wróć do strony głównej

wróć do spisu treści

A ROZGORYCZONYCH




Część bolesna

I. Modlitwa Pana Jezusa w ogrójcu

Oczyma duszy widzę, o Panie, Twoją gorycz osamotnienia w tamten czwartkowy wieczór w bujnym ogrodzie oliwnym, kiedy "uczniowie posnęli, Ciebie zapomnieli"... kiedy musiałeś im wyrzucać, że nawet "jednej godziny nie mogli czuwać z Tobą" (wg Mt 26,40)... Widzę ten kielich goryczy, przed którym wzbraniasz się (Mk 14,36) i bardzo smutno mi... Tym bardziej smutno, że i dziś tak wielu jest rozgoryczonych... "Rozgoryczonych ludźmi, na których kładli promienie swego zachwytu. Rozgoryczonych miłością, po której się tak wiele spodziewali... Rozgoryczonych pracą, która stopniowo wchodziła w ugór. Rozgoryczonych powodzeniem, za którym znaleźli pustkę albo najwyżej, litościwe ludzkie kłamstwo... a także własną osobą: kim są, kim mogli być, kim chcieli być... Pełne goryczy są ich serca. Gorycz rozlewa się w ich słowach i zniechęca ich dłonie... [Rozgoryczonych i "zgorzkniałych, aż do szpiku kości" (o.Phil Bosmans)]. Najbardziej jednak Tobą, Jezu, że Ty nie reagujesz na pierwszy głos ich skargi, na prośby, albo nie do końca spełniasz je. I chociaż wiedzą, że to śmieszne traktować prośbę niczym rozkaz, to jednak wcale nie umniejsza ich goryczy" (wg ks.Tadeusza Ryłko).

"Gdzieś w głębi duszy wierzyli, że w ich niedziele zawsze będzie słońce, w ich zimy - na polach śnieg i mróz, w ich lata - niebieskie niebo. I że będą mogli bez przeszkód rozwijać swoje talenty na pożytek ludzi. Tymczasem schodzą im lata na szamotaniu się w labiryntach, wpadaniu w ślepe uliczki, w walce o mieszkanie, ubranie, jedzenie, posadę...

[Ty wiesz, że] długotrwałe cierpienie, nasilające się gdy nad człowiekiem rozciąga się coraz głębsza noc, gdy znikąd pomocy, szans, możliwości zmiany na lepsze - jest nieznośne... że wtedy tak łatwo przychodzi jeśli nie rozpacz, to zmęczenie, to zniechęcenie, zgryzota i zgorzknienie" (wg ks.Mieczysława Malińskiego), dlatego zechciej "od nich odjąć swoją rękę i spraw, by nie bali się Ciebie" (wg Joba 13,21). Zechciej przekonać ich "jak bardzo potrzebna jest im wiara i nadzieja, ażeby wobec tylu goryczy jednak mogli być silni... Powiedz, że trzeba mieć duszę przed Bogiem. Nadzieję w sercu. Ducha modlitwy i oddania. Promieniejącą miłość i zaparcie się siebie. Serdeczną miłość dla drugich... Trzeba Cię nasłuchiwać, Panie, trzeba przyjmować żarliwie każde Twoje Słowo... Trzeba też być uważnym na wszystkie Twoje wezwania, mając swą duszę w niebie, u Boga i aniołów" (wg Małgorzaty Balhan). Ty bowiem "wobec każdego z nas masz swój najmędrszy i najmiłosierniejszy plan" (wg MB do Barbary Kloss). Proszę więc, Panie, pozwól im aby zwrócili się ku Tobie mimo goryczy w sercu.

"Odmień ich los, jak odmieniłeś strumienie w [ziemi] Negeb" (Ps 126,4) i daj im wiarę, że z Twą pomocą wszystko jest możliwe... Szczególnie zaś polecam Ci tego, którego gorycz tak bardzo mnie dotyka. "Ponieważ jednak grzechów naszych nie tropisz zażarcie, ufnie od Ciebie oczekuję pewnej miary pobłażliwości" (wg św.Augustyna) dla tej, tak bliskiej mi osoby... Dopomóż mu "odszukać najlepsze, najpiękniejsze wspomnienia z jego minionego, dziś może przygasłego już życia. Niech zbierze je, niech zbierze cała swoją tęsknotę, swoją modlitwę, swoją miłość i niechaj rzuci wszystkie razem na szalę życia i radości" (wg Ladislausa Borosa), i niech spróbuje żyć od nowa z Twoim błogosławieństwem.

