wróć do strony głównej

wróć do spisu treści

PRAWDZIWOŚĆ WIARY




Część bolesna

I. Modlitwa Pana Jezusa w ogrójcu

Czym tak okropnie, Panie Jezu, naraziłeś się faryzeuszom, że struchlały i drżący z krwawym potem na skroniach, modliłeś się do Ojca, upadłszy na twarz (Mt 26,39) ? Przecież nie zamierzałeś konkurować o władzę, jako że Twe królestwo nie było z tego świata. Nie próbowałeś zabiegać o czyjekolwiek wpływy, dlaczego więc ścigali Cię ? Dlaczego chcieli zabić...? Zapewne byli tacy jak ci mieszkańcy Gadary, którzy z Twego powodu stracili stado świń i rozgniewani chcieli byś niezwłocznie zszedł im z oczu (Mt 8,28-34). Tak też i ci mieli majątki, tytuły oraz władzę - te wielkie, tłuste "świnie", bez nie wyobrażali sobie dalszego życia (wg José H.Prado Floresa). I właśnie Ty przejrzałeś ich. Ty, ukazując inne, rzeczywiste wartości, stałeś się dla nich zagrożeniem, a zwłaszcza dla ich "świń"...

To przykre, lecz, niestety, dzisiaj bywa podobnie, bo "kiedy Twoje wymagania kolidują ze stylem życia, to kryzys jest nieunikniony" (Ralph Martin). I tak powstaje sfera wierzących-statystycznych - "formalistycznych, powierzchownych, obłudnych w swojej wierze... interesownych, pełnych pychy, pozbawionych miłości" (wg o.Marie-Augustina Bellouarda OP)...

Ci robią wszystko, by uchronić przed Tobą swoje "świnie"; by móc im poświęcać swój czas, nie Tobie, Panie Jezu... by móc "szukać własnych pożytków, a nie Ciebie" (wg Flp 2,21)... Ci, coraz bardziej "nie umieją korzystać z Twego daru wiary i ufności, za bardzo bowiem przywiązują się do rzeczy ziemskich. Jeżeli posiadają bogactwa, to w nich składają swoje nadzieje, jeżeli ich nie posiadają, to pragną je uzyskać wszelkimi możliwymi sposobami. [Dla takich wiara jest "dążnością, ale do interesu, a nie do uświęcenia" (wg J.Debouta)]... Inni znów ufają osobom, które piastują władzę. Takim starają się pochlebiać" (MB do Czcigodnej Sługi Bożej Marii z Agredy), a nie Tobie, który nie chciałeś przyjąć władzy królewskiej (J 6,14-15).

Wielu "zaślepia się przez pychę, przez niepohamowane pragnienie czci, poprzez dążenie do dogadzania naturze i przez marną ambicję, by okazać się kimś" (PJ do Sługi Bożej Józefy Menéndez). I tak "schodzą w doły etyczne i żyją jak złodzieje, oszuści, kłamcy, chciwcy, mordercy i donosiciele; jak swoi między swymi" (PJ do Anny Dąmbskiej)... Prosimy więc, przekonaj ich, "by strzegli się pewności siebie, zadowolenia z siebie, bo kiedyś staną przed sądem Boga obnażeni, pełni swej pychy, ignorancji i rozmaitych win" (do A.D. jw.)...

Mało jest dzisiaj takich, "którzy naprawdę widzą grzech i czynią wszystko, by go wskazać, by zdemaskować, zwalczyć i wznieść przeciw niemu całą krucjatę idei, czynów, żywej siły, gdyby to było konieczne" (Plinio Corr?a de Oliveira). "Mało jest tych, którzy boleją nad swoimi grzechami dlatego, że przez grzechy Bóg jest tak strasznie obrażany. Większość obawia się tylko niebezpieczeństwa, które wypływa z nich" (wg J.D.jw.). A jeśli już "przyjdą do Ciebie, to tak jak na zebranie ludowe. Siadają przed Tobą, słuchają Twoich słów, lecz według nich nie postępują, bo kłamstwa są w ich ustach, a serce ich ciągnie do zysku" (Ez 33,31)... Tacy najczęściej są "uczniami Twoimi tylko z nazwy, gdyż w swym umyśle, w sercu, w duszy, w sposobie bycia, w swej mroczności - są nadal poganami" (wg ks.kard.Jeana Marii Lustigera)...

Niektórzy "angażują się do pewnych Bożych spraw, ale tylko na tyle, żeby zdobyć szacunek, [a jeśli "dokonują uczynków pobożnych, to czynią je przed ludźmi, aby widzieli ich" (wg Mt 6,1)] - i nie na tyle, by się narazić na jakieś niewygody. Tak więc religią ich jest wielki miękki fotel" (wg Johna Stotta)... O nich mówiłeś, że "służą dwom panom jednocześnie: sobie i Tobie, Chryste. [Im wytykałeś, że] sobie służą z miłością, zapobiegliwością, ze wszystkich sił, myśli i woli, Tobie zaś - z powinności, wypełniając jedynie konieczne obowiązki, wynikające tylko z formalnej przynależności" (do Anny"jw.). Prosimy więc, o Panie, racz wejrzeć na tych ludzi i spraw, by zrozumieli jak niewiele jest warta ich powierzchowna, interesowna i zakłamana wiara... mizerna, letnia wiara, która "jest wiarą nieruchomą, nikomu nie służącą" (PJ do Małgorzaty Balhan)...

Wejrzyj na tych, co nie pojmują, że Bogu się nie godzi wydzielać czegokolwiek i wytknij im te wszystkie obłudne "dziesięciny" (Mt 23,23), tę ich "ofiarność" przymusową, te wszystkie "przymusowe" msze często "odstane" przed kościołem, które Go bardziej ranią, niż by ich wcale nie było i pozwól im zrozumieć, że "Ty, Panie, nie przymuszasz nikogo, Ty nie popychasz, nie powstrzymujesz, nie stosujesz przemocy. Ty nie wysuwasz żadnych roszczeń; nie oczekujesz żadnych niezwykłych aktów wielkoduszności, bo nie masz zaufania do żadnych heroicznych zachowań czy dramatycznych gestów" (wg Henriego J.M.Nouwena), lecz oczekujesz wiary najszczerszej i prawdziwej...

Wejrzyj i na tych, co stwarzają tylko pozory wiary, i racz im wytknąć te przyjęcia obficie "zakrapiane" z "okazji" przyjmowania niektórych sakramentów. Niech zrozumieją, że stwarzanie takich żałosnych pozorów wiary gorsze jest dla nich niż by w ogóle w Boga nie wierzyli, bo skoro "bogiem dla nich jest brzuch, a chwała w tym, czego powinni wstydzić się - ich losem będzie zagłada" (wg Flp 3,18). Bo "stać się chrześcijaninem to jedno, ale być nim - to już jest zupełnie co innego" (J.S.jw.)... Przekonaj ich, że "urodzenie się i wejście w Kościół Twój, można porównać do przywileju przyjścia na świat w rodzinie króla, na królewskim dworze. A to zobowiązuje ! Wtedy się trzeba zachowywać, tak jak królewskie dziecko: przynosić Ojcu zaszczyt, a nie wstyd i utrapienie" (do A.D. jw.)...

