wróć do strony głównej

wróć do spisu treści

A KAPŁANÓW, KTÓRZY NIEGODNIE WYPEŁNIAJĄ SWE POWOŁANIE




Część światła

I. Chrzest Pana Jezusa w Jordanie

Boże, o gdyby każdy, kto uzyskał prawo kształtowania surowych ludzkich dusz podchodził do tego zadania tak, jak święty Jan Chrzciciel... O gdyby każdy, tak jak on "był człowiekiem z zasadami; wiedział kim jest i co jest celem jego życia... [O gdyby każdy "pozostawał] wierny jak on, nie tylko wtedy, kiedy był otoczony licznym gronem uczniów, lecz także wtedy, kiedy oni zaczęli go opuszczać, aby pójść za Chrystusem... Co więcej, nie sprzeniewierzył się swojemu posłannictwu nawet w momencie, gdy trzeba było położyć głowę pod miecz kata (Mt 14,6-10)" (wg ks.SAC)... Jakże inaczej wyglądałaby wiara, szacunek dla Kościoła, a przede wszystkim miłość i wierność wobec Ciebie. Tymczasem "wiele dusz poświęconych Tobie, z powodu drobnych przykrości lub jakichś wypadków życiowych, przestaje dbać o Ciebie i pozostawia Cię samego [w Osobie Jezusa Chrystusa, który sam, z własnej Woli przebywa pośród nas]... Wiele znów innych, bojaźliwych i podłych dusz opuszcza Go z braku odwagi i ufności... Wiele też nie znalazłszy zysku dla siebie w rzeczach świętych, przestaje dbać o Niego. Wiele natomiast celebruje, naucza i spowiada z miłości do korzyści, jak i dla własnej chwały. One to pokazują innym, że niby są dokoła Niego, podczas kiedy On zawsze pozostaje sam" (wg Sługi Bożej Luizy Piccarrety)...

"Ileż hałasu czynią wokół siebie, jak zwracają na siebie uwagę i wszędzie, gdzie tylko się znajdują, chcą coś znaczyć, wyróżniać się, zajmować pierwsze miejsca... Wszystko to czynią niby "dla Ciebie", a w tak naprawdę - dla własnego zadowolenia... Jakże ich boli brak uznania, lekceważenie otoczenia, czy choćby obojętność... Cały czas zajmują ich sądy oraz opinie innych - o nich, bo pracę swoją wykonują dla oczu otoczenia. Pracują - niekiedy ofiarnie i nawet z dużym wysiłkiem, lecz dla miłości siebie samego potrafią wiele znieść i działać z poświęceniem, bo miłość własna jest ołtarzem dla ich życia... Uwielbiają sami siebie i pragną nakłonić do tego innych ludzi. [Bo tak już jest, że "bałwochwalstwo nieustannie kusi człowieka, gdyż albo tworzy sobie cielce, albo siada na Twoim tronie, by podziwiać siebie samego" (wg ks.Jesúsa Urteagi) bez żadnych zahamowań. I w tak niegodny sposób spełniają kapłańskie powołanie]...

O jakże lubią towarzystwo tych, którzy cenią ich i każdemu pokazują swoje klejnoty - Twoje Dary - aby ich podziwiano. Dary te bowiem pozwalają błyszczeć im w środowisku. [Ale nie myślą o tym, że te "wielkie Dary Twoje, które ich porywają, kryją w sobie ze względu na ich ludzkie słabości, groźne zarzewie pychy, mimo, iż są to Dary od nich niezależne i niedostępne dla żadnego z ich wysiłków" (wg o.Dominika Widera OCD)]... Ale ponieważ służą Tobie - na Tobie chwała ich rozkwita; Ty, Panie, stajesz się podłożem dla ich powodzenia. Świat zaś podziwia ich wymowę, ich dobroczynność i oddanie; ich stopnie naukowe, ich inteligencję i ich wiedzę o Tobie" (wg PJ do Anny Dąmbskiej). A oni...? "Niewdzięczni... zamiast być pokornymi i drżeć u Twoich stóp, i prosić Cię o przebaczenie, perfidnie wykorzystują Twą dobroć pozbawiając się łask i chwały" (Sługa Boża L.P.jw.) nie zdając sobie sprawy z tego, że uwłaczają Ci...

Nie dopuszczają nawet myśli o tym, że "muszą się umniejszać", mając za wzór "świętego Jana, który, choć miał okazję uchodzić za Eliasza lub za któregoś z wielkich proroków, a nawet za Mesjasza - nie wykorzystał tego... Ileż wspaniałych sposobności do zrobienia tak zwanej kariery życiowej [w ten sposób zaprzepaścił... Ale on nosił w sobie wewnętrzne przekonanie: "Wiem, komu uwierzyłem" (2Tm 1,12). Oni zaś nie pojmują tego, że] Ty nie znosisz, by służąc Ci, można było się troszczyć o zrobienie własnej kariery. Bo czyniąc to po prostu Ciebie okrada się" (wg ks.bpa Kazimierza Romaniuka) i niegodnie wypełnia swe kapłańskie powołanie...

"Smutnym karykaturzystą jest uczony, który uprawia teologię bez żadnego zaplecza w postaci własnej wiary. Bo teologii nie da się jedynie referować. Teologia ze swej natury domaga się tego, by prawdziwie nią żyć" (wg ks.bpa K.R.jw.). A życie Twoich sług pozostawia, niestety, tak wiele do życzenia... "Poganie, kiedy słyszą z ust ich słowa Boże, podziwiają ich piękno, podziwiają wspaniałość. Później się jednak przekonują, że czyny ich zupełnie nie odpowiadają temu, co głoszą... dlatego zaczynają bluźnić wołając, że to wszystko - to baśnie i oszustwa" (wg Pseudo Klemensa)... "Niejeden z nich oddaje się apostolstwu dla własnej chwały, a w przesadzie, którą przynosi każda nowość, kieruje się jedynie swoim własnym rozumem, stając się ofiarą pychy, o czym nawet sam nie wie" (PJ do Małgorzaty Balhan). Bo jest jak tamten "faryzeusz, który nie widział powodu, by miał przyznawać się do win i prosić Cię o przebaczenie (Łk 9,12). A powinien prosić przynajmniej o darowanie mu pychy i pogardy wobec celnika, bo sam nie był bez grzechu" (wg ks.SAC)...

Bywało nieraz, że "osoby wspaniałe, niezwykle szlachetne, tak bardzo rozmodlone aż do pozazdroszczenia; profetyczne i z tysiącami inicjatyw czynienia dobrze - stały się ważne, słynne, poszukiwane i cenione przez wielu. Ale upadły. Skończyły się... Wystarczyło jedno trudniejsze przeżycie, krytyka, trudne posłuszeństwo, niepowodzenie czy cierpienie, które ubodło w samo serce ich pychę... i wnet powstał bunt, uraza, protest, a w rezultacie - zerwanie. Można bowiem dokonywać tysięcy cudów, ale jeśli nie ma pokory, traci się wszystko. Można dokonywać prawdziwie dobre rzeczy, jeśli jednak nie czuwa się nad swoim "ja", jeśli nadyma się próżnością, to prędko można stać się spadającą gwiazdą" (wg o.Lomurno OCD), gdyż "miłość własna staje się wrogiem śmiertelnym i zabija obłudą" (wg PJ do Anny Dąmbskiej).

"Niektórzy postępując dobrze, też okrywają Ciebie hańbą, bo choć czynią dobrą robotę administrując Sakramentami i otrzymując je, to jednak kończą na swój ludzki i jakże często na zły sposób. A zło czynione przez nich pod przykrywką dobra, przynosi zatwardziałość" (wg Sługi Bożej L.P.jw.). A wtedy "próżna jest ich ofiara, skoro nie tworzy jedno z ofiarą Chrystusa. I nic nie wynoszą z ofiary Boga-Człowieka, jeśli ich nie ma w tej ofierze" (wg o.D.W.jw.) - Ty, Panie, o tym wiesz... "Iluż jest takich, których Jezus do obcowania z sobą dopuszcza, których, tak jak Judasza, wzywa do apostolstwa, albo których jak Saula na królów powołuje, a którzy, choć tak wielką łaską zostali zaszczyceni, z własnej winy giną" (św.Teresa od Jezusa), poddani "ułudzie zwodniczych nadziei" (wg 2Mch 7,34)...

O Chryste, Boże nasz, Ty wiesz, że "księża nie są żadnymi istotami pozaświatowymi czy nienaturalnymi, które by trzeba było odsakralizować, odmitologizować, jak gdyby byli półbogami albo świętym przedmiotami" (o.Phil Bosmans), dlatego racz dopomóc nam postrzegać ich jak innych ludzi, rozumieć ich słabości, współczuć im i troszczyć się o nich, zanosząc nieustanne modły do Twego miłosierdzia. Pozwól nam patrzeć na nich tak jak na "apostołów, którzy reprezentowali wszystkie przyszłe dzieci Kościoła i w każdym z nich można było odnaleźć różnorodność każdej z Twoich boleści...

W niektórych widać słabość, w niektórych oszustwo; w jednym widać hipokryzję, w innym wyolbrzymioną miłość do korzyści... W świętym Piotrze był brak stałości i wszystkie przewinienia przywódców Kościoła; w świętym Janie przykrości zadane Ci przez Twych najbliższych i najbardziej wiernych; w Judaszu wszystkie odszczepieństwa ze wszystkim złem, jakie oni uczynili" (wg Sługi Bożej L.P.jw.). Niechaj więc wszystkie te "kapłańskie słabości uczą nas, że nie można opierać swojej wiary na kruchych istotach ludzkich, jakimi są kapłani, ale na Tobie, Panie" (wg ks.Dariusza Salamona SCJ). I nie ma co się gorszyć jeżeli nie są tacy, jakimi być powinni, ale tym bardziej, tym goręcej polecać ich w modlitwie.