A jeśli tego nie potrafi, to, proszę, naucz go szukać wsparcia w modlitwie i w pełnym zawierzeniu, bo "tylko Ty jesteś ucieczką, tylko Ty jesteś mocą i wspomożycielem pośród klęsk, które rozgoryczeniem ciążą na każdym z nas" (wg Ps 46,2). "Modlitwa bowiem nigdy nie pozostawia nas bez uczucia słodyczy" (św.Jan Maria Vianney) ani też "w niepewności tego, kto wytrwale oczekuje i chce liczyć się z Bogiem" (wg PJ do Anny Dąmbskiej)...

Zechciej umocnić jego wytrwałość w znoszeniu trudnych dni i racz przekonać go, że każdy może potknąć się o nie. Nawet Ty, Panie, będąc człowiekiem, "cierpiałeś wielki niedostatek w rzeczach doczesnych. Słyszałeś często liczne skargi na siebie, znosiłeś łagodnie zawstydzenia i obelgi, za dobrodziejstwa odbierałeś niewdzięczność, za cuda - bluźnierstwa, za słowa nauki - przygany" (wg Tomasza á Kempis), ale przetrwałeś, jakże często wspierając się modlitwą.

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


II. Biczowanie Pana Jezusa

Choć Serce Twoje wypełniała gorycz niezrozumienia, Tyś, Panie Jezu, w ogóle nie buntował się. "Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, tak Tyś nie otworzył ust swoich" (wg Iz 53,7) ani gdy przywiązywano Cię do słupa, ani gdy troki oprawców posypały się gradem na Twoje nagie plecy (Mk 15,15)... Tymczasem większość rozgoryczonych nie umie milczeć tak jak Ty... Buntują się, złorzecząc okrutnemu losowi i przeklinając nawet dzień swoich narodzin, bo nie przyjmują do wiadomości, że "nie ma przypadków na świecie lecz istnieje plan Boży, który bez względu na to, czy nam się to podoba, czy nie, będzie realizowany. Od nich tylko zależy, jak długo będą cierpieć przez swoje zbuntowanie" (wg Jana Budziaszka) i przez "brak posłuszeństwa, który znajduje swoją karę w goryczy duszy opanowanej mocami ciemności" (PJ do Małgorzaty Balhan)...

Od nich zależy czy zrozumieją, że "poprzez klęski i poprzez zawody życiowe, niepowodzenia na każdym polu... przez negatywne reakcje ludzkie, przez odrzucenie, potępienie, prześladowanie otoczenia, wciąż ukazujesz nasze wady i wciąż dopuszczasz, by nasza miłość własna cierpiała dotkliwie... I nie dla udręczenia dzieci swoich tak czynisz, ale dla uleczenia nas ze złudzeń i mitów o sobie" (wg PJ do Anny Dąmbskiej), a "jeśli nawet karzesz, to równocześnie otwierasz przebaczające ramiona" (Jan Dobraczyński)...

Przekonaj ich, że "aby stać się pełnymi ludźmi, winni nauczyć się przegrywać, ponosić klęski i przyjmować wszelkie choroby. Powinni uznać, że są omylni, słabi, ograniczeni... Bez histeryzowania. Bez rozpaczliwych wyznań, że nie potrafią żyć, że do niczego się nie nadają i że nikomu nie są potrzebni... Po prostu muszą uznać, że są jedynie ludźmi... I nie oddawać złem za złe, uderzeniem za uderzenie, ironią za ironię, cynizmem za cynizm, brutalnością za brutalność, chamstwem za chamstwo, przestępstwem za przestępstwo, zbrodnią za zbrodnię. Bo ani się spostrzegą, jak staną się tacy jak ci, którym byli tak niedawno przerażeni. Bo wkrótce staną się gorsi od tamtych, o całą gorycz i rozpacz...