I wreszcie zechciej wejrzeć na tych, którzy się modlą, którzy poszczą, którzy wciąż mnożą rozmaite praktyki religijne, ale nie mają ducha wiary, a życie ich odbiega od zasad Ewangelii... Spraw, by pojęli, że nie można "przedkładać praktyk religijnych ponad Ciebie samego" (wg o.Jana Mikruta CSsR). Nie można wiary utożsamiać z doskonałością "suchych" form religijnych, bo jeśli one są "bez ducha chrześcijańskiego i płynących zeń czynów, to stają się nie tylko całkiem niepożyteczne, ale nawet szkodliwe, kalające świętość religii przez sprowadzanie jej jedynie do zewnętrznych praktyk" (wg Romualda Traugutta)...

Dopomóż im zrozumieć, że "nie wystarczy się modlić. Dobrze jest bowiem modlić się, ale to nie jest wszystko. Należy działać, posługując się rozumem, który dał nam Bóg, gdyż religia to nie jest zbiór rutynowych modlitw i dziwacznych pokłonów. Taka postawa jest fałszywa, przyziemna i skarłowaciała... i strasznie zniekształcona... To jest postawa tego, który patrzy na Ciebie przechodzącego i widzi w Tobie jedynie Boga, ale bez ludu i bez ludzi... Widzi jedynie ducha, który nie troszczy się o ludzi, choć są to Jego dzieci" (wg ks.Jesúsa Urteagi)... Dopomóż im zrozumieć, że "chociażby nie wiem jak głębokie były ich rozmyślania, jak surowe ich umartwienia, jak wspaniała liturgia, jak czysty śpiew, jak wzniosłe myśli o tajemnicach Bożych - wszystko to jest bezużyteczne, jeśli naprawdę nie myślą o tym, co poprzez te praktyki wyrażają" (wg o.Thomasa Mertona OCR). I nie dozwalaj, "aby żyli ze swą fałszywą pobożnością, bo tak naprawdę to daleko będą od Boga, chociażby mieli wiele czasu poświęcać na modlitwę" (wg św.Josemarii Escrivy de Balaguera).

Niech się dowiedzą, że "w tym ich kokietowaniu Boga swoim bladym wyglądem i wygniecionymi kolanami jest znacznie mniej chrześcijaństwa, niż w naturalnym podejściu do stworzeń i świata, który otacza ich" (wg Sługi Bożego Stefana Wyszyńskiego), bo tylko "dzięki Duchowi Świętemu można wyznać, że Jezus jest Panem, a nie dzięki najwymyślniejszej nawet postawie ciała" (ks.Andrzej Przybylski). Przekonaj ich, że "bigoteria jest hipokryzją, skandalem duszy, która mieni się Bożą" (do Małgorzaty jw.). "Nie każdy więc, który Ci mówi: "Panie", "Panie", wejdzie do królestwa niebieskiego" (Mt 7,21)...

Powiedz im też, że Twoje "biada" czeka każdego, kto nie zachowuje harmonii pomiędzy zewnętrznymi objawami pobożności a wewnętrznym nastawieniem" (o.Krzysztof Romuald Guzik SOCist). Niechaj więc wystrzegają się "odklepywanych różańców, szybkich Mszy, przyjmowanych w nieładzie sakramentów, komunii i spowiedzi, które się stały rutyną" (Andrea Gasparino), bo to niewiele ma wspólnego z prawdziwą wiarą w Boga. "A jeśli ktoś przyjmuje Ciało Twoje w Komunii świętej, lecz nie otwiera Ci z miłością swego serca, to w takim sercu niczego nie możesz dokonywać. Wtedy odchodzisz i zabierasz swoje dary, bo przecież nie możesz ich złożyć w takiej duszy" (wg s.Emmanuel Maillard)...

O Panie, spraw, aby ci wszyscy, których dziś wspominamy w tej pokornej modlitwie, zrewidowali swoją postawę wobec wiary i uczynili wszystko, by stała się prawdziwa, gdyż "bez prawdziwej wiary nie będzie prawdziwego zasłuchania się w słowo Boże, nie będzie prawdziwego zawierzenia Bogu, prawdziwego milczenia, pokory i dobroci ukazywanej ludziom. Bez prawdziwej wiary niemożliwa będzie prawdziwa czystość ani współcierpienie z tymi, którzy cierpią. Bez prawdziwej wiary nie rozkwitnie w nich przeżywanie jedności z Bogiem i ludźmi ani też pokój i radość serca" (ks.Mirosław Drozdek SAC). I niechaj pamiętają, że "dopóki są chrześcijanami tylko z nazwy i tradycji, szatan zostawi ich w spokoju, ponieważ wie, że tacy ludzie są ulegli mu" (wg Jana Budziaszka) .

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


II. Biczowanie Pana Jezusa

Jakież znaczenie ma pytanie: Kto najbardziej zawinił, że Twoje Ciało, Panie Jezu, spłynęło krwią pod gradem rzymskich biczów ? - Kto ? Piłat czy faryzeusze ? Kto z nich bardziej przysłużył się Twojemu cierpieniu...? Jedno jest pewne, żeś Ty sam poddał się zbawczej kaźni. "Spadła na Ciebie chłosta zbawienna dla nas, a w Twoich ranach jest nasze zdrowie" (wg Iz 53,4)... Dlaczego więc dziś tak niewielu potrafi to docenić ? Dlaczego wielu nie rozumie tak wielkiej Twej ofiary i nie pojmuje tego, że "mówić, iż się poznało Boga, jeśli nie przeszło się poprzez poznanie Ciebie - to tylko puste słowa" (wg Ralpha Martina)... Ty o tym wiesz lepiej niż my, prosimy jednak odsłoń im "prawdziwe oblicze wiary chrześcijańskiej by zrozumieli, że nie jest ona jedynie zbiorem tez wymagających przyjęcia i zatwierdzenia ich przez rozum, lecz prawdą, którą trzeba żyć... że chrześcijaństwa nie da się sprowadzać do samej doktryny czy do zespołu zasad, bo Ty, o Chryste, który stanowisz samo jego centrum, wciąż jesteś żywy, a Twa obecność jest wydarzeniem nieustannie odnawiającym wszystkich ludzi, a także cały wszechświat" (wg bł.Jana Pawła II)...