Jezu, my wiemy, że "boleśniej odczuwasz tysiączne, drobne niedoskonałości przyjaciół, niż, ciężkie nawet, winy wrogów. [Prosimy zatem, by kapłani chcieli zrozumieć to... Aby chcieli pamiętać o tym, że] są Twoimi przyjaciółmi; że Tyś ich wybrał i zaufał. Dlatego dusza wybrana, dusza Twojego przyjaciela, przez Ciebie obdarzona jest specjalnymi łaskami. Przy tym, szczególne dary Boże ubogacają Twych przyjaciół, gdyż zostali dopuszczeni - jeśli tak można powiedzieć - na pokoje królewskie, i to nie jako słudzy, nawet nie jako goście, lecz jako domownicy. Dlatego księdzu nie przystoi tak zachowywać się jak słudze albo jak żołnierzowi, lecz musi odpowiedzieć swojemu powołaniu... Od tamtych wymagasz zwykłej ogłady i wierności, od niego czegoś więcej. Bo sam mówiłeś, że: "Od każdego komu wiele dano, wiele wymagać się będzie" (Łk 12,48)... Jeżeli więc świadomość tego szczególnego wezwania Twojego do przyjaźni, do zażyłości z Tobą; do przeżywania sam na sam z Tobą tej słodkiej tajemnicy, zostanie przez nich zaciemniona; jeżeli, pomimo wybrania, sprzeniewierzą się Twojej łasce; jeśli pomimo tylu łask wzgardzą Twą przyjaźnią i Sercem, to wysuną się z Twoich ramion i porzucając pełnię szczęścia sprawią Ci wielką przykrość, cierpienie oraz ból" (wg o.D.W.jw.).

Dopomóż im, o Panie, wypełniać Twoją Wolę. Pozwól pamiętać o tym, że "ksiądz, aby czynić dobro, musi połączyć miłość z ogromną szczerością" (św.o.Pio). Musi pamiętać, aby godnie wypełniać swoje powołanie, bo "jeśli będzie mówił albo pragnął czegoś, co nie wypływa wyłącznie z miłości do Boga, to nie będzie mógł czerpać ani pokoju, ani spełnienia, ani nawet radości" (wg Thomasa Mertona). "Powinien kochać innych oraz szanować tych, którzy się nie zgadzają z nim, by w taki sposób pokazać światu, że jest prawdziwie uczniem Twoim, o Chryste" (J 13,35; 1Kor 10,24.33; 13,13)" (Ankerberg), Panie...

Niech nigdy "nie odważą się wobec tak wzniosłej mądrości i tak wielkiej tajemnicy kochać jeszcze próżność i zarozumiałość, której Stwórca tak nienawidzi i potępia swoim przykładem. Niech nie pogardzają pokorą, ubóstwem i poprzestawaniem na małym, które Ty, Jezu, sam dla siebie obrałeś i które nam wszystkim wskazujesz jako prawdziwy środek do dostąpienia żywota wiecznego ?" (MB do Czcigodnej Sługi Bożej Marii z Agredy). I niechaj "nigdy nie będą zbyt pewni siebie, bo nawet wiek nie chroni człowieka przed możliwością upadku" (ks.SAC), ale niech każdy z nich pamięta, że "tyle jest naprawdę wart, ile jest wart u Boga" (wg św.Franciszka z Asyżu).

"O Maryjo ! Panno najpokorniejsza ! Miej litość nad Twymi biednymi synami. Natchnij ich pogardą do wszelkich pochwał i wszelkiego pochlebstwa, natchnij wstrętem przed wszystkimi próżnymi upodobaniami w sobie. Chociażby byli pełni najlepszych darów natury i darów łaski, spraw, by zawsze, w każdym stanie, nie uważali się za nic innego, jak tylko za biedne sługi Boga" (o.Jacques Louis Monsabré OP) - kornie prosimy Cię.

Ojcze nasz ... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


II. Pan Jezus objawia swoją chwałę na weselu w Kanie Galilejskiej

Od niepamiętnych czasów "filozofia życiowa mądrych tego świata zmierza ku temu, by osiągnąć jakieś znaczenie w społeczeństwie, by posiąść określone dobra materialne, czasem w ilości przekraczającej najkonieczniejsze potrzeby; w ogóle przejść przez życie tak, żeby wyciągnąć z niego maksimum korzyści... I chociaż święci ukazują zupełnie inny model życia, który nie liczy na uznanie w oczach tego świata; choć wykazują tyle odwagi, by chcieć okazać się głupcami wobec najmędrszych tego świata" (wg ks.bpa Kazimierza Romaniuka) - dla pewnej części duchowieństwa nie stanowią przykładu... Święci nie imponują im, gdyż oni nie są zdolni do ponoszenia ofiar. "Namiętności i przywiązania przesłaniają im obraz Mistrza, Twój obraz, Panie nasz... Zbaczają ze stromej, ale prostej drogi na łatwiznę życia. Chętnie zrzucają z siebie słodkie jarzmo krzyża" (o.Dominik Wider OCD). W ten sposób "postępują drogą, która jest nie do pogodzenia ze zdrową nauką Kościoła" (PJ do Małgorzaty Balhan) i stają się zaprzeczeniem swojego powołania.

"Twierdzą, że znają Boga, uczynkami zaś temu przeczą będąc ludźmi obrzydliwymi, zbuntowanymi i niezdolnymi do żadnego dobrego czynu" (Tt 1,16). "Swoje "ego" stroją w bogactwo talentów, w miłosierdzie na pokaz, w uroki towarzyskie, a także w tanią dobroć i wyrozumiałość dla nędzy innych ludzi" (wg PJ do Anny Dąmbskiej)... "Bez względu na stan duszy w jakim znajdują się, zamiast się zająć uświęceniem, szczególnie samych siebie, [zamiast się troszczyć o właściwe spełnianie swego powołania], to roztrwaniają swoje życie i odrzucają Twoją łaskę, zadając Ci jeszcze dotkliwsze ukłucia cierniami" (Sługa Boża Luiza Piccarreta)...

Sami "dla siebie uczynili krętymi własne ścieżki" (wg Iz 59,8), dlatego "grzechy: świętokradztwa i niepowściągliwości, pogoni za pieniądzem, pożądania bogactwa, chciwości, bezduszności i braku wrażliwości na ubóstwo maluczkich; złego używania majątku kościelnego; miłości do świata i do jego pychy, niegodnego sprawowania przenajświętszych tajemnic; zaślepienie pasjami i przyjemnościami", nadużywania trunków i profanacji czystości - znaczą niemal każdy ich dzień, bo z niczym się nie liczą... "Nie ma w nich nic czystego, bo duch, jak i sumienie jednako są zbrukane" (wg Tt 1,15). "Jeden upadek pociąga za sobą drugi. Ich dusze plączą się pośród takich lekkich upadków, chwieją się i najczęściej kończą upadkiem haniebnym" (wg o.Jacquesa Louisa Monsabré OP), co postrzegane jest przez ludzi, jako niegodne wypełnianie ich duchownego powołania i co naraża Kościół na wielkie znieważanie, na zatracenie tych, którzy byli im powierzeni. Bo "upadek pasterza, może pociągnąć za sobą upadek wielu dusz" (o.Livio Fanzaga)...

A Ty, o Jezu, tak radośnie szedłeś z uczniami na wesele (J 2,2), a Ty z taką wielką ufnością wprowadziłeś ich między lud, wierząc, że żaden się nie skłoni ku dobrom tego świata; że nie pociągną ich uroki ziemskiego bytowania, lecz wyżej będą cenić to wszystko, co duchowe.... I tak się stało. Tylko "Judasz, gdy się przekonał, że Twoje królestwo nie jest z tego świata, że Twoich uczniów i zwolenników czeka praca, ale bez zapłaty pieniężnej... ponadto - nędza, prześladowanie a nawet śmierć męczeńska, wtedy postanowił odstąpić od Ciebie. Chciał jednak przy tym coś zarobić, dlatego uległ namowom i sprzedał Ciebie, swego Mistrza, za 30 srebrników... Chciwość go zaślepiła. Przystąpił do kapłaństwa w grzechu i przyjął Ciało i Twoją Krew, co przyczyniło się do szybkiej jego zguby" (wg PJ do Czcigodnej Sługi Bożej Wandy Malczewskiej)...

A potem, kiedy coraz częściej zdarzały się nierozważne podejścia do powołań kapłańskich i zakonnych, przez co "złe przyzwyczajenia łatwo się wślizgiwały do kościołów i do klasztorów, i przywdziewały szaty kapłańskie i zakonne" (wg Thomasa Mertona). Wśród nich najwięcej było dążeń do bogacenia się, dlatego, także dziś, wielu wiąże się z Tobą wyłącznie dla upatrzonych korzyści materialnych, nie bacząc, że to jest niegodne ich duchowego powołania do służby przy ołtarzu... Wielu jest "chciwych brudnego zysku" (wg Tt 1,7), którzy nie myślą o tym, że "interesami kapłańskimi są tylko interesy Boże: Chwała Boża, Królestwo Boże, a zwłaszcza Wola Boża. Kapłani są na służbie Bożej, a służba ta wyklucza wszelką troskę o siebie" (wg ks.Don Ottavio Micheliniego)...