[Ty wiesz, o Chryste, że] nikt nikogo nie potrafi zniszczyć, jeżeli człowiek sam się nie podda... bo tak naprawdę, to tylko człowiek sam siebie może zniszczyć. Ale on tego nie chce przyjąć. Gdy mu się to tłumaczy - wybucha. Oburza się, że ludzie nie rozumieją go, że nie są w stanie wczuć się w jego sytuację, że gdyby sami przeżyli to, co on właśnie przeżył, to by inaczej mówili" (wg ks.Mieczysława Malińskiego)... Rozgoryczenie wyostrza język, toteż "w swym wielkim zaślepieniu Bogu starają się przypisać to, co tylko od nich pochodzi i kłamstwem obarczają Go, który jest samą prawdą" (wg św.Augustyna). Proszę Cię więc, aby "ta prawda przestała dla nich być niepojęta... aby o Bogu przypominali sobie nie tylko wtedy, kiedy chcą Mu przypisać ciosy losu, jakie ich spotykają, aby na Niego zrzucić całą odpowiedzialność" (wg PJ do Małgorzaty jw.)... I by szukali Boga nie tylko po to, aby "jeść chleba do sytości" (Mt 14,20); by nie stawali się zgorzkniali w swoim zapiekłym żalu do Niego. By "nie bluźnili mówiąc: "życie ma twardą rękę" mając na myśli to, że to "Bóg ma twardą rękę", lecz by przyznali po prostu: "Moje serce jest jak głaz" (wg Jeana Lafrancea)...

"Niech uchwycą się Tego, który stworzył ich i niechaj trwają w Nim, a nic ich nie zachwieje... Niech spoczną w Nim, a będą mieli pokój... Wszak dobro, które kochają, od Niego pochodzi i tylko w takiej mierze jest dobrem, czymś błogim - w jakiej jest skierowane ku Niemu. Słusznie się więc to dobro szybko przemienia w gorycz, gdy opuszczają Boga i nieprawą miłością kochają to, co przecież i tak od Niego pochodzi" (wg św.Augustyna jw.)... Niech zrozumieją, że "im więcej znoszą, tym bardziej okazują swoją miłość ku Bogu" (wg PJ do św.Katarzyny ze Sieny). "Wielkość bowiem z cierpieniem zawsze idzie w parze; grom bije w najwyższe szczyty" (Adam Asnyk)...

Racz ich przekonać o tym, że "życie jest walką oraz krzyżem i że tak będzie do końca świata" (bł.Karol de Foucauld)... że "wszelkie dobro i zasługi leżą na drodze trudu i wielkiego cierpienia - [gorąco proszę Cię]... Kto więc omija trud, kto zrzuca z siebie brzemię przykrości i cierpienia, ten się pozbawia wszelkiej zasługi czyniąc swe życie bezwartościowym" (wg "Pochodni serafickiej"). Niech zrozumieją to, że jeśli

"człowiek w cierpienia godność nie uwierzy,

to, choćby światem caluśkim przewodził,

lepiej, by się nie narodził" (Karol Hubert Rostworowski)...

"Na co się skarżysz ? - pytałeś, Panie. Czyż Ja nie jestem Miłością cierpliwą i czuwającą ? Ty... owszem, jesteś w mroku, ale Ja jestem Światłem, które może oświetlić twój mrok aż do olśnienia" (do Małgorzaty jw.). "Przyjdźcie - mówiłeś - do Mnie wszyscy, którzy cierpicie. Ja będę waszym pocieszeniem. Skierujcie wasze spojrzenie na Mnie" (św.Augustyn)... Niech zatem przyjdą i niech ufają... a przede wszystkim ten, którego Ci polecam, bo także on "ma obowiązek szczęścia wobec innych, aby ich nie truć swoją goryczą" (A.Kijowski). To, wbrew pozorom, jest niezwykle ważna rzecz...

Niechaj i on pamięta, że Ty, Panie, wszystko możesz, za to bez Ciebie niczego nie da się dokonać i że "Bóg dla każdego na świecie jest inaczej dobry. On nie powtarza nigdy swoich modeli, On dla każdego ma inną miarę, inny kształt, inny obraz dobra i zawsze jest dobry. Tylko my nie umiemy Go oglądać, bo dobroć Bożą widzi się wtedy, kiedy Bóg już nas minie" (wg ks.Włodzimierza Sedlaka). "Nie ma bowiem człowieka tak nędznego, który by przy Bożej pomocy nie mógł osiągnąć nieba" (wg PJ do Anny Dąmbskiej), gdyż "mocą Boga jest dawać i pocieszać kiedy chce, ile chce i kogo chce... jak Jemu się podoba" (wg Tomasza á Kempis). Niech więc zrozumie, że "absolutna radość, beztroska i spokój wewnętrzny, to dary Boga dla tych, którzy ufają Mu" (wg A.D. jw.). "Niech prosi Boga, niech się poleca Najświętszej Matce Twojej, a na pewno wysłucha jego szczere pragnienia i spełni to, za czym tak bardzo mocno tęskni" (wg bł.Edmunda Bojanowskiego). I "niechaj czyni dobrze, to zło nie spotka go" (Tb 12,7).

