|
Część bolesna
I. Modlitwa Pana Jezusa w ogrójcu
"I jakże można polubić to życie, tylu goryczami przepełnione, tylu klęskom i nędzom podległe ? Jakże nawet nazwać je życiem, skoro tyle rodzi śmierci i zguby ? A jednak lubią je ludzie i wielu pragnie w nim się rozkoszować... Przyganiamy nieraz światu, że jest zwodniczy i marny, a przecież niełatwo go porzucamy" (Tomasz á Kempis)... Są jednak tacy, którzy z własnej nieprzymuszonej woli porzucają je, jak choćby Judasz, który tak się zagmatwał w swoje problemy i tak nadużył swego sumienia, że już nie widząc sensu życia - powiesił się (Mt 27,5)...
I dziś, o Chryste, jakże wielu podobnych jest do niego. "Są bowiem tacy, którzy chcieliby umrzeć: wyrwać się z tej doliny łez, ponieważ pragną radości; uwolnić się czym prędzej od nieszczęść tego życia, gdyż czują się w najwyższym stopniu zniechęceni. Inni znów chcą położyć kres wszelkim swoim walkom, bo ciężar broni jest za wielki i za bardzo męczący dla ich słabych ramion. Inni znów chcą się pozbyć krzyża, który przygniata ich, bo ich zmęczone ramiona nie chcą go dłużej dźwigać" (wg o.Jacquesa Louisa Monsabré OP)... I choć w ogrójcu "pokazałeś jak trzeba stoczyć walkę w sobie, aby móc potem zwyciężać na zewnątrz" (Jan Dobraczyński), do nich to nie dociera.
"Umrzeć ?... Jakież to wygodne !" - wyrzucał swoim przyjaciołom święty Josemaria Escriva. "Mówcie - doradzał - jak ów święty biskup stary i schorowany: Panie, póki mogę być Ci użyteczny, nie odmawiam życia i pracy dla Ciebie". Proszę Cię więc, o Chryste, zechciej wejrzeć na tych, dla których życie straciło sens i nie stanowi już dla nich żadnej wartości i racz im uświadomić, że "pragnienie takich chrześcijan jest nikczemne oraz grzeszne" (wg o.J.L.M.jw.)...
Przybliż im ostrzeżenie najmilszej Matki swojej, która mówiła: "Nie zapominajcie, że wasze życie nie do was należy, lecz jest darem, którym macie radować innych i prowadzić ich do życia wiecznego" (MB z Medjugorie) i pozwól im zrozumieć to, że nikt z nas nie ma prawa myśleć o rozstaniu się z nim, zwłaszcza przez samobójstwo, bo ono jest zniewagą miłości bliźniego... Ono nie tylko zrywa więzi solidarności ze społecznością rodzinną, narodową i ludzką, wobec których każdy z nas ma zobowiązania, lecz przede wszystkim sprzeciwia się miłości Boga żywego" (wg KKK 2281). Niech więc "nie myślą o dręczącej ich oschłości; o słabościach i ciemnościach jakie nastały w ich duszach, ponieważ zgodne są z Wolą Bożą dla ich większego dobra" (św.o.Pio)...
"Rzuć się w dół" - kusił kiedyś szatan, Ciebie samego, Panie Jezu (Mt 4,6). I dzisiaj "krąży wokół każdego człowieka i podpatruje, by go dopaść w najbardziej odpowiedniej chwili" (P.Bonifacius Günther CCD), "prawie zawsze stosując własną taktykę wobec dusz, o których wie, że będą stawiały mu opór. Postępuje obłudnie, łagodnie; podsuwa motywy... duchowe ! Byle nie zwracać na siebie uwagi. A potem, gdy wydaje się, że już nie ma wyjścia - choć zawsze jest - bezwstydnie zrzuca maskę i próbuje pogrążyć w rozpaczy bez skruchy, jak Judasza" (św.Josemaria Escriva de Balaguer).
I dziś podobnie kusi ludzi słabych, załamanych, zrozpaczonych, "często wkraczając po to, by pokazać im ich własny obraz w sposób negatywny lub iluzoryczny" (wg Philippea Madre)... takich, dla których życie już straciło swój sens, gdyż wie, że ten "kto spadnie z takiej wysokości to musi zabić się. [Proszę więc, Chryste, powiedz im, że] nie mogą zginąć... że są zbyt cenni. Są potrzebni; że Bóg im nie pozwoli zginąć. Zawiesi dla nich prawa świata. Bo oni [będąc ludźmi], są kimś na miarę Boga" (wg J.D.jw.). Wszak "nie ma rzeczy bezsensownych w obliczu Boga, bo skoro On jest pośród nas, to warto żyć, warto pracować a nawet cierpieć, warto wyrzekać się i poświęcać, i warto kochać bliźnich, a nawet swoich wrogów... warto dobrem odpłacać za zło, warto poświęcać się dla beznadziejnie chorych... Warto opuścić ojczyznę, rodzinę, dom, pieniądze, wygody - aby poświęcić się szerzeniu królestwa Bożego na ziemi" (wg ks.Franciszka Grudnioka)...