"Najgorzej jednak jest, gdy tracą to swoje powołanie. Wtedy zaczynają się troszczyć wyłącznie o siebie, o swój interes, o pieniądze, o sławę, o to, żeby im było wygodnie i dobrze w życiu" (wg ks.Mieczysława Malińskiego). Dary Twe "pozwalają im na duże zyski osobiste, na karierę, wygodę i uznanie publiczne, a oni biorą zewsząd coraz chętniej i więcej. Rośnie ich dobra opinia o sobie, a z nią wzrastają wymagania. Należy im się coraz więcej... wszystko !" (wg PJ do A.D. jw.)...

Niejeden będąc niebezpiecznym "wilkiem w owczej skórze, fałszywym pasterzem, pasie się kosztem swej owczarni, co powoduje dostrzegalne osłabienie pobożności pośród ludzi wierzących. To sprawia, że w Twoim Kościele więcej jest dziś niewiary niż u pogan. Winni zaś nie pojmują tego, że jeśli pasterze nie dają dobrego przykładu, to po cóż oni właściwie są ?" (wg PJ do Małgorzaty jw.). Po to, by czynić szkody...? I nie dociera do nich, że grzesząc, "szkodzą na sławie" Tobie, samemu Chrystusowi... że splamić Twoje święte Imię, to jest rzecz bardziej karygodna, niż zbrukać imię narodowe czy imię swej rodziny" (wg ks.bpa K.R.jw.)... Ich "wiara nie praktykowana ginie powoli, jak znajomość obcego języka, którego nie używa się całymi latami" (ks.Stanisław Klimaszewski MIC). I "chociaż w głębi duszy zostaje resztka wiary, to ona jest raczej tradycją, wiarą chwiejną, błądzącą, niepewną, powierzchowną" (ks.Serafino Falvo)...

"Tysiące oczu śledzi jedną taką dusze - podczas gdy na tysiące innych w ogóle nikt nie patrzy" (św.Teresa od Jezusa), toteż "szerzące się wybryki wśród Twych namaszczonych, stanowią wielkie zło dla całej ludzkości" (PJ do Małgorzaty jw.). Bo "ludzie naśladują księży i jeśli ksiądz nie daje dobrego przykładu, odchodzą od wiary myśląc, że nie ma Boga" (MB do Mirjany Dragiević). Przez takich księży "Kościół ukazuje poganom oblicze wcale nie pociągające" (wg ks.bpa K.R.jw.), a "z ich przyczyny, poganie bluźnią Imieniu Boga" (Iz 52,5;Ez 36,20;Rz 2,24). Dlatego grzechy dusz poświęconych czynią o wiele więcej złego niż grzechy innych ludzi. "Przeklęty, kto wypełnia dzieło Boże niewiernie" (Jr 48,10). Prosimy więc, o Jezu, ukróć takie postępki...

Inni znów postępują niczym "faryzeusze, którzy uważali, że grzesznik sam powinien nawrócić się. Dopiero potem miał do nich przyjść i prosić o oczyszczenie. A wtedy oni, gdy uznali, że nawrócenie jest prawdziwe; kiedy wypełnił akty pokuty, mieli udzielić mu przebaczenia i włączyć do społeczności uczciwych wyznawców Boga prawdziwego. Natomiast Twoje postępowanie, było zupełną odwrotnością takiego stanowiska. Ty sam, o Jezu, szedłeś pomiędzy grzeszników. I nie ograniczałeś się do nawoływań, do pokuty, lecz im dawałeś siebie; dawałeś swoją przyjaźń i swoje towarzystwo" (wg ks.M.M.jw.), bo Ty jesteś Miłością ! Przeto niech wszystkie "dusze wybrane, które nie mają Twego ducha, które żyją literą [prawa], a tę literę przenoszą ponad Twojego ducha, ponad ducha miłości - [dowiedzą się, że] są przyczyną Twego smutku. Ty, Panie, cały zakon swój oparłeś na miłości, a tej miłości nawet w zakonach dziś nie widzisz, dlatego wielki smutek przepełnia Twoje Serce" (wg PJ do św.Faustyny)...

Niech wiedzą o tym, że "Ty pragniesz, by Kościół Twój był miłosierny. Pragniesz, aby każdy, kto nosi Twoje znaki i powołuje się na Ciebie, też miłosierny był, bo kto nim nie jest, a głosi o miłosierdziu - ten niszczy dzieło Twoje i wyszydza Twą ofiarę" (wg PJ do A.D. jw.). A przecież Ty, "Bóg, nie pozwolisz z siebie szydzić" (wg Ga 6,7)... Przeto "niechaj Twoi kapłani już nie przodują w pustych słowach, lecz w porzuceniu tego wszystkiego, co im przeszkadza w służbie prawdziwie godnej Ciebie. Niechaj nie gorszą Twego ludu, ale niech idą przed nim w czystości i w pokorze, w miłości ofiarnej, nie pamiętającej o sobie, gdyż wedle troski o Twój lud będą osądzeni" (PJ do Anny Dąmbskiej). Bo "gdyby wierni mogli widzieć, iż kapłani gotowi są do każdej ofiary i że żadna ofiara nie jest dla nich za wielka ani za trudna... albo że żadna modlitwa nie jest dla nich za długa, by uczynić wszystko dla Twoich owieczek - to mieliby dla swych kapłanów i większe poważanie, i należny szacunek"...

Niech zrozumieją to, że "życie w ujęciu chrześcijańskim nie polega na tym, iż człowiek ulega wszystkim swoim naturalnym skłonnościom. Bo niektóre zamiłowania raz uśmiercone, muszą pozostać martwe i to na zawsze. [Niech więc nie narażają się na pokusy cielesne], bo "z diabłem nie można igrać, gdyż pozbawia rozumu" (wg ks.bpa K.R.jw.). A "kto miłuje niebezpieczeństwo, [ten po prostu] w nim zginie" (Syr 3,26). Niechaj powiedzą sobie jak niegdyś święty Paweł: "Poskramiam swoje ciało i biorę je w niewolę, abym innym głosząc naukę, sam przypadkiem nie został uznany za niezdatnego" (1Kor 9,27). Albo niech zastanowią się, czy nie "uczciwiej byłoby powiedzieć: "odchodzę ku swoim własnym sprawom, gdyż to one wydają mi się ważniejsze niźli służba Tobie". I Ty byś ich zrozumiał... Lecz oni już głęboko weszli w życie Twego Kościoła i dużo zysku osiągnęli. Nie chcą więc rozpoczynać życia swego od nowa i ubogimi środkami. Chcieliby wszystko zdobyć dla siebie, lecz korzystając z Twego bogactwa. Muszą więc zachowywać pozory i udawać... I tak rośnie w nich kłamstwo, a obłuda i fałsz wprost pożerają ich. Oni zaś stają się jak groby z zewnątrz pobielane, a w środku pełne robactwa" (wg PJ do Anny Dąmbskiej)...

Niechaj więc Judasz będzie dla nich wciąż aktualnym ostrzeżeniem. On bowiem, jak niektórzy z nich, "przyszedł do Ciebie sam... Nie chciałeś przyjąć go, gdyż znałeś intencję z jaką przystępował. Wiedziałeś również jak zakończy ten swój urząd, lecz usilnie proszony przyjąłeś go, by inni czerpali z tego przykład, że do kapłaństwa absolutnie nie można wdzierać się, bo oprócz wiedzy i pobożności, trzeba być wolnym [przede wszystkim] od grzechów cielesnych; od pychy, od chciwości i od zamiłowania w światowych rozkoszach... Ponadto trzeba być człowiekiem umartwionym, gotowym na niedostatki; nawet na śmierć dla Ciebie, Chryste, oraz w obronie wiary" (wg PJ do Czcigodnej Sługi Bożej W.M.jw.).

To prawda, że "do końca świata Kościół będzie się składał z grzeszników, do końca świata nasze grzechy będą raniły go, lecz nigdy grzech nie będzie mógł uzyskać praw w Kościele. Grzech będzie zawsze wrogiem Kościoła. Nie może być inaczej, bo grzech jest wrogiem człowieka" (wg o.Jacka Salija OP). Dlatego "biada księżom, którzy oddani swoim grzechom całkiem o Tobie zapomnieli" (wg MB do Justyny Klotz). "Biada pasterzom, którzy sami siebie pasą... Słabej owieczki nie wzmacniają, o zdrowie chorej nie zadbają, skaleczonej nie opatrują, zabłąkanej nie sprowadzają z powrotem, zagubionej nie odszukują" (wg Ez 34,2-4). Przy tym "wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia, kładąc je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą" (Mt 23,4)... Biada im, biada im... Prosimy więc, racz ich "uzdrowić, Panie nasz, Ojcze miłosierdzia, i zechciej ich uzdolnić do współpracy z Tobą.

Niechaj ich życie stanie się pieśnią Twojej chwały i pożytkiem dla braci" (wg o.Slavko Barbaricia). Niech, "tak jak nieskończony i niewyczerpany jest egoizm, jak wciąż jest wynalazczy - tak nieskończona, niewyczerpana i wynalazcza będzie ich miłość i życzliwość dla ludzi" (wg ks.SAC). A wszystkich wiernych racz obdarzyć łaską wyrozumiałości, że kapłani "żyjąc wśród świata, wśród niebezpieczeństw i okazji do grzechu, tak często wystawieni są na wszelkie zagrożenia" (wg PJ do Sługi Bożej Józefy Menendez) i straszliwe pokusy. Przeto niech każdy najgoręcej otacza ich swoją modlitwą i nieustannie błaga dla nich o łaskę nawrócenia...

