wróć do strony głównej

wróć do spisu treści

OBLICZU WYOBCOWANIA Z OTOCZENIA




Część bolesna

I. Modlitwa Pana Jezusa w ogrójcu

Podczas udręki duchowej byłeś, o Chryste, całkiem osamotniony... Co prawda, trzej spomiędzy tych, którzy dopiero co dzielili z Tobą chleb i pili wino z jednego kielicha, byli nawet w pobliżu, ale Twoje przeżycia nie poruszyły ich... Zresztą... zapewne nie dostrzegli, co się z Tobą dzieje... Pozostali uczniowie odeszli też nie przejmując się...

Jakże mój los podobny jest do Twojej sytuacji. Cóż z tego bowiem, że ludzie otaczają mnie, skoro się czuję osamotniona w obliczu zmowy milczenia... Nie mam się na kim oprzeć, nie mam się komu użalić... Nie mam się przed kim otworzyć, czy z kim wymienić myśli... I coraz częściej wyczuwam niechęć czy choćby tylko obojętność, które mnie bardzo bolą tym bardziej, że "milczenie bardzo krótko bywa obojętne. Szybko przeradza się w obcość, wrogość - do nienawiści włącznie, która rozgłasza wszelkie, nawet najmniejsze potknięcia i rozdmuchuje błędy, i przypisuje słowa, których nigdy nie powiedziano, niegodziwości, których nigdy się nie dopuszczono" (wg ks.Mieczysława Malińskiego)... I tego boję się...

Ty, mimo wszystko, Panie Jezu, "miałeś do kogo się zwrócić. Ty miałeś kogo prosić o wsparcie, miałeś na kim polegać, bo Twój kielich goryczy był w rękach dobrego Ojca. Twoja samotność, ból i strach też były w rękach dobrego Ojca... Jedynie Ojciec mógł pocieszyć Syna. Jedynie Ojciec znał pełny sens cierpienia i potrzebę takiego aż uniżenia... Jedynie Ojciec mógł sprawić, że ufność Twoja była pełna" (wg ks.Andrzeja Bosowskiego)... Tak więc i Ojciec przysłał ci Anioła Pocieszenia, bo choć Cię ludzie zawiedli - to nie zawiódł Bóg... Ode mnie zaś "bracia uciekli, znajomi coraz bardziej stronią, najbliżsi mnie zawiedli, a także domownicy i zapomnieli o mnie goście mojego domu" (Job 19,13-14). Proszę Cię zatem, pozwól mi odzyskać pokój wewnętrzny...

"Nie taki, który się pokłada w słowach ludzkich, albowiem czy dobrze, czy źle o mnie sądzić będą, nie stanę się przez to innym człowiekiem... ale prawdziwy pokój, który jest tylko w Tobie... Kto więc nie pragnie podobać się ludziom i ani się obawia nie podobać im... komu są obojętne pochwały i nagany ten - zapewniałeś - w obfity pokój opływać będzie" (wg Tomasz á Kempis). Takim pokojem zechciej mnie wypełnić, Boże mój ! A niezależnie od tego, proszę Cię, pozwól mi rozważyć: "Czy jestem człowiekiem pokoju, czy wojny ? Czy gdy wchodzę, ludzie spinają się, bo jestem wciąż nadąsana, naburmuszona, neurasteniczna, malkontentna, narzekająca na wszystko i wszystkich, wyszukująca dziury w całym, wściekły, kłębek nerwów, bo wciąż wywołuję kłótnie, awantury, doprowadzam do konfliktów, zadrażnień, sporów, intryg ?" (ks.M.M.jw.).

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


II. Biczowanie Pana Jezusa

Gdy Cię chłostano Panie Jezu, nikt się za Tobą nie wstawiał i nikt nie bronił Cię ! "Opuścili Cię wszyscy i uciekli" (Mk 14,50) choć ich tak bardzo kochałeś... Przez trzy lata chodzili z Tobą po drogach i bezdrożach, lecz gdy dotknęło Cię cierpienie, gdy byli Ci potrzebni bardziej niż kiedykolwiek - nie było ich przy Tobie...

