wróć do strony głównej

wróć do spisu treści

DY DZIECKO ZESZŁO NA ZŁĄ DROGĘ




Część bolesna

I. Modlitwa Pana Jezusa w ogrójcu

Ojcze Niebieski ! Dzisiaj ja, niczym Twój Syn umiłowany pełen bolesnej trwogi, proszę z największą pokorą: "jeśli to jest możliwe, niech mnie ominie ten kielich" (Mt 26,39)... Niech mnie ominie kielich goryczy, wstydu i poniżenia; kielich wyrzutów, pogardy ludzkiej, kielich niesławy i hańby, którymi wypełniło go moje własne dziecko... cała moja miłość i nadzieja... "Dziecko marnotrawne, które świat, namiętność, zło i uwiedzenie wyrwały z moich rąk, aby mu zabrać serce, sumienie, całą duszę i doprowadzić do bankructwa moralnego" (wg o.Marie-Augustina Bellouarda OP)... Nie mam jednak odwagi wyznać Ci jak On: "Ojcze... Nie moja Wola, ale Twoja niech się stanie" (Łk 22,42). Umiem jedynie błagać: odsuń, go Panie, proszę Cię... Odsuń ode mnie ten kielich...!

Boże, Ty wiesz, "jak trudno jest wykorzenić zło, które już się stało" (PJ do Małgorzaty Balhan), a moje dziecko nie od dziś kroczy niedobrą drogą, tyle, że wcześniej tego nie zauważyliśmy. Bo

"myśmy długo byli "ślepi",

myśmy jeszcze nie "wiedzieli",

myśmy jeszcze nie "słyszeli",

myśmy z diabłem, że tak rzekę,

bez ustanku szli pod rękę,

bez przerwy z nim obcowali,

bośmy go nie "wyczuwali" (Karol Hubert Rostworowski)...

Dzisiaj więc widzę jak "nienawidzi karności, jak słowa Twoje rzuca za siebie, jak Trzyma ze złodziejem i cudzołożnikami... a jeśli już otwiera usta, to w złym celu, a język jego knuje podstępy" (wg Ps 50,17-19). Ja zaś nie mam u niego żadnego poważania.

Przyjdzie czas - mówił Jezus - kiedy "dzieci powstaną przeciw rodzicom i o śmierć ich przyprawią" (Mt 10,21). I tak jest właśnie z moim dzieckiem, które nieposłuszeństwem i złym postępowaniem niemal przyprawia mnie o śmierć, lecz nie pojmuje tego, co robi, "bo dziś go jeszcze nie stać na to, ażeby sobie siebie wyobrazić jako przegranego na końcu życia" (ks.Mieczysław Maliński)... Proszę Cię więc, "o Boże, Ty który wszystko wiesz, Ty, który wszystko chcesz i możesz, wysłuchaj moich próśb" (św.Katarzyna ze Sieny). "Grzech bowiem, w którym się pogrąża, jak bagno wciągnie je powoli i zgubi, jeśli nie zawróci ze złej drogi" (PJ do Anny Dąmbskiej) - zechciej więc wejrzeć na nie... Na nie i na tych wszystkich, którzy razem z nim weszli na złe drogi, i pozwól im to odczuć, że "oczy Twoje patrzą na wszystkie ich drogi. Nie mogą się skryć przed Tobą, a także ich nieprawość nie może ukryć się przed Twoimi oczami" (Jr 16,17)...

O Chryste, któryś okazywał łaskawość ufnym w Twoją moc; nie zważającym na to, co pomyślą o nich inni... Panie, przed którym zrozpaczeni nie powstydzili się odsłonić swojej straszliwej nędzy jak tych dziesięciu trędowatych (Łk 17,12), jak ślepy Bartymeusz (Mk 10,46-52) czy strapiona Syrofenicjanka (Mt 15,25-28) - proszę jak ona o swoje dziecko, racz uratować moje ! I ja nie wstydzę się przed Tobą, bo Ty znasz moją sprawę lepiej, niż ja sama... Wołam więc, "krzycząc z całych sił, chociaż z zamkniętych moich ust nie wydobywa się dźwięk, ale Ty wiesz, że to nie jest udawanie, gdyż to wołanie, ten mój krzyk stał się już niemal jak oddech... Wołam do Ciebie nie półgębkiem, ale z głębi serca: "Jezusie, Synu Dawida, racz ulitować się nad nim !" (wg Jeana Lafrancea), gdyż wiem, że również moje dziecko "drogie jest w Twoich oczach" (wg Iz 43,4)...