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


III. Cierniem ukoronowanie Pana Jezusa

Jezu... Ty wiesz, jak wielu tych, których dziś zżera straszna gorycz "zawierzyło sobie samym i w sobie szukało oparcia" (św.Ludwik Maria Grignion de Montfort); jak wielu "w głębi duszy ufało, że gdy ludziom okażą choć trochę dobrej woli, serdeczności, przyjaźni, to sobie ich oswoją... Tymczasem muszą wciąż się borykać z głupotą swego otoczenia, przepychać się przez złośliwości, ze zmiennym szczęściem przeskakiwać pułapki na nich zastawione. Wielu łudziło się, że dla nich będą przygotowane optymalne warunki, żeby mogli bez przeszkód rozwinąć wszystkie swe możliwości, nie tracić czasu i energii na błąkanie się, na powroty w to samo miejsce, na zabezpieczenie sobie minimalnych warunków egzystencji. A teraz sądzą, że mają pecha i w życiu im się nie szczęści" (wg ks.Mieczysława Malińskiego).

"Gdyby tak dusza moja [w chwilach opuszczenia] nie była przepełniona po brzegi poddaniem się Woli Bożej - zauważyła święta Teresa z Lisieux - gdyby się dała pochłonąć uczuciom radości lub smutku, które tak szybko następują po sobie na ziemi, jakaż by to była gorycz"... Gdybyś i Ty, o Chryste, przeżywał tak głęboko gorycz upokorzenia, kiedy szyderczy żołnierze "bili Cię trzciną po głowie; kiedy pluli na Ciebie... kiedy Cię wyszydzali" (wg Mk 15,19-20) - na pewno byś załamał się jak każdy inny człowiek. Ale Tyś wiedział, że to wszystko, co z Woli Ojca Cię spotyka - jest sprawą wyższej wagi. Niech więc i oni zrozumieją to, że "choć Bóg o szczęściu naszym doczesnym pamięta, to przede wszystkim ma na celu nasze szczęście wieczne, do którego nas przecież stworzył i przeznaczył" (Romuald Traugutt). Tak więc "pełnienie Woli Bożej jest dla nas czymś najlepszym" (Jan Dobraczyński).

Owszem, są tacy, którzy lubią "bić leżącego, dobijać tego, który upadł; odbierać nadzieję człowiekowi na powrót do normalnego życia, a nawet go przekreślać z modlitewnikiem w ręku" (wg ks.Wacława Schenka). Proszę Cię zatem, Panie Jezu, uchroń nas wszystkich od takich ludzi i zmiłuj się szczególnie nad rozgoryczonymi. "Zmiłuj się, bo na Ciebie czekają i bądź zbawieniem w czas ich goryczy" (wg Iz 33,2), albo im przyślij kogoś, kto będzie dla nich jak anioł. Bo "przyjaciele są jak anioły, które podnoszą nas, gdy nasze skrzydła już zapomniały jak latać". Bo "Ciągle jeszcze pośród nas istnieją anioły. Nie mają wprawdzie żadnych skrzydeł, lecz ich serce jest bezpiecznym portem dla wszystkich, którzy są w potrzebie. Wyciągają ręce i proponują swoją przyjaźń". Bo "Ty się nami opiekujesz właśnie poprzez przyjaciół"...

"Oddaję Ci, o Jezu, gorycz tych wszystkich nieszczęsnych, którzy tak często doznają ludzkiej niesprawiedliwości. Niechaj ich serca nie stwardnieją, niechaj wołają w Twoim duchu i wierzą w Twoje słowo" (o.Slavko Barbarić OFM)... Niech zrozumieją, że "mają prawo do szanowania swej godności osobistej, lecz im nie wolno się załamywać i w żadnym razie zniechęcać... Nie wolno gorzknieć i uskarżać się na złe traktowanie, bo w trudnych sytuacjach Ty jesteś bliżej nich, niż im się może wydawać" (wg ks.Adolfa Janczaka SCJ). "Nie pozwól też naśmiewać się z tych, co są w duszy rozgoryczeni. Szydercom racz uświadomić, że jest Ktoś, kto poniża, ale też i wywyższa" (Syr 7,11). "Rozgoryczonym zaś, nie pozwól wierzyć w złośliwość losu wobec nich ani w to, że powinni mieć wygodne warunki rozwoju, bo właśnie te niekorzystne, i one przede wszystkim, pozwolą im najpełniej rozwinąć człowieczeństwo" (wg ks.M.M.jw.).