O Chryste, powiedz mi: "Jak ma zachować się człowiek, który został skrzywdzony ?" "Jak ma zachować się człowiek osaczony przez życie, przez nieprzyjazne okoliczności, przez nieprzyjaciół ?... Jak ma zachować się człowiek skaleczony przez bliźnich, może nawet przez bliskich ? Jak ma zachować się człowiek, gdy już do nikogo nie może zanieść swej skargi ? Człowiek napełniony boleścią, któremu każą żyć, jeść, spać, pracować, poprawnie myśleć, a nawet cieszyć się tym, co posiada ?" (ks.Andrzej Bosowski)...

Ty wiesz, że w każdym środowisku "my obserwujemy - nas obserwują: mądrość czy głupota, prawda czy oszustwo, przewidywanie czy lekkomyślność, nierozsądny upór czy stanowczość, postępowanie uczciwe czy złodziejskie, dobre czy złe... wnosimy wartości twórcze albo stanowimy element destrukcyjny, budujemy albo niszczymy. I na tej zasadzie jesteśmy szanowani albo lekceważeni" (ks.Mieczysław Maliński)... ale przecież staram się postępować dobrze... Prawdą jest i to, że "ja obserwuję - mnie obserwują, oceniają: głupia czy mądra, roztropna czy lekkomyślna, ciągnę w górę czy w dół - warto iść ze mną czy uciekać, jestem dobra czy zła, pomagam żyć czy utrudniam, absorbuję swoimi sprawami czy przyjmuję na siebie troski innych, można się na mnie oprzeć czy też trzeba mnie podpierać, należy się mnie bać czy za mną tęsknić. I na tej zasadzie przekonują się do mnie albo zrażają, zbliżają się albo odsuwają" (wg ks.M.M.jw.)...

Widzisz więc, Panie, że i mnie smagają ze wszech stron. I ja stoję pod pręgierzem ocen i opinii, nieświadoma swojej winy, tak jak Ty. Wejrzyj więc na mnie, Boże łaskawy, który wiesz, co to znaczy ból... I proszę, racz uzdrowić stosunki między nami... Daj nam zwyczajną ludzką życzliwość, bo "ciężko jest pracować, kiedy mimo iż daję z siebie wszystko na co mnie stać, ludzie się odwracają... Kiedy spotykam brak zaufania, dezaprobatę, naganę; i już nie obojętność - ale po prostu wrogość... [Proszę więc, zechciej wesprzeć mnie, bo chociaż wiem, że] wtedy pracować, wtedy się poświęcać, być dobrym, wtedy wytrwać - to jest dopiero ranga człowieczeństwa" (wg ks.M.M.jw.), mimo to jednak ciężko mi... Proszę Cię więc, dopomóż mi tak często wglądać w swoją duszę, bym mogła wyeliminować to, co we mnie jest odpychające. Bo "może ja jestem istotą szczelnie zamkniętą w sobie, do której nikt nie ma dostępu ? Może odgradzam siebie od innych chodząc własnymi drogami ? A może ich naginam do swoich upodobań, do swoich sytuacji życiowych" (wg Sługi Bożego Stefana Wyszyńskiego), co jest nie do przyjęcia ?... Pozwól mi zatem starać się o to, "by moje serce zachowało wewnętrzną i zewnętrzną słodycz. Niechaj będzie spokojne pośród mnogości uczuć, które noszę w sobie" (wg św.o.Pio). Pozwól mi wierzyć, że to moje wyobcowanie z otoczenia ma charakter przejściowy.

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


III. Cierniem ukoronowanie Pana Jezusa

Kiedy rozważam, Baranku Boży, to Twoje cierniem ukoronowanie, to poniżenie aż do dna, to splugawienie Twej godności (Mt 27,28-30) - serce mi ściska wielki ból tym większy, że i wtedy byłeś całkiem samotny, bez jakiejkolwiek obrony... "Nie mogłeś liczyć na swych przyjaciół, a może nawet ich nie miałeś... Nie mogłeś też polegać na swoich uczniach prawie do końca, bo bali się wszystkiego panicznie i, właściwie dopiero uczyli się ufności" (wg ks.Andrzeja Bosowskiego), chociaż wiedzieli, że "sługa nie jest większy od swego Pana" (J 15,20)... że "Ciebie prześladowali, więc i oni mogli się spodziewać prześladowań" (wg J 15,20)... Tym bardziej więc nie mieli prawa Cię opuszczać... Ale i mnie też opuścili ci, pośród których żyję, choć nie musieli, bo nikt ich nie prześladował...