"Niech im pomaga do uświęcenia, kochając ich i ofiarując za nich swoje małe ofiary, gdyż poprzez te ofiary uświęci siebie sam i wielu kapłanów" (wg PJ do Małgorzaty jw.)... Niech każdy stara się dostrzegać własne winy. A jeśli ktoś, pomimo to, złym okiem będzie patrzył na nich, zechciej przypomnieć mu ewangeliczne słowa: "Kto z was jest bez grzechu, pierwszy niech rzuci kamieniem" (wg J 8,7)... I niechaj wszyscy wiedzą o tym, że "jeśli nawet któryś z kapłanów przez swój niegodny tryb życia, utracił prawo do szacunku, to mimo wszystko jego kapłaństwo nadal jest ważne i zasługuje na szacunek od wszystkich" (do Małgorzaty jw.)...

Ojcze nasz ... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


III. Głoszenie królestwa Bożego i wzywanie do nawrócenia

Jezu... Ty będąc pośród nas "chodziłeś, nauczałeś, wyrzucałeś złe duchy. Chodziłeś, zmniejszając w ten sposób dystans pomiędzy Bogiem a ludźmi. Przez całe swoje życie skracałeś ten dystans. Dlatego stałeś się człowiekiem, dlatego nauczałeś chodząc" (wg ks.bpa Kazimierza Romaniuka). Dlatego tłumy Cię słuchały, dlatego się "zbiegały pieszo ze wszystkich miast, a nawet [jedni drugich po drodze] wyprzedzali" (wg Mk 6,33). Bo ludzie są spragnieni prawdziwych, mądrych słów i Bożych kaznodziejów...

"Gdyby tak wierni mogli opierać się na takich i częściej słyszeć dobre kazania... i zobaczyć, że sakramenty są udzielane z należną czcią, to pokochaliby kapłanów, a wielu chwiejnych odnalazłoby drogę do Boga". Bo "wymagania stawiane przez nich same za siebie mówią, że: słuchaliby, jeśli uczono by ich mądrze, zajmująco, przekonywująco; i gdyby im naprawdę głoszono Ciebie, Chryste... Gdyby ich pouczano tak, jak pouczałeś Ty... Z kolei ci, co głoszą Słowo, ubolewają, że ich słuchacze najczęściej są niedokształceni; że wielu nawet nie próbuje zdobyć się na wysiłek, który jest absolutnie konieczny do zrozumienia Słowa Bożego; że są zdemoralizowani sensacjami z filmu, radia i telewizji, i podświadomie czekają na takie doznania w odbiorze Słowa Bożego... A przecież najważniejsza jest miłość. Miłość świętego Jana Marii Vianneya przekonywała bardziej, niż najmędrsze argumenty, choć ludzie z Ars wcale nie byli wzorowymi parafianami" (wg ks.bpa K.R.jw.). Ty, Panie, o tym wiesz...

"Gdyby tak wszyscy ludzie, którzy są oddaleni od naszego Kościoła katolickiego usłyszeli o tym Ojcu, który ich kocha, który jest ich Stworzycielem i ich Bogiem; o Ojcu, który pragnie im dać im życie wieczne - duża część, nawet spośród najbardziej opornych, przyszłaby do tego Ojca, jeśliby kapłani mówili o tym Ojcu" (wg BO do m.Eugenii Elżbiety Ravasio)... Tymczasem wielu z nich omija tematy niewygodne, mówiąc o wszystkim i o niczym, a wtedy "irytują się nawet niewielkim szmerem, gdyż pragną aby słowo ich znajdowało posłuch. A to właśnie oni zajmują się czym innym, gdy Bóg przemawia do nich. Dlatego również o nich mówi Ewangelia: "Lecz ci nie chcieli przyjść" (Łk 14,16-24), [Bo wierni świetnie wyczuwają, który z kapłanów] "skazany na współżycie" z Bogiem" (wg ks.bp K.R.jw.); który odrabia swą pańszczyznę i w tak niegodny sposób, z musu, wypełnia powołanie... Jak Piłat, który będąc zwykłym, przeciętnym rzymskim urzędasem, którego wysłano na zapadłą prowincję - spotkał tam Wielką Historię i ta przerosła go" (ks.Marek Starowieyski) - tak oni nie potrafią, a może nie chcą sprostać zwyczajnym obowiązkom...

Ty wiesz, o Chryste, że "w niektórych kościołach sytuacja jest wprost zastraszająca, poziom kazań tragiczny. A do tego ilość minut ! Jakby Msza Święta była skromnym dodatkiem do ich rozpęczniałego przemówienia" (wg ks.Mieczysława Malińskiego). A przy tym "Słowo Boże, które się głosi wiernym, nie jest ani ostrzejsze od wszelkiego miecza, ani nie przenika aż do szpiku kości, gdyż bardzo często je spłaszczają, stępiają, osłabiają" (wg ks.bpa K.R.jw.)... Tymczasem tak już jest, że "Bóg przekonuje do siebie jedynie siłą dobra, szacunkiem i miłością. On nigdy nie podpisuje porozumień ani traktatów opartych na kompromisach. Nie idzie na układy, w których dobro ustępuje pół kroku, tuż za złem, a zło ma otwartą drogę do rozprzestrzeniania się tam, gdzie dobro nie zdołało jeszcze powiedzieć, że - nie wolno" (wg ks.bpa Tadeusza Pieronka). Ludzie oczekują konkretnych powiązań z Ewangelią, które by przemówiły do nich, ale tak wielu księży nie podejmuje ich, przez co sprawiają zawód swojemu audytorium, a w oczach Boga, byle jak spełniają powołanie.

"Zło z ogromną siłą wciska się w nasze życie powodując zamęt w sumieniach i w całym życiu chrześcijańskim. Zarówno "marności światowe", jak i "szatańskie najazdy" nigdy nie ustają w uwodzeniu do zła" (wg oo.SVD), tymczasem prawie wszyscy księża już "nie głoszą kazań o rzeczach ostatecznych... Owszem, opowiadają o problemach społecznych. To dobrze, ale prawie nigdy nie mówią nic o raju, o czyśćcu czy o piekle, gdyż pewnie sami już w to nie wierzą... Ciekawe zatem, w co wierzą" (Julien Green), a także komu wierzą...? I choć tak "wiele jest fragmentów w Piśmie Świętym, które mówią jak wielorakie jest oddziaływanie złych duchów, a zatem, jak ich wielu szatan ma do swej dyspozycji" (wg ks.Serafino Falvo) - to wielu księży, wstydząc się, by ich nie posądzono o staroświeckie poglądy, usypia swoich wiernych, którzy nie wysilają się na czujność wobec ataków Złego... I chociaż jasne jest, że "jeśli się zaprzeczy istnieniu szatana, to Ewangelia w ogóle będzie niezrozumiała, a Ty, o Jezu, będziesz się wydawał wizjonerem, który usiłuje walczyć z wymyślonymi potworami stworzonymi z fantazji" (E.Bortone) - wielu to lekceważy...

Chryste... Jak można nie pojmować tego, że "negując istnienie diabła, burzy się chrześcijańską koncepcję zbawienia i Twego odkupienia, nie mówiąc już o zaprzeczeniu nauki o piekle, o grzechu pierworodnym i o poddaniu w wątpliwości wielu wydarzeń opisanych w całym Piśmie Świętym. Jak można nie dostrzegać tego, że Bóg i szatan, to są dwie rzeczywistości, które wciąż pojawiają się - na przemian, nieustannie... na całej ścieżce ducha" (wg ks.S.F.jw.). Jak można milczeć o tym, że "zły duch stoi u źródeł nieszczęścia ludzkości" (Ojciec Święty Paweł VI)... Jak można być aż tak naiwnym, jak ci, co "wprawdzie nie zaprzeczają istnieniu demonów w teorii, ale w życiu praktycznym nie uznają nawet najmniejszego ich wpływu - zgubnego, niszczącego świat i pojedynczych ludzi. Jak można nie rozumieć, że tego właśnie pragnie szatan: być niezauważonym... Jak można stawać w tak wyraźnej opozycji do nauki Kościoła" (wg ks.S.F.jw.). Jak można się nie liczyć z tym, "że ich niewiara sprawia, iż nieposłuszni są wobec swojego Boga; że tracąc wszelką wiarę i mądrość, goryczą przepełniają Twoje Najświętsze Serce... że Ty z goryczą patrzysz na upadek ich dusz" (wg PJ do Małgorzaty Balhan)... Jak można tak lekceważąco wypełniać swoje powołanie - trudno nam to zrozumieć...

To straszne, że są tacy księża, którzy "sami nie wchodzą do Królestwa i nie pozwalają wejść tym, którzy do niego idą" (wg Mt 23,13). Dlatego "ciężar grzechów [takich] winowajców ściąga na nich Gniew Boży. Oni są ślepi i jako ślepcy prowadzą lud Twój do bezdennej przepaści [przez to, że sami "tyle razy wypierali się Ciebie ! Byli zarozumiali, zawzięci i uparci; próżni, ospali i przerażeni, słabi, bez odwagi i wiary w chwilach, kiedy trzeba było okazać wiarę i odwagę" (ks.Jesús Urteaga); że] "zmarnowali autorytet, którym ich obdarzyłeś. Dlatego będą odpowiadali za zgubę każdej duszy" (do Małgorzaty jw.).