Naucz ich "trzeźwo rozróżniać cierpienie zawarte w wolnej winie człowieka lub z niej wynikające od tego, które dotyka ich z powodu zdarzeń nie zawinionych, a które są przeważającym źródłem wszelkich cierpień" (wg o.Karla Rahnera SJ). Niech więc, "wyobrażając sobie przyszłość, nie rozpaczają, że nie jest taka, jaką sobie wyśnili... Naucz ich przewidywać bez udręki i wyciągać korzyści z popełnionych błędów, bez pogrążania się w ich rozpamiętywaniu" (wg Jeana Guittona). Racz ich przekonać, że nie mogą sprawić zawodu swemu Bogu, bo chociaż czują się życiowo przegrani i bezużyteczni, to przecież ciągle mają wielką wartość w Twych Bożych oczach... A skoro tak, to niech pozwolą, byś podniósł ich na duchu, bo gdyby Judasz choć przez chwilę uwierzył w Twoje miłosierdzie, w Twą wielką miłość przebaczającą, pozostałby do końca Twoim przyjacielem. "Nikt bowiem nie potrafi wyobrazić sobie tego, co Bóg może uczynić z ułamków jego życia, jeśli je tylko całkowicie zechce oddać Mu" (Blaise Pascal)...
I niechaj pamiętają, że "to nie Bóg jest "ludzki", lecz my jesteśmy "Boży"... Nosimy przecież w sobie iskrę Jego miłości, dobroci, miłosierdzia, pragnienia darzenia, udzielania się, bycia pomocnymi innym. To przecież Jego dary, bo my z Jego natury zostaliśmy stworzeni. Dlatego poza Nim nie znajdą szczęścia ani spokoju" (wg Anny Dąmbskiej).
Niech to przemyśli szczególnie ten, którego Ci polecam, a który chciałby "odejść w tło, jednością poczuć się z pejzażem" (Kazimiera Iłłakowiczówna), bo wmówił sobie, że już nic dla niego nie ma sensu. Niechaj zrozumie, że nie wolno tak rozwiązywać trudnych problemów, bo to jest tylko wmawianie sobie, iż to jest dobre wyjście. Przeto niech nie poddaje się, ale niech zawsze ma w pamięci to, że cokolwiek by się działo nie wolno tracić nadziei. Ona jest bowiem "utwierdzeniem wiary w sens ludzkiego życia i w ogóle w sens wszechświata. Ona jest nieodzownym warunkiem wszelkiego sensu, wszelkich dążeń i działań" (wg Henryka Skolimowskiego). Tylko "niech zbytnio nie ufa sobie. W naszej naturze tkwi bowiem skłonność do nazywania dobrem tego, co dobrem tylko się wydaje" (wg J.D.jw.), a wcale takim nie jest...
Zechciej przekonać go, że "nie ma zmarnowanego życia, dopóki człowiek żyje. Dopóki żyje, może się obudzić, opamiętać, poprawić. Może się nawrócić, odnaleźć swoją drogę, funkcję, powołanie - według łaski jaką otrzymał... Może jeszcze tworzyć, budować i mieć swoje wielkie dni; że może piękniej, bogaciej i bardziej twórczo iść przez życie" (wg ks.Mieczysława Malińskiego).
"Życie jest bowiem szansą, może więc schwycić ją.
Życie jest pięknem, przeto może podziwiać je.
Życie jest radością, może spróbować ją.
Życie jest snem, lecz on może uczynić je prawdą" (wg bł.Matki Teresy z Kalkuty)
Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...
II. Biczowanie Pana Jezusa
Panie... Ty wiesz, że "to, co najbardziej godzi w człowieka i pozbawia go fundamentu, pozbawia go celowości i sensu życia; to, co odbiera mu jego tożsamość - to zranienie człowieka w jego nadziei. To dotknięcie czy zarażenie człowieka zwątpieniem. Jest to wdarcie się do środka, do wnętrza osobowości czegoś, co człowieka zupełnie rozbija... To beznadziejność, rozpacz, niepokój, wewnętrzne zagubienie i niepewność" (ks.Mieczysław Rusiecki). Tak było i ze świętym Piotrem, gdy sądził, że odtrącisz Go... Zrozpaczony, zawstydzony, poniżony we własnych oczach, nie widział już dla siebie miejsca na ziemi. Jednak tak bardzo pożałował swojego czynu, że aż "gorzko zapłakał" (Łk 22,62). A Tyś mu z serca przebaczył. "Ty, który jesteś blisko skruszonych w sercu i wybawiasz złamanych na duchu" (Ps 34,19); który nawet chłostę zbawienną dla nas raczyłeś przyjąć na swoje barki (Iz 53,2) - nie tylko przebaczyłeś Piotrowi, ale wyniosłeś go godnością ponad innych ludzi (J 21,15-17).