Wybacz, o Panie, że moje dziecko "odeszło już od Ciebie, że Tobie także nie chce być posłuszne, że nie chce Cię uznawać za swojego Pana. Nie bacz, że jego bogiem jest przyjemność i zemsta, gniew i zła mowa... nawet bluźnierstwo" (wg św.Jana Bosco), ale uratuj je, dopóki jeszcze można... Wybacz, że "słowa jego ust, to nieprawość i podstęp; że zaniechało mądrości i czynienia dobrze" (wg Ps 36,4); że "wyłamało się spod prawa Bożego, że nie poznaje słusznych rozporządzeń Bożych ani nie kroczy drogami Jego przykazań, ani że już nie wchodzi na ścieżki wychowania w Jego sprawiedliwości" (wg Ba 4,12-13). Otwórz natomiast jego oczy na to, że dzisiaj jeszcze "nie karzesz go, czekając aż zrozumie, co jest dobrem, co złem... i że dopuszczasz, by pomyłki same karały je" (wg PJ do Anny Dąmbskiej). Błagam Cię jednak, oszczędź mu tak bolesnych doświadczeń i racz umocnić moją nadzieję w Twoją bezkresną moc, bo - jak zapewniał święty ojciec Pio: "Jezus wie wszystko. Zaufaj Mu, a wszystko dobrze się skończy"...

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


II. Biczowanie Pana Jezusa

O Jezu ! Jakże my, rodzice, bardzo byliśmy pyszni... Jakże byliśmy pewni, że sami podołamy trudom wychowania. Dla nas to było jasne, że przyszłość tego dziecka spoczywa w naszych rękach, że jego los na pewno wykujemy sami... Dziś nasze plany leżą w gruzach jak dom wzniesiony na piasku, a ich upadek jest wielki (wg Mt 7,27)... Przy tym sumienie, chociaż późno, smaga nas jak oprawca: za pychę, za zuchwałość, za brak samokrytyki, za krótkowzroczność i głupotę, za łatwowierność, pobłażliwość... za arogancję, za ignorancję; za wszystko, co wylęgło się w naszym gnieździe bez Boga, które dotąd naiwnie nazywaliśmy domem... Jakiż to ból, Ty, Panie, wiesz, bo byłeś biczowany...

A Ty, Matko Najświętsza...? "Dlaczego przyszłaś tam ? Czy byłaś dosyć silna, żeby tam przyjść, słuchać uderzeń biczów w plecy, jęku aż wreszcie wbijania gwoździ - w ciało, miękko, dopiero potem dźwięczniej, w drzewo, żeby to wszystko krzyżowało Ciebie wielokrotnie - bo matki cierpią chyba jeszcze bardziej ?" (wg Krzysztofa Narutowicza)... Dzisiaj rozumiem Cię, tyle, że Syn Twój cierpiał niewinnie... "Dlaczego bijesz mnie !" (J 18,23) - pytał już u Annasza (J 18,23), lecz ja nie pytam, wiedząc, że sama jestem winna. Ty zaś, Maryjo, choć bez winy; chociaż byłaś najdoskonalszą Matką swojego Syna, zostałaś poniżona przez prostego żołdaka. "Gdybyś go lepiej wychowała, nie byłby dzisiaj w naszych rękach" (PJ do bł.Katarzyny Emmerich) - upomniał Ciebie, chociaż na to nie zasłużyłaś. Proszę więc, bym i ja umiała przyjąć z pokorą bolesne zniesławienia, tym bardziej, że, niestety, ja zasłużyłam na nie...