O Chryste, powiedz im, że "kazanie ukazuje kaznodzieję aż do samego dna: czy mądry jest, czy tępy, głęboki czy powierzchowny, czy z wyobraźnią czy prymitywnie ograniczony w rozumowaniu, czy wrażliwy, czy gruboskórny. A przede wszystkim pokazuje, czy przygotował się, czy nie... Czy pracuje nad sobą: czyta, studiuje, modli się, rozmyśla, myśli, szuka, pogłębia swoją wiedzę, mądrość, wiarę, czy też nie. I to ma konsekwencje: albo będzie gromadził wokół siebie coraz więcej słuchaczy, albo będzie systematycznie wypędzał ich z kościoła, czy przyzwyczajał ich do tego, aby starali się myśleć o wszystkim innym, a nie o tym, co on akurat mówi" (wg ks.M.M.jw.).

Wierni czekają na to, "aby księża mieli w sobie entuzjazm, by stali się gorliwymi i wypełnionymi radością kapłanami, lecz jeśli im się to nie uda, to ludzie szybko zauważą, że są niezadowoleni i pełni goryczy" (wg ks.Dariusza Salamona SCJ). Niech więc starają się z zapałem podchodzić do swej misji, by nie powiększać grona tych, którzy niegodnie i z niechęcią spełniają swoje powołanie wobec Boga i ludzi. Niech, mówiąc nawet "o złu w Kościele, nie prowadzą do paniki i do zwątpienia w Bożą moc, bo wtedy zamiast pobudzać wiernych do większej gorliwości, raczej paraliżują i zniechęcają" (wg o.Jacka Salija OP) ich... Ty, Panie, "nigdy nie uciekałeś się do żonglerki słownej i nie usiłowałeś błyszczeć, i nie pastwiłeś się nad swoim przeciwnikiem... i nie miażdżyłeś go" (wg ks.bpa K.R.jw.)...

Niech pamiętają o tym, że "kaznodzieja razem z wiernymi, do których przemawia musi stanowić jedność. Musi się starać wkomponować w tę niespójną społeczność i musi ją odczuwać... Musi mieć tę świadomość, że źle wygłoszone kazanie niszczy nawet najlepszy tekst, bo kazanie powinno być wyrazem tego, kto przemawia; powinna je cechować pewna spontaniczność, a tekst i ten, co go wygłasza, muszą stanowić całość" (wg ks.M.M.jw.)... Musi się starać, by kazanie było na tyle odważne, opierające się na prawdzie, przepojone serdeczną troską o dobro słuchających, aby z uwagą i z szacunkiem chcieli wysłuchać go. Tyle, że ma to być takie dobro, które przyznaje pierwszeństwo temu, co Boże, co duchowe; co zdolne jest budować zgodę i miłość w środowisku...

Kapłan musi bez zahamowań rozprawiać się ze złem, nie bacząc na to, czy komuś podoba się. Bo "gdyby postępował tak, by ludziom się podobać, by zdobyć ich szacunek, ich zgodę, ich uczucie... czyjś uśmiech, obojętnie, czy jest wyższy czy może niższy od niego - to biada, biada mu... gdyż stałoby się to powodem bardzo wielu obaw, wielkiego poczucia winy i bardzo wielu wątpliwości; wielu zmartwień, a zwłaszcza wielkiego zniewolenia. Taki kaznodzieja już nie byłby samym sobą. Musiałby się pokawałkować, by dostosować się do innych. I nie byłby już spokojny, swobodny ani lekki... A co by zdobył w zamian ? Jeszcze większą samotność i jeszcze większe ubóstwo" (wg o.Lomurno OCD)...

Przekonaj ich, że "każdy kapłan jest egzorcystą mocą swoich święceń kapłańskich, dlaczego zatem tak niechętnie wykorzystują to sakramentalium egzorcyzmu ? W takich czasach jak nasze, gdy siły zła są liczne i bezczelnie zuchwałe, kapłan, który jest wyposażony w moc egzorcyzmowania, ponosi odpowiedzialność za używanie jej... Już sługa w przypowieści, który zakopał swój talent, został nazwany przez swego pana "sługą złym i niedbałym". Pan kazał go wrzucić w ciemności zewnętrzne "gdzie będzie płacz i zgrzytanie zębów (wg o.Bonifaciusa Güntera CCD). Niech więc się strzegą, by nie obudzili się z poczuciem wielkiej winy, gdy będzie już za późno; gdy po niewczasie zrozumieją, że szatan bardzo łatwo może "zwieść nawet wybranych" (Mt 24,24; Mk 13,21-23)

Niech się nie obawiają "przymierzać" do świętości, bo "szatan, mistrz podstępu, prowadzi swą przebiegłą grę wszędzie tam, gdzie nie mieszka świętość. Każde pęknięcie, każda szczelina nieprawości, to okno, z którego korzysta, by uprawiać swe rzemiosło" (Randall N.Baer). A poza tym, "skrupulatnie przemilczając sprawy świętości, dobrowolnie rezygnują ze swego apostołowania, z pragnień, aby królestwo Boże prawdziwie przyszło tu, na ziemię, by się "święciło się Imię Boże" (wg ks.bpa K.R.jw.), co świadczy o straszliwej obłudzie ich modlitwy, w której codziennie proszą: "Przyjdź królestwo Twoje"... A przecież "z Boga nikt nie może naigrywać się ! Wszystko się bowiem w pewnym momencie skończy i znikną wszelkie szanse... Był czas dostatecznie długi miłosierdzia Bożego. Wtedy odraczał Bóg swe wyroki, a gniew przekształcał w miłosierdzie. Wychodził na rozstajne drogi, wykorzystywał nawet upadki dla dobra człowieka. Ale to wszystko będzie już należeć do przeszłości" (wg ks.bpa K.R.jw.)...

Ojcze nasz ... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


IV. Przemienienie Pana Jezusa na górze Tabor

Boże, Ty wiesz, jak wielu ludzi odchodzi dzisiaj od Kościoła, który im, niemal pod każdym względem, przestał podobać się; jak wielu jest krytycznie i wrogo nastawionych: jedni z powodu rzekomej zbytniej jego surowości, inni z kolei - z racji wielkiego rozluźnienia, z racji utraty autorytetu tak bardzo kiedyś szanowanej, czcigodnej instytucji. I "chociaż może to się wydawać paradoksem, nierzadko zdarza się, że ci, którzy się zwą synami Kościoła, sieją właśnie [wśród innych] największe zamieszanie" (św.Josemaria Escriva de Balaguer). "Najbardziej niepoprawni i uparci przeciwnicy nie zawsze przychodzą z zewnątrz. Często znajdują się nawet we wnętrzu Kościoła" (wg PJ do Małgorzaty Balhan)...

Jednak najgorsze jest w tym wszystkim to, że "nawet kapłani, klasa wybranych przez Chrystusa, nie podporządkowują w pełni swojemu Panu. Wręcz przeciwnie ! Wydaje się, że dusze te proszą o ucieczkę i miejsce schronienia w Jego Sercu tylko po to, aby bardziej Go rozgoryczyć i zadać Mu jeszcze bardziej bolesną śmierć... A wszystkie te boleści, które zadają Mu, schowane są i przykryte płaszczykiem hipokryzji. Dlatego ci wybrani zadają Mu więcej bólu niżeli wszystkie inne stworzenia razem wzięte" (Sługa Boża Luiza Piccarreta)... Przebrali się w szaty nauki Twego Syna, aby ją sprofanować i zohydzić w oczach świata. Bo jakże często służy ona za maskę ich przewrotnym celom" (wg BO do Anny Dąmbskiej) - Ty, Ojcze, o tym wiesz... I tak, "w owczarni Chrystusowej są również i parszywe owce. One wkradły się tam przyjmując spokojny, nie budzący podejrzenia wygląd i są na właściwym miejscu, by szerzyć swoje fałsze.. A ich nieposłuszeństwo podstawowym zasadom Kościoła, jest powodem wywołującym wyraźnie dostrzegalne osłabienie pobożności pośród ludzi wierzących" (wg PJ do Małgorzaty jw.).

"Wielu posoborowych teologów robi wszystko, by się podobać ludziom, choć może głównie ludziom prasy - rozszerzając swe filakterie, lubując się w zaszczytnych miejscach, w pierwszych krzesłach... i chcą, żeby ich pozdrawiano, i nazywano rabbi" (wg ks.bpa Kazimierza Romaniuka), a "w chrześcijaństwie nie widzą nic poza masami, poza stadami i tłumami, bez duszy i bez Boga; "wyobrażają sobie, że aby być bardziej ludzkim, trzeba złagodzić niektóre ważniejsze akcenty nauki chrześcijańskiej" (św.J.E.)" (wg ks.Jesúsa Urteagi).