"Najgorzej jednak jest, gdy człowiek straci powołanie. Wtedy zaczyna się troszczyć wyłącznie o siebie, o swój interes, pieniądze, sławę, o to, żeby mu dobrze i wygodnie było w życiu" (ks.Mieczysław Maliński). Mimo to, "błądzi i czuje się nieszczęśliwy, bo to, co za szczęście uważa, to, za czym goni tracąc siły i nierzadko swą godność człowieczą - rozpływa mu się w dłoniach i przecieka... przemija... i znów jest pusty i głodny" (wg PJ do Anny Dąmbskiej)... "A jeszcze gorzej, kiedy ktoś w ogóle nie usłyszy swojego powołania. Gdy nie poderwie się na głos, gdy nie podejmie swego zadania. Bo tamten chociaż odczuł smak swojego życia i miał do czego wrócić. A taki, który nigdy nie podjął wezwania, skazany jest wyłącznie na siebie i na krążenie wokół swojej własnej osi" (wg ks.M.M.jw.). I żyje tak, "jak gdyby jego życie już się zakończyło, niezdolny, by czymkolwiek się cieszyć albo zainteresować" (o.Phil Bosmans)...
Panie, Ty znasz najlepiej przyczyny ludzkich stresów... Ty wiesz, co skłania niejednego do pragnienia śmierci, jak chociażby Eliasza, który się modlił: "Odbierz mi życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków" (1Krl 19,4). Albo Tobiasza, który mówił: "Chcę odejść z ziemi i stać się [znowu] ziemią, ponieważ śmierć jest lepsza dla mnie niźli życie" (Tb 3,6), czy świętego Franciszka, który w chwili słabości wołał: "O, śmierci przybądź, mnie tak życie męczy!". Proszę Cię więc, przekonaj tych, dla których życie straciło sens, o konieczności walki z takimi nastrojami. Niech "proszą Boga o przywilej, aby pokochać samych siebie, tak jak On kocha ich" (wg Jeana Lafrancea). I jeszcze o to, aby przywiódł im na myśl jakąś ich ziemską miłość. Bo nawet takie "serce, które właśnie zamiera pozbawione energii, [zawsze] jeszcze coś kocha, a jeśli kocha, to nie całkiem jest przegrane. Resztka miłości wiąże je z Bogiem, który jest Miłością" (Sługa Boży Stefan Wyszyński). A "jeśli serce oskarża ich, to Bóg jest większy od ich serca i [naprawdę] zna wszystko" (wg 1J 3,20)...
"Co robi okręt wśród burzy na morzu ? - pytał święty Maksymilian Maria Kolbe. Płynie dalej. Tak samo i dusza, jeśli burza wewnętrzna od niej nie zależy - musi płynąć dalej. Nie byłoby wskazane, aby się niepokoiła. Niech się modli, ale nie traci pokoju wewnętrznego. Nikt z nas nie chce grzechu, ale jeśli są pokusy, niech będzie Wola Boża. Nie trzeba z niepokojem wyrywać się z nich, ale starać się, by dusza pozostawała w zupełnym spokoju i czuwać nad tym. Wtedy burze zewnętrzne nie będą mogły zaszkodzić"... Proszę Cię zatem, spraw, by pojęli, że "każdy człowiek jest codziennie atakowany przez złego ducha wieloma myślami, które niczego nie budują oprócz stresu i że nieustająca modlitwa różańcowa jest zaporą dla tych myśli" (wg Jana Budziaszka). Wszak "nie jest Bożym zamiarem odtrącać ich na wieki... bo Bóg przecież niechętnie poniża i uciska synów ludzkich" (wg Lm 3,31 i 33). Tego zaś, za którego zanoszę tę intencję, przekonaj o tym, że człowiek w swoich działaniach, zawsze zależy od łaski Twojej, miłosierny Panie i Boże nasz. Ty bowiem bezsens zmieniasz w sukces, czego dowodem jest choćby obfity połów ryb (Łk 5,5-6)...
Dopomóż mu zrozumieć, że "najwyższa mądrość istoty ludzkiej polega na całkowitym oddaniu się w ręce swojego Stworzyciela, który najlepiej wie, dlaczego stworzył ją i ku czemu prowadzi. Bóg zawsze pamięta o tych, którzy Mu zawierzają. Wtedy przyjmuje wszystkie ich troski ludzkie na siebie i każdy, kto Mu zaufa, wychodzi ze swych trosk zwycięsko, pokrzepiony na duchu" (MB do Czcigodnej Sługi Bożej Marii z Agredy). Niech więc odrzuci wszelki smutek i to, co go przybija, bo "życie udręczone jest przekleństwem dla serca" (Syr 38,19)... Niech przyoblecze się w nadzieję, bo ona "jest sposobem naszego istnienia. Ona jest rusztowaniem naszej egzystencji. Być żywym, to oznacza żyć w stanie nadziei" (wg Henryka Skolimowskiego). Niechaj pamięta o tym...