Ach, "Ojcze wieczny ! Odwołuję się sama do Ciebie przeciw sobie, abyś ukarał winy me w tym czasie znikomym. I ponieważ przez grzechy moje jestem przyczyną kar, które winno ponieść moje dziecko, proszę, abyś łaskawie mnie ukarał za nie" (wg św.Katarzyny ze Sieny), bo ono mimo swego wieku, wciąż jeszcze jest dziecinne i żałośnie naiwne; ciągle "jest dzieckiem bez rozwagi, nie ma wcale rozsądku" (wg Jr 4,22)...

"Wielbię sprawiedliwość Twoją nad sobą. Uznaję pełne prawo Twoje do kary nade mną. Ty bowiem sprawiedliwie umiesz karać... Daj ludziom, którzy patrzą na mój dramat, doskonałe widzenie wszystkich moich win. Niech poznają nędzę moją tak, by chwalili wraz ze mną sprawiedliwość Twoją. Raczej ja najsurowiej niech będę osądzona przez ludzi, niż miałaby się zrodzić choćby najmniejsza myśl przeciw sprawiedliwości Twojej" (wg Sługi Bożego Stefana Wyszyńskiego)...

Ja wiem, że tylko cierpienie daje mi prawo moralne do błagania o litość dla dziecka, któreśmy zaniedbali... że tylko ono nam pozwoli odkupić tamte nasze winy i - jeśli zechcesz - odwrócić zło, które osacza je. Tyś jednak, Panie, powiedział, że: "Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, co się źle mają" (Łk 5,31)... Ty "przyszedłeś na ziemię aby szukać i zbawić to, co zginęło" (wg Łk 19,10), dlatego wierzę, iż nie wszystko jeszcze jest stracone... że Ty "przedziwnych rzeczy dokonujesz, aby ukazać, iż nie ma pozycji przepadłych jeśli wchodzisz w grę" (wg ks.Włodzimierza Sedlaka), więc mam nadzieję, że nie pozostawisz nas... Mam prawie bezgraniczną "nadzieję wbrew nadziei" (Rz 4,18), że mu okażesz miłosierdzie, gdyż "bez nadziei życie moje byłoby rozpaczliwym szamotaniem się... nieustającą pokusą, ażeby skończyć ze sobą... żeby odejść. Byłoby nie do wytrzymania" (wg ks.Mieczysława Rusieckegoi)..

"Zobaczysz, co wy, matki, potraficie zdziałać modlitwą w obecności Boga" - zapewniał święty Josemaria, więc ufam jego słowom i Twojej łasce Bożej.

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


III. Cierniem ukoronowanie Pana Jezusa

Boże mój, gdzie podziały się te dni pełne zaszczytów...? Gdzie jest ta pewność, że już wkrótce z rąk swej pociechy otrzymamy piękną koronę chwały... należną nam nagrodę za troski i zabiegi, za bezgraniczne oddanie; za poświęcenie i ofiarność; za wszystko to, co daliśmy ukochanemu dziecku... Ty jednak, Panie, wzgardzony, odsunąłeś się od nas abyśmy zrozumieli, co człowiek może sam... bo - jak powiedział kiedyś święty Maksymilian Maria Kolbe: "Jeśli ktoś przypisuje sobie to, co się Tobie należy, Ty się odsuwasz od niego i tamujesz dopływ łask, a wtedy następuje upadek". Ja zrozumiałam to, ale dopiero teraz... Teraz, gdy głowę mi oplata korona, lecz cierniowa... Korona hańby jaką dało mi moje własne dziecko... Każdy jej cierń przeszywa mózg i sięga aż do serca...

Boże, "Ty znasz moją hańbę, mój wstyd i moją niesławę...

Hańba złamała moje serce i sił zabrakło mi.

Na współczującego czekałam, ale go nie było,

I na pocieszających, lecz ich nie znalazłam" (wg Ps 69)...