"Cóż tacy wyprawiają z wiekami świętej Tradycji ? Chcieliby nawet sparaliżować Serce Kościoła, bo już nie słyszą jego uderzeń, a to jest przecież bicie serca Twoich świętych" (wg PJ do Małgorzaty jw.)... "Ewangelia zdaje się im ciągle przechodzić ludzkie siły. Można by więc - ich zdaniem - rozmiękczyć Ewangelię, ocukrzyć ją cokolwiek. Zwabi się na nią i pochwyci więcej ludzi... Ale to będzie już inna Ewangelia. Ludzie zostaną oszukani, gdyż będą wierzyć w coś, co nie jest Ewangelią; w coś, co nie daje zbawienia" (wg ks.bpa K.R.jw.)... Na takich Jezus, od początku, zawsze "oburzał się; szczególnie na faryzeuszy, gdyż wiedział dobrze, iż oni są duszą spisku" (Henri Daniel-Rops). Takich ostrzegał: "Biada pasterzom, którzy prowadzą do zguby i rozpraszają owce mojego pastwiska... Wy rozproszyliście moją trzodę, rozpędziliście i nie zatroszczyliście się o nią; oto Ja się zatroszczę o nieprawość waszą" (Jr 23,1-2)... I teraz, nie tak dawno mówił: "Biada tym, którzy dają Moim małym zgorszenie, gdy przez swe fałszywe nauki wprowadzają ich w błąd. Zaprawdę, to zgorszenie obróci się przeciwko nim, bo zostaną rozpoznani jako wrogowie Boga i Jego Kościoła, właśnie przez tych samych, których próbowali uwieść" (do Małgorzaty jw.)...

On dobrze wiedział o tym, że "ten kto posiada władzę - nieważne jakiego szczebla - tworzy wzory i standardy postępowania" (Zbigniew Nęcki) innych, przeto ostrzegał: "Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą w Niego, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić się w głębi morza" (wg Mt 18,6). Ci jednak, jak ich nazwał - "synowie ciemności", zupełnie nic sobie nie robią z tych Jego świętych słów... Fałszem swych nauk tak straszliwie "nabroili... Posiali nienawiść, zazdrość, zawiść, rozpustę, pychę... wszelkie owoce śmierci... Pobożność, obyczajność, posłuszeństwo, cnota pokory, wiara i nadzieja - zostały [niemal całkiem] wygnane z tego świata. Zanika zrozumienie tego, co jest Boskie. Przesadny modernizm burzy w niejednej z dusz konieczne życie łaski, tak że obecnie jest w Kościele więcej niewiary niż u pogan. Oni zaś wcale się nie boją Twojej sprawiedliwości" (wg PJ do Małgorzaty jw.)...

Kto wie, czy "niechęć, jaką kapłani okazują sutannie, nie jest niechęcią do Chrystusa [albo tchórzostwem wobec świeckich, aby nie dawać Mu świadectwa]. Bo po czym mieliby rozpoznawać ich ludzie, że należą do Niego ?" (wg ks.bp K.R.jw.)... Moderniści się domagają zniesienia celibatu, nie myśląc o tym, że "kiedy trzeba być wszystkim dla wszystkich, gdy trzeba być do dyspozycji niemal na każdą chwilę, to nie ma miejsca ani czasu, by ksiądz zakładał rodzinę" (wg ks.Mieczysława Malińskiego)... Z tego wyraźnie widać, że ci żałośni reformatorzy "opanowani są przez moce piekielne. A co najokropniejsze, że o tym nic nie wiedzą, bo zaślepieni są głupstwami, których mają pełne serce i utrzymują, że czynią światu dobrze" (PJ do Małgorzaty... Nie dopuszczają myśli o tym, że "diabeł nie posiada żadnej innej władzy nad ludźmi prócz tej, którą mu sami dają" (wg André Frossarda), dlatego tak zuchwale, tak łatwo i bez przeszkód prowadzi ich na smyczy...

A Ty im wszystkim, Boże nasz, "raczyłeś dać swe Prawo, aby zapewnić im zbawienie, lecz występek doprowadził do zła również i tych, którzy żyją w prawdziwym Prawie lub raczej, którzy obiecali przestrzegać tego Prawa. Bo oddalili się od Prawa przez niegodziwe postępowanie. [I tak naprawdę, to] teraz nie są szczęśliwi. Czują bowiem, że serca ich nie zaznają spokoju" (wg BO do m.Eugenii Elżbiety Ravasio)... "Gdybyś nie przyszedł [do nich w Osobie swego Syna, gdybyś] nie mówił do nich, to nie mieliby grzechu" (wg J 15,22), tymczasem musisz patrzeć na hipokryzję tych, którzy są wyświęceni; patrzysz, jak Jezus coraz "bardziej cierpi z powodu opuszczenia przez najwierniejszych swych przyjaciół, niż z powodu tego, co czynią Mu wrogowie" (wg Sługi Bożej L.P.jw.)...

"Piotr występował w Ewangelii jako bohater, aż do momentu, w którym zapiał kogut: To on zostawił rodzinę, łódź, sieci, narzędzia i błękitne morze - żeby iść za Jezusem. To on był jednym z niewielu, a może nawet jedynym, którzy chodzili po wodach jeziora - by zbliżyć się do Niego. To on pożyczonym mieczem odciął ucho jednemu ze sług - by bronić Jezusa. To on otrzymał od Ciebie, Boże, najbardziej wymowny komplement: błogosławiony" - gdyż uwierzył w Jezusa. To on poprzysiągł oddać życie swoje za Pana, gdyby zaszła konieczność - ponieważ kochał Go. To on wybrany został na skałę, na której zostanie zbudowany Kościół, założony przez Jezusa - gdyż powiedział o Nim, że jest Synem Boga żywego. To on na górze Tabor zapomniał o namiocie dla siebie - gdyż z miłości widział tylko Jezusa... I to on, który został powołany do pocieszenia Serca Jezusowego podczas modlitwy w Ogrodzie Oliwnym, ponieważ był wybrańcem Jezusa - na dziedzińcu domu Kajfasza, na tym przeklętym dziedzińcu - oświadczył, że Go nie zna" (wg ks.J.U.jw.)... Ale gdy się ukorzył - Jezus przebaczył mu. Prosimy więc, aby i ci, którzy niegodnie wypełniają swoje kapłańskie powołanie, "oprzytomnieli i czym prędzej wyrwali się z sideł diabelskich, żywcem schwytani przez szatana, zdani na jego wolę" (wg 2Tm 2,26).

Bądź łaskaw dać im tę świadomość, że "jeśli ich coś razi w swojej własnej postawie, jeżeli są odpychający dla innych ludzi, to oznacza, że istnieje konieczność przemienienia ich" (wg ks.bpa K.R.jw.). I pomóż im, by jak najprędzej mogli przemienić się od wewnątrz, "by z odsłoniętą twarzą mogli wpatrywać się w jasność Chrystusa... aby za sprawą Ducha Twego, coraz bardziej jaśniejąc, mogli się upodabniać do Jego obrazu" (wg 2Kor 3,18)... Niech "przemieniają się przez odnawianie umysłu, aby umieli rozpoznawać jaka jest Twoja Wola Boża: co jest dobre i co Tobie, Bogu, przyjemne, i co jest doskonałe" (wg Rz 12,2), by "to ich przemienienie mogło podnieść na duchu niejednego człowieka" (wg ks.bpa K.R.jw.)...

"Promieniejąca twarz Mojżesza (Wj 34,29-35) była świadectwem tego, co dokonałeś w nim, gdyż odzwierciedlał w sobie część Twojej Bożej chwały. Ale i dzisiaj można dostrzec światło promieniujące z oblicza ludzi, którzy zostali wewnętrzne przez Ciebie przemienieni" (wg "Słowa wśród nas"). Prosimy więc, by blask oblicza Syna Twego rozjaśnił nawet najbardziej mroczne twarze Jego kapłanów, by mogli cieszyć się Jego pokojem i radością, i promieniować nimi na wszystkich dookoła, tak by i tamci zapragnęli spotkać się z Chrystusem"... A Ty, o Jezu, Panie nasz, bądź łaskaw ich przekonać, że jarzmo Twoje "nie jest brzemieniem miażdżącym. Brzemieniem trudnym do zniesienia jest prowadzenie życia wbrew Woli Bożej, wbrew nauce i wbrew przykazaniom" (wg "Słowa wśród nas")... że właśnie "obowiązki stanu są naturalnym miejscem służby i one winny znaleźć w ich życiu miejsce należne sobie... że trzeba wykonywać je w pełni swojego człowieczeństwa a nie - jak to najczęściej robią - ledwie służąc swoimi umiejętnościami, swym wykształceniem, swoją sprawnością albo swoją siłą" (PJ do Anny Dąmbskiej)...

I niechaj pamiętają, że "oni są solą ziemi. Lecz jeśli sól straci swój smak, to czymże ją posolić ? Na nic już nie zda się, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi" (Mt 5,13). "Niech więc odstąpi od nieprawości każdy, kto wzywa imienia Twego" (wg 2Tm 2,19). Niech "spojrzy w oczy rzeczywistości i energicznie się zabierze do tego, by zapobiec złu, które narasta w Twym Kościele" (PJ do Małgorzaty jw.), Chryste, prosimy Cię...

