette ruszyła Nowenna pompejańska w intencji naszej Ojczyzny.

- Dziecko Królowej Pokoju: 3 czerwca 2019 rozpoczęto XXX Nowennę Pompejańską za Ojczyznę.

- W obronie Wiary i Tradycji Katolickiej: Nowenna Pompejańska od 01.04.2019 do 24.05.2019.

Nowenna Pompejańska w intencji naszej Ojczyzny podejmowana jest także w wielu parafiach na terenie całej Polski.

Kolejne Księgi Łask

Czytelnicy „Królowej Różańca Świętego” nadesłali do redakcji i na www.pompejanska.rosemaria.pl już ponad 9.000 świadectw dotyczących łask uzyskanych od Matki Bożej za pośrednictwem Nowenny Pompejańskiej. Świadectwa te są zamieszczone w sześciu kolejnych Księgach Łask, które jako wotum dziękczynne, już tradycyjnie są składane na ręce ks.abp.Tommasa Caputo podczas pielgrzymek do Sanktuarium Matki Bożej Królowej Różańca Świętego we włoskich Pompejach.

Obrazki-folederki z Nowenną Pompejańską

Dzięki wsparciu 220 osób, wydawnictwo „Rosemaria” wydrukowało ostatnio 70.000 obrazków z Nowenną Pompejańską, które zostały rozesłane do ok. tysiąca chętnych z całej Polski. Zapakowanie pół tony przesyłek okazało się poważnym wyzwaniem z uwagi na ograniczenia personalne i logistyczne, ale nie zrażono się tym… przygotowując dodruk kolejnych 70.000 obrazków ! Jeśli i Ty chcesz otrzymać bezpłatny pakiet, wypełnij formularz zamówienia na stronie www.pompejanska.rosemaria.pl.

Królowa Różańca Świętego z Pompejów oraz Nowenna Pompejańska trafiły do Czech i na Ukrainę, ożywiając pobożność maryjną w tych krajach oraz ufność w wielką moc modlitwy różańcowej.

JAK UŁATWIĆ MODLITWĘ KIEDY BRAKUJE NA NIĄ CZASU ?



Z inicjatywy Fundacji Królowej Różańca (PKRŚ) ruszyło także Pompejańskie Radio Różaniec, które nadaje wyłącznie przez internet (na komputer, telefony, tablety). Jest to ogromne udogodnienie dla wszystkich, którzy chcieliby podjąć nowennę Pompejańską, lecz absolutnie nie są w stanie „wykroić” choć godzinkę czasu z rozkładu dnia przeciążonego do granic możliwości. Takie radio pozwala bowiem, w dogodnym czasie modlić się przy pracy, pod przewodnictwem lektora prowadzącego Różaniec.

Nie jest konieczne trzymanie w ręku koronki różańcowej (można zawiesić ją na szyi) i nie potrzeba na paciorkach odliczać kolejnych zdrowasiek, czuwając, aby w tym liczeniu nie pomylić się. Trzeba tylko modlić się wraz z lektorem i skupić swoją myśl przy danej tajemnicy. W radiu tym bowiem przez większość czasu trwa modlitwa różańcowa: oddzielne części albo cały Różaniec Pompejański (kolejne trzy części trwają ok. 65 minut). Można go odsłuchać kilka razy w ciągu dnia albo wybrać stosowny, najbardziej odpowiedni czas dla siebie samego. Oto fragmenty programu z modlitwą różańcową:

0.30 Różaniec pompejański z lektorem (3 części)

2.00 Różaniec pompejański z panią Ewą (3 części)

3.30 Różaniec pompejański z lektorem (3 części)


6.00 Różaniec pompejański z lektorem (3 części)

7.30 Różaniec pompejański z lektorem (3 części)


11.00 Różaniec z lektorem – tajemnice radosne

11.30 Różaniec z lektorem – tajemnice światła

12.00 Różaniec z lektorem – tajemnice bolesne

12.30 Różaniec z lektorem – tajemnice chwalebne


16.30 Różaniec pompejański z lektorem


18.30 Różaniec z lektorem – tajemnice radosne

19.00 Różaniec z lektorem – tajemnice światła

19.30 Różaniec z lektorem – tajemnice bolesne

20.00 Różaniec z lektorem – tajemnice chwalebne


21.45 Różaniec pompejański z lektorem (3 części)

23.00 Różaniec pompejański z panią Ewą (3 części)

Dokładny program oraz informacja o możliwości odbioru, znajduje się na stronie: www.radio.rozaniec.info

Jak bardzo potrzebne jest takie radio, niech zaświadczą te dwa listy od słuchaczek:

Teresa: Dziękuję za to radio. Wielokrotnie chciałam podjąć odmawianie nowenny Pompejańskiej, ale obawiałam się, czy ją dokończę. Dzięki radiu to przyjemność ! W dniu 19 listopada poczułam takie ponaglenie, żeby zacząć ją odmawiać, więc... zaczęłam.