Niejeden sięga po bluźnierczą prasę i po bezwstydne książki zamiast po Słowo Boże, które wszystko wyjaśnia. Niejeden spośród ochrzczonych tak daleko odbiega od wzorców chrześcijańskich "licząc na pewien rabat etyczny, na pewien luz moralny, na coś w rodzaju amnestii duchowej; na jakieś ulgi natury ewangelicznej i przykazaniowej" (ks.Włodzimierz Sedlak), że jego wiara i życie idą różnymi drogami. Bo nie pojmuje, że "chrześcijaństwo, jak każda wielka idea, domaga się pewnych wyrzeczeń" (Jan Dobraczyński) i że prawdziwa religijność "polega na szczerości uczynków, na pokorze serca, na zgodności życia z wiarą, na rzeczywistej miłości Boga i ludzi, na wysiłku unikania grzechów, a zwłaszcza na uświęcającym zachowywaniu przykazań" (wg o.Marie-Augustina Bellouarda OP), wszystkich przykazań... Bo "choćby ktoś przestrzegał całego Prawa, a przestąpił jedno tylko przykazanie, poniesie winę za wszystkie" (wg Jk 2,10)...

Niejeden sieje wokół siebie wielkie zgorszenie z powodu rozbieżności głoszonych nauk wobec swego postępowania i nie dopuszcza nawet myśli o tym, że "być chrześcijaninem bez przyjęcia chrześcijańskich zobowiązań - to jest naprawdę gorzej niż wcale nie być nim. [Zła wiara bowiem czyni więcej złego, niż niewiara]... Albo - albo... Albo się jest chrześcijaninem i świadczy o tym swą postawą, cokolwiek by miało to kosztować, albo się nie powinno za chrześcijanina podawać. Bo zakłamane chrześcijaństwo przynosi szkodę największą, gdyż zraża ludzi do Prawdy Twojej" (wg J.D.jw.). Prosimy więc, o Panie, wejrzyj na takich chrześcijan i pomóż im zrozumieć, że "jeśli się oni kompromitują, dla wielu to oznacza kompromitację wszystkiego, co reprezentują" (wg Jana Budziaszka), bo mówić, że się wierzy w Ciebie jako Zbawiciela, to jedno, ale świadczyć o Tobie swoimi czynami - to coś zupełnie innego. Bo nawet "najpiękniejsze słowa nie uczynią nikogo świętym, ale cnotliwe życie" (wg bł.Edmunda Bojanowskiego), gdyż "prawdziwego chrześcijanina bardziej dostrzega się w jego dziełach i czynach niż w tym, co mówi" (bł.Franz Jaegerstaetter). Bo to "nie słowa czynią nas mieszkańcem Nieba, lecz raczej nasze myśli, pragnienia, które tworzą słowa i decydują o naszym postępowaniu" (o.Eugenio M.Sonzini SJ).

"Najgorsza [ponoć] jest mieszanka pobożności z głupotą, bo pobożność minie, a głupota zostanie" (Sługa Boży Stefan Wyszyński), dlatego "największymi wrogami Kościoła nie są niewierzący, ale my - chrześcijanie. Tamci po prostu wyłapują całą naszą głupotę, bigoterię, chciwość, fanatyzm i gromią nas, kpią, szydzą, wyśmiewają się... I nawet gdy przerysowują, nawet gdy przesadzają, nawet gdy są nieobiektywni, bo nie chcą widzieć dobra, które Kościół tworzy... gdy nie przyznają Ewangelii jej ogromnej roli w budowaniu społeczeństwa - to przecież mają jakąś rację" - powiedział ksiądz Maliński. Zresztą już wcześniej widział to nasz wielki Cyprian Kamil Norwid, który ubolewał:

"Ludzkości chrześcijańska ! Czy [mam] ci taić o tem,

Że jesteś nieskończenie szanowne nic-potem ?

Już tyle wieków trwasz, a taka próżnia

We wszystkim ! Mało gdzie cię myśl wyższa wyróżnia

Od pogan..."

Nic więc dziwnego, że "jeśli nie udało się nam zawojować świata, to nie dlatego, że jesteśmy chrześcijanami, ale dlatego, że nie jesteśmy nimi w wystarczający sposób" (ks.kard.Camillo Ruini). Prosimy zatem, racz otworzyć oczy tym wszystkim, którzy tak bardzo szkodzą naszej chrześcijańskiej wierze i spraw, aby zaczęli traktować ją poważnie; by wreszcie zrozumieli czego Ty od nich oczekujesz... "Dopomóż tym, którzy widzą w Tobie sędziego surowego i okrutnego i przebacz tym, którzy go tego nauczyli. Dopomóż tym, którzy nie potrafi Cię słuchać i przebacz tym, którzy udają, że nie słyszą Cię... Dopomóż tym, co łudzą się, że Cię kochają bardziej niż inni i przebacz tym, co bezustannie o tym opowiadają. Dopomóż tym, co obawiają się Twojego sądu i przebacz tym, co osądzają innych w Twoim Imieniu" (wg "Modlimy się Ewangelią" -Pino)...

Niechaj starają się "tak żyć, by wszyscy mogli zobaczyć, że należą do Ciebie i by pytali ich o Ciebie" (wg J.B.jw.)... I "tak niech świeci ich światło przed ludźmi, aby widzieli ich dobre uczynki i by chwalili Ojca który w niebie jest" (wg Mt 5,16), bo przecież "nie wystarczy słuchać Twoich słów, nie wystarczy nazywać siebie chrześcijaninem, nie wystarczy - od czasu do czasu - zjawić się w kościele, wziąć ślub w kościele, ochrzcić dziecko, lecz trzeba żyć w łączności z Tobą" (Jan D.jw.). "Trzeba żyć Ewangelią, kochać swych nieprzyjaciół i być blisko ubogich... Trzeba być wiernym w Sakramencie Małżeństwa, trzeba żyć w sposób pełen miłości. A przecież nie da się tak żyć, jeśli nie będzie trwało się w komunii z Tobą, Panie nasz, który sam jesteś Życiem" (wg Jeana Vaniera)...