Ojcze nasz ... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


V. Ustanowienie Eucharystii

"Jezu, który pozornie bezsilny cichutko przebywasz we wszystkich tabernakulach świata" (o.Lomurno OCD); który będąc "tak wielką potęgą Boską oddałeś się na usługi potrzeby [ludzkiej] tak bardzo doczesnej" (Henri Daniel-Rops) - jakże Ci przykro musi być, kiedy patrząc swych wybranych, widzisz jak profanują ten najświętszy z Sakramentów - "Eucharystię, która jest pokarmem bardzo szczególnym i choć z nieba zstępuje, na jej pożywanie trzeba zapracować... Jak niegodne przyjmując ją lekceważą majestat Boga, którego w żaden sposób nie wolno lekceważyć" (wg ks.bpa Kazimierza Romaniuka)... Jak "serca, które Cię przyjmują rankiem - w południe przeciw Tobie już pałają nienawiścią pod różnymi postaciami" (wg PJ do św.Faustyny). Bo nie przychodzi im do głowy, że to jest świętokradztwo; że "Judasz nie tylko Sakrament Kapłaństwa, lecz i Sakrament Ciała i Krwi Twojej przyjął świętokradzko. I ta druga zbrodnia tak zaślepiła go, że się przemienił w zdrajcę... Oto jest jasny dowód jak straszliwe są skutki niegodnego przyjęcia świętej Eucharystii" (wg PJ do Czcigodnej Sługi Bożej Wandy Malczewskiej)... I dziś, tylko Ty jeden wiesz, czy nie z tej samej przyczyny, tak liczni słudzy Twego ołtarza, niegodnie wypełniają swe kapłańskie powołanie, narażając Kościół święty na ludzkie potępienie...

Ci, którzy pomyłkowo znaleźli się wśród nich "z powodu złej oceny tych, którzy źle wyświęcali ich, nie stosując wszystkich środków, aby rozpoznać czy to są prawdziwe powołania" (wg Sługi Bożej Luizy Piccarrety)... Ci, "którzy chociaż uzyskali światło wiary Bożej, zapominają o dobrodziejstwach Wcielonego Boga i odróżniają się od niewiernych tylko zewnętrzną służbą bez uczestnictwa serca" (wg MB do Czcigodnej Sługi Bożej Marii z Agredy)... Ci, którzy "nie podejrzewają niczego złego w tym, co sprowadza ich zgubę, ponieważ zapomnieli o Bogu, choć Bóg o nich pamięta" (wg PJ do Małgorzaty Balhan)... Ci, którzy przez swą nieostrożność, z powodu swych słabości i zaniedbania w służbie, nabrali złych nawyków i nie przykładają się do swoich obowiązków... Ci, którzy angażują się na wielką skalę w rozmaite formy społecznej działalności, do tego stopnia, że nieomal przestają już być kapłanami, a stają się zwykłymi administratorami rozdętych swych przedsięwzięć... Ci, "których powołałeś jako swych towarzyszy i jako pomoc w swym cierpieniu, a którzy uwalniają się z Twych ramion i obojętnie odchodzą w poszukiwaniu przyjemności, pozostawiając Cię na drodze, abyś cierpiał samotnie" (wg Sługi Bożej L.P.jw.).

Ci, którzy są zdominowani przez różne lęki i tchórzostwa wobec swoich zwierzchników; którzy "wydają się zachęcać, a tak naprawdę przeciwdziałają Twojemu dziełu zbawienia, gdyż dla nich zdanie innych - nawet jeżeli jest mało wartościowe - więcej znaczy niż ich własne przekonanie, toteż świadomie tłumią to, co dobre, co niezbędne dla nawrócenia świata" (wg PJ do Małgorzaty jw.)... Tacy zapewne zapomnieli, że "po owocach się poznaje" (wg Mt 7,16), czy ktoś ma w sobie Ducha Bożego. A jeśli nie ma, to nie trzeba się go bać, lecz "bardziej słuchać Boga niż takiego człowieka" (wg Dz 5,29) i dalej robić swoje... I wreszcie ci, którzy celowo i świadomie starają się od wewnątrz zaszkodzić Kościołowi... "Koleżeńscy, tolerancyjni, wykształceni i nowocześni, i wolni od przesądów. Ale to wszystko są przynęty, bo chcą, aby lubiano ich, chwalono, zapraszano i wszędzie wywyższano" (wg PJ do Anny Dąmbskiej). Ci narzucają swe poglądy całemu Kościołowi i chcą go zliberalizować, w miarę możności w taki sposób, by stał się miejscem towarzyskich, nie zobowiązujących spotkań dla tych, co pragną żyć "na luzie" i według własnych praw. Tym ludziom tacy duszpasterze pragną podobać się...

A Ty, "o Jezu, podejmując codzienne swe decyzje, czyniłeś to w ten sposób, by nigdy nie uchybić naczelnej zasadzie swego życia na ziemi: zawsze podobać się Ojcu... Postępowałeś tak, jak Cię prowadził Bóg: mówiłeś lub milczałeś, działałeś albo nie działałeś, jadłeś albo nie jadłeś, spałeś albo nie spałeś, szedłeś tu albo tam... Twoje decyzje wypływały z podporządkowania się Ojcu. I zawsze było tak... Nim rozmnożyłeś chleb i ryby - złożyłeś dziękczynienie Ojcu. I pouczałeś apostołów, że modlitwa do Boga jest zasadniczym środkiem pozwalającym się uwolnić spod władzy duchów złych... Wskrzesiłeś Łazarza, ale dopiero wtedy, kiedy wiedziałeś, że Ojciec wysłuchał Twej modlitwy. Mówiłeś do Piłata, jak i do Sanhedrynu tak, jak Ci polecił Bóg... Byłeś poddany Ojcu i we wszystkim Mu posłuszny. Dla Ciebie najważniejsze było to, co nadprzyrodzone, niebieskie, potem to, co doczesne, ziemskie" ("Słowo wśród nas"), bo tak ustalił Ojciec... Każdy więc, kto wprowadza inną hierarchię wartości, daje bezsprzeczny dowód na to, że nie liczy się z Bogiem. A to skutkuje bezbożnością i brakiem czci dla Niego...

Wszystko to sprawia, że "Twój dom nie jest już domem modlitwy, lecz miejscem największego duchowego zamętu, gdzie panuje bluźnierczy brak czci. Bezbożność osiągnęła szczyt. Tam, gdzie przebywasz Ty, o Chryste, Umiłowany Synu Ojca, nie można dłużej znosić takiego zbezczeszczenia" (wg BO do Małgorzaty jw.)... Sakramenty "sprawowane przez kapłanów w duchu pychy i bez zainteresowania, są pozbawione świętej duchowości. ["To, co złe jest tolerowane, nawet gdy nie znajduje aprobaty, a to, co dobre znajduje sprzeciw. Profanacji już zliczyć nie można" (PJ do Małgorzaty jw.]. A nawet wiele dobrych czynów przynosi Tobie więcej hańby, niż oddaje honoru; więcej goryczy, niż sprawiania Ci radości; więcej śmierci niż życia... Wszystkie obrażenia dokonywane przez dusze konsekrowane, które, czy to z powodu pokusy, czy nastroju, czy braku umartwienia, zamiast przylgnąć do Ciebie pozostając na czuwaniu i modlitwie, pozwalają sobie na oddalenie się od Ciebie i zamiast czynienia postępów w miłości i zjednoczeniu się z Tobą... odpływają" (wg PJ do Sługi Bożej L.P.jw.)... A, co najgorsze - "obecnie zagraża uczynienie z Ciebie, o Chryste, Panie nasz, zwykłego człowieka, nadzwyczajnego człowieka, zapewne supermana, ale nie Syna Bożego !

[A przecież - jak naucza nas nasza wiara - Tyś jest "Bogiem Prawdziwym z Boga Prawdziwego, zrodzonym, a nie stworzonym, współistotnym Ojcu"...!] przeto posiadasz wszystkie atrybuty, jakie teologia przyznaje Bogu: Jego wszechmoc, Jego wszechobecność, Jego stałą i nadrzędną przyczynowość wobec wszystkiego, wobec wszystkich rzeczy, które istnieją, gdyż On jest źródłem istnienia. I wszystko to odnosi się także do Ciebie, Panie... Z tej pierwszej prawdy wiary, Twojej boskości, Jezu Chryste, wywodzi się też druga prawda: Twoje Królowanie, zwłaszcza Twoje Królestwo nad społeczeństwami, a także posłuszeństwo ze strony społeczeństw Twojej Woli; poddanie prawa świeckiego, które musi być ustanowione - właśnie Twojemu Prawu. Do Ciebie bowiem należy zwierzchność nad wszelkimi rzeczami. Ty jesteś Królem ze swej natury, Królem wszechświata. I żadne stworzenie, osoba czy społeczeństwo nie może uciec od Twojej władzy, Twojej suwerennej władzy, Twej suwerennej łaski" (wg ks.abpa Marcela Lefebvrea)...

"Od każdej małej duszy wymagasz bezgranicznego szacunku dla Sakramentu Twojej miłości. Dla tego Sakramentu, który jest znieważany - mówiłeś - chcę mieć żarliwych obrońców" (do Małgorzaty jw.), tymczasem ci, którzy sprawują władzę w Twoim Kościele, nie dopuszczają nawet do głosu i lekceważą tych proroków, którzy się domagają szacunku dla Boga i wyniesienia Go do należnej godności... A przecież "wielka jest różnica pomiędzy obowiązkiem, gdzie kapłan powinien nieraz niedowierzać, aby się głębiej przekonać o prawdziwości darów i łask pewnej duszy, a lekceważeniem i niedowierzaniem łaskom Bożym w duszy dlatego, że się nie może swoim rozumem zgłębić i pojąć ich. Dlatego takie lekceważenie nie podoba się Panu" (wg św.Faustyny jw.)...