Maryjo... i do Twoich uszu, gdy szłaś wąskimi uliczkami Nazaretu "dolatywały szepty, uwagi, okrzyki. Natrętne spojrzenia chciały podnieść Twoje powieki, ujrzeć strach, smutek czy gniew. Czułaś się sama, otoczona pogardą" (wg ks.Mieczysława Malińskiego), jak ja... dlatego wiem, że mnie rozumiesz i wstawisz się za moim dzieckiem... Nie bacz, że "grzesząc posługuje się tym, co dostało od Boga. Uszami, oczyma, ustami, językiem, rękoma, stopami... wszystkim, co tylko ma, stara się Go obrażać, lecz bądź łaskawa pomóc mu prowadzić wojnę z grzechem" (wg św.Jana Bosco). I racz przekonać póki czas, że "bojaźń Pańska ze złych dróg sprowadza" (wg Prz 16,6)...

O Matko, która tak dyskretnie, tak delikatnie dopomogłaś nowożeńcom w Kanie, że nie tylko goście, ale nawet starosta weselny nie wiedział o Twej interwencji... która nie naraziłaś na zawstydzenie ludzi będących w kłopocie (J 2,3-10) - błagam Cię, pomóż i nam ! Zechciej sprowadzić moje dziecko z jego złej drogi tak dyskretnie, tak delikatnie, tak subtelnie, by nikt z postronnych nie zauważył jak bardzo źle z nim było i aby nawet ono nie zorientowało się, że już odeszło od złej drogi i że wkroczyło już na dobry, Boży szlak...

Spraw, aby dobry Anioł Stróż dopomógł mu czym prędzej zbliżyć się do Jezusa, by mogło pojąć, że "potrzeba mu prawdziwego przyjaciela; że Jezus jest tym przyjacielem, na którym będzie mogło polegać, któremu będzie mogło zaufać, który je nie opuści, choćby zdradziło Go... Niechaj zrozumie, że nie znajdzie takiego przyjaciela jak Jezus. Nie znajdzie tak pewnego i współczującego powiernika, przed którym będzie mogło spokojnie się wyżalić, bez obawy, że je wyśmieje lub przed innymi zdradzi... Niech wie, że Jezus, nasz przyjaciel, miłuje wszystkich nieskończenie, a przy tym jest wszechmocny - może wszystko uczynić. Żale ukoi jak nikt inny miłością swego Boskiego Serca i zawsze mu udzieli rady doskonałej. Więcej, łaską swą wesprze, umocni, aby mogło radę Jego wykonać. On nie zawiedzie je w potrzebie. Z nim podzieli się wszystkim" (wg o.Dominika Widera OCD)...

Matko Pomocy Nieustającej, wysłuchaj głosu duszy proszącej. Ty możesz nas wesprzeć w każdej potrzebie, z ufnością wołam do Ciebie !"... Ufam, że "choćby się wszystko sprzysięgło przeciw mnie i choćby ziemia usuwała się spod moich stóp, będę spokojna przy Sercu Twoim, bo Tyś mi zawsze matką najczulszą, bo Ty prowadzisz wszystkie matki, więc i mój ból wyśpiewam Ci milczeniem, a Ty zrozumiesz go ponad wszelkie wypowiedzenie" (wg św.Faustyny)... Święty Józefie, patronie rodzin, wejrzyj na moje dziecko kroczące drogą zła. Odciągnij je od niebezpieczeństw, które mu zagrażają i "nie pozwalaj nikomu mówić o nim, że jest "stracone", gdyż nie ma takich ludzi" (wg o.Emiliena Tardifa MSC).

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


IV. Dźwiganie krzyża przez Pana Jezusa

Ty wiesz, o Chryste, że i moje dziecko dźwiga krzyż, ale porusza się zupełnie inną drogą... Nie tą, co Ciebie wiodła do chwały. Nie tą, przy której spotkałeś Matkę i dzielną Weronikę, gdyż jego szlak, to kręta droga, więc nieustannie znika mi z oczu i ciągle gubi się...