Wejrzyj, prosimy, przede wszystkim na osoby duchowne, bo w dzisiejszym "świecie jest fałsz, co powoduje nawet pośród Twoich wybranych niesłychane szkody, stąd dziś w Kościele więcej jest niewiary, niż u pogan" (wg PJ do Małgorzaty Balhan)... Niejeden kapłan już odrzucił ewangeliczne napomnienia, odwodząc ludzi od wiary w piekło i od czujności wobec ciągłych zakusów szatana. Z tego powodu "niektóre dusze są dziś tak bardzo skołowane, że tylko prawe serca zostają mocne przy swojej wierze" (do Małgorzaty jw.). Pozwól im więc mieć na uwadze, iż "każdy, kto interpretuje Ewangelię w sposób wygodny dla siebie; kto przyjmuje tylko zewnętrzne formy Królestwa Bożego, kto swoją postawą utrudnia innym przyjście do niego" (wg ks.SAC), otrzyma swą "zapłatę" kiedy stanie przed Bogiem. Ty bowiem ostrzegałeś, że "kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą w Ciebie, temu byłoby lepiej zawiesić kamień młyński na szyi i utopić się w głębi morza" (wg Mt 18,6)... Niejeden swym postępowaniem odstrasza wiernych od Kościoła nie pamiętając o tym, że "Sąd [Boży] będzie straszny dla tych, którzy choć dobrze znali drogę i nauczali jej stawiając wymagania, lecz sami nią nie podążali" (św.Josemaria Escriva de Balaguer) stając się powodem zgorszenia, odstępstwa od Kościoła tych, co nie znoszą obłudy. "Biada bowiem pasterzom, co sami siebie pasą" (wg Ez 34,2)...

"Wszyscy powinni iść za biskupem jak Ty szedłeś za Ojcem, a za kapłanami jak za Apostołami... Winni szanować diakonów jak Przykazania Boże" (św.Ignacy Antiocheński), ale ci muszą na to zasłużyć, a przede wszystkim ukazywać prawdziwość swojej wiary. "Księża niech odwiedzają rodziny, szczególnie te, które przestały praktykować, które zapomniały o Bogu. Niech niosą Ewangelię do ludzi i niechaj uczą jak się modlić. Sami też winni więcej modlić się i pościć; rozdawać biednym to, czego sami nie potrzebują" (wg MB z Medjugorie)... Niechaj hierarchowie duchowni odświeżą wszystkie formy oddziaływań na wiernych i zrewidują, czy ich własna wiara jest prawdziwa. "Kościoły bowiem mogły uczynić z Ewangelii narzędzie pracy dla swoich teologów i swoich instytucji. Jednakże sprawiedliwi, buntownicy, utopiści wszystkich czasów, Ewangelię tę potrafili uchwycić jako wspaniały oręż do ukazania i pokonywania tchórzostwa, hipokryzji oraz zdrad pośród tych, którzy nie służyli Chrystusowi, ale usiłowali się Nim posługiwać" (Vittorio Messori). A to zdeformowało wiarę w niejednej prostej duszy...

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


III. Cierniem ukoronowanie Pana Jezusa

Widząc Cię, Chryste, Królu Wszechświata, w szyderczym stroju i w bluźnierczej cierniowej koronie, nawet Piłat chroniący z urzędu władzę rzymską, nie dostrzegał w Tobie żadnego zagrożenia. Mało tego, on jeden miał litość nad Tobą. Próbował nawet objąć Cię amnestią z racji święta Paschy, która, mimo iż była obyczajem rzymskim, w Judei stała się przyjętym prawem zwyczajowym. Ale i te rachuby zawiodły, bo rozjuszony tłum, choć tak niedawno śpiewał Ci: "Hosanna", teraz żądał wolności dla przestępcy (Mt 27,21), Ciebie skazując na krzyż... O jakże płytka, jak nieprawdziwa musiała być wiara tych ludzi, skoro tak szybko potrafili zmienić się radykalnie... I dzisiaj, pośród nas, wielu jest im podobnych...

Tak liczni postępują niczym wrogowie Twego Krzyża: deklarują się jako wierzący, lecz jakże często, relatywnie stają przeciwko takim ludziom. I nie cofają się przed żadną niegodziwością. Niejeden też, z pozoru "dobry i pobożny, powstaje przeciw rzeczom dobrym i pobożnym" (bł.Edmund Bojanowski), bo jego powierzchowna wiara nie obejmuje tego, że "kto kpi z wartości ewangelicznych, ten musi przegrać swoje życie i przegra życie swych najbliższych" (ks.bp Adam Lepa). On tego nie rozumie...

"Niektórzy swą pobożność zakładają na książkach, a inni na obrazach i figurach... inni znów mają Ciebie często na swoich ustach lecz mało kiedy w sercu" (Tomasz á Kempis), jak "faryzeusz, który będąc uwięziony w pobożnej masce, pielęgnował fałszywy obraz Boga i człowieka" (wg DOK). Powiedz im zatem, że "Twoim prawdziwym wyznawcą nie jest ten, kto sobie przytroczył napis: "chrześcijański", a równocześnie sieje zamęt, domaga się za wszelką cenę sprawiedliwości, rozrachunków, wie wszystko lepiej, jest nieustępliwy, na prawo i lewo rozdaje cenzurki, wyroki, niszczy ludzi i zniesławia, powołując się na niezbywalne prawo do prawdy. Przy tym używa wszelkich sposobów, aby osiągnąć swoje własne, prywatne cele" (wg ks.Mieczysława Malińskiego)...

Nie ten "ma prawo nazywać się chrześcijaninem albo uważać się nawet za ucznia Twego, kto będąc próżny, troszczy się tylko o własną wygodę i chce, by wszyscy ludzie, a nawet cały świat, kręcili się wokół niego" (wg św.Josemarii Escrivy de Balaguera)... Nie ten, kto "nadużywa Boga jako broni przeciwko innym ludziom; kto często zastanawia się nad używaniem Jego mocy, lecz za mało korzysta z darów Jego Ducha" (wg o.Phila Bosmansa)... Nie ten, kto "z wielką łatwością rozprawia o pokorze i przebaczeniu obelg, a sam jest pełen zgorzknienia i wielkiej nienawiści" (do Małgorzaty jw.), jak również nie ten, który "modli się pod figurą, mając diabła za skórą". "Niektórzy bowiem tak bardzo pragną stać się aniołami, że zapominają przy tym być dobrymi ludźmi" (wg św.Franciszka Salezego). Prosimy zatem, pozwól im zrozumieć to, że wiara bezwzględnie musi być prawdziwa, zgodna z Przykazaniami Bożymi i zgodna z Ewangelią, bo "kto twierdzi, że żyje w światłości, a nienawidzi brata swego, dotąd jeszcze jest w ciemności" (1J 2.9). Pomóż im pojąć, że "chrześcijaństwo niczego więcej od nich nie chce, jak tylko tego, aby każdy z nich był człowiekiem. A jeśli w tym jest coś bolesnego, to jedynie dlatego, że tak trudno być człowiekiem" (wg ks.M.M.jw.)...