Stałam się dla nich osobą niemiłą, personą non grata, odsuwaną nie tylko od wszelkich dyskusji, ale nawet od rozmów towarzyskich... Pozbawiono mnie prawa do rozmowy, tak ważnego elementu współżycia, który nas wszystkich "wzbogaca, poszerza nasze horyzonty, uzupełnia to, czego nie wiemy, wykazuje, gdzie się mylimy, dokonuje korekty, gdy przeceniamy czy nie doceniamy, ukazuje popełniane błędy, zmusza do ustępstw ze swoich niesprawiedliwych żądań, nieuzasadnionych roszczeń, pomaga sprecyzować nasze poglądy... poznać prawdę i przełamać bariery" (wg ks.Mieczysława Malińskiego)... Każde słowo zdławione w zarodku odczuwam jak obelgę; każde powstrzymane w locie, rani mnie jak cierń... I chociaż wiem, że "istnieją doświadczenia Twojej miłości, które stają się udziałem człowieka dopiero w krańcowym osamotnieniu" (Gertruda von le Fort) - to jednak ciężko mi.

Ty, Panie, wiesz, że "niczym nie daje się zagłuszyć tego, co boli ani zniszczyć tego, co niepokoi" (ks.A.B.jw.). Ty również "dobrze znasz moją duszę" (Ps 139,14), więc wiesz, że "nie potrafię żyć w kuli swej własnej samotności... Potrzebuję sprawdzenia swojego postępowania przez ludzi, którzy mnie otaczają; akceptacji albo przygany; uścisku ręki, pozdrowienia, uśmiechu, dobrego słowa, uznania, podziwu albo nie - byle tylko nie obojętności" (wg ks.M.M.jw.). Proszę Cię zatem, wejrzyj na ludzi z mojego otoczenia i poddaj ich działaniu Twoich łask, by "doświadczenia miłości Bożej rozlanej w sercach przez Ducha Świętego mogły uwolnić ich od strachu, od pychy i od zawziętości, które dzielą nas, by złączyły nas na nowo wzajemnie braterską więzią" (wg Ralpha Martina). Mnie zaś dopomóż przemyśleć: "Czy ja dla kogoś mogłabym pomimo wszystko być mistrzem... i czy są tacy ludzie, którzy by chcieli przyjść do mnie, żeby odpocząć, znaleźć siłę i żeby znaleźć radość ? Czy jest ktoś, kogo ja rzeźbię ? Komu pomagam żyć ? I czy umiałabym być dla kogoś natchnieniem dobra ?" (wg ks.M.M.jw.).

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


IV. Dźwiganie krzyża przez Pana Jezusa

Idę, o Chryste, razem z Tobą przez ciężką drogę krzyżową (J 19,17). Na Ciebie plują, na mnie też. Ciebie wyszydzają, mnie również. Ciebie nienawidzą, ale i mnie niczego nie darują. Tobie ciężko dźwigać swoje brzemię i mnie, mój Boże, nielekko... Tak bardzo smutna i samotna jest moja droga, bo choć wiem, że jesteś blisko, to nierzadko zapominam o tym... Wciąż wypatruję Weroniki, która by mi zechciała okazać swe poparcie i oczyściła mnie z powszechnej już niesławy, ale zapewne boi się, by sama się nie poplamiła, bo, jak powiada znane przysłowie: "Powiedz mi jakich masz przyjaciół, a powiem ci kim jesteś"... Tylko, że ja ani przez chwilę nie czuję się tu winna...

Boże... jak łatwo zniszczyć człowieka; jak łatwo doprowadzić do jego upadku... "To są nasi trędowaci - pisał o takich ksiądz Maliński - pijacy, zmarnowane talenty, niedoszli geniusze, upadłe anioły, nasi dawni koledzy. Patrzymy na nich z niechęcią i pogardą. Unikamy ich, aby nie zarazili nas swoim nieszczęściem. Ale to przecież nasze ofiary... Nie dopuszczone do głosu. Odsunięte od wszelkich kontaktów... To my z pomocą naszych kumpli, precyzyjnymi pociągnięciami wypchnęliśmy ich z naszego koła. Nie pasowali do nas, a mogli zagrozić naszej stabilizacji" (wg ks.Mieczysława Malińskiego)...