Jakaż to długa droga. Zdaje się nie mieć kresu... Widzę je nieraz jak upada. Bywa, że krwawi i omdlewa, a czasem leży w błocie i nie podnosi się, bo nie ma sił, by dalej iść. Błagam Cię zatem, Panie mój, ześlij jakiegoś Cyrenejczyka chociażby pod przymusem. Ześlij też jakąś Weronikę, by pokonując strach i wielkie poniżenie, otarła splugawioną twarz mojego ukochania... Albo niech jakiś Samarytanin czule zajmie się nim, bo moje dziecko nie chce widzieć mnie przy sobie... Okaż mu swoje miłosierdzie, ja, matka, proszę Cię...

Ty wiesz, o Panie, że "na wszystkich drogach krzyża swoim synom towarzyszą matki i chociaż nieraz stoją z dala, wmieszane w tłum, to jednak nigdy nie bywają obojętne. Cierpliwie przemierzają różne drogi krzyżowe: drogi choroby, prześladowań, drogi upadku moralnego, nałogów i więzienia, gdyż różnymi drogami podążają ich dzieci. Zawsze gotowe do współczującego spojrzenia lub chociaż do wymownego milczącego westchnienia" (wg o.Jerzego Szyrana OFMConv). Zdarza się bowiem, że wskutek "nadmiernych cierpień nie stać ich już na żadne słowa, tylko na trwanie w jałowym milczeniu, wypalonym do cna... [Tak jest i ze mną, Ty wiesz o tym, lecz wiesz i to, że właśnie] takie jałowe trwanie bez słów, świadczy o moim bezgranicznym zaufaniu, które od siebie nie oczekuje już niczego, od Ciebie zaś - wszystkiego" (wg Hansa Künga), gdyż zapewniałeś, że ten "kto na Ciebie liczy, dom swój buduje na opoce" (do Anny Dąmbskiej). I w tym moja nadzieja.

"Płaczcie - mówiłeś - nad sobą i nad swoimi dziećmi" (Łk 23,28), więc płaczę, o mój Jezu; płaczę dziś całym sercem... płaczę, matka bolesna, godna pożałowania... Płaczę "nad zaślepieniem [dziecka], które nie widzi ruiny duchowej spowodowanej przez grzech" (ks.Franciszek Grudniok)... Płaczę nad jego duszą straconą dla Boga i "przez modlitwę, przez ofiarę pragnę ocalić to, co zginęło, pragnę przywrócić do życia to, co już prawie umarło" (o.Marie-Augustin Bellouard OP)... Płaczę, chociaż święty Jan Bosco mówił: "Cóż wart jest płacz nad tyloma przejawami zła ? Lepiej, abyśmy z całych sił przyczyniali się do jego zmniejszania". A "choćbym nawet tylko szeptem lub nawet nie otwierając ust mówiła samym tylko milczeniem - to w głębi duszy krzyczę ! A Ty, mój Boże, bez przeszkody słyszysz głos mego serca" (wg Klemensa Aleksandryjskiego). Pomóż mi zatem uczynić wszystko, by uratować ginące dziecko, by zmniejszyć zło dokoła niego i ufać, że "syn tylu łez nie może zginąć na wieki" (św.Ambroży)...

Prawda, że "każdy musi przejść swój test rozpaczy, gdy człowiekowi zdaje się, że opuściłeś go... że o nim zapomniałeś, lecz jeśli tego nigdy nie przeżył, to tak naprawdę, nie wie nic" (Jean Lafrance). Ja wiem i ufam Tobie... I błagam, racz wyzwolić świadomość w moim dziecku, że błąka się w ciemności, bo "kto nie zauważa tego, że jest ciemno - nie będzie szukał światła" (o.Phil Bosmans)... A przecież w walce o jego życie "może nam pomóc tylko jedno, jedyne - Twoje światło... Tylko Duch Święty może rozproszyć mroki ciemności zalegające tę zabłąkaną duszę, bo żadne inne światło nie jest w stanie jej uratować. Bo tylko światło z góry pada prostopadle na wszystkie nasze problemy; na zawiłości naszego ziemskiego bytowania" (wg ks.F.G.jw.). Tylko On może moje dziecko tak hojnie obdarować darem mądrości i rozumu, że samo będzie mogło pojąć, iż "mądry boi się i od złego ucieka, a głupi się unosi i czuje się pewny" (Prz 14,16)...