Ojcze Niebieski, pozwól im doznać takiego oświecenia, by sami siebie mogli ocenić obiektywnie. Bo "jeżeli w pokoju jest naturalne światło, wygląda, że powietrze jest w nim bardzo czyste, ale gdy padnie promień słoneczny - widać w nim mnóstwo pyłu. Tak samo jest i w duszy. Kiedy posiądzie ona dużo światła Bożego, to coraz lepiej widzi kurz, który przyprósza ją" (wg św.Maksymiliana Marii Kolbego)... A przede wszystkim pozwól im pojąć, że "Ty zesłałeś na świat swojego Syna, Słowo Prawdy i Ducha Uświęciciela, aby objawić ludziom Tajemnicę Życia Bożego. Prosimy więc, spraw, by wyznając prawdziwą wiarę, uznawali wieczną chwałę Najświętszej Trójcy i uwielbiali Jedność Osób Bożych w potędze ich działania" (wg ks.SAC).

Jezu, Ty sam "wybrałeś dwunastu Apostołów, aby szerzyli Dobrą Nowinę, a dziś wybierasz wszystkie dusze dobrej woli, aby przez swe przykładne życie niezależnie od powołania i stanu w jakim się znajdują" (wg P.Bonifaciusa Günthera CCD) mogły świadczyć o wierze. Prosimy więc, aby wierzący żyli tą świadomością, że "stając przed Tobą, będą musieli wykazać, jak świadczyli o Tobie, czy w ogóle świadczyli. Każdy z nas bowiem świadczy sobą, czy Bóg jest przezeń czczony, czy nie. Żadne pozory nie przesłonią w oczach Boga tej prawdy o nich, o ich stosunku do Niego" (do A.D. jw.). Bo "wiara potrzebuje słowa... bo kiedy człowiek traci zdolność mówienia o Tym, którego kocha i któremu służy, wiara przestaje być przeżyciem. Skazana na milczenie szybko staje się martwa" (wg Jeana Lafrancea)... Niech się starają "spontaniczne rozszerzać Twoją Ewangelię, najlepiej w sposób nieformalny, lecz nadzwyczaj skuteczny, jak pierwsi chrześcijanie: od rodziny do rodziny, pośród kolegów z pracy, pośród sąsiadów, pośród rodziców swoich uczniów, na targowiskach, na osiedlach i na ulicach" (wg ks.SAC). Niech czynią to ochotnie i z zaangażowaniem, dając świadectwo swojej gorącej, swojej prawdziwej wiary.

Wzbudź z łaski swojej takich wyznawców, którzy przykładem własnego życia i konsekwentnym świadectwem wiary, będą zmieniali swe otoczenie, bo "czyliż nie są "światłem i solą ziemi" ci wierzący, którzy we wszystkich dziedzinach życia, a zwłaszcza w środowisku pracy starają się wprowadzić w czyn zasady Ewangelii, sprawiedliwości i solidarności ?" (bł.Jan Paweł II). Niech pamiętają o tym, że "słowa: "jesteście solą ziemi" stanowią wyróżnienie, które zobowiązuje do ochrony swojego otoczenia od zepsucia... Sól też nadaje smak potrawom, przeto chrześcijanin - sól - winien nadawać "życiu smak": radość, optymizm i pozytywny program oddziaływania" (wg ks.SAC), jak chociażby błogosławiony Pier Giorgio Frassati, który uosabiał "typ młodego chrześcijanina czystego, radosnego, oddanego modlitwie, otwartego na wszystko, co jest wolne i piękne, wrażliwego na problemy społeczne, noszącego w sercu Kościół i jego losy, żywiołowego w sposób pogodny i męski" (o.Karl Rahner SJ).

"Niech się starają płynąć pod prąd. Niech pod sztandarem krzyża walczą nawet opluci przez [nienawistny] motłoch" (Domenico Giuliotti) i niechaj pamiętają, że "cała żywotność królestwa szatana posiada swe korzenie w opieszałości chrześcijan" (św.Pius X)... Wejrzyj też "na wszystkich fałszywych proroków naszych czasów, na wszystkich, którzy ich naśladują i wylej na nich Ducha Świętego, i racz oświecić ich. Zechciej wyzwolić Kościół i świat od fałszywych, kłamliwych nauk, aby Twój Kościół był bez plamy i bez skazy" (o.Slavko Barbarić OFM).

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


IV. Dźwiganie krzyża przez Pana Jezusa

Jak długa była, Panie Jezu, ta Twoja straszna, krwawa droga na Golgotę ? Podobno miała pół kilometra, ale mogła być dłuższa. Skazańcy bowiem często musieli iść okrężną trasą, by jak najwięcej ludzi odstraszyć swym widokiem. Przeto, na pewno wielu gapiów stało przy drodze, kiedy dźwigałeś ciężki krzyż... lecz jedno było pewne - wszyscy wierzyli w Boga ! Na święto Paschy, do Świątyni, zjechali się z całego kraju, aby tu, w Jerozolimie, oddać Mu swoją cześć... Na pewno, jako wierzący, znali pisma proroków; na pewno też wiedzieli o mającym przyjść Mesjaszu, ale, niestety, nie chcieli Go uznać w Tobie...

"Herod też chciał zobaczyć Ciebie (Łk 22,8-11), tyle że nie kierował się wiarą ni pobożnością. On szukał jedynie sensacji i rozrywki, chciał zaspokoić swoją ciekawość" (wg ks.SAC), i tylko to było powodem jego kontaktu z Tobą. Tacy "wierzący" są i dziś. Tu nic się nie zmieniło !

Są też i "tacy, którzy, owszem, chcieliby Cię oglądać w niebie, lecz nie chcą widzieć Ciebie jako ukrzyżowanego. Chcieliby z Tobą królować, lecz równocześnie cieszyć się razem z doczesnym światem. Chcieliby widzieć chwałę Bóstwa, jaką widzieli apostołowie, lecz nie chcą znosić wzgardy, męki i Twojego ubóstwa" (św.Antoni z Padwy). Nie rozumieją bowiem tego, że "wstydem i zuchwalstwem jest, iż [oni jako] wierni czują wstręt do cierpienia, podczas gdy Ty poniosłeś dla nich tak straszliwe katusze !" (wg MB do Czcigodnej Sługi Bożej Marii z Agredy).. Dla takich ludzi nawet post stwarza okazję do wybiegów, jako że "poszcząc od mięsa, zwykle szukają pokarmów droższych, wymagających więcej przygotowania" (św.Augustyn). Prosimy zatem, pomóż im wejrzeć we własne serca. Nie tylko im, ale każdemu, aby spytał samego siebie: Jaka jest moja wiara i kim jestem dla Ciebie ? Kim tak naprawdę jestem...?