Niech się podźwignie z przygnębienia i niech się da przekonać, że "wszystko, owszem, przyjdzie, lecz we właściwym czasie i każdy jego trud zasłuży na zapłatę" (wg PJ do Małgorzaty Balhan), gdyż "Bóg nie pozostaje nigdy z daleka od tego, kto cierpi. Trzeba tylko umieć to odkryć, aby tym żyć" (bł.Jan Paweł II). Racz go nawrócić jak najprędzej "z szalonych dróg tego świata" i pomóż mu rozważyć sens własnego życia: "Czego chce, na co liczy i co pragnie osiągnąć...? Czy odkrył już wartości, z których nie chciałby nigdy zrezygnować, a za które już dziś jest gotów oddać wszystko ?" (ks.M.M.jw.).
"Życie jest bowiem wyzwaniem, przeto niech zmierzy się z nim.
Życie jest obowiązkiem, niech wypełni go.
Życie jest grą, niech zagra w nią.
Życie jest cenne, więc niechaj doceni je" (wg bł.Matki Teresy z Kalkuty).
Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...
III. Cierniem ukoronowanie Pana Jezusa
Kiedy Ciebie, o Chryste, Piłat skazał na śmierć, jeszcze nie wiedział, że i dla niego życie straciło sens. Umył więc ręce i odszedł spokojny kiedy żołdacy pluli Ci w twarz, lecz spokój jego nie trwał długo. Wkrótce z powodu innych spraw, został skazany przez Cesarza na wygnanie, gdzie, jak podaje tradycja, sam zadał sobie śmierć... Jakiż to był żałosny, choć nie najgorszy człowiek...
"Choćbyś przegrał całkowicie - powiedział Prymas Tysiąclecia - zbierz się, zgarnij, dźwignij, zacznij od nowa ! Spróbuj budować na tym, co w tobie jest z Boga". Piłat, niestety, nie znał tych słów... Proszę więc, Panie, wejrzyj na tych, dla których życie straciło sens. "Niechaj nie myślą, że już nic wspaniałego spotkać ich nie może. Niech idą naprzód, spokojni, bo rzeczywistość jest bogata i nie wyczerpią jej do końca swoich dni" (wg ks.Mieczysława Malińskiego). "Biada bowiem tym, którzy utracili wytrwałość i zeszli na złe drogi" (Syr 2,14), gdyż "być nieprzyjacielem życia, to znaczy nie mieć w nim ideałów" (o.Thomas Merton OCR), to tchórzyć wobec życia. Dlatego "aby być - koniecznie muszą żyć w odwadze. Ona jest bowiem koniecznością naszej kondycji ludzkiej...
Prawda, że "często kruszy się nasza wiara w sens życia, dlatego tym, co nas ratuje jest akt odwagi, który nam udziela siły determinacji, pozwalający, by iść naprzód... Odwaga wspiera nasze poszukiwanie sensu. Nie wolno więc dopuszczać do tego, by osłabła, bo wtedy sens naszego życia jest w niebezpieczeństwie" (wg Henryka Skolimowskiego). Proszę więc, pomóż im zrozumieć, że "aby poczuć się odważnym, optymistą, pewnym siebie, trzeba koniecznie szukać oparcia, [lecz nie w kimkolwiek], ale w Bogu !" (św.Josemaria Escriva de Balaguer).
On winien dla nich stać się "Kimś", kto zaprowadzi ład w ich duszy. "A kiedy przyjmą do wiadomości istnienie tego "Kogoś", jak i to, że wejrzał w ich sprawy, w Nim znajdą ostateczne znaczenie, jak również cel wszechrzeczy, a zwłaszcza siebie samych... I to będzie ich "życie duchowe", bo jeśli dotąd go nie mają, ich istnienie jest zubożone. Ważne pytania pozostają bez odpowiedzi, a samo życie jest jakby niecelowe, bez jakichkolwiek widoków na przyszłość. Bo wszyscy jesteśmy stworzeni do poznania Boga, do umiłowania Go i służenia Mu na tym świecie oraz do wiecznej szczęśliwości z Nim na tamtym świecie. Taki jest cel naszej życiowej pielgrzymki" (wg ks.kard. Basila Humea). Jeśli więc znajdą się "na drodze do Boga, to sama już ta okoliczność nada sens każdej godzinie, każdemu dniu" (Georg Moser) ich życia...
Niechaj uwierzą w bezgraniczne miłosierdzie Boże, bo "im kto słabszy, im mniej świadomy, a bardziej zrozpaczony; kto tak jest udręczony, że nic już nie czuje oprócz bólu, pragnienia szybkiej śmierci i nieistnienia - Ty, Panie Jezu, dla takiego jesteś tym łagodniejszy, bardziej subtelny, cichszy i tak bardzo macierzyński. Podchodzisz jak najczulsza matka do swego cierpiącego przerażonego dziecka, tak cicho, delikatnie, tak ukrywając swoją moc i swoją gorejącą miłość, aby go tylko nie przerazić swoją Boską wielkością... [Tyś sam powiedział, że] im gorzej mamy się, tym bardziej jesteś nam niezbędny, tym bardziej się wyrywasz ku nam, i jeśli tylko nasza wola powie "przyjdź", natychmiast stajesz przy nas i pozostajesz z nami... Nic Cię nie może odrzucić od nas: ani nasz grzech, ani złość, ani wcześniejsze uprzedzenia, nienawiść, obojętność... bo Ty ich nie chcesz widzieć ani pamiętać o nich" (wg PJ do Anny Dąmbskiej)...