Ty, Panie, doświadczyłeś sam takiego traktowania (Łk 4,24-30), kiedy ziomkowie z Nazaretu nie chcieli uznać Twojej Mocy. To bowiem byłoby świadectwem, że posiadasz "coś", czego oni nie mają... i że nie mogą Ci dorównać... że Ty przewyższasz ich... A z tym nie mogła się pogodzić ich wybujała pycha, bo "ludzie chcą, aby inni byli tacy, jakimi są w ich oczach - to znaczy ich przedłużeniem i odbiciem" (wg o.Thomasa Mertona OCR), co jest już zniewoleniem. Proszę więc, zwłaszcza wtedy, kiedy mi będzie smutno, abyś przywodził mi na myśl Twoje postępowanie. Tyś bowiem "chodził z nieukami. Jadł z ludźmi pogardzanymi przez zacnych uczonych i faryzeuszów; słowem - nie pasowałeś do obowiązujących norm" (wg o.Jerzego Szyrana OFMConv). Kiedy więc ja "kolejny raz przekonam się, że nie informują mnie o rzeczach, które są mi najbardziej drogie, nie pytają o zdanie w sprawach, w których mam tyle do powiedzenia, ignorują mnie, pomijają - woleliby, żeby mnie wcale nie było; gdy znowu przekonam się, że mnie nie chcą - nie pozwól mi wracać do pustego mieszkania, lecz pozwól iść do ludzi, którzy we mnie wierzą... którzy na mój widok będą się uśmiechali z serdecznością ufając, że pomogę, pozasklepiam, uspokoję, załagodzę, uciszę, uładzę, wyprostuję, porozplątuję, wyjaśnię - bo umiem pocieszyć, pochwalić, doradzić, bo cieszę się każdym sukcesem, osiągnięciem, powodzeniem...

Pomóż mi starać się bym była człowiekiem nadziei, gałązką oliwną" (wg ks.M.M.jw.). Pomóż "weselić się nadzieją. W ucisku być cierpliwą, a w modlitwie - wytrwałą" (Rz 12,12), abym spokojnie mogła czekać na to, że całe zło przeminie, a ja doczekam chwili, gdy inni dostrzegą moją godność i wreszcie zaczną mnie traktować jako partnera do wszystkich naszych wspólnych spraw. Nie dozwól jednak, abym chciała jedynie ludziom się podobać, lecz przede wszystkim Tobie, Panie i Boże mój, nawet, gdybym na zawsze pozostała osobą, która, niestety "nie pasuje do obowiązujących norm".

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


V. Śmierć Pana Jezusa na krzyżu

Umarłeś, Panie Jezu, na krzyżu za wszystkich - za mnie i za tych, pośród których czuję się wyobcowana. Ty bowiem "nie masz względu na osobę" (wg Rz 2,11). A Twoja śmierć, być może, bardziej potrzebna była im, niż mnie, gdyż "potrzebują lekarza... ci, którzy się źle mają" (wg Mk 2,17)... Oni - jak sądzę - mają się źle, bo czy to nie jest chore, że wartości moralne, które ja uznaję, a które oni już dawno skazali na śmierć, tak bardzo ich do mnie zraziły...? Czy to normalne, że pragnę żyć "bez zarzutu i bez winy jako nienaganne dziecię Boże, pośród narodu zepsutego i przewrotnego" (Flp 2,15) ? Czy to normalne, że z tego powodu stałam się dla nich niewygodna ? Czy to w porządku, że Twoje Prawo, którego wiernie staram się strzec, a które przez nich już dawno zostało odrzucone - tak irytuje ich ? Czy to normalne, że ich nie rażą żadne niegodziwości; że podeptali wszelkie normy i biorą życie według własnych wypaczonych kryteriów: "im ktoś jest lepszy, tym większy konflikt wyzwala w otoczeniu, wzbudza krytyki, wątpliwości, tym samym prowokując do wykorzystania go i do poddania próbie... gdyż samą swoją obecnością oskarża i ujawnia zło" (o.Lomurno OCD), co nie jest im na rękę. I właśnie za tę "inność" zbojkotowali mnie...