"Arcykapłanem, który szuka świadków fałszywych i byle jakich pozorów formalnych, aby potwierdzić swoje dawne, gotowe wnioski i wyroki? Czy nigdy nie postępowałem podobnie ? Kim jestem...? Piotrem deklarującym oddanie i wierność, Piotrem zapierającym się Ciebie po trzykroć, Piotrem płaczącym z żalu i upokorzenia ? Może zdrajcą, do którego żal przyszedł zbyt późno, aby odepchnąć rozpacz ? Kim jestem...? Przymilnym sługą, wymierzającym policzek niewinnemu, aby przypodobać się swemu szefowi ? Fałszywym świadkiem na usługi ? A może kimś, kto prawdę nazywa bluźnierstwem ? Może Piłatem broniącym sprawiedliwego, aż do momentu poważnego osobistego zagrożenia - i wtedy umywam ręce ? Herodem, który nie rozumie nic i tylko czeka na cuda, jak na sztuczki kuglarza...?" (wg Tadeusza Żychiewicza)...

A "może ja nie zawsze liczę się z nauką Kościoła, a może nawet jestem dumny z tego swojego dogmatycznego liberalizmu, bo w nim dostrzegam dowód swej duchowej niezależności ?" (o.Jacek Salij OP)... A może "jestem jednym z tych, którzy chcieli wolności dla zabójcy, a śmierci dla niewinnego...? Czy żaden z moich uczynków nie jest szyderczym pokłonem żołnierza rzymskiego, drwiną, zniewagą, uderzeniem ? A może najzwyczajniej jestem kimś, kto przestaje myśleć i czuć przytomnie w chwili, gdy staje się cząstką tłumu ?" (wg T.Ż.jw.)... "Ile jest we mnie posługiwania się Tobą, o Panie nasz, do osiągnięcia własnych celów ? Na ile jestem skłonny iść za Tobą, bylebyś mnie uchronił i zachował, obdarzył, ubezpieczył; sprawił, bym długo żył i żeby dobrze mi się powodziło ?"

Pomóż zrozumieć im, że "wiara polega na uznawaniu za prawdę tego, co Bóg objawił i co przez Kościół katolicki podaje do wierzenia. Przez wiarę mamy okazywać z pomocą łaski Bożej, pełną uległość rozumu i woli wobec Boga objawiającego" (wg ks.Mariana Włosińskiego), dlatego "wiara nie może stać się środkiem do zaspokojenia przyziemnych ludzkich pragnień, do szukania poczucia bezpieczeństwa, wewnętrznego spokoju, do zapewnienia sobie "zdrowia i pomyślności", bo Ewangelia nam na to nie pozwala" (wg o.Marka Rojszyka OP)... do tego, "aby Bóg stale nam błogosławił i to w formie, jaką uznamy za słuszną" (ks.SAC). Bo "chrześcijaninowi nie może się dobrze powodzić...

Czy może mu się dobrze powodzić, jeśli miłuje nieprzyjaciół swoich, modli się za tych, którzy go prześladują, dobrze czyni tym, którzy go krzywdzą, daje gdy go proszą ?... Jeśli się nie odwraca od tych, co chcą od niego pożyczyć, darowuje płaszcz temu, który zabrał mu suknię; gdy z tym, który przymusza go iść tysiąc kroków, idzie dalszych dwa tysiące, a jego mowa jest: "tak - tak, nie - nie" ? Jeśli szuka królestwa Bożego i jego sprawiedliwości, a nie troszczy się zbytnio o to, co będzie jadł ani co będzie pił, ani czym się będzie przyodziewał ?" (wg ks.Mieczysława Malińskiego)... Bo Ty, o Jezu, "pragniesz być kochany dla Ciebie samego, toteż nie "reklamujesz się", nie "obsypujesz nas prezentami" i nie ułatwiasz życia... Ty nie schlebiasz nikomu, choć spełniasz wszystkie nasze prośby prawdziwie i dojrzałe, i towarzyszysz nam" (wg PJ do Anny Dąmbskiej)...

Prawda, że "trudne jest życie dzisiejszych chrześcijan, zobowiązanych do prowadzenia nieustannej walki samych ze sobą, aby żyć w zgodzie z Boskimi przykazaniami. Prawda, że trudno się pogodzić z tymi iż przez to wydają się oni jakimiś dziwakami w świecie, w którym za najwyższe wartości uznaje się najczęściej różne życiowe uciechy, a także dogadzanie własnym namiętnościom... Prawda, że niejednemu z nas tak bardzo ciąży na ramionach krzyż wierności Twojemu prawu, iż czasami się wydaje, że mu brakuje tchu" (Plinio Corr?a de Oliveira). Prosimy więc, przekonaj tych, którym brakuje odporności, że muszą wzmocnić swoją wiarę i nie poddawać się. Bo "wiara jest dla ludzi mocnych, nie dla pełzaków [tak bezwolnie] przelewających swoją masę i zajmujących jak najwygodniejszą pozycję w bezruchu. Wiara wymaga bohaterstwa, a bohaterstwo w oczach wszystkich ludzi na kuli ziemskiej, zawsze miało urok i czar, swój ciężar i swój uśmiech, a nieraz i swoją łzę" (wg ks.Włodzimierza Sedlaka)... Niech więc zdobędą się na "odwagę, aby rozwinąć sztandar wiary nieskazitelnej, absolutnej w miejscach, gdzie króluje bezbożność lub fałszywa pobożność" (wg Plinia Corr?i de Oliveiry)...

Niech zawsze mają przed oczyma to, że "żaden z Twych uczniów, Chryste, nie ma prawa pomyśleć: "Ja staram się być dobry, a inni, jeśli chcą... niech idą sobie do piekła", bo taka postawa jest po prostu nieludzka, jest nie do pogodzenia z miłością Twoją ani miłością do bliźniego" (wg św.Josemarii Escrivy de Balaguera). Niechaj więc wszyscy, którzy chcą być Twymi przyjaciółmi, "rozumiejąc Cię, tak działać pragną, aby żaden z tych, którzy wciąż upadają i których przyszłe życie wciąż jest zagrożone - nie przepadł. [Tyś bowiem sam powiedział, że] najbardziej zdeprawowany i zniszczony przez zło syn Twój zdoła powrócić do Ciebie, jeśli staną przy nim i pomogą mu, podniosą go, opatrzą i prosić za niego będą mądrzy i dojrzali wśród nas. [Jeśli " nie będą się kierować względami na osobę" (wg Jk 2,8)]... Jeśli jednak nie znajdzie się żaden współczujący, gotów się schylić nad ludzkim nieszczęściem - człowiek ten zginie, a Ty, Panie, obwinisz ich o jego śmierć z powodu braku miłosierdzia i dobroci" (wg PJ do A.D. jw.).