"Boże, Boże mój, Ty, który widzisz upadki i wzloty, nie sądź tych ludzi miarą ich... ich... stosunku... nie sądź miarą ich proporcji, ale daj... daj im siły... daj im ufność, że miłosierdzie Twoje... Boże, Boże mój. Ty, widzisz upadki i wzloty, nie sądź ich miarą ich proporcji, ale daj im ufność, że miłosierdzie Twoje... że miłosierdzie Twoje... Boże, Boże mój ! Ty, który widzisz upadki i wzloty, nie oceniaj ich dni złą miarą... nie oceniaj ich dni sprawiedliwą miarą, ale bądź miłosierny" (wg Stanisława Grochowiaka).
Tego zaś, który jest przedmiotem mojej troski, zechciej przekonać, że "nikt nie dostał życia na własność, lecz wszyscy do użytku" (Lukrecjusz). "Celem człowieka nie jest bowiem robienie pieniędzy ani zakładanie rodziny, ani rozwój intelektualny, ani postęp techniczny, ale dopełnienie miary człowieczeństwa, którego wzór sam ukazałeś i zostawiłeś nam" (wg ks.M.M.jw.). Niechaj więc zacznie "badać sam siebie, czy na pewno trwa w wierze. Niech sam siebie doświadcza, aby upewnić się, że ciągle Ty, o Panie, jesteś w nim" (wg 2Kor 13,5)... Niech wie, że "Bóg jest wszędzie tam, gdzie dusza poszukuje Go" (PJ do Justyny Klotz), dlatego "nie ma potrzeby się zadręczać, bo Ty czuwasz nad nami" (wg ks.Rajmonda Thomasa de Saint Laurenta).
Niech ma świadomość, że Ty, widząc jak bardzo on, "będąc Twym dzieckiem, jest zagrożony, jak samotny, strwożony i bezradny; jak jego serce płacze... masz dla niego łagodność, czułość, wyrozumiałość, dobroć i nieskończoną cierpliwość" (wg PJ do A.D. jw.). Niechaj więc w najczarniejszej chwili przywoła Cię na pomoc. I niech zrozumie, że "umrzeć wcześnie, byłoby "wygodnictwem", bo każdy z nas powinien pragnąć pracować wiele lat dla Ciebie, w Twoim Imieniu i w służbie innym" (wg św.J.E.jw.), jak tego oczekujesz, bo "chwałą Bożą jest człowiek żyjący" (św.Ireneusz)...
"Życie zaś jest bogactwem, więc niechaj strzeże go.
Życie też jest miłością, więc niech się cieszy nią.
Życie jest tajemnicą, niechaj odkryje ją.
Życie jest obietnicą, niechże więc spełni ją" (wg bł.Matki Teresy z Kalkuty)...
Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...
IV. Dźwiganie krzyża przez Pana Jezusa
Ty, Panie Jezu, zwracając się do niewiast, które płakały przy drodze (Łk 23,28), wiedziałeś, że ich życie też kiedyś może stracić sens z powodu krnąbrnych dzieci, lecz one same miały o tym później przekonać się. Działając bowiem w dobrej wierze, nie potrafiły dostrzec zagrożeń stojących już u drzwi ani przewidzieć, że to, co tworzą, wkrótce polegnie w gruzach. Podobnie jest i dzisiaj... Proszę Cię zatem, Boże mój, wejrzyj na tych, dla których życie straciło sens i wskaż im, gdzie powinni znaleźć właściwą pomoc. "Były bowiem momenty w dziejach Boga Człowieka i w dziejach ludzkości, że wszystkie światła i nadzieje pogasły. A wtedy pozostawał zawsze jeden Znak i jego Światło: Niewiasta obleczona w słońce. I tak jest zawsze w naszym życiu osobistym. Kiedy nam gasną wszystkie światła i nadzieje; gdy zdaje się, że ciemność ogarnęła wszystko, wtedy trzeba zawierzyć Maryi (Sługa Boży Stefan Wyszyński). "Kiedy sądzimy, że wszystko jest już prawie beznadziejne, wówczas sprawy, z bezgranicznym zaufaniem powierzone w Jej ręce, układają się bardzo dobrze" (wg św.Maksymiliana Marii Kolbego).