Tylko Duch Święty może je wprowadzić na właściwą drogę. Tylko On może mu dopomóc "wrócić do szlachetnego życia. I to natychmiast ! Bo "już teraz" nie jest za wcześnie ani za późno" (św.Josemaria Escriva de Balaguer). Tylko On może pomóc mu pojąć, że "w życiu ludzkim nie ma takiej chwili, w której nie można by rozpocząć nowej drogi" (bł.Karol de Foucauld). Mnie zaś nieszczęsnej, daj cierpliwość w oczekiwaniu na poprawę tego mojego dziecka. "Łatwiej jest bowiem złościć się, niż być cierpliwym; grozić - niż przekonywać je... Wygodniej jest dla naszej pychy i braku cierpliwości - karać gdy stawia opór, niż je poprawiać przez wytrwałe i życzliwe znoszenie... [I pomóż mi pamiętać, że] więcej osiągnę wzrokiem miłości, słowem zachęty, która daje ufność sercu, niż rozlicznymi wyrzutami, które jedynie niepokoją" (wg św.J.B.jw.) i wciąż na nowo zadrażniają wzajemne odniesienia...

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


V. Śmierć Pana Jezusa na krzyżu

"Najważniejszy na ziemi jest człowiek - mówił z naciskiem Sługa Boży Stefan kardynał Wyszyński - i nic go unicestwić nie zdoła ! Choćby leżał na gnoju, okazując się w całej swej nędzy, jeżeli już zaistniał - jest i pozostanie największą wartością i nieśmiertelną potęgą na ziemi", dlatego "ciągle trzeba ufać - rozwijał myśl tę ksiądz Maliński - bo każdy człowiek nawet najgorszy, jest przecież dziełem Boga. I w każdym jest coś z Niego - okruch Jego piękna, dobroci, mądrości. Bo On pracuje nad każdym z nas i wciąż istnieje szansa, że nawet w tych najgorszych coś drgnie, rozświeci się i w końcu rozpłomieni"... "W każdym jest coś dobrego... Niektórzy ukrywają to, inni znów lekceważą, ale w każdym jest coś dobrego" (bł.Matka Teresa z Kalkuty)... "W każdym młodym człowieku nawet najbardziej nieszczęśliwym, istnieje zapalny punkt dobra" - zapewniał święty Jan Bosco, dlatego "nic nie jest z góry przegrane ! Wszystko jest do odbudowania... dlatego nie ma ludzi już na zawsze straconych" (wg o.Daniela Angea OSB)...

O Chryste, który w ostatniej godzinie wyzwoliłeś dobro i skruchę u jednego z łotrów - proszę Cię - zmiłuj się także nad moim dzieckiem i zechciej "wspomnieć na nie" (Łk 23,42), bo ono jak ten łotr, też zeszło na złą drogę... Zechciej przekonać je, że "zmiany w życiu ludzkim zależą od tego, czy zagubiony człowiek da się odnaleźć Tobie, miłosiernemu Bogu, który go nigdy nie przestajesz poszukiwać" (wg ks.Stanisława Haręzgi)... I "choćby z niego została resztka, jak z owcy zjedzonej" (wg Cypriana Kamila Norwida), Ty uratujesz go... Ty, który "nikim się nie brzydzisz, który rozumiesz każdego... który tłumaczysz nasze błędy i słabości... Ty, który widzisz wszystkie nasze uwarunkowania; który najlepiej wiesz, co odziedziczyliśmy po naszych przodkach; który znasz wpływ i presję naszego środowiska... Który masz dla nas jak nikt inny - ocean cierpliwości, bo niczym się nie gorszysz, nikogo nie potępiasz, a Twoje miłosierdzie dla nas nie zna granic" (wg ks.Franciszka Grudnioka)...