Ja wiem ,że "gdybym była ze świata, świat by mnie kochał jako swoją własność" (wg J 15,19), mimo to nie zamierzam dbać o próżną chwałę ani zabiegać o względy takich ludzi jak oni. "Kto bowiem pragnie prawdziwej i wiecznej chwały, ten o doczesną nie stoi. A kto szuka doczesnej chwały lub nie pogardza nią z całej duszy, ten dowodzi, że mniej miłuje chwałę niebieską" (Tomasz á Kempis)...

Nie staram się na siłę nikogo z nich nawracać, bo skutek byłby przeciwny. Chciałabym jednak żyć pośród nich prawdziwie po Bożemu i "dążyć do świętości, choćby tylko dla Ciebie" (wg św.Josemarii Escrivy de Balaguera). Proszę więc, Panie, pozwól mi wrócić do normalności w stosunkach z otoczeniem. Pozwól mi się pogodzić z tym, że "wszystkich, którzy chcą żyć zbożnie w Jezusie Chrystusie, spotykają prześladowania" (2Tm 3,12). I pozwól mi piastować w swej duszy tę pociechę, że "serca odepchnięte od ludzi - stają się podatnym tworzywem w ręku Boga" (SAC)... A jeśli sądzisz, że ten chłód miałby mnie czegoś nauczyć, to proszę, pomóż mi zrobić rachunek sumienia, bo może sama prowokuję te nienormalne sytuacje...?

"Kim ja, o Panie, właściwie jestem ? Nie w sensie filozoficznym, lecz jak najbardziej osobistym. Czy jestem istotą zamkniętą w sobie, do której nikt nie ma dostępu ? Czy odgradzam siebie od innych chodząc własnymi drogami ? A może ja naginam innych do moich upodobań i sytuacji życiowych ?" (wg Sługi Bożego Stefana Wyszyńskiego)... "A może wpędzam złe duchy w ludzi ? Może moja obecność demoralizuje otoczenie, wprowadza ferment, zawiść, intrygi ? A może moja obecność, mój przykład, paraliżuje inicjatywę, powoduje zobojętnienie na sprawy ludzkie, lekceważenie obowiązków, brak odpowiedzialności, zacieśnienie się wyłącznie do swoich spraw...?

A może jestem jak szatan, który się cieszy z demoralizacji, rozkładu i gnicia... Może cieszę się, że ludzie są źli, głupi, tchórzliwi, prostaccy; że wciąż wszystkim wszystkiego zazdroszczą, że są wczepieni w siebie ? Proszę więc, daj mi tę świadomość do kogo ja należę: do dobra, które jest we mnie, czy do zła ? Co mnie stanowi: moje dobro, czy moje zło ? Kim ja właściwie jestem: moim dobrem, czy moim złem ?" (wg ks.Mieczysława Malińskiego)... Proszę więc, pomóż mi pamiętać, że "miłości i zaufania nie można zdobyć siłą, lecz trzeba je pozyskać z Bożą pomocą przez odpowiednie postępowanie" (św.Arnold Janssen). Pomóż mi czuwać nad językiem, by nie zadrażniać sytuacji, bo "gorzkie, pełne krytyki słowa, najczęściej w jednej chwili niszczą stosunki międzyludzkie, których budowa trwała nieraz wiele miesięcy" (wg "Modlitw serca")...

Pomóż mi pracować nad sobą, wiedząc że "jeśli w mojej duszy nie ma ducha prostoty i pokory; jeśli nie będę się starała zdobyć go, to będzie ona zawsze elementem podziału, co przeobficie wykorzysta nieprzyjaciel dusz" (wg PJ do Małgorzaty Balhan). A na pociechę, pozwól mi pamiętać o tym, że ból, choć przykry, ma jednak "siłę poprawiającą, bo czyni nasz lepszymi, bardziej współczującymi, wzywa nas do nas samych i przekonuje nas, że życie nie jest rozrywką ale obowiązkiem" (Cesare Cantú); "ból jest wstępem koniecznym, aby powstał most zrozumienia pomiędzy człowiekiem i człowiekiem" (Zenta Maurina).

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...

wróć do spisu treści

wróć do strony głównej