Bożena: To wspaniała inicjatywa i niech Pan Bóg Błogosławi ! Proszę za wszelką cenę o utrzymanie tego radia. Słucham go kiedy tylko mogę, również przy różnorodnej pracy. Wierzę, że każdy okruch modlitwy jest ważny dla Pana i na pewno zły duch nie ma wtedy do mnie dostępu, a Bóg otrzymuje chwałę. Poza tym, wtedy już nie modlę się tylko sama, a Bóg powiedział: „gdzie dwóch lub trzech...”... Dziękuję Bogu za wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób pomagają lub pomogli przy powstaniu i rozwijaniu tej inicjatywy !...”.

Źródło: "Królowa Różańca Świętego" nr 1(13)/2015



Radio Różaniec modli się!

Radio Różaniec gromadzi coraz większą grupę osób modlących się Nowenną Pompejańską. Ostatnio w modlitwach o godz. 20.30 uczestniczyło ponad 800 osób ! Modlimy się także w naszych intencjach. Zapraszamy Cię do dołączenia. Więcej informacji na stronie www.radio.rozaniec.info.

UWAGA !!! Ci, którzy są obarczeni tak licznymi obowiązkami domowymi, że nie mają odwagi podjąć tej błogosławionej nowenny z obawy braku czasu na codzienne odmówienie przynajmniej 3 części Różańca; ci, którzy nie mając komputera, telefonu czy tabletu nie mogą modlić się z Radiem „Różaniec” a także ci, którzy nie mają warunków na to, by ustawić komputer w swoim miejscu pracy (np. w kuchni) – mogą się modlić słuchając nagrania z płyty CD. Razem z lektorką, która całą nowennę będzie z nimi odmawiała z odbiornika radiowego (posiadającego odtwarzacz płyt, albo z innego dowolnego odtwarzacza). W ten sposób będzie można skupić swoje myślenie na rozważanych tajemnicach, bez potrzeby rozpraszania się na odliczanie kolejnych „Zdrowaś”, gdyż robi to za nas lektorka.

Płyta, wydana przez wydawnictwo „Rosemaria” zawiera nagranie wszystkich trzech części Różańca (radosnej, bolesnej i chwalebnej) poprzedzonych stosownymi cytatami z Ewangelii, które wprowadzają nas do medytacji w modlitwie. Na płycie znajdują się także modlitwy kończące część błagalną oraz dziękczynną. Nadto, w okładce płyty znajduje się ciekawa, 32 stronicowa informacja na temat nowenny Pompejańskiej oraz notatka biograficzna przybliżająca postać jednego z największych apostołów Różańca i krzewiciela nowenny Pompejańskiej – bł.Bartola Longo.

Dzięki pomocy, jaką stanowi to nagranie, można odmówić całość części błagalnej lub dziękczynnej, czyli kolejne 3 części Różańca, jedną po drugiej, lub dowolnie wybraną część Różańca np. w celu uzupełnienia części już wcześniej odmówionej albo też odmawiać go „na raty”. Ponieważ odmawianie wszystkich 3 części Różańca trwa 70 minut, czyli 1 godzinę i 10 minut, dobrze jest wyszukać sobie taką porę, kiedy nikt z domowników nie będzie przeszkadzał w modlitwie, albo poprosić ich, aby przez ten czas nie zwracali się do nas z żadnymi sprawami. Różaniec wieszamy sobie na szyi, aby mieć z nim kontakt osobisty i modlimy się wraz z prowadzącą, która spokojnym, sympatycznym kobiecym głosem odmawia go wraz z nami.

Można także wejść na portal You Tube, gdzie po wpisaniu do wyszukiwarki hasła: nowenna Pompejańska, znajdzie się kilka nagrań Różańca nowennowego, prowadzonego przez lektora. Wystarczy zatem pobrać któreś z nich: np. I i II część, czyli błagalną i dziękczynną albo każdą oddzielnie (bo i takie są), po czym, już ze swojego komputera przegrać ją na płytę – i gotowe !!! Teraz można o dowolnej porze dnia słuchać tej modlitwy np. z odtwarzacza radiowego, z komputera itp. oraz włączać się do niej, wykonując jakieś spokojne prace domowe.

Nagranie z You Tube różni się tym od nagrania na płycie „Rosemarii”, że nie zawiera rozważań przed każdą tajemnicą różańcową. Nie można także wybrać sobie dowolnej części Różańca, gdyż modlitwa płynie jednym ciągiem. Dlatego na początku trzeba przetestować (przesłuchać, wypróbować) płytę, aby nie „przestraszyć się” i nie zniechęcić tym, że między poszczególnymi tajemnicami jest tylko malutka chwilka (chyba ze 2 sekundy), na wypowiedzenie tytułu danej tajemnicy np.: „Narodzenie Pana Jezusa” - i dalej już „biegnie” „Ojcze nasz”, ale mimo to, można zmieścić się nawet w tym krótkim czasie a potem, odmawiając kolejne „Zdrowaśki” – w myślach rozważać treść każdej aktualnie odmawianej tajemnicy. Wtedy jest tak, jak to kiedyś mówiła święta Zyta: „Myśli przy Bogu, ręce przy robocie”.