Maryjo, Pani i Matko nasza, Matko Dobrej Nadziei, proszę Cię, powiedz "wszystkim, którzy zmagają się z ciężarem życia, widząc je jako egzystencję pozornie bez znaczenia, jak cenne może ono być, jeśli się je przeszyje miłością do Chrystusa" (wg bł.Jana Pawła II)... Przekonaj ich, że "Tylko Bóg może ocenić i zmierzyć ciężar życia nazbyt trudnego dla duszy bardzo słabej" ("Dzieci nieba" wg Arnauda)... Racz orędować u Jezusa "za tymi, dla których krzyż stał się nazbyt ciężki, aby dla swojej świętej Krwi pomógł im powstać i iść dalej; aby pozwolił im zrozumieć, iż miłość polega na tym, iż pomimo słabości nie wolno ustać nam, ale pomimo wszystko trzeba zaczynać od nowa" (wg Wspólnoty Modlitewnej Najdroższej Krwi Jezusa Chrystusa).
Spytano kiedyś pisarza Igora Newerlego: Co pańskim zdaniem, stanowi sens życia ?... Ten odpowiedział: "Umrzeć każdy musi sam i sam też musi znaleźć sens własnego życia. Nikt go w tym nie wyręczy. "Tę trudną zabawę dał Bóg synom ludzkim, aby się nią trapili" - powiedział król Salomon, i słowo daję, niczego bardziej sensownego w tej chwili nie znajduję" (wg J.Radomińskiej). Proszę Cię zatem, Pani nasza, pomóż tym, dla których życie straciło sens, postarać się zrozumieć zleconą sobie misję. "Bóg bowiem wyznaczył każdemu inną, ale tak samo ważną rolę w przybliżaniu czasu Jego królestwa. Jedni wezwani są do przepowiadania słowa Bożego, inni znów do opieki nad ludźmi ubogimi. Niektórzy otrzymali dar proroctwa, jeszcze inni - łaskę umacniania swych braci słowami pełnymi Ducha. I niezależnie od tego, jakie kto otrzymał zadanie, wszyscy powinni być świadkami Ewangelii, by przyciągać innych do Chrystusa" ("Słowo wśród nas"). To także ich dotyczy...
Czuwaj, ażeby nikt i nigdy "nie dał im do zrozumienia, że nie uważa ich za takich, jakimi oni całym wysiłkiem swojej dobrej woli starają się być, bo może spowodować, że przestaną widzieć sens swoich wysiłków - zrezygnować" (wg ks.Mieczysława Malińskiego). Tego zaś, który tak boleśnie zasmuca moje serce, racz ująć w swoje czułe dłonie i racz przekonać, że i "w nim są możliwości, których nawet nie przeczuwa... że i on zdolny jest do czynów, o jakich nawet nie marzył w najśmielszych przypuszczeniach... że i w nim drzemie wielkość, byle tylko dalej próbował walczyć o nią... że jeszcze nie powiedział ostatniego słowa w swoim życiu" (wg ks.M.M.jw.).
Niech się "nauczy łączyć pośpiech z powolnością, pogodę z gwałtownością i zapał ze spokojem. Przyjdź mu z pomocą, gdy będzie rozpoczynać, aby się nie czuł słaby. Czuwaj nad jego skupieniem kiedy pracuje i racz dopełnić niedoskonałości w jego dziełach" (wg Jeana Guittona). A przede wszystkim racz napełnić go nadzieją, bo ona "jest warunkiem zdrowia umysłowego; pokarmem, który podtrzymuje nas każdego dnia; tlenem dla naszych serc i dusz; promieniem, który najskuteczniej oddziela życie od śmierci" (wg Henryka Skolimowskiego). "Działanie sił zła zawsze można rozpoznać po braku nadziei. Bo skoro "Boga nie ma" i nic nie istnieje po śmierci, to człowiek ma prawo skrócić sobie cierpienia" (wg Anny Dąmbskiej)...
Racz wyrwać go z kręgu nicości, z kręgu niemocy i zła, i powiedz mu, jak "bardzo pragniesz, by go wprowadzać w radość życia" (wg MB z Medjugorie) i że "dla przeciwwagi uciążliwościom życia, niebo ofiarowało człowiekowi trzy rzeczy: sen, nadzieję i śmiech" (Immanuel Kant)... Niechaj zrozumie, że "Boże ojcowskie "tak", sprawia, iż każdy dzień ludzkiego życia jest odcinkiem drogi wiodącej ku spełnieniu i dlatego wartym przeżycia" (bł.J.P.II jw.)... że "dopóki Bóg będzie chciał utrzymać go na ziemi, śmierć byłaby dla niego tchórzostwem. Żyć i cierpieć, i pracować dla Miłości: to jest jego zadanie" (św.Josemaria Escriva de Balaguer). "O wiele łatwiej jest umrzeć, niż znosić mężnie i wytrwale życie pełne męczarni" (Johan Wolfgang Goethe), ale nie można swego "ja", swojej zachcianki uwolnienia się od trudów życiowych wynosić ponad Boga... Bo - tak w ogóle -"człowiek za dużo kombinuje. Ma żyć, to jego obowiązek, zaszczyt, szansa i radość" (Anna Dymna). Niech ma to na uwadze.