"Tak wielu walczy z problemami, które ich przygniatają, ale Ty, Chryste, przyszedłeś po to, aby rozerwać ich kajdany" (wg o.Emiliena Tardifa MSC). Ty, który "o każdego zabiegasz osobiście, który każdemu pomagasz i każdego po stokroć ze złej drogi zawracasz, bo jednakowo Ci zależy na każdym człowieku" (wg PJ do Anny Dąmbskiej). Ufam więc, że pomożesz mu otworzyć się na Ciebie, na Twoje przebaczenie, na Twoją łaskę i miłość, która zawiodła Cię na krzyż. "Za [wielką] bowiem cenę [i ono] zostało nabyte" (wg 1Kor 6,20)... Ufam, że jeśli mu pomożesz, zejdzie ze swoich zgubnych dróg i wejdzie na tę drogę, która wiedzie do Ciebie, Panie i Boże nasz... Tylko zechciej przekonać je, jak również każde z tych, które mu towarzyszą, aby się "nawróciły każdy ze swej złej drogi, a uczynią lepszymi swe drogi i swe czyny" (wg Jr 18,11). Tylko racz wyciągnąć do niego swoją zranioną dłoń i racz wydobyć dobro, które w nim pozostało, albo dopomóż mu przynajmniej dotknąć Ciebie jak tamtym, którzy przez samo dotknięcie odzyskiwali zdrowie (Mk 6,56)...

To prawda, że pójście za Tobą "wymaga wyjścia z siebie, rezygnacji ze swoich schematów myślowych, z własnej "mądrości", z obojętności, z własnej samowystarczalności, z różnych nabytych już niechrześcijańskich przyzwyczajeń... Tak, to wymaga od nas wyrzeczeń, a przede wszystkim nawrócenia, którego trzeba najpierw ośmielić się zapragnąć, o które trzeba modlić się i które trzeba już realizować w praktyce" (wg bł.Jana Pawła II), ale z Twoją pomocą podoła tym wymogom. Dla Ciebie bowiem nie ma rzeczy niemożliwych...

Jezu, Ty wiesz, że "nawet święci nie wszyscy dobrze rozpoczynali, lecz wszyscy dobrze ukończyli bieg swojego życia. [Tak może być i z moim dzieckiem, tylko niech się nie lęka, że] uczyniło zbyt wiele złego i Bóg nie może mu przebaczyć, bo to wielkie bluźnierstwo ! To znaczy stawiać granice miłosierdziu Bożemu, które jest nieskończone" (św.Jan Maria Vianney).

Zechciej skierować swe wejrzenia także i w moją stronę. Niechaj Twe oczy spoczną na mnie, tak jak "spoczęły ostatni raz na Twej Najświętszej Matce, której niczego nie oszczędziłeś. Byłeś bowiem nie tylko całą radością Jej życia, lecz byłeś też Jej bólem i goryczą. Ale jedno i drugie było Twoją łaską; jedno i drugie także było Twoją miłością; że zaś w jednym i w drugim, zawsze stała przy Tobie, zawsze służyła Ci, dlatego kochasz Ją... Cała Twoja udręka nie odsunęła w cień czułości, która na ziemi łączy Syna z Jego Matką" (o.Karl Rahner SJ), dlatego wiem, że mnie rozumiesz i że podzielasz mój niepokój o dziecko, które błądzi po niebezpiecznych drogach. Dopomóż mi cierpliwie czekać na Twoją łaskę, choćby to długo miało trwać, a jednocześnie uchroń mnie od ponaglania, od szantażu i od stawiania warunków. "Nie godzi się bowiem, aby dla zbawienia stworzeń, które są przecież skończone i stworzone przez Ciebie, ktokolwiek śmiał obrażać Cię, o Dobro nieskończone" (wg św.Katarzyny ze Sieny), najmilszy Panie mój.

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...

wróć do spisu treści

wróć do strony głównej