Przeto niech każdy chrześcijanin wie, że "prawdziwym Twoim wyznawcą jest ten, kto buduje pokój, wyciąga rękę do zgody, jest lojalny wobec przyjaciół, miłosierny wobec nieprzyjaciół, konsekwentny w budowaniu jedności, wrażliwy na każdą krzywdę i szczególnie dbający o bezinteresowność... I tylko taki jest prawdziwym chrześcijaninem - nawet gdy nie obnosi się ze swoim chrześcijaństwem, nawet gdy się uważa za religijnie obojętnego, nawet gdy mu się chrześcijanie nie podobają" (ks.M.M.jw.)... Taki, co może nigdy nie słyszał o tym, że "zarówno sprawiedliwego jak również bezbożnego będzie osądzał Bóg" (wg Koh 3,17), a jednak jego czyny najlepiej świadczą o nim.

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


V. Śmierć Pana Jezusa na krzyżu

Ty, Panie Jezu, aż do śmierci byłeś tak wierny swoim słowom, że nawet wtedy, kiedy ból przeszywał Twoje ciało... kiedy mdlały Ci ręce, a naciągnięta i spłaszczona klatka piersiowa nie pozwalała płucom na głębszy oddech - byłeś łagodny, kochający, otwarty na bliźniego (Łk 23,42-43). Dla Ciebie bowiem nawet oprawcy, byli po prostu ludźmi, tym biedniejszymi, że czyniąc zło Tobie, samemu Bogu, nie mieli świadomości. Tymczasem dziś, wielu wierzących, choć ma świadomość Twego Bóstwa, chociaż wie o tym, że Duch Święty w każdym człowieku ma mieszkanie - nie ma serca dla innych... Prosimy więc, racz uświadomić wszystkim wyznawcom chrześcijańskim, że "być prawdziwie chrześcijaninem, to przyjąć Cię i stać się Tobą, jeden dla drugiego... To kochać, tak jak my wszyscy jesteśmy kochani i tak jak Ty umiłowałeś nas na krzyżu. To znaczy kochać się nawzajem i miłość dawać innym" (bł.Matka Teresa z Kalkuty) by "po tym wszyscy mogli poznać, żeśmy uczniami Twoimi, jeśli będziemy się wzajemnie miłowali" (wg J 13,35)...

Być chrześcijaninem, to "zwalczać zło, lecz widzieć brata w człowieku, który źle postępuje i nie odbierać mu prawa do nawrócenia" (bł.Jan Paweł II)... To "ukształtować w sobie wrażliwość na potrzeby innych i "wyobraźnię miłosierdzia", by przyjść z pomocą dziecku zaniedbanemu duchowo i materialnie; by nie odwracać się od chłopca czy dziewczyny, którzy się zagubili w świecie różnorakich uzależnień lub przestępstwa; aby nieść radę, pomoc duchową oraz moralne wsparcie tym, co podejmują wewnętrzną walkę ze złem". Bo "chrześcijanin powinien zawsze dostrzegać w innych ludziach podobnych sobie synów tego samego Ojca... Powinien mieć dar pobożności, który potrafi gasić w sercach zarzewia napięć i podziałów: gorycz, gniew, niecierpliwość... natomiast budzić wspaniałomyślność, tolerancję i przebaczenie" (wg bł.J.P.II jw.), dlatego każdy chrześcijanin, który posiada prawdziwą wiarę, każdy "kto autentycznie wierzy, jest bardziej ludzki, lepiej rozumie życie, piękno i sprawiedliwość" (św.Josemaria Escriva de Balaguer), a "jego wiara nie ma względu na osoby" (wg Jk 2,1)...

Zechciej przekonać ich, że wiara, jeśli ma być prawdziwa, nie może się wyrażać jako pobożne życzenie. Nie może być praktykowaniem pobożnego myślenia. Nie ograniczać się do wzywania Twego Imienia, bo "nie wystarczy modlić się. Trzeba odmienić swoje życie, trzeba odmienić swoje serce. Trzeba pokochać innych ludzi, trzeba mieć miłość dla nich, a cokolwiek się robi, czynić zawsze z miłością" (wg MB z Medjugorie), albowiem "wiara teoretyczna jest obrazą Boga" (wg bł.Karola de Foucauld)... Spraw, by "ci, którzy wierzą w Boga, usilnie się starali o pełnienie dobrych czynów" (wg Tt 3,8); by rozumieli, że "tylko ten, kto [dobrowolnie] działa dla dobra swoich braci, łączy się z Tobą, Panie... Bo jesteś bardziej litościwy dla tego, kto, nie znając Cię - obdarza nienawiścią, niż dla tych wszystkich, którzy będąc w Twoim Kościele są przekonani, że służą Ci, podczas gdy służą sobie i na własną chwałę pracują" (PJ do Anny Dąmbskiej). A jeśli nawet "wykonują swój chrześcijański obowiązek, to zwykle bez miłości" (wg PJ do Małgorzaty Balhan), nie myśląc o tym, że "wiara, aby była prawdziwa, koniecznie musi być miłością, która daje... Miłość i wiara chodzą w parze; uzupełniają się wzajemnie" (bł.Matka Teresa z Kalkuty). To jest prawdziwą wiarą...

Niech wiedzą, że Ty "wyznaczyłeś granicę swych wymogów: oddawać za każdego człowieka duszę i całe życie" (wg św.J.E.jw.). Ty chcesz, by każdy "chrześcijanin miał tę świadomość, że Ty mu powierzasz wszystkich ludzi" (wg św.Jana Chryzostoma); że "obietnica wiecznego życia w żadnym stopniu nie jest pretekstem do ucieczki od rzeczywistości doczesnej, w której są postawieni" (wg o.Marka Rojszyka OP)...

Przekonaj ich, że taki człowiek, któremu brak prawdziwej wiary "jest tylko martwym członkiem Kościoła jak sparaliżowane ramię w organizmie. Cóż z tego bowiem, że się trzyma reszty ciała z pomocą żył i mięśni, skoro już nerwy nie działają; skoro już nie odczuwają, nie odbierają wrażeń z zewnątrz ani rozkazów z wnętrza mózgu" (bł.Michał Sopoćko). Racz więc przybliżyć ich do Kościoła, gdyż on "jest społecznością ludzi, którzy uwierzyli w Ciebie jako swego Zbawcę... Jako Tego, który wybawia od zła, od bezsensu; który prowadzi ku dobru, ku pełni rozwoju człowieczeństwa, gdyż on pomaga upodabniać się do Ciebie... Na tyle każdy z nas należy do Kościoła, na ile Ty wybawiasz go od nienawiści; na ile nadajesz pełną treść jego codziennym poczynaniom i całemu życiu... na ile mu pomagasz, by stawał się odważny, wspaniałomyślny i bezinteresowny" (wg ks.Mieczysława Malińskiego); by miał prawdziwą wiarę...