Niech wie, że "zamiast myśleć tylko o samym sobie, powinien zwrócić się ku Bogu, a wtedy w darze od Niego otrzyma życie" (wg "Słowa wśród nas"). Bo
"On ocuci go, i choćby z niego
Została resztka jak z owcy zjedzonej -
On weźmie nową ciała garstkę w niebie
Po czym odtworzy go: lirę i strony,
I serce - wszystko na nowo ocali,
I burzom zstąpić każe na dno fali" (wg Cypriana Kamila Norwida)
Przeto niechaj zrozumie to, że "jeśli sam siebie nie zapyta tak naprawdę poważnie, po co żyje, nie znajdzie odpowiedzi na to, jak ma żyć" (Ryszard Peryt)... A jeśli nawet jego "życie nieraz bywa smutkiem, to niech pokona go. Niech sprawi, by się stało hymnem i niech wyśpiewa go. Życie jest walką, przeto, niechaj podejmie ją. A kiedy życie jest tragedią, to niech się stara pojąć ją" (wg bł.Matki Teresy z Kalkuty), wtedy mu będzie lżej.
Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...
V. Śmierć Pana Jezusa na krzyżu
Wraz z Twoją śmiercią, Panie Jezu, życie dla apostołów całkiem straciło sens. Niektórzy spodziewali się zaszczytów i godności najwyższych, jakie mogły spotkać ich przy Twym boku. Obiecywali sobie, Bóg raczy wiedzieć co, aż nagle wszystko się skończyło... Ich plany, ich marzenia rozwiały się na wietrze, choć byli pewni, że po Twym chwalebnym wjeździe do Jerozolimy, to, czego oczekują, dopiero zacznie się... I chociaż przez trzy lata robiłeś wszystko, aby przygotować ich do określonych zadań, nagle się okazało, jakoby cały ten Twój trud nie miał żadnego sensu. Tyś jednak wiedział, że gdyby nawet istotnie miało tak być, to Twoje życie pośród nich do końca miałoby sens.
"Każdemu z ludzi - mówił święty Maksymilian Maria Kolbe - Bóg wyznaczył jakieś określone posłannictwo na tym świecie. I już wtedy, gdy wszechświat stwarzał, tak skierował pierwsze przyczyny, aby nieprzerwany łańcuch ich skutków tworzył warunki i okoliczności najodpowiedniejsze do wykonania tego posłannictwa". "Na czas życia, czas służby - udzielił wszystkim skarbów swoich, aby mieli czym służyć, co rozdawać, czym dzielić się z bliźnimi aż do śmierci, która jest porą oceny plonów ludzkich starań przez Pana Nieba i Ziemi" (wg PJ do Anny Dąmbskiej). Proszę Cię więc, przekonaj tych, dla których życie straciło sens, że "kluczem do otwarcia oczu i zobaczenia, jak genialnie Bóg prowadzi nas, jest hasło: "Dziękuję Ci, Panie"...
Niech wiedzą jednak, że istotnym warunkiem używania go, jest to, aby dziękować nie tylko wtedy, gdy jest pięknie i kiedy noszą ich rękach, lecz zwłaszcza wtedy, gdy leżą w błocie, kiedy są przywaleni krzyżem i gdy wydaje się, że nic im już nie pozostało, jak tylko samobójstwo. Wtedy dopiero użycie hasła: "Dziękuję Ci, o Panie", pozwala widzieć jak każdy krzyż, który od Ciebie dostajemy i każdy człowiek, który staje na naszej drodze, jest ważny i potrzebny" (wg Jana Budziaszka). A przede wszystkim jak bardzo potrzebny jest Bóg. Bo "jeśli życie rozczarowuje tak bardzo wiele dusz i tak boleśnie rani je, to dzieje się dlatego, że przeżywają je bez Boga lub chcą Mu oddać tylko małą cząstkę z niego... Nie wiedzą bowiem, że przedsmak raju istnieje tu, na ziemi, w życiu z Bogiem i w Bogu" (wg PJ do Małgorzaty Balhan). Proszę więc, Panie, "za tych wszystkich, którzy na skutek rozczarowań, zdrady, niepowodzeń, cierpień fizycznych upodobnili się do Ciebie na krzyżu" (z "Różańca do Przenajświętszej Krwi"), abyś usunął wszelki bezsens życia tych ludzi... aby pojęli, że każde cierpienie ma sens, bo każdy krzyż, wcześniej czy później, prowadzi do zwycięstwa.