A Ty mówiłeś: "Kto Mną gardzi i nie przyjmuje Moich słów, ten ma swego sędziego: słowo, które powiedziałem, ono to będzie sądzić go w dniu ostatecznym" (J 12,48)... "Jak więc zasiądą na przyobiecanej stolicy sądzenia świata, gdy winy ich są cięższe niżeli winy świata ani pokuty, ani zadośćuczynienia" (wg PJ do św.Faustyny jw.). Jak też wyobrażają sobie spotkanie z Bogiem twarzą w twarz, skoro Bóg przed wiekami ostrzegał przez proroka, że każdy zostanie wezwany na sprawiedliwy sąd, gdzie "będzie osądzony według Jego dróg i obciążony wszystkimi swoimi obrzydliwościami... Gdzie oko Boże nie okaże mu litości; gdzie Bóg nie będzie go oszczędzał, ale otrzyma odpłatę według swego postępowania. Wszystkie zaś jego obrzydliwości zostaną ujawnione" (wg Ez 7,8-9)... Jak mogą się nie liczyć z tym, że tam "On złamie wszelką pychę w nich, gdyż oni są odpowiedzialni za zgubę dusz, które Tyś sam odkupił Twoją Krwią, a które powierzyłeś im, aby zrobili wszystko, by przywieść je do Ciebie" (wg PJ do Małgorzaty jw.)...

"Ach, serca przez Ciebie szczególnie wybrane, czy na to, aby więcej Ci zadawały cierpień ? Ach... wielkie grzechy świata są zranieniem Serca Twego jakby z wierzchu, lecz grzechy dusz wybranych przeszywają to Serce Twoje aż na wskroś" (wg PJ do św.Faustyny jw.), dlatego cierpisz jeszcze bardziej, gdy widzisz, że tak wiele dusz poświęconych Tobie, odmawia Ci szacunku i zwykłego posłuszeństwa, że są gotowe zrobić wszystko, by Ci sprzeciwić się, bo "znikczemniały w swoich myślach" (wg Rz 1,21), bo w sercach mają zło ! Prosimy więc, dopomóż im zrozumieć to, że choć "wzbudzanie w ludziach bojaźni i zmuszanie ich w ten sposób do uległości, zdaje się być naprawdę środkiem ostatecznym, Bóg posługuje się nim wtedy, kiedy zawodzą inne środki. [I niech rozważą, że] to jednak szczególnie jest uzasadnione, gdy w składaniu czci Bogu zaniedbują się ci, którzy do tego wzniosłego posłannictwa zostali wezwani specjalnym powołaniem: kapłani... Smutne to jest, że wobec nich trzeba stosować aż tak drastyczne środki" (wg ks.bpa K.R.jw.)...

O "Jezu Chryste, Królu nasz, uchroń Twój Kościół przed wzgardzeniem, zechciej panować w naszych sercach poprzez majestat Twej miłości" (wg o.Dawida J.Hermeta OFM) i "przywróć Kościołowi jego święty charakter. [Spraw, aby księża zrozumieli, szczególnie ci, którzy niegodnie spełniają swoje powołanie, że] Kościołowi za żadną cenę nie wolno być częścią świata, bo co jest z Boga, to musi pozostać Bożym. Co pochodzi od świata, należy do świata" (wg PJ do Małgorzaty jw.).. że Ty "przez Kościół jesteś współczesny każdemu człowiekowi, dlatego jest niezbędne, aby sercem Kościoła był sakrament Ciała i Krwi Twojej" (wg ks.kard. Anastasia Ballestrero). A wszystkie Twoje sługi zechciej "uczynić wolnymi od wszelkiego zła. Spraw, by Dar Twojej Obecności wśród nas, w Najświętszym Sakramencie, był przyjmowany przez wszystkich ludzi z największą czcią, uwielbieniem i dziękczynieniem i aby wszystkie ludzkie serca zapragnęły życia w Prawdzie i Miłości". Niechaj kapłani dołożą starań, ażeby tak się stało. Niech sami zrozumieją i przekonają wiernych, że "człowiek nigdy nie jest bardziej człowiekiem, niż wtedy kiedy zgina kolana przed Bogiem" (MB do Cataliny Rivas)...

Maryjo, Matko, błagamy Cię, "obmyj ich dusze swoimi łzami, okryj ich wszystkich Krwią Jezusa, ubierz ich wszystkich w Jego zasługi, przystrój i daj im uzdrowienie swoim cierpieniem oraz wszystkimi czynami Jezusa... W imię tych zasług spraw, aby wszystkie ich grzechy mogły już przestać istnieć" (wg Sługi Bożej L.P.jw.)... Powiedz, że Jezus "życzy sobie i żąda od nich - od swojego duchowieństwa - nabożeństw pokutnych jako pokuty za grzechy, które wciąż napełniają Jego Boskie Serce strasznymi zniewagami" (wg PJ do Małgorzaty jw.). I niechaj to "wynagrodzenie zrodzi się jako Boży Dar w duszach mocno świadomych nieskończonego Miłosierdzia Bożego, przepaści własnej nędzy oraz małości z powodu ciężaru własnych grzechów. Niech stanie się pamięcią o własnych grzechach już odpuszczonych, pragnieniem, aby przy pomocy ofiar i wyrzeczenia się rzeczy dozwolonych, małych lub wielkich gestów oddania, dać wyraz głębokiego przyjęcia miłosierdzia" (wg o.L.jw.)...

Dopomóż im zrozumieć, że Pan "Bóg daje łaskę każdemu. Ale specjalną łaską otacza dusze, które kiedyś były dobre i miłowały Go; które w dniach Bożej miłości, w zapale gorliwości pracowały nad duszami i wiele dusz ratując od pewnego potępienia - oddały w ramiona Boga. A potem same, przez nieostrożność, przez słabość czy przez zaniedbanie się w służbie Bożej, odeszły od źródeł łaski" (wg o.Dominika Widera OCD)... Niechaj oddadzą się przemożnej Twej opiece, abyś pomogła im uwolnić się od złego, bo same nie dadzą rady. Bo "szatan nie ustępuje bez walki o tych, których trzyma już w swoich szponach" (Randall N.Baer)... I niechaj pamiętają, że "pokusą jest każde pragnienie niezgodne z "prawem umysłu chrześcijanina", czyli ze zdrowym rozsądkiem oświeconym łaską. Prawo umysłu chrześcijanina daje o sobie znać w postaci głosu sumienia" (ks.bp K.R.jw.).

Niech zawsze mają na uwadze to, że "religia Chrystusowa do łatwych nie należy, gdyż jest pełna sprawdzianów" (wg ks.SAC). Tym bardziej więc niech się "nie wstydzą świadectwa Pana naszego" (wg 2Tm 1,8), nawet, a może zwłaszcza wtedy, gdy trzeba będzie iść pod prąd. "Oczywiście, mogą iść z prądem ! Wtedy popłyną bardzo szybko, ale oddalą się od źródeł czystej wody" (ks.Jesús Urteaga) jak wszelkie śmieci i nieczystości, które też płyną z prądem. Pozwól im przychodzić do Ciebie, niż błąkać się gdzie indziej i szukać Bóg wie, czego.

Niech przystępując do oceny proroków naszych czasów, zawsze starają się brać pod uwagę to, że "fałszywi prorocy głoszą zwodniczy pokój, który usypia sumienia, utrudnia wysiłki duchowe i zaciemnia widzenie powagi sytuacji... Na pewno fałszywy jest prorok, który odwodzi nas od Boga, od pełnienia Jego przykazań, od miłowanie Go, czyli pełnienia Jego Woli" (wg s.Emilii Ehrlich OSU). A hierarchowie kościelni niech mają na uwadze to, że ludzie prawdziwie wierzący "nie chcą Kościoła, który zmienia się wraz ze światem, ale chcą Kościoła, który odmienia świat" (Gilbert Keith Chesterton)... Niech w swoich kontaktach z wiernymi unikają wyobcowania i rozdziału na "my" i "oni", "abyśmy - jak nakazał Pan - wszyscy byli jedno" (wg J 17,11).

"Niech się nie boją ich, nie pogardzają nimi. Niech zawsze mówią prawdę, może coś z niej zostanie" (wg ks.Tadeusza Fedorowicza). Niechaj nie niszczą ich duchowo, bo każdy z nich - czy chcą, czy nie - też jest świątynią Boga. A kto zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg !" (wg 1Kor 3,17). "Stracone dusze będą bowiem drogo zapłacone przez tych, którzy odpowiedzialni są za ich zgubę" (PJ do Małgorzaty jw.). Bo "nie jest wolą Ojca naszego, który jest w niebie, żeby zginęło [choćby] jedno z tych małych" (Mt 18,14)... Nam wszystkim zaś, którzy składamy intencję tej modlitwy u świętych Bożych stóp, pomóż "modlitwę łączyć z pokutą, za brak czci w kościołach i za upokorzenia, jakie wyrządza się Bogu... [Zanieś do Boga naszą] modlitwę za Kościół i za zdrajców wiary; za wszystkich zabłąkanych" (wg PJ do Małgorzaty jw.)... Pozwól, abyśmy tą modlitwą mogli osłaniać ich, "by nie robili głupstw. Aby zarówno u ołtarza jak i z dala od niego postępowali, jak chce Bóg i nasza Matka Kościół" (wg św.Josemarii Escrivy de Balaguera)...

A jeśli nadal, mimo wszystko, nadal będą w kościołach tacy, którzy niegodnie wypełniają swoje kapłańskie powołanie, niech wierni powstrzymają się od osądzania ich. Niech zamiast surowości wobec osób konsekrowanych, starają się dostrzegać swoją własną małość i grzeszność, "aby przypadkiem nie użyto tej samej miary do nich samych, bo wtedy sprawy ich mogłyby się przedstawiać naprawdę bardzo smętnie" (wg s.E.E.jw.).

Ojcze nasz ... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...

wróć do spisu treści

wróć do strony głównej