Niech zrozumieją, że "życie jest smutne i gorzkie, ale tylko dla tych, którzy nie mają nadziei. A przecież oni otrzymali obietnice Boga. Niech więc weselą się w Jego radości, niech będą silni w Jego miłości. I niechaj pamiętają że On jest wielkim dawcą życia dla duszy i ciała... Ten zaś, kto całe zaufanie, całą nadzieję w Bogu pokłada, staje się dzieckiem błogosławionym Twojego Najświętszego Serca... Ty bowiem wylewasz na niego łagodną rosę swojej łaski, która kiedyś przyniesie owoce świętości" (wg PJ do Małgorzaty Balhan). Tego zaś, który jest przedmiotem mojej troski, zechciej przekonać, że jeśli "życie przyniesie mu jedynie same rozczarowania, [niech przyjmie je z pokorą; ze świadomością, że] za nimi stoisz Ty. One zaś mają go wprowadzić na tę drogę, która wiedzie do Ciebie, którą znasz tylko Ty" (do Małgorzaty jw.)...

Niech uświadomi sobie, że właśnie "przez gorycz i cierpienie znikają złe żądze i namiętności, pycha doznaje upokorzenia, a ciało podlega panowaniu ducha. Zamiłowanie do złego, rzeczy zmysłowych i ziemskich, najłatwiej przemija w cierpieniu. Rozum nabiera oświecenia, a wola siły do wypełniania przykazań Boskich. Wszystkie siły duszy poddają się rozumowi, a namiętności ulegają porządkowi wyznaczonego Wolą Bożą. A przy tym Bóg poniekąd jest tak zniewolony wobec tego, kto dotknięty smutkiem cierpliwie znosi swoje cierpienia, że okazuje wtedy swą litościwą miłość" (wg MB do Czcigodnej Sługi Bożej Marii z Agredy). Przeto niech nie "roztrząsa dzieł Najwyższego, lecz rozbiera i zgłębia nieprawości swoje, by wiedział ile popełnił złego, a ile zaniedbuje dobrego" (wg Tomasza á Kempis), bo to pomoże mu zrozumieć wiele rzeczy.

"Cóż mogą mu zaszkodzić trudności i przykrości...? Ciebie odebrać mu nie mogą. [Niech więc zrozumie, że] póki ma Ciebie, z Tobą ma szczęście i światło nieba. Z Tobą ma niebo samo. Jakże wszystko, co ziemskie, wobec tego maleje !" (wg św.Urszuli Ledóchowskiej).

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


IV. Dźwiganie krzyża przez Pana Jezusa

"Jeśli jesteście biedni - mówiłeś, Panie Jezu - i pracą zarabiacie na chleb, to niedostatki życia wypełnią was goryczą... Odczujecie, jak bardzo ciąży wasze znużenie, duch buntu, nawet rozpacz. Życie jest bowiem smutne i w końcu trzeba umierać... Sądząc po ludzku, wszystko to jest trudne do zniesienia, lecz oto Ja przychodzę, aby wskazać wam drogę wspartą o rzeczywistość zupełnie inną niż ta, którą tutaj widzicie" (PJ do Sługi Bożej Józefy Menéndez)... szlachetną drogę Krzyża...

"Iluż to ludzi w godzinie próby odwraca się od Ciebie. Kochać jest łatwo, gdy Miłości nic nie potrzeba złożyć w ofierze, natomiast wszystko od niej się jedynie otrzymuje. Zbyt wielu jednak traci tak dobrą sposobność, by przez przyjęcie Twojej Woli udowodnić swą miłość" (wg PJ do Małgorzaty Balhan). To przykre, lecz, niestety, zawsze było tak, bo "kiedy zaczynałeś działać, liczba tych, którzy Cię słuchali "dochodziła do pięciu tysięcy" (J 6,10), pod koniec zaś zostało ich zaledwie dwunastu (J 6,67)" (Jean Lafrance). Mimo to, proszę spójrz na tych, co mają gorzkie życie...