Niech się nie sugerują tym, że Ty, o Chryste, jako człowiek, nie będąc w stanie odczuć opieki Ojca swego, żaliłeś się, wisząc na krzyżu, że On opuścił Cię (Mt 27,46), bo On nikogo nie opuszcza, zwłaszcza, gdy widzi, jakby, bezsens swojego życia. "Synu Mój - mówił do Jezusa ! Co do natury Boskiej, Ja Cię opuścić nie mogłem, bo Ja i Ty jedno jesteśmy... Ja jestem w Tobie, Ty jesteś we Mnie, ale co do natury ludzkiej - zostałeś sam, bo tak było od wieków postanowione ! Ty wiesz, że człowiek obraził Boga i przez to ściągnął na siebie wieczną karę. Ale przeprosić Boga mógł tylko Bóg, zaś karę odcierpieć mógł tylko człowiek... Ty, jako Syn Mój Jednorodzony, równy Mi we wszystkim, podjąłeś się tego dzieła. Bóstwo pokryłeś człowieczeństwem, a człowieczeństwo uświęcone i wspierane Bóstwem, wydałeś na najsroższe męki. Tym sposobem spełnisz dzieło odkupienia, czyli pojednania człowieka z Bogiem. Jako Bóg, wynagradzasz zniewagę wyrządzoną Bogu przez człowieka, a jako człowiek nie mający grzechu, cierpisz za grzechy całej ludzkości i wypraszasz przebaczenie" (BO do PJ wg Czcigodnej Sługi Bożej Wandy Malczewskiej)...
Tego zaś, za którego się modlę, zechciej przekonać, że "umiera się raz... ale żyje się w trudzie, w męce, bólu i cierpieniu, długie lata i to jest największe bohaterstwo" (Sługa Boży Stefan Wyszyński). "Dopiero wówczas, gdy wypełnimy do końca naszą misję na ziemi, wreszcie będziemy mogli wejść do chwały Bożej" (wg bł.Jana Pawła II)... I niechaj wie, że ten "kto musi żyć pod znakiem pytania "po co ?", ten zniesie prawie każde pytanie: "jak ma to życie przeżyć ?". Bo kto zna sens swojego życia, ten, i tylko ten, może najprędzej przezwyciężyć wszelkie trudności i stopniowo zrozumieć sens własnego istnienia"... "Jeśli przez Ciebie, Panie Jezu, zechce popatrzeć na swoje życie, jeśli w swoich przeżyciach zacznie dostrzegać Twoje tajemnice, to każdy najdrobniejszy szczegół nabierze sensu i znaczenia, a całość przeżyć stanie się drogą do zjednoczenia z Bogiem" (wg o.Dominika Widera OCD)... I o to właśnie chodzi...
Błagam Cię jeszcze, zechciej mu dopomóc znaleźć miłość, która nadaje życiu sens, bo tak "jak kropla wody nadaje kwiatu siłę, by podniósł się z omdlenia, tak odrobina miłości może uleczyć człowieka, dopomóc mu odzyskać utraconą równowagę" (o.Phil Bosmans). Przeto spraw, by miał tę świadomość, że "są na świecie ludzie, którzy kochają go, choć on w ogóle nie ma pojęcia o ich istnieniu" i daj mu odczuć, że "być może dla świata on jest tylko człowiekiem, ale jest ktoś dla kogo to on jest całym światem" (wg Gabriela Garcii Marqueza). Tylko niech szuka tego kogoś, niech się nie załamuje. Niechaj dopuści do siebie myśl, że "może właśnie Pan Bóg chciał, by poznał tak wielu złych ludzi nim pozna tę dobrą osobę, aby mógł ją rozpoznać, gdy wreszcie się pojawi" (wg G.G.M. jw.)...
Daj mu braterstwo z sobą samym i pozwól mu zrozumieć, że "nie wolno siebie nienawidzić. Niech więc miłuje siebie takim, jakim jest i jakim go miłuje Bóg, bo tylko wtedy zasmakuje w czarze swojego człowieczeństwa zrodzonego w Imię Boże i dla Boga" (wg ks. Włodzimierza Sedlaka)... Niechaj pamięta o tym, że "po Wielkanocy człowiek nie żyje już dla śmierci, lecz istnieje dla życia. Bo otchłań śmierci została unicestwiona przez eksplozję Twojego życia, Panie nasz, o Chryste zmartwychwstały" (wg bł.J.P.II jw..)... A jeśli mimo wszystko czułby się nieszczęśliwy, to przecież może być pożytecznym; może pomagać innym dając siebie samego. Ty bowiem "pragniesz, by w Twoich dziełach dokonywanych dla człowieka, miał uczestnictwo także człowiek. Chcąc wspomóc ludzi, wspomagasz ich za pośrednictwem innych ludzi" (wg Jana Dobraczyńskiego). Taka jest prawidłowość...
Racz go przekonać o tym, że "skoro Bóg tak miłuje świat, to człowiekowi nie wypada nie podzielać tego uczucia; że skoro Bogu świat jest drogi, nie godzi się, by człowiek żył w poróżnieniu z nim, by nienawidził go, by gardził nim, wybrzydzał nań albo przeklinał go" (ks.Wojciech Antoni Czeczko SVD). I niech błogosławiona Matka Teresa z Kalkuty powie mu jeszcze raz:
"Życie jest przygodą, rzuć się w nią.
Życie jest szczęściem, zasłuż na nie.
Życie jest życiem, obroń je".
A Ty, o Chryste, błogosław mu i wspieraj swoją mocą.
Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...
|
|