I w tym nagraniu odmówienie jednej z części nowenny (błagalnej lub dziękczynnej) - mimo, iż nie ma tutaj rozważań poprzedzających tajemnice – także trwa 70 minut. A to dlatego, że łagodny męski głos wolniej odmawia kolejne modlitwy.

Brak mi słów, aby wyrazić, jak wielkie to jest udogodnienie dla wszystkich zapracowanych. Zanim wpadłam na pomysł modlitwy z pomocą lektorów prowadzących, starałam się odmawiać nowennę kiedy wszyscy domownicy jeszcze spali. Budziłam się więc ok. 5.00 i cichutko, w łóżku modliłam się przez 1,5 godziny, ale zmęczenie i codzienne niewyspanie nawarstwiało się i nieraz niebezpiecznie dawało znać o sobie. Teraz odmawiam w ciągu dnia, o dowolnej porze, bo zawsze, nawet przy największym obarczeniu pracą, znajdzie się godzinka wyciszenia, kiedy można modlić się z lektorem (z płyty). No i nie trzeba rozpraszać się na odliczanie kolejnych „Zdrowasiek”, tylko całą swą świadomość skupić na rozważaniu.

***

Na stronie http://ostatniapomoc.pl/nowenna-pompejanska znajduje się nowenna Pompejańska z podkładem muzycznym z „Pasjii”: Filmik stworzył mężczyzna świecki, jako owoc modlitwy ze Wspólnotą Miłość i Miłosierdzie Jezusa na Przeprośnej Górce;

Aplikacje do nowenny Pompejańskiej

Czasem przydają się nam "elektroniczne" pomoce w nowennie Pompejańskiej. Należą do nich aplikacja na smartfony i tablety, którą możesz bezpłatnie zainstalować w swoim urządzeniu. Zobacz w internecie na stronie: www.nowenna-pompejanskia.pl Ponadto na stronie www.nowenny.pl można dołączyć do nowenny Pompejańskiej oraz do wielu nowenn do świętych. Teksty codziennych modlitw przychodzą na adres e-mail albo bezpośrednio do aplikacji. To znaczne ułatwienie w modlitwach nowennami.

Jednak wszyscy zwolennicy tych medialnych form odmawiania Różańca muszą pamiętać, że używając tych, tak bardzo pomocnych urządzeń, mogą spłycić swe przeżycia duchowe towarzyszące tej modlitwie a nawet umniejszyć szacunek należny Bogu i Matce Najświętszej. Dobrze więc byłoby zajrzeć pod zakładkę JAK ZACHOWAĆ SZACUNEK W ODMAWIANIU RÓŻAŃCA i zapoznać się z opracowaniem poruszającym to zagadnienie MODLITWA, A NOWE TECHNOLOGIE.


reprod. z „Miejsca Święte” nr 5/2004 fot.Paweł Kumelowski

„Mobilizujemy się, by wspólnie o coś prosić. Czy jednak jesteśmy w stanie tak samo ochoczo dziękować za otrzymane łaski ? Zbyt często wychodzimy z założenia, że coś nam się należy, przyjmując postawę roszczeniową wobec innych ludzi i względem Boga. Tymczasem Pan nie jest maszynką do spełniania naszych żądań, a drugi człowiek nie jest bankierem, w relacji z którym inwestujemy tylko po to, by w pewnym momencie upomnieć się o spłatę długu. Czy to oznacza, że nie wypada prosić o wsparcie ? Można, a nawet trzeba to robić, jednak nie przystoi nie podziękować za otrzymaną pomoc, zawłaszcza gdy pochodzi ona od naszych przyjaciół... Nie bez powodu nowenna Pompejańska po trwającej 27 dni części błagalnej przewiduje również 27 dniowy czas na modlitwę dziękczynną. Uczy nas tym samym zasady duchowego savoir-vivre’u, zgodnie z którą powinniśmy pamiętać, aby nie tylko prosić o łaski, ale także dziękować za wszelkie dobro jakie nas spotyka.

Przypomnijmy sobie scenę z Ewangelii, w której Pan Jezus uzdrowił dziesięciu trędowatych proszących o pomoc, ale tylko jeden z nich wrócił, aby podziękować (Łk 17,11-19). Jakże często zachowujemy się dokładnie jak ta dziewiątka, która – zaraz po otrzymaniu tego, czego się domagała – zapomniała o wyrażeniu wdzięczności za okazane jej serce...” (Patrycja Pierzynka).

wróć do strony głównej