Niech wiedzą o tym, że i Ty "cierpiałeś nie tylko z powodu ludzkich grzechów, lecz i dlatego, że jako człowiek musiałeś stawić czoła wszystkim konsekwencjom grzechu, które naznaczają istnienie każdego człowieka. Ty także odczuwałeś biedę, niezrozumienie, upokorzenia. Ty sam przeżyłeś śmierć swego ziemskiego ojca. Rozpoczynając swoją misję, zmuszony byłeś opuścić Matkę i zostawić Ją samą. Ty też cierpiałeś z powodu bólu, który Jej zadawałeś, jak i z powodu wszystkich nieszczęść przydarzających się osobom bliskim Ci" (wg p.K.B.). Dlatego Ty "rozumiesz ich i tłumaczysz ich bardziej, niż sami byliby w stanie usprawiedliwiać się. Ty bronisz ich, bo znasz każde drgnienie ich serc. Obcujesz z nimi, cierpisz z nimi, pojmujesz wszystkie ich pragnienia, tęsknoty i poszukiwania. Rozumiesz ich rozczarowania" (PJ do Anny Dąmbskiej), rozumiesz ich oczekiwania, zwłaszcza "odwieczną tęsknotą, której nie sposób wykorzenić: pragnienie, aby dobrzy zostali nagrodzeni a źli ponieśli karę" (ks.SAC). Wejrzyj więc, proszę Cię - oddzielnie na każdego, a szczególnie na tego, którego Ci polecam...

Racz go ogarnąć swym wejrzeniem "kiedy już będzie dostatecznie rozgoryczony do ludzi i do siebie; kiedy poczuje się wypruty ze wszystkiego, pusty jak dzban, niezdolny do jakiejkolwiek inicjatywy... gdy się przekona, że już nikt nie może na niego liczyć i nie stać go na nic wielkiego; gdy nawet straci przekonanie do tego wszystkiego, co dotąd zdziałał, do całej swojej dotychczasowej pracy i już nie będzie w stanie dostrzec jej pozytywnych skutków - wtedy, o Panie, skieruj na niego swoje światło... Bo gdy ten błysk spadnie na niego leżącego w prochu, znowu postawi go na nogi i będzie zadatkiem oceny jego pracy przez Boga" (wg ks.Mieczysława Malińskiego). A wtedy... wierzę, że "uczyni zbawienny pożytek z krzyża, który się stał jego udziałem" (wg PJ do Małgorzaty jw.). Gorąco wierzę w to !

"Póki nie cierpiał, nic nie wiedział: nie znał ni dobra, ani zła. Nie znał ni ludzi, ani nie znał siebie samego" (św.Albert). Dopiero teraz, gdy już wie czym jest cierpienie, będzie mógł pojąć dlaczego pobożny Habakuk, chociaż "drzewo figowe nie rozwijało pąków, choć nie dawały plonu winnice, choć zawiódł owoc oliwek a pola nie dawały żywności... choć trzody owiec znikały z owczarni i nie było wołów w zagrodach - w Bogu radował się i weselił się w Nim" (wg Ha 3,17-18).

Teraz wreszcie nauczy się "umilać i ułatwiać drogę innym ludziom, albowiem życie niesie ze sobą dosyć goryczy" (św.Josemaria Escriva de Balaguer). Teraz potrafi pojąć, że, aby komuś było dobrze, ktoś drugi musi wyrzec się czegoś, musi więc przyjąć to, co gorsze - a zatem - przyjąć krzyż. Teraz przestanie się oburzać, że wielu niegodziwcom dobrze powodzi się, że "pędzą swoje dni w dobrobycie, że w rękach swoich mają szczęście, choć myśli daleko od Boga" (wg Joba 21,13 i 16), gdyż będzie zdawał sobie sprawę z tego, że nie zna Bożych planów wobec nich... Może nareszcie będzie mógł pojąć, że "na drodze krzyżowej są nie tylko poniżenia, lecz także chwile ulgi i pociechy... A także radość z dokonanych dobrych czynów, które pójdą wraz z nami aż przed Boży tron" (s.Jadwiga Janocińska OCD). I może zapamięta, że "Bóg patrzy również i na myśl stojącą poza czynem, i na motyw leżący u podłoża działania" (John Stott)...

"Gdy go skrzywdzono albo zraniono

lub czyjeś serce zawiodło -

Niech nie rozpacza ale przebacza;

Krzyż niech mu stanie za godło"

Proszę Cię, Chryste, by i on pozwolił pomóc sobie w niesieniu swego krzyża i by zrozumiał to, że "wszystko jest możliwe w Tym, który go umacnia" (wg Flp 4,13)... że jeśli będzie postępował według Twojego Słowa, przekona się, że Ty spełniasz swe obietnice. Niech więc przemyśli, "czy warto szukać ulgi w stworzeniach, bo może znaleźć u nich więcej goryczy tylko dlatego, że śpią, więc nie odpowiadają ani na jego oczekiwania, ani na jego miłość" (do Sługi Bożej J.M.jw.)...