Prawda, że "my nie na to żyjemy, by chodzić do kościoła. Ale my na to chodzimy do kościoła, ażeby żyć jak ludzie... tymczasem po tym odróżniają nas od innych, że chodzimy do kościoła w niedzielę. A przecież ma być inaczej: Po tym powinni poznać nas, żeśmy uczniami Twoimi, jeżeli miłość mieć będziemy jedni ku drugim" (ks.M.M.jw.). Jeśli "składając cześć Panu Bogu, potrafimy szanować i kochać każdego człowieka" (wg ks.Andrzeja Bosowskiego), gdyż "brak miłości u chrześcijan jest przeszkodą w ewangelizacji, a przez to i odwiecznym problemem Kościoła" (wg o.Jacka Salija OP).

Pomóż nam wszystkim, Panie Jezu, pamiętać o tym, że "chrześcijanie będąc Twoimi naśladowcami, przyszli na świat by służyć, a nie, by im służono. Jeśli więc ktoś spośród chrześcijan zechciałby się dowiedzieć ile ma Boga w sercu, to niechaj spojrzy na siebie i spyta jakim jest sługą" (wg Jana Budziaszka). Niech ma wewnętrzne przekonanie, że w oczach Boga jest jedynie "sługą nieużytecznym". "Taka postawa będzie dopiero wyrazem jego żywej wiary i sprawi, dzięki działaniu Bożemu, pomnożenie jej" (wg ks.SAC)... Niechaj się zastanowi "co wie o swoich sąsiadach zza ściany ? Czy kłaniają się sobie nawzajem ? Czy odwiedził ich kiedyś ? Czy zaprosił ich kiedyś do siebie ? Czy zdarzyło mu się przypilnować im dzieci, przynieść im obiad gdy byli chorzy, pożyczyć im chleb, masło, pieniądze ? I czy obchodzą go ludzie żyjący obok niego ?" (wg ks.M.M.jw.). Bo "wiara bez uczynków, martwa jest sama w sobie" (wg Jk 2,17).

Niech "tak jak ludzie myślący jedynie o tym świecie, którzy starają się za wszelką cenę uczynić życie lepszym i łatwiejszym - wszyscy chrześcijanie wierzący w wieczne Królestwo, potrafią wszystko zaryzykować dla tej wielkiej nagrody, która ich czeka" (wg bł.Franza Jaegerstaettera) w niebie. I niech dla "aktywnego i czynnego udziału w budowaniu lepszych i sprawiedliwszych struktur społeczno-politycznych, opartych na miłości Boga i bliźniego" (P.Bonifacius Günther CCD), dla lepszego świata - zechcą zaryzykować wszystko także tutaj i teraz, jeszcze w swym życiu ziemskim, mając wewnętrzne przekonanie, że "chrześcijanin idąc za Tobą, będzie kosztował goryczy klęski, lecz równocześnie będzie mógł cieszyć się z tego, że wypełnia Wolę Ojca... Ale gdy zacznie szukać jakichś innych dróg, może radować się osiągnięciami czysto ludzkimi, ale będzie oddalał się od Chrystusa...

[Niech sobie uświadomią, że] miernota naszego świadectwa chrześcijańskiego pochodzi stąd, że wszyscy inni rzadko widzą nas ukrzyżowanych" (ks.kard. Anastasio Ballestrero). Dlatego "gdyby każdy chrześcijanin żył konsekwentnie swoją wiarą, wówczas szybko przemienilibyśmy świat. Stałby się on miejscem bardziej ludzkim i przyjaznym, ponieważ szybko znalazłby się bliżej Boga" (ks.SAC). Gdyby pamiętał o tym, że "wiary nie daje się nauczyć jak modlitw albo jak chodzenia do kościoła... że choć wiara jest darem Boga, to przyjmuje się go w trudzie oraz w cierpieniu, tak żeby słowa, czynności religijne i miłość bliźniego stanowiły spójną, autentyczną całość" (Letizia)...

Zechciej "odnawiać charyzmaty, które złożyłeś w sercach chrześcijan". "Niech wiara ich będzie gorąca, szczera, bez fanatyzmu... a pobożność prawdziwa bez żadnej bigoterii, zaś przyzwoitość obejścia się - daleka od śmiałego narzucania się, jak i od zimnej i odpychającej surowości" (wg Romualda Traugutta)... Wszyscy wierzący niech się starają, by "wszystko czynić sercem: modlić się, pościć, spowiadać się i adorować Ciebie... odprawiać mszę, lecz zawsze i wszystko z miłości. A jeśli przed konfesjonałem będą sądzili, że nie mają z czego się spowiadać, to niechaj spytają sami siebie: "Czy w każdej sytuacji miłowali Cię ponad wszystko, a bliźniego swego jak siebie samego ?" (wg o.Slavko Barbaricia OFM). Czy "dla odrobiny kąkolu nie wyrzucali pszenicy ?" (wg św.Alberta Chmielowskiego). Niech pamiętają o tym, że wszelkie praktyki pobożne, dobre są, ale "do zbawienia konieczne są dobre uczynki w postaci miłości bliźniego, w postaci wybaczania i pomagania innym gdy znajdą się w potrzebie; konieczne jest unikanie grzechów i walka z pokusami" (ks.SAC).

"Niech naśladują Cię jako wzór i jako swego Przewodnika, który ich uczy drogi do prawdziwego szczęścia" (wg Czcigodnej Sługi Bożej Marii z Agredy). Niech "wprowadzają słowo w czyn, aby nie stali się jedynie słuchaczami, którzy [w ten sposób] oszukują samych siebie" (wg Jk 1,22). I niechaj niosą je do innych. "W nauce Twojej są bowiem prawdy i tajemnice, które nie mogą pozostać zakryte i nieznane, ale przez Twoich uczniów muszą być ujawniane całemu światu" (wg ks.SAC). Ty zresztą sam, "Wieczna Miłości, szukasz dusz, które mogą powiedzieć nowe rzeczy o starych, dobrze znanych prawdach" (wg PJ do C.R.jw.). Niech pamiętają o tym... Niech oni też szukają pięknych wzorów w ludziach prawdziwie wierzących; w ludziach, dla których "Bóg jest fundamentem istnienia" (F.J.jw.). I niechaj mają tę świadomość, że "nie ma takiego Boga jak Ty ani w górze na niebie, ani w dole na ziemi, tak zachowującego przymierze i łaskę względem swoich sług, którzy czczą Go z całego serca" (1Krl 8,22-23)...

"A jeżeli jako wierzący, wdzięczni są Tobie, naszemu Zbawcy, któryś wysłużył nam życie wieczne, a także wieczną wolność, to niech słuchają Cię przynajmniej jako swego Nauczyciela" (wg Czcigodnej Sługi Bożej jw.). Kto bowiem słucha Twoich słów, kto z nich korzysta i zachwyca się nimi, pomaga również innym czerpać z nich pożytek" (wg PJ do Cataliny Rivas).

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...

wróć do spisu treści

wróć do strony głównej