Pomóż mu, mimo żalu dostrzegać łaski Twoje. Pomóż zrozumieć, że "każdy z nas otrzymał w życiu wystarczająco skuteczną "porcję" łaski. Jedni według tajemniczego "klucza" Bożego otrzymali więcej, inni mniej, ale otrzymał każdy. Nie ma pokrzywdzonych. Tak więc każdy na miarę swoich możliwości powinien dodać do Bożego daru swoją pracę" (wg Jana Dobraczyńskiego). Niech więc przestanie dąsać się, niechaj odrzuci rozgoryczenie i wreszcie się okaże "wdzięczny, gdy Bóg je daje, a cierpliwy, gdy odbiera. Niechaj się modli, aby mógł odzyskać je, gdy straci. A kiedy już odzyska, niech się uzbroi w pokorę; niech będzie czujny, aby ich na nowo nie postradał" (wg Tomasza á Kempis)... "Niech się pogodzi z życiem takim, jakim ono jest. Zawsze gdzieś czeka jakaś, chociażby mała radość" (o.Phil Bosmans). A przede wszystkim niech pamięta, że "diabeł jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć" (1P 5,8), a "jakiż może być lepszy łup dla lwa, niż ktoś, kto został zraniony ?" (Neal Lozano)...

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


V. Śmierć Pana Jezusa na krzyżu

"W jaki sposób umarłeś, Panie, Jezu Chryste ? Czy otoczony Przyjaciółmi ? Czy obwołany Dobroczyńcą...? Ty, który miłość rozszerzałeś, sam stałeś się ofiarą ludzkiej nienawiści... Ty, który światu pokój przyniosłeś, sam stałeś się przedmiotem strasznego okrucieństwa. Ty, któryś ludziom przyniósł wolność, sam byłeś uwięziony, związany i dręczony, i oczerniany... aż musiałeś umrzeć na krzyżu między dwoma łotrami w opuszczeniu i wzgardzie. Ogołocony i odarty ze wszystkiego" (wg PJ do Sługi Bożej Józefy Menéndez). W goryczy opuszczenia nawet przez Ojca swego (Mk 15,34) i "w goryczy bezsensu tak ogromnej ofiary dla wielu, którzy nawet nie zechcą przyjąć jej; którzy wciągnięci w wir uciech życia nie docenią jej... W goryczy, którą napawają Cię wszyscy, których przyszedłeś ratować, a którzy nie przyjmują Twojej Ofiary Krzyża" (wg PJ do Małgorzaty Balhan), choć przyszedłeś z pomocą. Wejrzyj więc na nich, Boże łaskawy, i spróbuj ich nawrócić.

Racz spojrzeć również i na tych, którym życie obrzydło... którzy "jak niewolnicy pragnący cienia i jak najemnicy oczekujący końca pracy, [wciąż wyglądają, kiedy przeminą] miesiące rozczarowań" (wg Job 7,2)... którzy "tak strasznie utrudzili się na ścieżkach życia, że w najczarniejszych chwilach rozpaczy gotowi prosić Cię, byś zabrał ich do siebie" (wg o.Łucjana Królikowskiego OFMConv)... O jakże straszną puszczą wydaje im się życie. Nie ma już dla nich na tej ziemi pokarmu dla serca i duszy, gdyż cierpią tęsknotę za Tobą" (wg św.Faustyny). Proszę więc "dodaj otuchy wszystkim ludziom rozgoryczonym, którzy zostali oszukani, których nadzieje zawiedziono, dlatego nie są skłonni przebaczyć. Dotknij ich umęczonych serc, aby od nowa mogli kochać" (wg Philippea Madre)...

Niechaj się "uspokoją przed Tobą serca ich" (wg 1J 3,19), a Ty, o Panie, pomóż im zdać się na Twoją świętą Wolę, na życie długie lub krótkie, na krzyż mały lub wielki... I choć zapłaczą nieraz gorzko, pomóż im jednak służyć z radością, oddanym Tobie całkowicie, służyć bez żadnych zastrzeżeń" (wg o.Ł.K.jw.), bo "nie ma na tej ziemi radości bez krzyża, bez męki i bez trudu ! I chociaż ciężko jest być wiernym Twoim przykazaniom, to wierność prędko jest nagradzana radością... zaś pogwałcenie przykazań - mnoży krzyże i mękę" (Sługa Boży Stefan Wyszyński), bo "to się Bogu podoba jeśli dobrze czynimy, a przetrzymamy cierpienia" (wg 1P 2,20)...

Zechciej przekonać, że "ich dusze stworzone przecież są przez Ojca, który miłuje ich - nie jaką bądź, lecz niezmierzoną i odwieczną miłością, toteż i oni znajdą kiedyś zaspokojenie wszelkich pragnień w miejscu szczęścia bez końca, które ten Ojciec im gotuje... Znajdą odpowiedź na wszystkie swoje potrzeby. Znajdą zapłatę za pracę, której ciężar dźwigali. Znajdą rodzinę, którą tak kochali tu, na ziemi i dla której wylali tyle potu i łez. Tam będą żyli wiecznie, bo ziemia jest tylko cieniem, który przemija, a niebo nigdy nie przeminie. Tam zjednoczą się ze swoim Ojcem, z Bogiem" (wg PJ do Sługi Bożej J.M.jw.). Proszę Cię jednak, Panie, zanim osiągną to, zechciej uwolnić ich od tych brzemion goryczy. Ulżyj ich doli i racz napełnić ich ufnością. "Łzy bowiem dobre są, gdy osładzają gorycz. Jednak o wiele bardziej zasługujący jest uśmiech, kiedy wykwita na umęczonych wargach" (do Małgorzaty jw.).

"Ojcze Przedwieczny Boże ! Przez Najświętsze Serce Pana Jezusa i Niepokalane Serce Maryi, ofiaruję Ci tę okrutną mękę Pana Jezusa i Jego Drogocenną Krew na pokutę za grzechy wszystkich rozgoryczonych; za wszelkie bunty przeciw Twoim świętym postanowieniom i przeciw wszystkim innym grzechom oraz na ubłaganie prawdziwej Miłości do Krzyża" (wg "Modlitewnika ku czci Najdroższej Krwi Jezusa"). "Lepiej jest bowiem odnaleźć Ciebie na progu rozpaczy, niż pędzić życie w zadowoleniu z siebie, nie uznając potrzeby łaski Twojej" (wg o.Thomasa Mertona OCR), Panie.

"O Współodkupicielko nasza, Matko Najboleśniejsza ! Przez boleść jaką przeżyłaś stojąc pod krzyżem Jezusa, stań, proszę, przy nich i bądź im wspomożeniem w tych sprawach, które całym sercem Ci przedstawiam... Wiem, że przy śmierci Syna Twego, Jezusa, zostałaś ogłoszona przez Niego naszą Matką, proszę więc, weź ich w swoją opiekę; wszak są to dzieci Twoje" (wg Nowenny do MB Bolesnej)...

"Tych, co pokornie Ciebie proszą,

tych, co w nadziei oczy podnoszą,

bo Ty pomocy nie odmawiasz

i w smutnej doli nie zostawiasz".

"Nie pozwól, proszę Cię, aby ich dusze były smutne i by żyli w skrupułach albo w goryczy ducha, bo [Ty wiesz o tym, że] Ten, co ukochał je i umarł, ażeby dać im życie, czuły jest, dobry i kochany" (św.o.Pio) - Ty, Matko, o tym wiesz... "Matko wszelkiej niemożliwości. Okaż, że wtedy, gdy się wydaje, iż wszystko już przepadło, Ty jednak wszystko możesz"...

"Imię Twe, Matko, litością słynie, bądź im pociechą w każdej godzinie", a tego, za którego zanoszę tę modlitwę, przekonaj, "że i jemu nie wszystko musi udać się w życiu. Nawet, gdy będzie kierował się najczystszymi pobudkami i będzie starał się postępować najlepiej, jak go na to stać... [Uchroń go od rozgoryczenia zwłaszcza u kresu życia], by nie żałował, że nie było pełne, ale miałkie i pospolite, byle jakie... Że nie dał z siebie tyle, ile dać mógł. Że się rozproszył w głupstwach, w drobiazgach i w szczegółach. Że tyle było straconej energii, czasu na różne inicjatywy całkiem niegodne takiego zaangażowania. I że nie skupił swoich sił ani swojego czasu na sprawach istotnych... I że nie było w jego życiu tyle nadziei, miłości, wiary, że życie jego nie było takie wspaniałe, jakie być mogło... Że życie jego nie było tak wielkie, jak być mogło" (wg ks.Mieczysława Malińskiego)...

Niechaj "uwierzy w dobro, chociaż tak wielu ludzi opanowanych jest przez zło. Niechaj uwierzy w miłość, także wtedy, gdy panuje wrogość i nienawiść się wkoło rozwija. A przede wszystkim niech uwierzy, że prapoczątkiem wszelkiego dobra jest sam Bóg" (wg o.Phila Bosmansa). I Jemu niech zaufa.

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...

wróć do spisu treści

wróć do strony głównej